ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 marca 6 (486) / 2024

Monika Ładoń,

INTYMNOŚĆ ŚWIADKOWANIA (ELŻBIETA WICHROWSKA: 'ZAPISY CODZIENNOŚCI... O DZIEWIĘTNASTOWIECZNYCH DZIENNIKACH CHOROBY I OSOBISTYCH SZKICOWNIKACH MALARSKICH')

A A A
W roku 2023 Elżbieta Wichrowska, historyczka literatury i kultury XVIII i XIX wieku związana z Wydziałem Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, wydała dwie imponujące i dopełniające się książki. W wydawnictwie słowo/obraz terytoria ukazała się publikacja „Jeszcze żywi czy już zmarli? Dziewiętnastowieczne dokumentacje emigracyjnego umierania” – bogato ilustrowana opowieść o praktykach umierania i dokumentowania umierania. Książka dotyczy zarówno prywatnych i publicznych wspomnień, opisów chorób, skrupulatnych diariuszy agonii, jak i różnego rodzaju artefaktów oraz bogatej ikonografii epoki: rysunków, masek pośmiertnych, odlewów itp. Wichrowska przygląda się przede wszystkim formułom upamiętniania oraz stojącymi za nimi potrzebom (wręcz politykom), opisując je na przykładzie „dziewiętnastowiecznych VIP-ów” (Fryderyka Chopina, Antoniego Ostrowskiego i Joachima Lelewela). Traktowani jako ucieleśnienia „trupa polskiego emigranta” opowiadają jednak dalece więcej niż tylko historię własnych chorób, śmierci i przygód pośmiertnych – stają się „figurą Polski”, „trupem polskim”, „którego odpowiednie zabezpieczenie i zachowanie w nienaruszonym stanie utożsamiano nie tylko z szansą powrotu na ziemie ojczyste, lecz także pośrednio zmartwychwstania Ojczyzny. Przetrwanie polskiego wygnańczego trupa to przetrwanie Polski” (Wichrowska 2023: 8).

Tej politycznej strategii towarzyszą dwie inne, równie doniosłe: z jednej strony uprzedmiotowienie zwłok traktowanych jako trup Obcego, odzieranych z godności, obnażanych, wyśmiewanych, poniewieranych; z drugiej strony mocne uprywatnienie chorowania i umierania, któremu towarzyszyła potrzeba dokumentowania odejścia i wprowadzenia rodzaju kultu trupa Bliskiego. O wszystkich tych, z konieczności teraz jedynie naszkicowanych aspektach, pisała niedawno na tych samych łamach Maria Janoszka, historyczka literatury XIX wieku. Przypominam jej omówienie, by zarysować nieco inną własną pozycję. Czytam bowiem książki Wichrowskiej nie jako badaczka kultury i literatury XIX wieku, ale interpretatorka kulturowych reprezentacji chorób. Pozostając pod wrażeniem edytorskiego i merytorycznego przygotowania obu publikacji, jestem szczególnie czuła na obecność ostatniego wymienionego wątku – prywatności choroby i śmierci oraz ich zapisów sporządzanym przez najbliższych osób zmarłych. Interesuje mnie w istocie coś, co można by określić jako przedakcję „Dziewiętnastowiecznych dokumentacji emigracyjnego umierania” – czas, kiedy bohaterowie są zdecydowanie „jeszcze żywi”, o krok od śmierci, o krok od stania się trupem.

Właśnie ten wątek znajduję w pierwszej części „Zapisów codzienności…”. Rozprawa, wydana w serii Communicare – historia i kultura, jest godna podziwu z wielu względów. Podobnie jak wspomniana wcześniej pozycja i ta jest bogato ilustrowana (fragmenty traktujące o osobistych szkicownikach malarskich nie mogłyby przecież obyć się bez materiału przykładowego), ale przede wszystkim imponuje skalą archiwistycznych poszukiwań i odbytych muzealnych kwerend. Bogactwo znalezionego, wydobytego i zinterpretowanego przez Wichrowską materiału czyni omawianą książkę fundamentalną dla rozpoznań dotyczących diariuszy chorób i szkicowników malarskich. To ciekawe, że te – jak określa je autorka – „ważne i powszechne świadectwa rozwoju XVIII- i XIX-wiecznych emocjonalnych praktyk piśmiennych” (s. 8) dotychczas uchodziły uwadze historyków literatury czy konkretnie badaczy ewolucji diarystyki. Interesujące wydaje się spojrzenie na prezentowane dzienniki choroby jako na wczesne ogniwo tekstów określanych współcześnie jako (auto)patografie. Wichrowska jest w tym względzie niezwykle ostrożna, więc wymieniając oczywiste przykłady (takie jak diarystyka Krystyny Kofty, Jerzego Pilcha czy Jerzego Stuhra), dystansuje się od prostych gestów kontynuacji. Zgadzam się z badaczką, ale myślę zarazem, że podobieństw należy szukać w innym zestawie lektur. Zróżnicowanie tekstów patograficznych pozwala bowiem odszukać takie, których autorzy i autorki sytuują się dokładnie w tej samej pozycji wobec chorujących co w omawianych przez Wichrowską diariuszach: „prowadzący dziennik – pisze badaczka – rekrutuje się z najbliższego otoczenia chorego” (s. 19). Przywołana zatem Agata Tuszyńska, jako autorka „Ćwiczeń z utraty” pisanych w obliczu choroby i umierania męża, mogłaby w jakimś stopniu realizować zamysł podobny do tego, jaki przyświecał diarystom z końca XVIII i XIX wieku.

Jedno z pewnością uległo zmianie – funkcja tego typu diariuszy. Wichrowska podkreśla wszakże, że dawne dzienniki choroby miały charakter użytkowy i w gruncie rzeczy mogły ograniczać się tylko do drobiazgowej rejestracji stanu zdrowia osoby chorej, opisu symptomów choroby, jej zmieniającego się wyglądu, wszelkich czynności fizjologicznych, wizyt lekarskich, przyjmowanych pokarmów i medykamentów itp., powstając po prostu na polecenie lekarza. Można odnieść wrażenie, że monotematyczność diariusza choroby tylko pozornie zasilała podmiotowość głównego bohatera czy bohaterki opowieści, nie tyle bowiem chorujący/a byli ważni, ile ich choroby ujęte w całej drastyczności fizjologii w ramach suchego, beznamiętnego opisu. Była to raczej kontrola służąca lekarzowi i rodzinie niż przyczynek do zapisu emocji, kończąca się najczęściej w sytuacji wyzdrowienia lub częściej śmierci. Zmedykalizowanie i odpersonalizowanie tych zapisów wyznaczały jednak tylko jedną z możliwych strategii diarystów. Znacznie ciekawsza była druga, która „wiąże się z coraz wyraźniej reprezentowaną w polskim piśmiennictwie przestrzenią prywatną i z rozwojem dziennika intymnego”, w ramach której „rejestrację przebiegu choroby bliskiej osoby przysłania refleksja nad sobą i emocjami diarysty” (s. 27). Ta cecha wydaje się już mocno łączyć z najnowszymi tekstami dokumentu osobistego dotyczącymi choroby.

Nie chcę rzecz jasna sugerować wyraźnych nawiązań między blokami dawnych i współczesnych tekstów, ale skoro Wichrowska we wstępnych rozważaniach odwołuje się do silnie akcentowanych dziś związków między humanistyką a medycyną czy wprost do medycyny narracyjnej reprezentowanej przez Ritę Charon (zob. s. 18), to warto podczas lektury czy przyszłych interpretacji pamiętać o możliwościach, jakie dają te nowoczesne metodologiczne języki. Zwłaszcza że medycyna narracyjna upomina się o wszystkie postaci sceny choroby, które powinny aktywnie uczestniczyć w procesie budowania sensów tego trudnego stanu i doświadczenia, by – jak pisał Przemysław Czapliński – geometrię linii prostej (pacjent–lekarz) zamienić na „układ wielokręgowy” (Czapliński 2021: 14). Analizując diariusze choroby, Wichrowska wskazuje na przykład na znaczenie funkcjonowania lekarskich dzienników chorób, które popularyzowały wiedzę medyczną, sugerowały wzorce utekstowienia ciała czy suflowały właściwy język opisu chorób (zob. s. 37–39). Jednak przedstawiane przez badaczkę diariusze pokazują, jak fenomenalne znaczenie miało przechwycenie tej zawodowej praktyki przez osoby z kręgu rodzinnego.

Świetną ilustracją jest choćby rozbudowany korpus tekstów dotyczących choroby Józefy z Morskich Ostrowskiej. Pierwszy tekst, zatytułowany „Journal zdrowia Józi”, pisał mąż, Antoni Ostrowski od około 18 maja do 28 maja 1813 roku (dokładne datowanie w diariuszu choroby wyraźnie koresponduje z jednym z najważniejszych wyznaczników gatunkowych dziennika wskazanych przez Philippe’a Lejeune’a [zob. 2010: 46-63]), by dwa tygodnie po śmierci żony, w czerwcu 1813, rozpocząć drugi dziennik: „Życie najlepszej żony opisane przez czułego jej małżonka dla kochanych dzieci” z kontynuacją w postaci „Dziennika moich uczuciów, czyli elegii serca”. Dopełnia je jeszcze jeden głos – list ciotki Antoniego, Marii Aleksandrowiczowej, „Wierne opisanie wszystkich rozmów ukochanej Józi z mną w czasie jej choroby”. Przytaczam szczegóły i rozbudowane tytuły, bo już one ujawniają, z jak zróżnicowanym materiałem mamy do czynienia. Po pierwsze, z odmiennymi (choć wciąż autobiograficznymi) gatunkami, po drugie, z przechodzeniem między konwencjami pisania: od zmedykalizowanej i rejestrującej objawy („womity, flegma odchody, w tym krwawe, uryna, pocenie” [s. 48]), świadkującej i obiektywnej, do intymnej i autoterapeutycznej. Józia jako bohaterka jest najpierw „chorą”, której ciało i zachowanie w sposób fachowy i przedmiotowy się opisuje, by później stać „moją żoną” utrwalaną przez zrozpaczonego męża. Wichrowska zauważa istotną zmianę w funkcjach pełnionych przez dzienniki prowadzone przez męża, ten drugi zapis bowiem to „sejsmograf uczuć, chwiejności nastrojów, natężenia przeżyć diarysty i w jakimś sensie katalizator tego przeżywania” (s. 51). Przegląd diariuszowych praktyk Antoniego Ostrowskiego pozwala wyciągnąć jeszcze jeden wniosek, dotyczący popularności praktyki i zmiany tonu mówienia. Ostrowski bowiem opisał także umieranie ojca, przekraczając granicę między bezosobowym ujęciem fizjologii a intymną refleksją o sobie, własnych uczuciach, a nawet świadomością funkcji prowadzonych notatek.

Zapiski Ostrowskiego poświęcone chorobie żony, uznane przez Wichrowską za „najwcześniejsze z dotąd odnalezionych świadectw polskiego dziennika intymnego” (s. 43), stanowią świetny punkt wyjścia do przedstawienia zmian zachodzących w obrębie tego specyficznego typu gatunku, jakim był diariusz choroby. Widać to w zestawieniu z praktykami opisu stosowanymi przez Adama Konstantego Czartoryskiego w trakcie choroby żony, Wandy z Radziwiłłów Czartoryskiej, w 1845 roku. Wichrowska zauważa, że diarysta wypełnia znaną już matrycę gatunkową, ale wzbogaca ją zarazem o elementy dotychczas nieobecne, niezwykle intymne, silne emocjonalnie, a nawet nie cofa się przed ujawnianą „erotyczną fascynacją cielesną żoną, fascynacją, która nie puszcza męża diarysty także w chwilach jej konania” (s. 88). Ewolucja diariusza choroby przebiega ku przestrzeniom intymności diarysty i jego afektów, by później stać się częścią archiwum rodzinnego. Tak dzieje się zarówno w przypadku rodu Czartoryskich, jak i „Dziennika choroby Anny Zamoyskiej” z 1859 roku, prowadzonego przez jej męża, Jana Zamoyskiego. Diariusze żyły niejako po śmierci swoich bohaterek; zapisy bywały poprawiane i uzupełniane, stawały się nośnikiem pamięci o zmarłych kobietach, częścią domowego muzeum pamięci wraz z elementami garderoby czy portretami.

Warto jednak zaznaczyć, że praktyki takiego metodycznego, lekarskiego i częściowo beznamiętnego opisywania granicznych doświadczeń musiały mieć także swój ciemny rewers. Fakt, że nie mamy tutaj do czynienia z dziennikami chorych, a dziennikami ich chorób, powodował, że niemal zupełnie wyciszany był głos podmiotek, zdanych na ocenę i opis swych bliskich. Doskonale obrazują to „Uwagi nad zdrowiem mojej żony”, dziennik przełomu 1850 i 1851 roku, pióra Piotra Moszyńskiego. Jego bohaterka, Anna Moszyńska dotknięta chorobą psychiczną, zostaje w diariuszu męża poddana dyscyplinującej mocy tzw. normy, więc wszelkie jej zachowania niemieszczące się w niej (w zakresie seksualności, potrzebie działania, myślenia, wolności) zostają opisane jako objawy choroby, które dziś wydawać się mogą konsekwencją gorsetu powinności i oczekiwań wobec kobiet, w których Moszyńska nie chciała się realizować. Portretując Moszyńską, Wichrowska zadaje celne pytanie: „Anna sprzed czasu wystąpienia pełnych objawów choroby była osobą aktywną, o wyrazistych poglądach politycznych, zaangażowaną w życie społeczne, i trzeba zapytać, czy choroba, jej stany maniakalne, jeszcze bardziej wyostrzyła i skłoniła do wyrażania poglądów otwarcie, gdzieś tam głęboko ukrytych, skłoniła do tej walki, jak sama mówi z »formą«, czy może właśnie zdeformowała, czyniąc z niej, mówiąc współczesnym językiem, socjalistkę i feministkę, kogoś, kto ma poczucie misji” (s. 146). Mąż świadectwa jej poglądów uznaje jedynie za głos choroby, ważne zatem, by diariusz choroby czytać – jeśli tylko to możliwe – z dziennikiem samej chorej. W tym przypadku dysponujemy „materiałem autopatograficznym” w opracowaniu Emilii Kolinko (zob. Moszyńska 2018).

Diariusze choroby omawiane przez Wichrowską wpisują się w charakterystyczne dla przełomu XVIII i XIX wieku zmiany w podejściu do śmierci i choroby. Do najważniejszych można zaliczyć: samą potrzebę utekstowienia tych doświadczeń, znaczenie śmierci w drugiej osobie („twojej śmierci”), wreszcie coraz silniej dochodzącą do głosu emocjonalność samego diarysty. Warto dodać, że w rejestracjach choroby, agonii i śmierci (a wreszcie w przedstawieniu samego trupa, o czym pisałam na początku) równie ważna co pismo jest przestrzeń ikonograficzna. Już interpretując diariusze choroby, badaczka zwracała uwagę na dukt pisma, wykreślenia, rozmazania, słowem – na materialność dziennika traktowaną jako znak emocji i presji, pod którą tworzyli diaryści. Ów materialny wymiar organizuje właściwie całą drugą część rozprawy Wichrowskiej, o której jedynie wspominam w finale niniejszego omówienia – bynajmniej nie dlatego, że uznaję wywód o tak osobliwym gatunku jak szkicownik malarski za nieinteresujący. Przeciwnie, Wichrowska ponownie otwiera przed czytelnikami archiwa z jego dotychczas niezbadanymi skarbami, prezentując wybrane autorskie szkicowniki w kontekście niedomknięcia genologicznego, jego społecznej popularności, mody, różnorodnych funkcji i odmian (np. prywatnej, zawodowej, rodzinnej, więziennej czy satyryczno-politycznej). Moją lekturę „Zapisów codzienności…” wyznaczył jednak dukt własnych zainteresowań badawczych. Ten punkt widzenia pozwala uznać dziewiętnastowieczne diariusze chorób za nieznane, a niezwykle istotne ogniwa wielogłosowej opowieści o chorobach, chorych i ich bliskich. Książka Wichrowskiej przynosi odkrycia nie do przecenienia dla wszystkich badaczy i badaczek doświadczenia choroby.

LITERATURA:

Czapliński P.: „Opiekuńcza utopia”. „Teksty Drugie” 2021, nr 1.

Lejeune P.: „Ciągłość i nieciągłość. Dziennika jako seria datowanych śladów”. W: tegoż: „»Drogi zeszycie…«, »drogi ekranie…«. O dziennikach osobistych”. Przeł. A. Karpowicz, M. i P. Rodakowie. Wybór, wstęp i oprac. P. Rodak. Warszawa 2010.

Moszyńska A.: „Listy z Pirny 1850, uzupełnione fragmentami dziennika Anny Moszyńskiej oraz listami Piotra Moszyńskiego”. Oprac. E. Kolinko. Warszawa 2018.

Wichrowska E.: „Jeszcze żywi czy już zmarli? Dziewiętnastowieczne dokumentacje emigracyjnego umierania”. Gdańsk 2023.
Elżbieta Wichrowska: „Zapisy codzienności… O dziewiętnastowiecznych dziennikach choroby i osobistych szkicownikach malarskich”. Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego. Warszawa 2023 [seria: Communicare – historia i kultura].