ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 kwietnia 7 (487) / 2024

Marcin Rudek,

UWIKŁANI W SEKS (ANGELA CHEN: 'ASY. CZEGO MOŻE NAS NAUCZYĆ ASEKSUALNOŚĆ')

A A A
Wydaje się, że w kwestii seksualności udało nam się już wypracować bogaty dyskurs potrzebny do opisania zjawisk, mechanizmów i doświadczeń różnych grup społecznych. Angela Chen w książce „Asy. Czego może nas nauczyć aseksualność” udowadnia, że wciąż z trudnością przychodzi nam mówienie o aseksualności i samych asach, czyli osobach aseksualnych. Język jest zresztą jednym z głównych tematów i zagrożeń tej publikacji. Fakt, że otrzymaliśmy ten przekład w jednym z największych polskich wydawnictw zaledwie cztery lata po wydaniu oryginału, to dobry znak dla polskich asów, choć nie można ukrywać, że zarówno sama książka, jak i tłumaczenie, nie są idealne. Pisarstwo Chen określiłbym nawet jako nierówne.

„Asy” to zbiór jedenastu esejów o charakterze autoetnograficznym i etnograficznym z dominującym stylem dziennikarstwa naukowego, którym autorka zajmuje się na co dzień w magazynie „Wired”. Uwagę przykuwa szczególnie bezkompromisowość wyznań – Chen odkrywa przed czytelniczkami i czytelnikami zakamarki swojego prywatnego życia, uczciwie zaznaczając, że nie pisze z neutralnego punktu widzenia, gdyż aseksualność jest dla niej ważną częścią własnej tożsamości. W nocie początkowej książki jesteśmy również informowani o pozycji ekonomiczno-światopoglądowej, jaką reprezentuje autorka, to jest: „liberalną część amerykańskiego społeczeństwa, należącą do wyższej klasy średniej” (s. 10). Zatem mamy do czynienia z dość wąską perspektywą, czego Chen jest zresztą świadoma, bo asekuracyjnie zaznacza: „Nie ma jednej historii aseksualności i żadna książka nie jest w stanie przedstawić pełni doświadczenia osób aseksualnych (asów)” (s. 9). Dodatkowo większość z setki osób, z którymi pisarka przeprowadziła wywiady na potrzeby książki, wywodzi się z podobnego środowiska.

Jednym z największych wyzwań, przed jakimi stanęła autorka, jest próba sformułowania definicji i mapowania leksyki wokół zjawiska (a)seksualności. Podstawowe pojęcia to dwa końce spektrum ludzkiej seksualności, czyli aseksualność i alloseksualność: „(…) panuje przekonanie, że wszyscy jesteśmy alloseksualni (w skrócie: allo) – co oznacza, że odczuwamy pociąg seksualny. Innymi słowy, osoby alloseksualne to te, które nie zaliczają się do asów” (s. 23). Aseksualność natomiast Chen określa przy pomocy rozróżnienia dwóch, błędnie uznawanych za tożsame, zjawisk – pociągu i popędu seksualnego: „Mówiąc najprościej, popęd seksualny (inaczej libido) to potrzeba rozładowania napięcia seksualnego – zbiór odczuć w ciele, często połączonych z natrętnymi myślami. Może się pojawić znikąd i bez wyraźnego powodu i nie musi być nakierowany na konkretną osobę. (…) Pociąg seksualny jest zatem ochotą na seks nakierowaną na lub wywołaną przez konkretną osobę. To pragnienie uprawiania seksu z konkretnym partnerem lub partnerką – libido z adresem” (s. 41). Postawienie granic między tymi terminami pomaga w zrozumieniu definicji Chen, według której „niektóre osoby aseksualne mają libido, a inne nie, wszystkim jednak brakuje pociągu seksualnego i większość z nas nie odczuwa dużej chęci seksu z partnerem bądź partnerką” (s. 41-42). Muszę jednak przyznać, że zarówno w początkowych esejach, gdzie autorka mierzy się z problemem definicji, jak i w późniejszych, odczuwalny jest lekki chaos pojęciowy. Momentami można odnieść wrażenie, że Chen siłuje się ze słowami i materiał, który chce przedstawić, rządzi nią, zamiast ona nim. Sama zresztą to przyznaje: „Brak uporządkowania działa mi na nerwy, ale rzeczywistość rzadko jest nieskomplikowana” (s. 58).

Duży wpływ na taki stan rzeczy w „Asach” wydaje się mieć przekład Aleksandry Kamińskiej; wywołał on bowiem niemałe poruszenie wśród polskiej społeczności asów. Na początku marca na instagramowym koncie Stowarzyszenia Asfera pojawił się list otwarty polskiej społeczności asów do wydawnictwa. Czytamy w nim, że osoby identyfikujące się jako asy są zawiedzione brakiem konsultacji ze środowiskiem zarówno samych asów, jak i szerzej – społeczności LGBT+, której przecież asy są członkami i członkiniami (zob. „List otwarty…”). W liście podane zostały przykłady niestosowania się do terminologii Chen, jak chociażby we fragmencie: „The gold-star asexual will be the savior of us all, the one who can prove that asexuality is legitimate simply because there is not a single other factor that could have caused their lack of sexual attraction” (Chen 2020: 107), który został przetłumaczony jako: „As na medal ma zostać naszym zbawcą i ostatecznie udowodnić, że aseksualność to pełnoprawna orientacja, ponieważ to ktoś, kto nie posiada żadnych cech, którymi dałoby się wytłumaczyć jego brak libido” (s. 161-162). Dlaczego „sexual attraction” zostało przetłumaczone jako „libido”, jeśli wcześniej autorka rozróżniła „pociąg seksualny” od „popędu seksualnego (libido)”? Nie mam pojęcia.

Od siebie mógłbym jeszcze dodać zwyczajną niezgrabność językową, przebijającą się często przez strony książki. W oryginale Chen pisze: „We don’t assume that if someone says yes to getting coffee that they’ll also say yes to attending an amateur improv show (…)” (s. 156-157), Kamińska natomiast przekłada: „Nie zakładamy, że jeśli ktoś zgodzi się wybrać z nami na kawę, to automatycznie zechce też towarzyszyć nam na pokazie improwizacji” (s. 239). Pokaz improwizacji? Przecież chodzi o teatr improwizowany, improwizację teatralną. Po tym nie mogłem wyzbyć się z głowy pomysłu na randkę polegającą na wysłuchiwaniu „Wielkiej Improwizacji” Konrada. Tak samo odrzucało mnie używanie przymiotnika „waniliowy” w znaczeniu konwencjonalnego, powszechnego seksu. Wiem, że „vanilla sex” jest popularnym określeniem w języku angielskim i trudno go przełożyć bez naleciałości moralizowania („normalny seks” zakładałby istnienie „nienormalnego”, ergo złego), ale takie momenty sprawiają, że zaczynam się zastanawiać, czy jeszcze w ogóle potrafimy precyzyjnie i komfortowo rozmawiać o seksie i seksualności po polsku. W końcu rewolucja seksualna dzieje się w anglojęzycznym świecie. Niezdarność tłumaczeń języka okołoseksualnego zasmuca, bo sama Chen podkreśla: „To istotne, ponieważ język jest formą władzy. Stwarza kategorie, którymi się posługujemy w interpretowaniu rzeczywistości, a zjawiska trudno dostępne w języku pomijamy również w myślach” (s. 36).

Wracając do treści „Asów”, chciałbym podkreślić fakt, jak bardzo trafiony jest podtytuł publikacji. Autorka nie ukrywa, że pisze tę książkę z myślą, że w większości jej odbiorcami będą osoby allo, więc sprawnie pokazuje nam, jak wyjęcie ze strefy oczywistości przekonania, że wszyscy odczuwają pociąg seksualny, może pomóc nam spojrzeć na inne sprawy. W eseju „Romantyczność 2.0” uderzyło mnie wyjaśnienie, jak bardzo instytucja małżeństwa (zarówno różno-, jak i jednopłciowego) dyskryminuje inne relacje międzyludzkie, a zwłaszcza przyjaźń: „Po stracie współmałżonka firmy gwarantują nam dni urlopowe bez zadawania dodatkowych pytań, ale nie możemy liczyć na podobne traktowanie po śmierci bliskiego przyjaciela” (s. 211). Zdaję sobie sprawę, że trudno – ze względów prawnych – takie relacje międzyludzkie „sankcjonować’, i nie mam propozycji, jak można by to robić. Niemniej, gdyby zmarł ktoś, z kim przyjaźnię się od dwudziestu lat, trudno byłoby mi przejść nad tym do porządku dziennego w pracy. Ciekawym spojrzeniem w tym samym eseju jest również pojęcie relacji queerplatonicznych, czyli określenia na relacje „pomiędzy” przyjaźnią i związkiem – intymne, ale nie erotyczne.

Mniej zachwyca mnie podejście Chen do feminizmu. W eseju „Pozwól, że cię wyzwolę” (s. 85) autorka znów traci momentami panowanie nad własnym wywodem, przez co wypowiada nie do końca przemyślane sądy. Cały esej skupia się na niechęci do pojmowania wyzwolenia seksualnego jako nakazu hiperseksualności. Chen pisze: „Gdyby uprawianie seksu było po prostu cool, nie przejmowałabym się tym tak bardzo. Ale stało się również feministyczne, a to już się dla mnie liczyło. Wskutek drobnych zmian, niczym w zabawie w głuchy telefon, seks dla liberalnych kobiet nabrał nowego znaczenia, stając się czymś więcej niż tylko źródłem przyjemnych doznań czy sposobem na potwierdzenie swojej atrakcyjności. Pewien określony sposób korzystania z seksu to od tej pory akt wcielania w życie feministycznej polityki” (s. 92). Absolutnie popieram sprzeciw wobec przejścia z jednej skrajności (represji seksualnej) w drugą (nakaz seksualności). Trudno jest mi jednak przyjąć, że to jest problem feminizmu. Jest to problem popfeminizmu lub też liberalnego feminizmu, tej wersji łatwo sprzedającej się w kinach, książkach i muzyce.

Chen przywołuje różne przykłady na poparcie swojej tezy, że feminizm zbyt mocno skupia się na zachęcaniu do bujnego życia seksualnego, w tym postać Samanthy Jones w serialu „Seks w wielkim mieście”, raperkę Nicki Minaj i piosenkarkę Arianę Grande. Cóż, nie są to postaci, które pierwsze przychodzą mi na myśl, gdy myślę o feminizmie. Ani nawet dziesiąte z kolei. Autorka „Asów” z jakiegoś powodu uznaje te postaci za emblematyczne wytwory feminizmu, na co trudno mi się zgodzić. Wyznaje również, że między innymi przez presję „proseksualnego feminizmu” w wieku dwudziestu dwóch lat straciła dziewictwo z przypadkowym mężczyzną poznanym w internecie. Zaznacza jednak: „Nie byłoby uczciwe o moją decyzję obwiniać feminizm, skoro niebagatelną rolę odegrały moje własne wady. Ale równie naiwne byłoby myślenie, że tamta sytuacja nie miała nic wspólnego z pewnymi wątkami proseksualnego feminizmu” (s. 109). Nie obwinia, ale przez kilkanaście stron tak opisuje feminizm ogółem. Pisze również: „Seks nie był głównym wątkiem w feminizmie Zakarii. Nie jest też najważniejszy w moim feminizmie i szkoda mi czasu na jałowe dyskusje z osobami, które z tego powodu są skłonne zakwestionować mój feminizm” (s. 104). W moim feminizmie też seks nigdy nie był głównym wątkiem. Takimi są prawa reprodukcyjne, równość ekonomiczna, edukacja seksualna, opowiadanie zapominanej herstorii. Ale tutaj chyba widać sygnalizowane na początku przez Chen zakorzenienie w amerykańskim liberalizmie.

Rozumienie feminizmu i jego przejawów w kulturze stanowi dobry przykład tego, jak w „Asach” niejednokrotnie spłycane są wątki, a także jakie uniki robi autorka. Mówiąc o – jak najbardziej prawdziwych – zagrożeniach ze strony inceli i ich ideologii, stwierdza: „Mimo to nie ulega wątpliwości, że frustracja inceli wynika z kulturowych oczekiwań dotyczących mężczyzn oraz seksu i że to samo można powiedzieć o alienacji aseksualnych mężczyzn” (s. 74). Tak, to jedna ze składowych frustracji inceli. Co jednak z samotnością? W „Przegrywie” Patrycji Wieczorkiewicz i Aleksandry Herzyk temat samotności i chęci zwyczajnego dzielenia z kimś życia był jednym z głównych wątków. A Chen powierzchownie się od tego odbija. Unika natomiast mówienia o aseksualności w kontekście traumy. Wspomina o przemocy seksualnej (zob. s. 227-237), jednak nie rozwija wątku. Oczywiście, Chen pisze o tożsamości aseksualnej, nie o stanach będących efektami tragicznych przeżyć. Jednak bardzo ciekawiłyby mnie relacje osób, które zaczęły utożsamiać się jako aseksualne w wyniku jakichś wydarzeń. Ale obawiam się, że pisarka mogłaby nie udźwignąć tego trudnego tematu.

Mam wrażenie również, że przez całą lekturę doświadczamy napięcia między deklarowanym wyzbyciem się moralnego wymiaru aseksualności, to jest uważania asów za osoby stojące wyżej moralnie i nieulegające popędom, jak na przykład: „Asy nie są lepsze od osób alloseksualnych (…)” (s. 38) a balansowaniem na granicy moralizowania właśnie. W kontekście wyzwolenia seksualnego, Chen przywołuje wspomnienie prawniczki i aktywistki Rafii Zakarii z zajęć na uniwersytecie: „Ponieważ studenci zawsze ze sobą rywalizują, moi koledzy i koleżanki na wyścigi opowiadali o miłosnych trójkątach i zwierzali się, jak triumfalnie i bezceremonialnie rzucali swoich emocjonalnie zaangażowanych kochanków (kto w ogóle ma na to czas?) i generalnie z uprawiania masy seksu. A nasza zadowolona z siebie profesorka, z kolczykiem w nosie, rozwichrzoną fryzurą, starannie dobranymi szalami i biżuterią (znakami rozpoznawczymi doświadczonej podróżniczki) zawsze ich do tego zachęcała. Nikt w ogóle nie zadał pytania, jak to się stało, że wyzwolenie seksualne nie tylko stało się najważniejszym elementem wyzwolenia w ogóle, lecz właściwie całkiem je zastąpiło” (s. 103). Na ile to się różni od fantazji prawicowych konserwatystów, którzy krzyczą o „marksizmie kulturowym” uprawianym przez „lewaków” na uczelniach? Moim zdaniem nie aż tak mocno, zwłaszcza przytyk o kolczyku w nosie i szalach.

Choć momentami przy czytaniu „Asów” z frustracją krzyczałem w myślach do autorki, żeby zgłębiła jakiś temat i nie kończyła go tak szybko, a druga połowa książki wydawała mi się nieco sztucznie przedłużana, uznaję tę lekturę z niezwykle wartościowe zaproszenie w świat aseksualności. Uchybienia przekładu zaciemniają nieco język, tak subtelny i z pieczołowitością układany przez Chen. Niemniej, „Asy” prowokują do myślenia, momentami smucą, otwierają drogę na nowe postrzeganie relacji międzyludzkich, zarówno tych romantycznych i seksualnych, jak i tych platonicznych i przyjacielskich. Autorka dobrze balansuje między przystępnym stylem a koncepcjami z dyskursu naukowego (np. zjawisko niesprawiedliwości hermeneutycznej, idee Andrei Dworkin i Catharine MacKinnon, rozważania fenomenologiczne). Na zakończenie przytoczę słowa Chen: „Celem wyzwolenia asów jest prawdziwa wolność dla każdego w kwestii seksu i związków romantycznych. Społeczeństwo przyjazne osobom aseksualnym nie może mieć nic wspólnego z kulturą gwałtu, mizoginią, rasizmem, ableizmem, homofobią czy transfobią, obecnie przyjętymi hierarchiami miłości romantycznej i przyjaźni ani przyzwoleniem na kontakt seksualny interpretowanym jako kontrakt. To społeczeństwo szanujące wolność wyboru i rozumiejące, że przyjemność można odnajdować w najróżniejszych aspektach życia. Wierzę, że takie społeczeństwo jest możliwe” (s. 301).

LITERATURA:

Chen A: „Ace: What Asexuality Reveals About Desire, Society, and the Meaning of Sex”. Boston 2020.

„List otwarty do Wydawnictwa Czarne”. https://www.instagram.com/p/C4GKZl6obwt/?img_index=1.
Angela Chen: „Asy. Czego może nas nauczyć aseksualność”. Przeł. Aleksandra Kamińska. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2024.