ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 czerwca 12 (492) / 2024

Andrzej Ciszewski,

PRZEMINEŁO Z DYMEM (BIBLIOMULICA Z KORDOBY)

A A A
Spadkobiercy dynastii Umajjadów przekształcili emirat Al-Andalus w kalifat. Mieli niemałą ambicję: chcieli bowiem rywalizować z Bagdadem, gdzie rządy sprawowali Abbasydzi. Kalif Abd ar-Rahman III i jego syn Al-Hakam II poświęcili życie staraniom, by z Kordoby uczynić światową stolicę w dziedzinach nauki, polityki i kultury. Niestety, w roku 976 Al-Hakam II nieoczekiwanie umiera, zaś jego potomek, jedenastoletni Hiszam II, żyje w złotej klatce, jaką stał się pałac Madinat al-Zahra. Faktyczną władzę sprawuje bowiem wezyr Al-Mansur, przeprowadzający wielką czystkę bezcennych woluminów zebranych w kordobskiej bibliotece.

Na ratunek skazanym na stos manuskryptom rusza Tarid – niewolnik, eunuch i bibliotekarz w jednej korpulentnej osobie, który postanawia wywieść w bezpieczne miejsce tyle ksiąg, ile tylko zdoła. W tej karkołomnej wyprawie bohater może liczyć na pomoc niewolnicy Lubny (będącej niezrównaną kopistką), a także – zbiegiem zaskakujących okoliczności – swojego dawnego krnąbrnego ucznia, Marwana. Ale powodzenie całej eskapady zależy de facto od pewnej wyjątkowo upartej mulicy, na której grzebiecie transportowane są stosy wiekopomnych rękopisów.

Jak słusznie zauważa w posłowiu Pascal Buresi, za sprawą występujących w „Bibliomulicy z Kordoby” dramatis personae francuski scenarzysta Wilfrid Lupano („Azymut”, „Wszędzie biały”, „Stare Zgredy”, „Ocean miłości”) ukazał strukturę społeczną, relacje władzy oraz specyfikę niewolnictwa w krajach muzułmańskich. Jednocześnie autor z werwą opowiada o usztywnianiu się postaw religijnych oraz głębokim kryzysie politycznym, w którym kordobański kalifat pogrążał się na początku XI stulecia.

Mimo poważnej i, pod wieloma względami, wciąż aktualnej tematyki, recenzowana powieść graficzna urzeka humorem w trzech postaciach (słownym, postaci i sytuacyjnym); przekonująco zarysowanymi relacjami między Lubną, Marwanem i Taridem (w przypadku tych dwóch ostatnich osób ich wcześniejsze losy poznajemy za sprawą kilku partii retrospekcji), ale i wciągającą już od pierwszych stron narracją, za sprawą której trzymamy kciuki za powodzenie misji tego barwnego kwartetu (wszak tytułowe, nie w ciemię bite zwierzę odgrywa tu kluczową rolę), który zostanie wystawiony na szereg bolesnych doświadczeń.

W tej uniwersalnej historii o konieczności ratowania dziedzictwa kulturowego dla kolejnych pokoleń – obok świetnie napisanego scenariusza – na uwagę zasługuje kapitalna szata graficzna. Operujący humorystyczną kreską Léonard Chemineau („La Brute et le Divin”, „Edmond”, „Le travailleur de la nuit”) wyczarowuje sekwencje dynamicznie skomponowanych kadrów skrzących się od orientalnych motywów. Kadrów, w których – na co trafnie zwraca uwagę wspomniany Buresi – baśniowość godna „Księgi tysiąca i jednej nocy” wzbogacona została o cartoonowy pierwiastek rodem z serii „Iznougud” duetu René Gościnny-Jean Tabary.

Dodajmy do tego sycącą oczy paletę barw dobranych przez Christophe’a Boucharda („L’Émouvantail”, „Les oiseaux du lac Stymphale”), a otrzymamy przepięknie zilustrowaną (i świetnie wydaną – dobry papier, twarda oprawa, orientalna wyklejka) przypowieść o ocalającej roli książek, które niejednokrotnie same potrzebują ocalenia. Mówiąc krótko: komiksowy rarytas w znakomitym przekładzie Krzysztofa Umińskiego. Polecam!
Wilfrid Lupano, Léonard Chemineau: „Bibliomulica z Kordoby” („La Bibliomule de Cordoue”). Tłumaczenie: Krzysztof Umiński. Kultura Gniewu. Warszawa 2024.