RENESANSOWY DRESZCZOWIEC (VINCI. ZŁODZIEJ TWARZY)
A
A
A
Listopadowy wieczór, rok 1519. Do opactwa cystersów w Vauluisant przybywa Król Francji Franciszek I. Monarcha przekazuje na ręce zakonnika Antoine’a (o aparycji Seana Connery’ego) niepokojący portret autorstwa Leonarda da Vinci: obraz, którego nikt nigdy nie powinien oglądać. Jaką mroczną tajemnicę skrywa ostatnie dzieło wizjonera sztuki i nauki? Aby poznać okoliczności, w jakich powstało owo szokujące malowidło, musimy przenieść się do Mediolanu A.D. 1494, ściślej – do pewnego grudniowego poranka, kiedy to na brzegu kanału Martesana znaleziono okaleczone zwłoki notariusza Cristofora di Rodrigo. Zagadkowa zbrodnia okazuje się pierwszą z serii brutalnych morderstw popełnianych przez sprawcę, który z chirurgiczną precyzją usuwa skórę z obliczy swoich (nieprzypadkowych) ofiar. Osobliwe modus operandi zabójcy sprawia, że prowadzący śledztwo prefekt Vittore prosi o konsultację Leonarda, nie bez kozery uchodzącego za jednego z najlepszych anatomów.
Nienagannie budowana dramaturgia, wartkie tempo akcji, realistycznie oddany klimat epoki oraz refleksja nad niedoskonałością ludzkiej natury to kluczowe aspekty rewelacyjnego scenariusza Didiera Convarda („Neige Fondation”, „Finkel”). Natomiast operujący z miejsca rozpoznawalną kreską nieodżałowany Gilles Chaillet (1946-2011), znany z kapitalnej serii „Vasco” oraz współtworzonej razem z Convardem „Tajemnicy Trójkąta”, ponownie potwierdził swój talent do tworzenia subtelnych, wyciszonych kadrów, kładących nacisk na pieczołowite odtworzenie rzeczywistości świata przedstawionego (architektura, ubiór, rewolucyjne artefakty stworzone przez Leonarda).
Uwagę niezmiennie przykuwają także dopracowane ujęcia plenerowe czy panoramy z lotu ptaka. Warto wspomnieć, iż w tuszowaniu (komiksu, nie zbrodni) partycypował Marc Jailloux („Orion”, „Alix”), natomiast za przygotowanie miłej dla oka palety barw (kiedy trzeba przygaszonych, w innych miejscach – urzekających wykorzystaniem błękitu bądź czerwieni) odpowiada kolorystyka Chantal Defachelle („Vasco”, „La Dernière Prophétie”).
Mówiąc krótko: „Vinci. Złodziej Twarzy” to wciągający już od pierwszych stron, nastrojowo zilustrowany thriller osadzony w historycznych realiach, niemający nic wspólnego z „Kodem da Vinci” Dana Browna. Dajcie sobie skraść swój cenny czas i poświęćcie go na pasjonująca lekturę.
Nienagannie budowana dramaturgia, wartkie tempo akcji, realistycznie oddany klimat epoki oraz refleksja nad niedoskonałością ludzkiej natury to kluczowe aspekty rewelacyjnego scenariusza Didiera Convarda („Neige Fondation”, „Finkel”). Natomiast operujący z miejsca rozpoznawalną kreską nieodżałowany Gilles Chaillet (1946-2011), znany z kapitalnej serii „Vasco” oraz współtworzonej razem z Convardem „Tajemnicy Trójkąta”, ponownie potwierdził swój talent do tworzenia subtelnych, wyciszonych kadrów, kładących nacisk na pieczołowite odtworzenie rzeczywistości świata przedstawionego (architektura, ubiór, rewolucyjne artefakty stworzone przez Leonarda).
Uwagę niezmiennie przykuwają także dopracowane ujęcia plenerowe czy panoramy z lotu ptaka. Warto wspomnieć, iż w tuszowaniu (komiksu, nie zbrodni) partycypował Marc Jailloux („Orion”, „Alix”), natomiast za przygotowanie miłej dla oka palety barw (kiedy trzeba przygaszonych, w innych miejscach – urzekających wykorzystaniem błękitu bądź czerwieni) odpowiada kolorystyka Chantal Defachelle („Vasco”, „La Dernière Prophétie”).
Mówiąc krótko: „Vinci. Złodziej Twarzy” to wciągający już od pierwszych stron, nastrojowo zilustrowany thriller osadzony w historycznych realiach, niemający nic wspólnego z „Kodem da Vinci” Dana Browna. Dajcie sobie skraść swój cenny czas i poświęćcie go na pasjonująca lekturę.
„Vinci. Złodziej Twarzy” („Vinci – Intégrale”). Tłumaczenie: Jakub Syty. Kurc. Koluszki 2024.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |