ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 czerwca 12 (492) / 2024

Bartłomiej Rzepus,

WIDMA TRANSFORMACJI I POWRACAJĄCA MELANCHOLIA ('WIESZ CO CIĘ BOLI' W GALERII BWA W BIELSKU-BIAŁEJ)

A A A
Okres lat 90. w Polsce roku 2024, istnieje już niemal w sferze mitycznej. Żyjący wtedy dzielić się będą opowieściami o przedziwnych, nierealnych dla dzisiejszego człowieka, czasach, w których do niedawna jeszcze komunistyczny i zakompleksiony kraj próbuje dogonić sąsiadów z Europy Zachodniej. Jego mieszkańcy zaczynają doznawać kapitalistycznych wygód, ale i muszą mierzyć się z trudami transformacji gospodarczej, dla wielu srogiej i gorzkiej w smaku. Osoby urodzone wtedy lub później posłuchają o ogólnonarodowym zauroczeniu się wielkimi markami, o pokojach wyklejonych plakatami z magazynu „Bravo” czy o kolorowych dresach i ortalionowych kurtkach, wdzierających się na polski rynek odzieżowy przy niemałym zachwycie kupujących.

Wystawa „Wiesz co cię boli” zrealizowana w Galerii BWA w Bielsku-Białej prezentuje prace dwóch artystów (Adam Kozicki i Kasper Lecnim) oraz jednej artystki (Irmina Rusicka), którzy urodzili się na samym początku lat 90. Dorastanie w tych czasach stało się doświadczeniem formującym dla ich artystycznego oglądu rzeczywistości, co widać niemal na każdym kroku skromnej w liczbę prac, ale jakże bogatej w treści wystawy. 

Zamysł przestrzenny „Wiesz co cię boli” został bardzo starannie przemyślany przez kolektyw kuratorski, złożony z Ady Piekarskiej, kuratorki, historyczki sztuki i pracowniczki bielskiego BWA, oraz Aleksego Wójtowicza, historyka oraz krytyka sztuki. Obiekty rozłożono po całej górnej sali galerii, co zważywszy na ich liczbę (11), może być na początku odebrane, jakby o czymś zapomniano. Jednak skromność w doborze prac, a także ich ułożenie tylko dodają wystawie poczucia melancholii (o której pisze w tekście do wystawy Wójtowicz), samotności i braku.

Najmocniejsze i najlepiej wyeksponowane na „Wiesz co cię boli” są obrazy Adama Kozickiego. Zdobywca Grand Prix na 46. Biennale Malarstwa Bielska Jesień 2023 (ex aequo z Karoliną Jarzębak i Edytą Hul) prezentuje kolejne odsłony swojej malarskiej wizji późnego kapitalizmu, pełnego przemocy, zatracenia się w pracy – źle płatnej, pozbawionej umowy, bez jakichkolwiek zabezpieczeń socjalnych, mówiąc jednym słowem, prekarnej. Obrazy „Too late for late capitalism” (2021) oraz „Wracali przemęczeni z dwunastogodzinnej zmiany i kończyli na drzewie” (2023) już poprzez swoje tytuły wysuwają oskarżycielski ton wobec współczesnej polskiej rzeczywistości. Autorowi, urodzonemu za transformacji systemowej, wpajano niemal od dziecka marzenia, które nie należały nigdy do niego, a do pokolenia jego rodziców i dziadków. Marzenia, o dobrze płatnej pracy, domu z ogródkiem na przedmieściach i corocznych podróżach za granicę, okazały się dla wielu osób wchodzących w dorosłość w drugiej dekadzie XXI wieku mrzonką.



Fot. 1. Adam Kozicki: „Too late for late capitalism” (2021).

Niepokojącą aurę obrazu artysta uzyskał dzięki połączeniu z jednej strony estetyki pierwszych gier wideo, które charakteryzowały się prostotą grafiki, a także, co często za tym szło, zaburzeniami kompozycyjnymi; z drugiej dzięki użyciu aerografu, rozpraszającego kontury, powodującego poczucie mglistości i efemeryczności dzieła. 

Przy obrazie „Wracali przemęczeni…” (2023) Kozicki znowu w centrum swoich malarskich poszukiwań umieszcza postać z samochodem. W tym przypadku ostateczny efekt jest zupełnie inny niż przy poprzednim obrazie. Pozostająca w monochromatycznych tonach scena pokazuje dramatyczny koniec postaci, leżącej na ziemi koło pojazdu z otwartymi drzwiami. Jak zwracały uwagę osoby kuratorskie podczas oprowadzania towarzyszącego wystawie, artysta zainspirował się losami opisanymi przez antropolożkę Katarzynę Dudę w książce ,,Korpo. Jak się pracuje w zagranicznych korporacjach w Polsce”. Reportaż przedstawia historie osób, które po roku 1989 zaczęły pracować w międzynarodowych korporacjach. Często, zamiast wymarzonej kariery i dobrze płatnej pracy, otrzymywały wyzysk, łamanie praw pracowniczych oraz wypadek ze zmęczenia, tak trafnie oddany na obrazie przez Kozickiego. 

Zupełnie odmienne tony zaproponował artysta w trzecim i zarazem ostatnim jego obrazie na wystawie, „On mnie nie pocieszy” (2024). Powrót do pokoju, który kojarzy wielu z nas. Proste (zapewne) drewniane łóżko, pościel z delikatnym haftem, stolik nocny z lampką, drzwi z wielką szybą, nad łóżkiem natomiast jedno z wielu przedstawień Jezusa, zapewne pamiątka po pierwszej komunii świętej. Obraz to swoisty powrót do przeszłości, której już nie ma, przeszłości, która tak jak Chrystus na obrazie, zakrzywia pojmowanie czasoprzestrzeni, nie da się jej dokładnie odwzorować w pamięci. Czasy, gdy wiszący nad łóżkiem zbawiciel pocieszał, bezpowrotnie minęły, pozostała melancholia.



Fot. 2. Adam Kozicki: „On mnie nie pocieszy” (2024).

Prace Kaspra Lecnima przy pierwszym zderzeniu mogą budzić dwuznaczne skojarzenia. Porozrzucane po całej sali galeryjnej tworzą wrażenie niebezpiecznych obcych, rodem z filmów Ridleya Scotta czy czerwi pustynnych z „Diuny” Franka Herberta. 



Fot. 3. Na pierwszym planie – Kasper Lecnim: praca z cyklu „Pojutrze będzie po wszystkim” (2023-2024).

Biało-beżowo-żółte rzeźby, które przypominają przerośnięte robaki, posiadają bardzo bogatą warstwę symboliczną, jeśli chodzi o materiały, z których zostały stworzone. Artysta wykorzystał przedmioty, jakie uzyskał podczas remontu swojego domu, tzw. kostki gierkowskiej. Do zbudowania stelaży rzeźb użył starych drutów, które następnie wypełnił gruzem budowlanym, a na samym końcu oblekł całość styropianem wymieszanym z pianką termoizolacyjną. 

Pomniki z odpadków, jakie proponuje Lecnim, mówią o potrzebie pozbycia się postkomunistycznych artefaktów i przedmiotów, które stają na drodze ku modernizacji i lepszej przyszłości, oraz cały czas przypominają, wracając jak widma, o problematycznej przeszłości. Pospinanie wszystkich konstrukcji szpilkami krawieckimi pokazuje, że ledwie niedbały ruch, a wszystkie dawne traumy ukażą się przed nami na nowo.

W zupełnie innym kierunku swoich artystycznych poszukiwań idzie Irmina Rusicka, której prace na wystawie „Wiesz co cię boli” są najbardziej zakotwiczone w trudnej teraźniejszości.



Fot. 4. Irmina Rusicka: „I am glad if i can walk here” (2024).

Zarejestrowany w formie fotograficznej performans Rusickiej „I am glad if i can walk here” odwołuje się do prac węgierskiego artysty konceptualnego Endre Tóta, który w wolnościowym geście napisał na kartce ,,Jestem wdzięczny, że mogę napisać to zdanie”, nawiązując do sytuacji panującej w bloku komunistycznym. Rusicka powtarza gest Tóta, ale twórczo przetwarzając go do współczesnych czasów i okoliczności. Jej spacer z flagą po Puszczy Białowieskiej jest aktem sprzeciwu rzuconym wobec polskiej polityki na ścianie wschodniej. Utopijne marzenie o swobodzie przemieszczania się między państwami, które przecież obiecywano pokoleniu rodzącemu się w czasach wejścia Polski do Unii Europejskiej, nie jest możliwe do spełnienia. Zamiast niego otrzymaliśmy wojnę w Ukrainie oraz kryzys uchodźczy na wschodniej granicy. Samotny akt artystki jest manifestem dla swobody ruchu i myśli. 

Druga praca Rusickiej – „Do Europy tak, ale z naszymi umarłymi. Pomnik w Puszczy Białowieskiej” – już poprzez tytuł daje nam konkretny trop interpretacyjny. Książka „Do Europy tak, ale z naszymi umarłymi”, pióra jednej z najważniejszych polskich humanistek, Marii Janion, opowiada o głęboko pogrzebanych fragmentach polskiej historii, myśli, idei, o których już zapomnieliśmy lub chcielibyśmy zapomnieć. Janion pokazywała, że odnajdziemy swoje miejsce Europie dopiero wtedy, gdy uporamy się z własnymi upiorami przeszłości. 



Fot. 5. Irmina Rusicka: „Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi. Pomnik w Puszczy Białowieskiej” (2024).

Rzeźba wykonana przez artystkę to projekt pomnika, który mógłby stanąć w Puszczy Białowieskiej. Jego forma jest bardzo prosta – przypomina gigantyczną przepaść, przecinającą puszczę na pół. Rusicka, odwołując się do myśli Janion, również mówi o tym, co wyparte. Lecz w tym przypadku, wyparte nie leży zakopane pod gruzami historii, a dzieje się na naszych oczach. Kryzys humanitarny, wciąż trwający i nadal eskalujący, został przez nas, obywateli i obywatelki Polski, zapomniany. Przypomina się o nim tylko wtedy, gdy służy partykularnym interesom polityków i przynosi konkretne profity, w postaci wzrostu słupków poparcia. Odwrócony pomnik artystki woła nie tylko o upamiętnienie tych, którzy zginęli z głodu, hipotermii czy odwodnienia w białowieskich lasach, ale i upomina się o tych, którzy są tam nieustannie, mimo że nie chcemy ich zauważyć.

Piekarska i Wójtowicz zaproponowali widowni bielskiego BWA wystawę skromną, ale jakże odważną. Dwoje artystów i jedna artystka tworzą spójny pokoleniowy przekaz. Łączą przeszłość z teraźniejszością, lata 90. ze współczesnymi problemami rynku pracy, „gierkowską kostkę” z marzeniem o nowych, estetycznych domach jak z amerykańskiego filmu, a kryzys uchodźczy z myślą Marii Janion. Po opuszczeniu sali wystawowej pozostają przed widzami dwa rozwiązania: włączyć się w społeczny ruch niezgody lub popaść w melancholię.

LITERATURA:

„Adam Kozicki, Kasper Lecnim, Irmina Rusicka – Wiesz co cię boli”. https://galeriabielska.pl/wystawa/adam-kozicki-kasper-lecnim-irmina-rusicka-wiesz-co-cie-boli.
 

Adam Kozicki, Kasper Lecnim, Irmina Rusicka: „Wiesz co cię boli”. Osoby kuratorskie: Ada Piekarska, Aleksy Wójtowicz. Galeria Bielska BWA.
19.04–2.06.2024.

Zdjęcia: Bartłomiej Rzepus.