EPOKA CUDÓW (MARVELS. WYDANIE JUBILEUSZOWE)
A
A
A
O „Marvels” duetu Kurt Busiek-Alex Ross (mającego na wspólnym koncie także „Przewodnik po Astro City”) napisano już praktycznie wszystko. Nic dziwnego: wszak od premiery tej nietuzinkowej miniserii minęło trzydzieści lat. Ukazująca się początkowo pod postacią czterech zeszytów (publikowanych od stycznia do kwietnia 1994 roku) opowieść doczekała się w 1995 wydania zbiorczego wzbogaconego o rozdział „zerowy” – rzucający nieco więcej światła na genezę Ludzkiej Pochodni – by w roku 2009 podbić serca polskich czytelników/czytelniczek sięgających po przekład ukazujący się pod szyldem Muchy Comics (zaś w 2013 roku tytuł powrócił w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela). W tym roku – dzięki Musze – mamy okazję poznać ekskluzywną, jubileuszową edycję tej jednej z najważniejszych opowieści o herosach i bohaterkach w trykotach, która otrzymała trzy Nagrody Eisnera (dla najlepszej miniserii, za opracowanie typograficzne oraz ilustracje).
Dla osób, które nie miały jeszcze okazji zapoznać się z „Marvels”: akcja utworu rozgrywa się w latach 1939-1974, przedstawiając znane historie z udziałem bohaterów i bohaterek z uniwersum Domu Pomysłów (takich jak między innymi Spider-Man, Kapitan Ameryka, Fantastyczna Czwórka, Iron Man, Namor, Silver Surfer, Luke Cage, formacja X-Men), aczkolwiek obserwowane z punktu widzenia zwykłych nowojorczyków, wśród których prym wiedzie Phil Sheldon: pełniący obowiązki narratora fotograf prasowy oraz autor albumu „Cudowni” uwieczniającego działalność najróżniejszych istot bądź osób obdarzonych nadludzkimi zdolnościami (tudzież korzystających z fikuśnych technologii).
Scenarzysta Kurt Busiek („Amazing Spider-Man”, „Conan”, „Avengers”) – uchodzący w branży komiksowej za człowieka z encyklopedyczną wręcz wiedzą o suberbohaterskim kanonie – stworzył przejmującą, wielowarstwową opowieść o codziennym życiu w miejscu, w którym cudowność i groza manifestują swoją obecność na każdym kroku. „Marvels” świetnie sprawdza się jako uniwersalna w swej wymowie przypowieść o nietolerancji i ksenofobii, ale pełni także rolę zwierciadła, w którym przegląda się Ameryka. Moralne dylematy oraz konflikty racji stanowią dramaturgiczny kościec tego utworu, ukazującego obyczajowy, społeczny, ekonomiczny, polityczny i kulturowy pejzaż Stanów Zjednoczonych na przestrzeni kolejnych dekad.
Solidny scenariusz zyskał olśniewającą (nie tylko ze względu na konsekwentnie wykorzystywany efekt świetlistości) oprawę wizualną, za którą odpowiada Alex Ross („Przyjdź Królestwo”, „Fantastyczna Czwórka: Pełne koło”, „Sprawiedliwość”). Fotorealistyczne ilustracje – odsyłające do estetycznej wrażliwości charakteryzującej obrazy Andrew Loomisa oraz Normana Rockwella – bezbłędnie oddają miejską panoramę Nowego Jorku (w tym urbanistykę, architekturę wnętrz, design samochodów czy aspekt modowy), kapitalnie sprawdzając się także w spektakularnych scenach akcji. Widowiskowe rozkładówki oraz częste przerysowywanie (w odmiennym stylu graficznym) konkretnych paneli oraz sekwencji kadrów zaczerpniętych z przeróżnych zeszytów klasycznych serii sprawiają, że lektura tego opasłego woluminu jest jednym wielkim odgadywaniem kalamburów.
Bo choć rzeczony utwór koncentruje się na herosach i heroinach rodem ze stajni Marvela, na drugim planie przemykają tu i ówdzie postaci z uniwersum DC (Lois Lane i Clark Kent, Lamont Cranston) oraz przedstawiciele świata popkultury (Mickey Rooney, ale i The Beatles). Warto wspomnieć, że „obsadzając” poszczególne role, Ross chętnie inspirował się fizjonomią konkretnych aktorów i aktorek (Patrick Stewart jako Profesor X, Timothy Dalton jako Tony Stark, Joanna Pacuła jako Black Widow), ale także swoich przyjaciół, współpracowników oraz osób najbliższych. Stąd, obok rodziców artysty i samego Kurta Busieka, na kartach komiksu napotkamy postaci (nie bez kozery) do złudzenia przypominające scenarzystę Briana Azzarello, rysownika Andrew Pepoya (stającego się J. Jonahem Jamesonem) czy ilustratora Marka Brauna (komiksowy Phil Sheldon, który w jesieni życia zdecydowanie przypomina Bruce’a Willisa).
Zamknięta na 218 stronach (razem z dodanym po latach epilogiem) opowieść nie stanowi nawet połowy całego woluminu liczącego 504 strony – co nam daje konkretne wyobrażenie o liczbie dodatków. A te są bez wątpienia imponujące. Po pierwsze: analiza (strona po stronie) ciekawostek związanych z powstaniem poszczególnych kadrów. Po drugie: cztery propozycje wydawnicze miniserii „Marvels” plus kompletny scenariusz. Po trzecie: wywiady i dodatkowe komentarze odautorskie. Po czwarte: obszerny szkicownik, dopracowane studia postaci oraz projekty konkretnych stron. Po piąte: reprodukcje artykułów prasowych pojawiających się na kartach recenzowanego komiksu. I po szóste: galeria okładek autorstwa Rossa oraz tych przygotowanych przez znakomitych gości (Paolo Riviera, Michael Cho, Gabriele Dell’Otto, Stephanie Hans, Daniel Acuña, David Mack, Adi Granov, Greg Smallwood, Phil Noto, Dave Johnson, Skottie Young).
Innymi słowy: absolutny klasyk odziany w elegancki garnitur godny dostojnego jubilata. Zachęcam do wzięcia udziału w tym ze wszech miar „cudownym” świętowaniu.
Dla osób, które nie miały jeszcze okazji zapoznać się z „Marvels”: akcja utworu rozgrywa się w latach 1939-1974, przedstawiając znane historie z udziałem bohaterów i bohaterek z uniwersum Domu Pomysłów (takich jak między innymi Spider-Man, Kapitan Ameryka, Fantastyczna Czwórka, Iron Man, Namor, Silver Surfer, Luke Cage, formacja X-Men), aczkolwiek obserwowane z punktu widzenia zwykłych nowojorczyków, wśród których prym wiedzie Phil Sheldon: pełniący obowiązki narratora fotograf prasowy oraz autor albumu „Cudowni” uwieczniającego działalność najróżniejszych istot bądź osób obdarzonych nadludzkimi zdolnościami (tudzież korzystających z fikuśnych technologii).
Scenarzysta Kurt Busiek („Amazing Spider-Man”, „Conan”, „Avengers”) – uchodzący w branży komiksowej za człowieka z encyklopedyczną wręcz wiedzą o suberbohaterskim kanonie – stworzył przejmującą, wielowarstwową opowieść o codziennym życiu w miejscu, w którym cudowność i groza manifestują swoją obecność na każdym kroku. „Marvels” świetnie sprawdza się jako uniwersalna w swej wymowie przypowieść o nietolerancji i ksenofobii, ale pełni także rolę zwierciadła, w którym przegląda się Ameryka. Moralne dylematy oraz konflikty racji stanowią dramaturgiczny kościec tego utworu, ukazującego obyczajowy, społeczny, ekonomiczny, polityczny i kulturowy pejzaż Stanów Zjednoczonych na przestrzeni kolejnych dekad.
Solidny scenariusz zyskał olśniewającą (nie tylko ze względu na konsekwentnie wykorzystywany efekt świetlistości) oprawę wizualną, za którą odpowiada Alex Ross („Przyjdź Królestwo”, „Fantastyczna Czwórka: Pełne koło”, „Sprawiedliwość”). Fotorealistyczne ilustracje – odsyłające do estetycznej wrażliwości charakteryzującej obrazy Andrew Loomisa oraz Normana Rockwella – bezbłędnie oddają miejską panoramę Nowego Jorku (w tym urbanistykę, architekturę wnętrz, design samochodów czy aspekt modowy), kapitalnie sprawdzając się także w spektakularnych scenach akcji. Widowiskowe rozkładówki oraz częste przerysowywanie (w odmiennym stylu graficznym) konkretnych paneli oraz sekwencji kadrów zaczerpniętych z przeróżnych zeszytów klasycznych serii sprawiają, że lektura tego opasłego woluminu jest jednym wielkim odgadywaniem kalamburów.
Bo choć rzeczony utwór koncentruje się na herosach i heroinach rodem ze stajni Marvela, na drugim planie przemykają tu i ówdzie postaci z uniwersum DC (Lois Lane i Clark Kent, Lamont Cranston) oraz przedstawiciele świata popkultury (Mickey Rooney, ale i The Beatles). Warto wspomnieć, że „obsadzając” poszczególne role, Ross chętnie inspirował się fizjonomią konkretnych aktorów i aktorek (Patrick Stewart jako Profesor X, Timothy Dalton jako Tony Stark, Joanna Pacuła jako Black Widow), ale także swoich przyjaciół, współpracowników oraz osób najbliższych. Stąd, obok rodziców artysty i samego Kurta Busieka, na kartach komiksu napotkamy postaci (nie bez kozery) do złudzenia przypominające scenarzystę Briana Azzarello, rysownika Andrew Pepoya (stającego się J. Jonahem Jamesonem) czy ilustratora Marka Brauna (komiksowy Phil Sheldon, który w jesieni życia zdecydowanie przypomina Bruce’a Willisa).
Zamknięta na 218 stronach (razem z dodanym po latach epilogiem) opowieść nie stanowi nawet połowy całego woluminu liczącego 504 strony – co nam daje konkretne wyobrażenie o liczbie dodatków. A te są bez wątpienia imponujące. Po pierwsze: analiza (strona po stronie) ciekawostek związanych z powstaniem poszczególnych kadrów. Po drugie: cztery propozycje wydawnicze miniserii „Marvels” plus kompletny scenariusz. Po trzecie: wywiady i dodatkowe komentarze odautorskie. Po czwarte: obszerny szkicownik, dopracowane studia postaci oraz projekty konkretnych stron. Po piąte: reprodukcje artykułów prasowych pojawiających się na kartach recenzowanego komiksu. I po szóste: galeria okładek autorstwa Rossa oraz tych przygotowanych przez znakomitych gości (Paolo Riviera, Michael Cho, Gabriele Dell’Otto, Stephanie Hans, Daniel Acuña, David Mack, Adi Granov, Greg Smallwood, Phil Noto, Dave Johnson, Skottie Young).
Innymi słowy: absolutny klasyk odziany w elegancki garnitur godny dostojnego jubilata. Zachęcam do wzięcia udziału w tym ze wszech miar „cudownym” świętowaniu.
Kurt Busiek, Alex Ross: „Marvels. Wydanie jubileuszowe” („Marvels Annotated 1-4/ Marvels Epilogue”). Tłumaczenie: Maciej Nowak-Kreyer, Jakub Jankowski, Tomasz Sidorkiewicz. Mucha Comics. Warszawa 2024.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |