
Marta Bieganowska-Molendowska,
ZARZĄDZANIE EMPATIĄ. KURS ZAAWANSOWANY (BABETTE ROTHSCHILD: 'WSPARCIE DLA WSPIERAJĄCYCH. JAK ZAPOBIEGAĆ ZMĘCZENIU WSPÓŁCZUCIEM I TRAUMIE ZASTĘPCZEJ')
A
A
A
Osiągnięć Babette Rothschild dla światowej świadomości dotyczącej terapii traumy raczej nie trzeba przedstawiać, ale dla porządku wymienię, że jest autorką tak poczytnych i cenionych opracowań dla specjalistów i specjalistek w zakresie zdrowia psychicznego, jak na przykład oba tomy rewolucjonizującej rozumienie traumy i jej wpływu na cielesność pozycji „Ciało pamięta”. „Wsparcie dla wspierających” – czyli swoisty podręcznik dotyczący tego, jak pracować z własnym zmęczeniem współczuciem i zachować uważność na symptomy traumy zastępczej (czyli wtórnej –powstałej na skutek nie bezpośredniego zetknięcia z czynnikiem traumatyzującym, a z osobą, na którą czynnik ten wpłynął) – po niemal dwudziestu latach od pierwszego, amerykańskiego wydania trafia do rąk polskich czytelników i czytelniczek.
Na wstępie należy zaznaczyć, że propozycja Rothschild nie jest książką popularnonaukową. Choć stanowi rodzaj poradnika – łączącego w sobie dość szczegółowo opracowaną teorię (na przykład związaną opisem funkcjonowania układu nerwowego w różnych stanach pobudzenia) z konkretnymi, praktycznymi strategiami do zastosowania w gabinecie lub poza nim – to okazuje się lekturą na tyle wymagającą, że za zasadne uznaję jedynie rekomendowanie jej specjalistom i specjalistkom posiadającym co najmniej bazową wiedzę z zakresu psychologii i fizjologii człowieka.
Choć kontakt ze „Wsparciem dla wspierających” zdecydowanie nie jest łatwy i zapoznanie się z książką w całości wymaga sporego wysiłku intelektualnego, w moim poczuciu to podstawowa pozycja dla każdej osoby, która świadczy usługi wsparcia w zakresie zdrowia psychicznego. Rothschild krok po kroku buduje świadomość dotyczącą konieczności zachowywania szeroko pojętej higieny psychicznej, zarówno po to, by być w stanie efektywnie pomagać innym, jak i po to, by wieść satysfakcjonujące życie prywatne. Następnie omawia symptomy zmęczenia współczuciem, traumy zastępczej oraz wypalenia zawodowego. W swoim wywodzie – podobnie jak w toku pracy zawodowej – za punkt odniesienia przyjmuje ciało, którego stan i reakcje, jak dowodzi, są najlepszym barometrem poziomu obciążenia traumatyzacją wtórną.
Trauma – w dużym uproszczeniu – często rozumiana jest jako odpowiedź na wydarzenie tak trudne do przyjęcia i przeprocesowania za pomocą dostępnych danej osobie zasobów, że pamięć o nim zostaje rozdzielona, pokawałkowana, a w skrajnych przypadkach – odszczepiona. Stąd też część przeżyć związanych z wydarzeniem traumatyzującym będzie zachowywała się jedynie w pamięci ciała, pamięci emocji lub układu nerwowego, pozostając niedostępna dla opracowywania o charakterze bardziej intelektualnym. Podobnie z traumatyzacją wtórną – tę również rozpoznać (i zapobiegać jej skutkom) możemy poprzez sprawne odczytywanie sygnałów płynących z ciała albo z własnych emocji w trakcie pracy gabinetowej bądź opracowywania mentalnego historii pacjentek lub pacjentów.
Dla części odbiorców i odbiorczyń zaskakujące może okazać się to, co Rothschild pisze o empatii, wprowadzając pojęcie „zarządzania empatią” i „od-odzwierciedlania”. „Ale zaraz”, chciałoby się rzec, „to przecież przeczyłoby wszystkiemu, czego jesteśmy uczeni na studiach – że empatia, odzwieciedlanie i pomieszczanie to podstawa pracy we wsparciu”. Zgadza się, to podstawa, która zarazem – nieumiejętnie używana – może być zagrożeniem, zarówno dla specjalisty czy specjalistki, ale i jego pacjenta lub pacjentki. Bezgraniczna empatia, mimowolne odzwierciedlanie i nieświadome zarażanie się uczuciami drugiej osoby z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi zarówno do uczucia wypalenia i przemęczenia pracą pomocową, jak i do zakłócenia równowagi między pracą a życiem. Wszystkie te trzy aspekty działań wsparciowych – empatia, odzwierciedlanie oraz kontenerowanie – są zatem niezbędne do stworzenia leczącej relacji, ale tylko, gdy używa się ze świadomością i uważnością. W przeciwnym razie mogą okazać się nieskuteczne, a nawet niebezpieczne.
Rothschild w swojej książce – jak na praktyczkę nurtu somatycznej terapii traumy przystało – wyposaża czytelników i czytelniczki w spory zasób metod radzenia sobie z objawami traumy zastępczej na poziomie ciała i na poziomie neurofizjologicznym. Podstawą wszystkich tych technik jest umiejętność uważnego i świadomego obserwowania własnych reakcji i ogólnego kontaktu ze sobą na dość głębokim poziomie – i od takich ćwiczeń autorka zaczyna, przechodząc do coraz bardziej zaawansowanych sposobów na badanie stopnia odzwierciedlania (np. mimicznego czy posturalnego) pacjenta czy pacjentki. Autorka, używając obrazowych metafor, wprowadza techniki osobistego regulatora empatii, zyskiwania grubszej skóry czy hamulców dla terapeuty. W licznych przykładach z sesji superwizyjnych podaje przykłady zastosowania różnych – od najbardziej banalnych i pozornie nieznacznych do takich, które mogą nastręczać trudu w realizacji – interwencji, które w przypadku poszczególnych superwizantów czy superwizantek, okazywały się udane. Mam poczucie, że nie będzie wyzwaniem, by z tak obszernego katalogu wybrać do zastosowania techniki użyteczne we własnej praktyce zawodowej.
„Wsparcie dla wspierających” nie poprzestaje jednak na technikach cielesnych – wskazuje także, jak pracować z nękającymi nieraz po trudnej sesji wyobrażeniami (na przykład o charakterze wizualnym czy dźwiękowym), a nawet koszmarnymi snami dotyczącymi historii z gabinetu. Autorka pisze o tym, jak regulować emocje na podstawie obserwacji reakcji własnego układu nerwowego w kontakcie z bodźcem, zarówno w celu zmniejszenia, jak i zwiększenia pobudzenia. Dostarcza zupełnie konkretnych wskazówek wraz z instrukcją krok po kroku, jak działać, by ograniczyć destrukcyjny wpływ trudnych historii pacjentek i pacjentów na własną kondycję psychiczną, przy jednoczesnym zachowaniu pożądanego i korzystnego poziomu empatii.
Wreszcie, Rothschild nie zapomina o aspekcie, który dla specjalistek i specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego może jawić się jako oczywistość, ale z pewnością w innych kręgach nie jest aż tak powszechnie stosowanym narzędziem w pracy pomocowej – chodzi mianowicie o dogłębne i szczegółowe poznanie i opracowanie historii własnego życia. Okazuje się bowiem, że tylko mając świadomość własnych ograniczeń i czułych punktów, jesteśmy w stanie realnie pracować nad poprawą dobrostanu pacjenta czy pacjentki i oddzielać ich uczucia od własnych, a tym samym – skutecznie pomagać. Dla tych osób, które jeszcze nie korzystały z psychoterapii czy innej pogłębionej formy pracy nad sobą, autorka przygotowała dość szczegółowy „wywiad z samym (samą) sobą” – warto się nim posiłkować, by poddać oglądowi swoje aktualne i przeszłe warunki osobiste.
„Wsparcie dla wspierających” to bardzo użyteczna, choć wymagająca pewnego wysiłku, lektura dla osób pracujących w zawodach pomocowych. Daje podstawy do zrozumienia neurologicznych, psychologicznych i somatycznych aspektów tego, w jaki sposób współ-odczuwamy i współ-przeżywamy, a także wskazówki do tego, jak tymi umiejętnościami mądrze i efektywnie gospodarować, by starczały nie tylko do wsparcia pacjentów i pacjentek, ale i nas samych.
Na wstępie należy zaznaczyć, że propozycja Rothschild nie jest książką popularnonaukową. Choć stanowi rodzaj poradnika – łączącego w sobie dość szczegółowo opracowaną teorię (na przykład związaną opisem funkcjonowania układu nerwowego w różnych stanach pobudzenia) z konkretnymi, praktycznymi strategiami do zastosowania w gabinecie lub poza nim – to okazuje się lekturą na tyle wymagającą, że za zasadne uznaję jedynie rekomendowanie jej specjalistom i specjalistkom posiadającym co najmniej bazową wiedzę z zakresu psychologii i fizjologii człowieka.
Choć kontakt ze „Wsparciem dla wspierających” zdecydowanie nie jest łatwy i zapoznanie się z książką w całości wymaga sporego wysiłku intelektualnego, w moim poczuciu to podstawowa pozycja dla każdej osoby, która świadczy usługi wsparcia w zakresie zdrowia psychicznego. Rothschild krok po kroku buduje świadomość dotyczącą konieczności zachowywania szeroko pojętej higieny psychicznej, zarówno po to, by być w stanie efektywnie pomagać innym, jak i po to, by wieść satysfakcjonujące życie prywatne. Następnie omawia symptomy zmęczenia współczuciem, traumy zastępczej oraz wypalenia zawodowego. W swoim wywodzie – podobnie jak w toku pracy zawodowej – za punkt odniesienia przyjmuje ciało, którego stan i reakcje, jak dowodzi, są najlepszym barometrem poziomu obciążenia traumatyzacją wtórną.
Trauma – w dużym uproszczeniu – często rozumiana jest jako odpowiedź na wydarzenie tak trudne do przyjęcia i przeprocesowania za pomocą dostępnych danej osobie zasobów, że pamięć o nim zostaje rozdzielona, pokawałkowana, a w skrajnych przypadkach – odszczepiona. Stąd też część przeżyć związanych z wydarzeniem traumatyzującym będzie zachowywała się jedynie w pamięci ciała, pamięci emocji lub układu nerwowego, pozostając niedostępna dla opracowywania o charakterze bardziej intelektualnym. Podobnie z traumatyzacją wtórną – tę również rozpoznać (i zapobiegać jej skutkom) możemy poprzez sprawne odczytywanie sygnałów płynących z ciała albo z własnych emocji w trakcie pracy gabinetowej bądź opracowywania mentalnego historii pacjentek lub pacjentów.
Dla części odbiorców i odbiorczyń zaskakujące może okazać się to, co Rothschild pisze o empatii, wprowadzając pojęcie „zarządzania empatią” i „od-odzwierciedlania”. „Ale zaraz”, chciałoby się rzec, „to przecież przeczyłoby wszystkiemu, czego jesteśmy uczeni na studiach – że empatia, odzwieciedlanie i pomieszczanie to podstawa pracy we wsparciu”. Zgadza się, to podstawa, która zarazem – nieumiejętnie używana – może być zagrożeniem, zarówno dla specjalisty czy specjalistki, ale i jego pacjenta lub pacjentki. Bezgraniczna empatia, mimowolne odzwierciedlanie i nieświadome zarażanie się uczuciami drugiej osoby z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi zarówno do uczucia wypalenia i przemęczenia pracą pomocową, jak i do zakłócenia równowagi między pracą a życiem. Wszystkie te trzy aspekty działań wsparciowych – empatia, odzwierciedlanie oraz kontenerowanie – są zatem niezbędne do stworzenia leczącej relacji, ale tylko, gdy używa się ze świadomością i uważnością. W przeciwnym razie mogą okazać się nieskuteczne, a nawet niebezpieczne.
Rothschild w swojej książce – jak na praktyczkę nurtu somatycznej terapii traumy przystało – wyposaża czytelników i czytelniczki w spory zasób metod radzenia sobie z objawami traumy zastępczej na poziomie ciała i na poziomie neurofizjologicznym. Podstawą wszystkich tych technik jest umiejętność uważnego i świadomego obserwowania własnych reakcji i ogólnego kontaktu ze sobą na dość głębokim poziomie – i od takich ćwiczeń autorka zaczyna, przechodząc do coraz bardziej zaawansowanych sposobów na badanie stopnia odzwierciedlania (np. mimicznego czy posturalnego) pacjenta czy pacjentki. Autorka, używając obrazowych metafor, wprowadza techniki osobistego regulatora empatii, zyskiwania grubszej skóry czy hamulców dla terapeuty. W licznych przykładach z sesji superwizyjnych podaje przykłady zastosowania różnych – od najbardziej banalnych i pozornie nieznacznych do takich, które mogą nastręczać trudu w realizacji – interwencji, które w przypadku poszczególnych superwizantów czy superwizantek, okazywały się udane. Mam poczucie, że nie będzie wyzwaniem, by z tak obszernego katalogu wybrać do zastosowania techniki użyteczne we własnej praktyce zawodowej.
„Wsparcie dla wspierających” nie poprzestaje jednak na technikach cielesnych – wskazuje także, jak pracować z nękającymi nieraz po trudnej sesji wyobrażeniami (na przykład o charakterze wizualnym czy dźwiękowym), a nawet koszmarnymi snami dotyczącymi historii z gabinetu. Autorka pisze o tym, jak regulować emocje na podstawie obserwacji reakcji własnego układu nerwowego w kontakcie z bodźcem, zarówno w celu zmniejszenia, jak i zwiększenia pobudzenia. Dostarcza zupełnie konkretnych wskazówek wraz z instrukcją krok po kroku, jak działać, by ograniczyć destrukcyjny wpływ trudnych historii pacjentek i pacjentów na własną kondycję psychiczną, przy jednoczesnym zachowaniu pożądanego i korzystnego poziomu empatii.
Wreszcie, Rothschild nie zapomina o aspekcie, który dla specjalistek i specjalistów w zakresie zdrowia psychicznego może jawić się jako oczywistość, ale z pewnością w innych kręgach nie jest aż tak powszechnie stosowanym narzędziem w pracy pomocowej – chodzi mianowicie o dogłębne i szczegółowe poznanie i opracowanie historii własnego życia. Okazuje się bowiem, że tylko mając świadomość własnych ograniczeń i czułych punktów, jesteśmy w stanie realnie pracować nad poprawą dobrostanu pacjenta czy pacjentki i oddzielać ich uczucia od własnych, a tym samym – skutecznie pomagać. Dla tych osób, które jeszcze nie korzystały z psychoterapii czy innej pogłębionej formy pracy nad sobą, autorka przygotowała dość szczegółowy „wywiad z samym (samą) sobą” – warto się nim posiłkować, by poddać oglądowi swoje aktualne i przeszłe warunki osobiste.
„Wsparcie dla wspierających” to bardzo użyteczna, choć wymagająca pewnego wysiłku, lektura dla osób pracujących w zawodach pomocowych. Daje podstawy do zrozumienia neurologicznych, psychologicznych i somatycznych aspektów tego, w jaki sposób współ-odczuwamy i współ-przeżywamy, a także wskazówki do tego, jak tymi umiejętnościami mądrze i efektywnie gospodarować, by starczały nie tylko do wsparcia pacjentów i pacjentek, ale i nas samych.
Babette Rothschild: „Wsparcie dla wspierających. Jak zapobiegać zmęczeniu współczuciem i traumie zastępczej”. Przeł. Maria Moskal. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2024 [seria: Psychiatria i Psychoterapia].
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |