ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 września 17 (497) / 2024

Andrzej Ciszewski,

UKOCHANA ALBATROSA (MADEMOISELLE BAUDELAIRE)

A A A
Mi(s)tyczna bestia o kobiecym obliczu ściga w przestworzach mężczyznę o skrzydłach godnych albatrosa – podniebne starcie kończy się przebudzeniem poety u boku jego ciemnoskórej kochanki. Tym fantasmagorycznym akcentem rozpoczyna się komiksowa opowieść o życiu oraz czasach Charles’a Baudelaire’a widzianych oczami Jeanne Duval: urodzonej na Haiti aktorki i tancerki (o mieszanym pochodzeniu francuskim i zachodnioafrykańskim), która przez dwadzieścia lat była muzą autora „Kwiatów zła”.

Belgijski scenarzysta i rysownik Bernard Yslaire – mający na koncie takie uznane tytuły jak „Wiek Evy (XXe ciel.com)”, „Niebo nad Brukselą” czy „Sambre” – wykorzystuje epistolarną, retrospektywną formę narracji, w ramach której Jeanne skrupulatnie wyjaśnia Caroline Dufaÿs (matce Baudelaire’a), dlaczego domaga się części majątku po zmarłym kochanku. „Czarna Wenus” pokrótce przedstawia historię swojego życia, ale pomaga też sędziwej adresatce lepiej zrozumieć jej zmarłego syna.

Trudy dzieciństwa; ponowne zamążpójście rodzicielki (Dufaÿs poślubiła dowódcę wojskowego, znienawidzonego przez Charles’a majora Jacques’a Aupicka) oraz pełna emocjonalnych przesileń relacja łącząca narratorkę z autorem „Padliny” to tylko niektóre z wątków poruszanych przez Yslaire’a na kartach tego komiksu, oferującego wgląd w codzienność paryskiej bohemy (reprezentowanej między innymi przez literatów pokroju Théodore’a de Banville’a, Ernesta Praronda, Gérarda de Nervala oraz Théophile’a Gautiera, ale także fotografa Nadara czy malarza Gustave’a Courbeta).

Opowieść Jeanne pozwala prześledzić artystyczny rozwój Baudelaire’a (którego wiersze wplatane są w partie dialogowe), ukazującego oblicze poety wyklętego, rewolucjonisty, niedoszłego samobójcy oraz podupadającego na zdrowiu dekadenta trwoniącego spadek. Sporo miejsca poświęcono fascynacji Charles’a dorobkiem Edgara Allana Poe (którego dzieła autor „Paryskiego splinu” przekładał na język francuski), a mroczna figura kruka regularnie powraca, kontrastując z przywoływanym tu i ówdzie wizerunkiem albatrosa.

Zwiewna, subtelna kreska Belga wyczarowuje oniryczne rozkładówki (mnożące obrazy ulokowane na pierwszym, drugim i dalszych planach); wydobywa przebogatą gamę emocji z lekko karykaturalnych portretów postaci, jak również sumiennie rekonstruuje architektoniczną topografię XIX-wiecznego Paryża. Insertowanie reprodukcji klasycznych dzieł sztuki podnosi estetyczny walor dzieła, w którym znajdziemy śmiałe (podszyte metaforycznym wydźwiękiem) sceny erotyczne.

Na uwagę zasługuje także kolorystyczny aspekt „Mademoiselle Baudelaire” podporządkowany kalejdoskopowo zmieniającym się porządkom czasoprzestrzennym: szarości oraz granat dominują w sekwencjach snów; retrospekcje wykorzystują szarą tonację (w której nie brakuje jednakże wyrazistych barwnych dominant), natomiast „teraźniejszość”, obok szarych akcentów, nasycona została sepią.

Liczący 160 stron album (razem z dodatkami i przypisami) powinien skusić osoby szukające natchnionych opowieści o sztuce, dzikiej namiętności oraz trudnej walce o prawo do przemówienia swoim własnym głosem. Polecam!
Yslaire: „Mademoiselle Baudelaire”. Tłumaczenie: Jacek Bartecki. Scream Comics. Łódź 2024.