MASZYNA RENESANSU (LEONARDO2VINCI)
A
A
A
Przestrzeń kosmiczna A.D. 15018. Gargantuiczny statek Renesans (zapewniający schronienie ostatnim żyjącym ludziom) zmierza w stronę asteroidy, na której znajdują się pozostałości… Luwru. Odziani w futurystyczne skafandry załoganci eksplorują przestrzeń zrujnowanego kompleksu, by w finale wyprawy zabrać ze sobą „Świętą Annę Samotrzecią”. Po gruntownej ekspertyzie płótna badaczom udaje się odnaleźć odcisk palca. Zyskując upragniony materiał genetyczny, naukowcy wyhodowują klona Leonarda da Vinci. Kędzierzawy chłopiec może się okazać ostatnią nadzieją w walce z pozaziemską flotą: wszak posiada umysł genialnego wynalazcy, który – mając dostęp do fantazyjnej technologii – będzie w stanie zaprojektować i stworzyć nowe rodzaje broni.
„Leonardo2Vinci” to autorski projekt francuskiego artysty Stéphane’a Levalloisa („Noé), mającego na koncie projekty wizualne oraz storyboardy do takich filmów jak dyptyk „Harry Potter i Insygnia Śmierci” (2010-2011) Davida Yatesa, „X-Men: Przeszłość, która nadejdzie” (2014) Bryana Singera czy „Obcy: Przymierze” (2017) Ridleya Scotta. Wprowadzając dwie przecinające się cyklicznie płaszczyzny czasoprzestrzenne, autor ukazuje zarówno perypetie tytułowej postaci (rysowane czarno-białą kreską), jak i (zilustrowane z wykorzystaniem sepii) ostatnie chwile sędziwego artysty, dyktującego w 1519 roku swój testament. Kameralna, introspektywna narracja autora „Mona Lisy” daje wgląd w sferę jego (pod)świadomości. Samotność, androgynia, wyniosłość, obłuda i ukrywana/wypierana seksualność to słowa klucze, za pomocą których twórca „Ostatniej Wieczerzy” dokonuje rozrachunku ze swoim życiem, ale i wskazuje źródła inspiracji dla swoich dzieł i wynalazków.
Mając swobodny dostęp do prac Leonarda zgromadzonych w Luwrze, Levallois przyswoił sobie oraz zinternalizował styl włoskiego mistrza, odtwarzając metodę kreskowania, jaką posługiwał się da Vinci. Obrazy i rysunki autora „Damy z gronostajem” posłużyły jako źródło inspiracji do stworzenia wizerunków dramatis personae, designu pojazdów, rozwiązań architektonicznych, scen batalistycznych czy tych o fantasmagorycznym posmaku. Sekwencje niemych paneli płynnie łączą się z kadrami okraszonymi partiami pism Leonarda (zmyślnie wplatanych w tok komiksowej narracji), a insertowanie pełnokolorowych rekonstrukcji obrazów autora „Człowieka witruwiańskiego” – w których rzeczywistość niejednokrotnie się zanurzamy – dodaje całemu przedsięwzięciu estetycznego rozmachu.
„Leonardo2Vinci” to nietuzinkowe połączenie space opery z refleksją nad dziedzictwem pozostawionym przez jednego z największych wizjonerów wszechczasów. Efekt dwuletniej pracy Levalloisa zdecydowanie nie poszedł na marne. Jak dla mnie: świetny punkt wyjścia dla kinowego widowiska, za którego sterami mógłby stanąć przywoływany już Ridley Scott, któremu niniejszy album jest dedykowany.
„Leonardo2Vinci” to autorski projekt francuskiego artysty Stéphane’a Levalloisa („Noé), mającego na koncie projekty wizualne oraz storyboardy do takich filmów jak dyptyk „Harry Potter i Insygnia Śmierci” (2010-2011) Davida Yatesa, „X-Men: Przeszłość, która nadejdzie” (2014) Bryana Singera czy „Obcy: Przymierze” (2017) Ridleya Scotta. Wprowadzając dwie przecinające się cyklicznie płaszczyzny czasoprzestrzenne, autor ukazuje zarówno perypetie tytułowej postaci (rysowane czarno-białą kreską), jak i (zilustrowane z wykorzystaniem sepii) ostatnie chwile sędziwego artysty, dyktującego w 1519 roku swój testament. Kameralna, introspektywna narracja autora „Mona Lisy” daje wgląd w sferę jego (pod)świadomości. Samotność, androgynia, wyniosłość, obłuda i ukrywana/wypierana seksualność to słowa klucze, za pomocą których twórca „Ostatniej Wieczerzy” dokonuje rozrachunku ze swoim życiem, ale i wskazuje źródła inspiracji dla swoich dzieł i wynalazków.
Mając swobodny dostęp do prac Leonarda zgromadzonych w Luwrze, Levallois przyswoił sobie oraz zinternalizował styl włoskiego mistrza, odtwarzając metodę kreskowania, jaką posługiwał się da Vinci. Obrazy i rysunki autora „Damy z gronostajem” posłużyły jako źródło inspiracji do stworzenia wizerunków dramatis personae, designu pojazdów, rozwiązań architektonicznych, scen batalistycznych czy tych o fantasmagorycznym posmaku. Sekwencje niemych paneli płynnie łączą się z kadrami okraszonymi partiami pism Leonarda (zmyślnie wplatanych w tok komiksowej narracji), a insertowanie pełnokolorowych rekonstrukcji obrazów autora „Człowieka witruwiańskiego” – w których rzeczywistość niejednokrotnie się zanurzamy – dodaje całemu przedsięwzięciu estetycznego rozmachu.
„Leonardo2Vinci” to nietuzinkowe połączenie space opery z refleksją nad dziedzictwem pozostawionym przez jednego z największych wizjonerów wszechczasów. Efekt dwuletniej pracy Levalloisa zdecydowanie nie poszedł na marne. Jak dla mnie: świetny punkt wyjścia dla kinowego widowiska, za którego sterami mógłby stanąć przywoływany już Ridley Scott, któremu niniejszy album jest dedykowany.
Stéphane Levallois: „Leonardo2Vinci”. Tłumaczenie: Jacek Bartecki. Scream Comics. Łódź 2024.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |