ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 września 17 (497) / 2024

Andrzej Ciszewski,

NA POTĘGĘ ŁYSEGO CZEREPU (MGLISTY WYMIAR)

A A A
„Bloodstar”, „Rip in Time”, „Jeremy Brood”, „The Bodyssey”, „Ragemoor”, „Rat God”, „Bigfoot” – to zaledwie wyimek znakomitych dzieł z dorobku nieodżałowanego Richarda Corbena (1940-2020), którego z miejsca rozpoznawalny, unikalny styl stanowił ozdobę komiksowych magazynów pokroju „Creepy”, „Eerie”, „Metal Hurlant” czy „Heavy Metal”.

Będący za pan brat z undergroundem ojciec „Dena” bez problemu odnajdywał się także we współczesnym komiksowym mainstreamie, prezentując swoje prace pod szyldem takich marek jak „Aliens”, „Hellblazer” i „Punisher MAX”, ilustrując przy tym perypetie Hellboya, Batmana, Bruce’a Bannera/Hulka, Ghost Ridera czy Luke’a Cage’a. Zaś miłośnicy/miłośniczki komiksów inspirowanych prozą Roberta Edwina Howarda i Howarda Phillipsa Lovecrafta oraz tych będących brawurowymi adaptacjami twórczości Edgara Allana Poe wiedzą, że Corben był w tej dziedzinie niekwestionowanym mistrzem.

Protagonista „Mrocznego Wymiaru” to mężny, imponujący muskulaturą, ale niezbyt lotny intelektualnie wojownik Tugat o lśniącej glacy i zacnie wyhodowanej brodzie (choć trzeba nadmienić, że błyskawicznie przechodzi magiczną kurację odmładzającą), który z bajeczną dezynwolturą co rusz pakuje się w kłopoty. A okazji do popadnięcia w niewolę ani szansy na konfrontację z żarłocznymi pnączami, wędrującymi truposzami czy gustującą w ludzkim mięsie gigantką nie brakuje!

Sugestywnie zarysowane realia świata przedstawionego; przebogata galeria nietuzinkowych postaci (niejednokrotnie prezentowanych w pełnej krasie; z charakterystyczną dla Corbenowskich heroin obfitością kształtów); z precyzją i znawstwem ukazane sekwencje walk oraz wartki potok ironicznego dystansu, świetnie wybrzmiewającego także na płaszczyźnie dialogowej (słowa uznania dla Marii Lengren za tłumaczenie) – to wszystko znajdziecie w „Mglistym Wymiarze”.

Autor inteligentnie igra z konwencją i topiką heroic fantasy, dodatkowo wprowadzając do opowieści swoją ulubioną narratorkę, Wiedźmę Mag, znaną chociażby z kolekcji „Duchy zmarłych” czy „Shadows on the Grave”. Ostrzyżona na jeża, nosząca przepaskę na oku bohaterka jest zdecydowanie bardziej sympatyczną i życzliwą protagoniście – w dodatku mogącą uczestniczyć w prezentowanych wydarzeniach – odpowiedniczką osobliwych „gospodarzy” i „gospodyń” komiksowych magazynów z dreszczykiem pokroju Starej Czarownicy („The Haunt of Fear”), Strażnika Grobowca („The Vault of Horror”), Strażnika Krypty („Tales from the Crypt”), Strasznego Kuzyna („Eerie”) czy Upiornego Wujka („Creepy”), ochoczo zwracających się bezpośrednio do czytelników/czytelniczek.

W „Mglistym Wymiarze” – obok wersji rozbudowanej i pokolorowanej przez córkę autora, Beth Corben Reed – znalazł się także wcześniejszy, krótszy, utrzymany w czarno-biało-szarej tonacji wariant opowieści, która smakuje równie dobrze w obu odsłonach. Osobom, które dotąd nie miały okazji do zapoznania się z fantastycznym (w każdym tego słowa znaczeniu) dorobkiem amerykańskiej legendy, gorąco polecam lekturę niniejszego tomu – i cierpliwe oczekiwanie na kolejne polskie wydania tych jedynych w swoim rodzaju komiksowych perełek.
Richard Corben: „Mglisty Wymiar” („Murky World”). Tłumaczenie: Maria Lengren. Kultura Gniewu. Warszawa 2024.