INFERNO SAMOTNIKA Z PROVIDENCE (OSTATNI DZIEŃ HOWARDA PHILLIPSA LOVECRAFTA)
A
A
A
Romuald Giulivo to francuski powieściopisarz („Pyromane”), z wykształcenia architekt okrętowy, a z zamiłowania twórca muzyki eksperymentalnej oraz scenarzysta komiksowy, debiutujący na tej niwie za sprawą nietuzinkowej powieści graficznej „Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta”, w obłędnie fantasmagoryczny sposób zilustrowanej przez Jakuba Rebelkę („Doktor Bryan”, „Miasto Psów”, „Judasz”, „Geneza”).
Akcja utworu rozgrywa się w marcu 1937 roku, gdy podłączony do kroplówki autor „Zgrozy w Dunwich” traci kontakt z rzeczywistością, przegrywając walkę z rakiem jelita. Jednak zanim amerykański literat wyda ostatnie tchnienie, będzie zmuszony do rozliczenia się swoją przeszłością, w czym pomoże mu Randolph Carter: alter ego Lovecrafta, bohater takich opowiadań jak „Nienazwane”, „W poszukiwaniu nieznanego Kadath” czy, rzecz jasna, „Zeznanie Randolpha Cartera”.
Oniryczne dyskusje między pisarzem a jego literackim odpowiednikiem (posiadającym rozległą wiedzę o przyszłych wydarzeniach) pozwalają Romualdowi Giulivo na zaprezentowanie szkicu do nieuładzonego portretu Samotnika z Providence, rozliczanego z licznych przesądów i uprzedzeń (rasizm, ksenofobia). Zależność między twórczością autora „Przypadku Charlesa Dextera Warda” a jego światopoglądem analizowana jest także w trakcie kolejnych widmowych wizyt: bohatera odwiedzają bowiem sam Harry Houdini (słynny ucieczkolog „wystąpił” skądinąd w opowiadaniu „Pod piramidami”) oraz żona Lovecrafta, Sonia Greene, dokonująca wiwisekcji ich nieudanego małżeństwa. Twórca „W górach szaleństwa” trafia także na Antarktydę, gdzie wysłuchuje racji Augusta Derletha, konfrontując się również z pisarzami takimi jak Jorge Luis Borges, Stephen King, Neil Gaiman czy Alan Moore, by finalnie kontemplować nieuchronność przemijania u boku Edgara Allana Poe.
Literatura jako źródło cierpień, alienacji, ale i ocalenia oraz potencjalnej nieśmiertelności: to tylko niektóre z wątków wyłaniających się z tej wielowątkowej narracji (poprzetykanej całostronicowymi, przetłumaczonymi na język polski reprodukcjami listów autora „Zewu Cthulhu” do matki czy Roberta E. Howarda), która swoją hipnotyczną siłę oddziaływania zawdzięcza także malarskim, z miejsca rozpoznawalnym pracom Jakuba Rebelki.
Infernalna czerwień koszmarnych wizji, zimowy błękit retrospekcji czy szarość szpitalnego pokoju ustanawiają zmienną temperaturę tego dzieła, oscylującego między chłodną analizą a gorącą pasją tworzenia. Ukazujący się w dużym formacie, w twardej oprawie z klimatyczną okładką oraz okraszony dodatkami „Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta” to pozycja nie do przeoczenia dla tych, którym nieobce jest doświadczenie kosmicznej (z)grozy, ale także terroru podświadomości.
Akcja utworu rozgrywa się w marcu 1937 roku, gdy podłączony do kroplówki autor „Zgrozy w Dunwich” traci kontakt z rzeczywistością, przegrywając walkę z rakiem jelita. Jednak zanim amerykański literat wyda ostatnie tchnienie, będzie zmuszony do rozliczenia się swoją przeszłością, w czym pomoże mu Randolph Carter: alter ego Lovecrafta, bohater takich opowiadań jak „Nienazwane”, „W poszukiwaniu nieznanego Kadath” czy, rzecz jasna, „Zeznanie Randolpha Cartera”.
Oniryczne dyskusje między pisarzem a jego literackim odpowiednikiem (posiadającym rozległą wiedzę o przyszłych wydarzeniach) pozwalają Romualdowi Giulivo na zaprezentowanie szkicu do nieuładzonego portretu Samotnika z Providence, rozliczanego z licznych przesądów i uprzedzeń (rasizm, ksenofobia). Zależność między twórczością autora „Przypadku Charlesa Dextera Warda” a jego światopoglądem analizowana jest także w trakcie kolejnych widmowych wizyt: bohatera odwiedzają bowiem sam Harry Houdini (słynny ucieczkolog „wystąpił” skądinąd w opowiadaniu „Pod piramidami”) oraz żona Lovecrafta, Sonia Greene, dokonująca wiwisekcji ich nieudanego małżeństwa. Twórca „W górach szaleństwa” trafia także na Antarktydę, gdzie wysłuchuje racji Augusta Derletha, konfrontując się również z pisarzami takimi jak Jorge Luis Borges, Stephen King, Neil Gaiman czy Alan Moore, by finalnie kontemplować nieuchronność przemijania u boku Edgara Allana Poe.
Literatura jako źródło cierpień, alienacji, ale i ocalenia oraz potencjalnej nieśmiertelności: to tylko niektóre z wątków wyłaniających się z tej wielowątkowej narracji (poprzetykanej całostronicowymi, przetłumaczonymi na język polski reprodukcjami listów autora „Zewu Cthulhu” do matki czy Roberta E. Howarda), która swoją hipnotyczną siłę oddziaływania zawdzięcza także malarskim, z miejsca rozpoznawalnym pracom Jakuba Rebelki.
Infernalna czerwień koszmarnych wizji, zimowy błękit retrospekcji czy szarość szpitalnego pokoju ustanawiają zmienną temperaturę tego dzieła, oscylującego między chłodną analizą a gorącą pasją tworzenia. Ukazujący się w dużym formacie, w twardej oprawie z klimatyczną okładką oraz okraszony dodatkami „Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta” to pozycja nie do przeoczenia dla tych, którym nieobce jest doświadczenie kosmicznej (z)grozy, ale także terroru podświadomości.
Romuald Giulivo, Jakub Rebelka: „Ostatni dzień Howarda Phillipsa Lovecrafta” („Le Dernier Jour de Howard Phillips Lovecraft”). Tłumaczenie: Olga Mysłowska. Kultura Gniewu. Warszawa 2024.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |