WYTRYCH HISTORII (BRIAN C. MURARESKU: 'KLUCZ NIEŚMIERTELNOŚCI. SEKRETNA HISTORIA BEZIMIENNEJ RELIGII')
A
A
A
Jest to nie tyle książka o religii, ile książka religijna i misyjna. Jej cel nie jest wyłącznie, ani nawet przede wszystkim, poznawczy. Właściwie cała warstwa historyczna służy jedynie prozelityzmowi, wywołaniu „Nowej Reformacji” czy też „psychodelicznej Reformacji” (s. 30). Tę radykalną zmianę mają przynieść przemienione studia klasyczne. Autor sam ma pewną znajomość tradycji i języków starożytnych, ale ubolewa nad upadkiem tej wiedzy we współczesnej Ameryce. Ważny w książce jest motyw zapoznanego geniusza, którym jakoby był Carl Ruck, współautor „Drogi do Eleuzis” (Wasson, Hofmann, Ruck 2022 – autorów jest trzech, ale to Ruck jako filolog klasyczny odpowiadał za część historyczną). Skądinąd dopiero przy okazji pisania niniejszej recenzji dowiedziałem się, że ta książka ukazała się niedawno po polsku (oryginalne wydanie to rok 1978), co znamienne: w wydawnictwie specjalizującym się w literaturze okultystycznej. Brian C. Muraresku jawi się w „Kluczu nieśmiertelności” jako samozwańczy apostoł idei Rucka, jego Paweł z Tarsu, który przebrzmiałą hipotezę dotyczącą antycznego kultu zamienić chce w wytrych do zrozumienia dziejów i drogę do świeckiego zbawienia. Tak jak Paweł, Muraresku jest zapaleńcem i podróżnikiem. Mamy zresztą i inną analogię. Między nawróceniem Szawła/Pawła a jego pierwszą podróżą misyjną minęło ok. 10 lat, w czasie których Paweł poznawał tradycję Jezusa i jego uczniów. Muraresku zaś wyznaje, że argumentacji Wassona, Hofmanna i Rucka poświęcił „dziesięć lat dociekań i kwerendy źródeł” (s. 112).
Książka jest tak napompowana tromtadracją, że wyjaśnienie może stanowić chyba tylko amerykański kontekst publikacji. Scenariusz jest bowiem hollywoodzki. Mamy zatem „największą nierozwiązaną zagadkę historii antycznej, nad którą gorliwie i na okrągło pracują setki naukowców” (s. 31). Są oni już naprawdę blisko. Ale ktoś to ukrywa. Nasz autor przeprowadza zatem śledztwo, bo „opinia publiczna powinna o tym wiedzieć” (s. 37). Sekretną wiedzę zawierają jednak „kluczowe dokumenty nigdy jeszcze nie tłumaczone na angielski” (s. 38), „które mogłyby nigdy nie wyjrzeć poza wewnętrzy krąg rzymski, gdyby ich szukał ktoś nieznający włoskiego i łaciny” (s. 262). Te przepyszne zdania jasno wskazują, że książka przeznaczona jest na wewnętrzny rynek amerykański. Stąd nie dziwi, że choć niby mówi o przeszłości, to próbuje znaleźć remedium na problemy współczesnej Ameryki ze specyfiką jej prawodawstwa i praktyki (anty)narkotykowej. Czytanie jej w ten sposób pozwala spojrzeć na pomysły autora z pewną wyrozumiałością.
Nie tylko tajemnica jest w książce ważna, ważny jest bowiem też sam autor, w książce wszędzie pierwszoosobowo obecny: „Zszedłem do nekropolii pod Bazyliką św. Piotra, o której nie mówi się w katolickich szkołach. Analizowałem mało znane artefakty z kuratorami Muzeów Watykańskich. I spędziłem lepszą część tego roku, kultywując prawdziwą przyjaźń z bibliotekarzem Boga w Tajnych Archiwach Watykańskich, gdzie udało mi się przekopać przez manuskrypty, których niewielu choćby dotknęło” (s. 38).
Muraresku naprawdę niestrudzenie nękał rzeczywistych specjalistów, aby uzyskać od nich potwierdzenie swej idée fixe. Niezamierzenie pokazuje, jak badacze zgadzali się na rozmowy i spotkania, byle tylko pozbyć się natręta: „Spędziłem tamto lato, goniąc za jakimkolwiek znawcą antyku, który poświęciłby mi trochę czasu (…). [Fritz] Graf [jeden z najwybitniejszych żyjących znawców religii greckiej, uczeń Waltera Burkerta – P.P.] zgodził się na rozmowę telefoniczną (…). Gdy go zapytałem, dlaczego uważa związki Eleusis z psychodelikami za »mało prawdopodobne«, Graf odpowiedział powoli i dobitnie, bym nie stracił ani sylaby: »Głównie chodzi o to… że nie ma nie nawet krzty dowodów w naszych źródłach«” (s. 74). Oczywiście nie zniechęca to autora, który czepia się najwątlejszych prawdopodobieństw, które mogą żywić jego monomanię. Jawi się postronnemu czytelnikowi jako skrajny przykład strategii konfirmacyjnej (confirmation bias).
Niestety obok rzeczywistych autorytetów, Muraresku źle wybrał sobie część lektur – a chodzi szczególnie o dwie prace, które ustawiły mu sposób widzenia wczesnego chrześcijaństwa. Obie pozycje to książki amerykańskie, kierowane do szerokiej publiczności. Wielokrotnie jako autorytet autor przywołuje „Ciemniejący wiek” Catherine Nixey (2023). Nad książką tą znęcałem się niemiłosiernie w innym miejscu (zob. Piwowarczyk 2023). To zapewne pod wpływem jej wizji późnego antyku (oraz animacji „Shrek”) w „Kluczu nieśmiertelności” pojawiają się takie obrazy jak „pochodnie i widły chrześcijańskiego tłumu” (s. 86).
Drugą autorką cenioną przez Muraresku jest rzeczywista badaczka – Nixey nią nie jest – Elaine Pagels, która jednak prezentuje naukę zaangażowaną feministycznie o odcieniu aktywistycznym, co rzutuje na recepcję jej książek w świecie naukowym (w obszarze badań nad gnostycyzmem zaangażowany feminizm został „spalony” przez aferę z tzw. Ewangelią Żony Jezusa [zob. np. Piwowarczyk 2020]). Obecnie właściwie się jej nie cytuje w publikacjach specjalistycznych, choć w książce figuruje jako „największy autorytet w kwestii tej zaginionej tradycji [chodzi o gnozę – P.P.]” (s. 104). Notabene po polsku ukazały się jej dwie książki, z których jedna jest godna polecenia (zob. Pagels 2007). Co jednak znamienne, obie pozycje wydała oficyna specjalizująca się w tzw. alternatywnych metodach leczenia.
Przechodząc do treści książki, warto zauważyć, że Muraresku wprost formułuje dwa pytania, na które chce dać odpowiedź: „Czy przed powstaniem chrześcijaństwa starożytni Grecy praktykowali psychodeliczny sakrament podczas swych najsłynniejszych i najbardziej masowych obrzędów? Czy antyczni Grecy przekazali jakąś wersję swojego sakramentu najwcześniejszym greckojęzycznym chrześcijanom, dla których komunia święta czy Eucharystia była w rzeczywistości Eucharystią psychodeliczną?” (s. 32).
Mamy zatem do czynienia nie z badaniem konkretnych społeczności w pewnym okresie dziejów, ale z odpowiedzią na Wielkie Pytanie o dzieje cywilizacji zachodniej jako takiej. Zwłaszcza że w kolejnych rozdziałach wcale nie poprzestajemy na Grecji antycznej i początkach chrześcijaństwa. Muraresku kreśli nam bowiem wielką panoramę dziejów, która rozpoczyna się rewolucją neolityczną, a kończy nowożytnymi polowaniami na czarownice. I to w tej wizji leży zasadnicza słabość książki.
Koncepcja ciągłości psychodelicznego „sakramentu” nie jest bowiem pochodną poszukiwań autora, ale tezą, którą owe poszukiwania mają udowodnić. Ponieważ mamy do czynienia – wedle Muraresku – z wiedzą wypartą, ukrytą lub wręcz zwalczaną, nie sposób nie stwierdzić, że ów „psychodeliczny sakrament” to po prostu odmiana gnozy, która wedle ezoteryków przechodzi z pokolenia na pokolenie między wtajemniczonymi, mimo oficjalnego zwalczania. Koncepcja ta nazywana jest przez ezoteryków „złotym łańcuchem gnozy” (aurea catena gnosis). Z tą ideą pod naukowym przebraniem do czynienia w książce, a Muraresku przedstawia się jako współczesne ogniwo tego łańcucha.
Oczywiście można zasadnie pytać o spożycie substancji psychoaktywnych w konkretnym obrzędzie. I jak najbardziej badacze takie pytana stawiają. Niekiedy można też otrzymać odpowiedź pozytywną bądź – częściej – różne stopnie prawdopodobieństwa. Kłopot z Muraresku polega na tym, że za wszelką cenę chce połączyć punkty w prostą. Jak jednak połączyć neolitycznych piwowarów ze Wschodniej Anatolii z misteriami w Eleusis? Na przykład tak: „Prehistoryczna tradycja z Anatolii mogła [to słowo klucz do „Klucza” – P.P.] położyć fundamenty pod misteria eleuzyjskie, odprawiane zaraz pod drugiej stronie Morza Egejskiego” (s. 129). Albo Anatolię z pierwszymi wspólnotami chrześcijan (oczywiście przyjmując na wstępie ryzykowną tezę, że anatolijskie piwo i wino eucharystyczne to z grubsza to samo)? Tutaj pośrednikami mieliby być Grecy z małoazjatyckiej Fokaii, a następnie ich koloniści w Południowej Italii (zob. s. 169). Sam Jezus oczywiście także był „najnowszym bogiem ekstazy” (s. 227), który jako Nowy Dionizos demokratyzuje psychodeliczny sakrament – „wielką tajemnicą zarówno Dionizosa, jak i Jezusa – tajemnicą stanowiącą klucz do nieśmiertelności – było, w istocie, doprawione narkotykami wino” (s. 234). Także to wino stało za sukcesem chrześcijaństwa, bowiem Muraresku nie wierzy, by „eucharystyczne placebo” (s. 241) mogło kogoś porwać. W tej sztafecie ludzi i miejsc więcej jest nieciągłości i niepewności niż twardych dowodów. A każde „jest to możliwe” staje się „tak było na pewno”.
Przy okazji chrześcijaństwa pojawia się wątek dla głównej myśli autora zupełnie zbyteczny i komplikujący już i tak zawikłany wywód, który jednak Muraresku – chyba pod wpływem przywołanych lektur – uznał za organiczne powiązany ze swym tematem. Otóż przekaz narkotycznego sakramentu między czcicielami Dionizosa i Jezusa musiał – jego zdaniem – dokonać się za sprawą kobiet (zob. s. 254, 269), które pozostały też depozytariuszkami tej tajemnicy prześladowanymi przez zawłaszczony przez mężczyzn Kościół – „Kampania przeciw kobietom i narkotykom miała trwać jeszcze długo” (s. 261). A gdzie indziej: „Kobiety i narkotyki. Przez dwa tysiące lat były to najdotkliwsze ciernie w sercu Kościoła. Oba wymazano bezsensownie z początków wiary (…)” (s. 298).
Naturalnie autor wyolbrzymia znacznie punktów dziejowych, które bada. Dla przykładu Eleuzis bez wątpienia było bardzo ważnym sanktuarium attyckim, nie wystarcza to jednak, by uznać je za „naszą pierwszą stolicę duchową” (s. 42). Był to w okresie archaicznym i klasycznym kult lokalny, a do tego nieobligatoryjny nawet dla obywateli – choć wielu, może większość, w nim uczestniczyło. Jego wszechobecność w badaniach wynika przede wszystkim z tego, że jest to najlepiej udokumentowany kult grecki w ogóle! (zob. Burkert 2024: 738) Nie ma racji autor, pisząc, że nie pozostawił po sobie „nic prócz jakichś nikłych śladów i aluzji o tym, co się naprawdę działo w świętym przybytku” (s. 42). Nieprawdą jest też, że misteria w Eleusis miały tę samą formułę od ok. 1500 r. p.n.e. do 392 r. n.e. (zob. s. 43). Potwierdzone źródłowo istnienie kultu nie sięga poza VII w. p.n.e. (zob. Burkert 2024: 148, 738).
Mimo że jestem krytyczny wobec książki jako całości, zwłaszcza jeśli traktować ją mamy jako pracę z roszczeniami do naukowości, to nie można odmówić autorowi determinacji. Zna on kilka języków martwych i żywych i rzeczywiście odwiedził szereg miejsc i osób ważnych dla jego tematu. Zwłaszcza tam, gdzie referuje wyniki cudzych badań, książkę czytałem z zainteresowaniem. Polecam szczególnie rozdział o piwie zaprawianym halucynogenami w starożytnej Iberii (stanowisko Mas Castellar de Pontós w Katalonii, rozdział 7), który można czytać jako samodzielną całość. Także analizy języka Ewangelii Jana przez pryzmat misteriów dionizyjskich (rozdział 9 oraz s. 250-251), zwłaszcza w świetle „Bachantek” Eurypidesa – choć w żaden sposób nie nowatorskie – znajdują ważne miejsce wśród współczesnych odczytań wczesnego chrześcijaństwa. Wspomnę tutaj świetnych polskich autorów, którzy piszą o relacjach tekstów chrześcijańskich oraz tradycji grecko-rzymskiej w podobnie zajmujący a bardziej kompetentny sposób (zob. Doroszewski 2016; większość prac Jana Kozłowskiego). Wreszcie odwiedziny w rzymskich katakumbach (rozdział 12) znacząco poszerzyły moją wiedzę na temat wczesnochrześcijańskiej ikonografii (choć musiałem przymknąć oko na interpretacje samego autora książki).
Na pewno „Klucz nieśmiertelności” nie może być źródłem wiedzy o przeszłości – chyba że jako kopalnia tropów do prześledzenia. Moim zdaniem książkę należy czytać jako manifest religijny, jeden z wyraźnych przejawów nowej, sekularnej duchowości, która szuka tego, co „poza”, nie w metafizyce, ale w biochemii. Jako taki jest lekturą pasjonującą.
LITERATURA:
Burkert W.: „Religia grecka”. Przeł. M. Kurkowska. Warszawa 2024.
Doroszewski F.: „Orgie słów. Terminologia misteriów w »Parafrazie Ewangelii wg św. Jana« Nonnosa z Panopolis”. Toruń 2016.
Nixey K.: „Ciemniejący wiek. O niszczeniu świata klasycznego przez chrześcijan”. Warszawa 2023.
Pagels E.: „Ewangelie gnostyckie”. Przeł. I. Szuwalska. Wrocław 2007.
Piwowarczyk P. „Mechanizmy mistyfikacji i demistyfikacji w nauce na przykładzie sporu o autentyczność tzw. Ewangelii żony Jezusa”. W: „Prawda i fałsz w nauce i sztuce”. Red. E. Kosowska, B. Bokus. Warszawa 2020.
Piwowarczyk P.: „Przez historię po omacku”. „Znak” 2023, nr 4.
Wasson R.G., Hofmann A., Ruck C.A.P.: „Droga do Eleuzis. Misteria psychodeliczne”. Przeł. K. Azarewicz i in. Warszawa 2022.
Książka jest tak napompowana tromtadracją, że wyjaśnienie może stanowić chyba tylko amerykański kontekst publikacji. Scenariusz jest bowiem hollywoodzki. Mamy zatem „największą nierozwiązaną zagadkę historii antycznej, nad którą gorliwie i na okrągło pracują setki naukowców” (s. 31). Są oni już naprawdę blisko. Ale ktoś to ukrywa. Nasz autor przeprowadza zatem śledztwo, bo „opinia publiczna powinna o tym wiedzieć” (s. 37). Sekretną wiedzę zawierają jednak „kluczowe dokumenty nigdy jeszcze nie tłumaczone na angielski” (s. 38), „które mogłyby nigdy nie wyjrzeć poza wewnętrzy krąg rzymski, gdyby ich szukał ktoś nieznający włoskiego i łaciny” (s. 262). Te przepyszne zdania jasno wskazują, że książka przeznaczona jest na wewnętrzny rynek amerykański. Stąd nie dziwi, że choć niby mówi o przeszłości, to próbuje znaleźć remedium na problemy współczesnej Ameryki ze specyfiką jej prawodawstwa i praktyki (anty)narkotykowej. Czytanie jej w ten sposób pozwala spojrzeć na pomysły autora z pewną wyrozumiałością.
Nie tylko tajemnica jest w książce ważna, ważny jest bowiem też sam autor, w książce wszędzie pierwszoosobowo obecny: „Zszedłem do nekropolii pod Bazyliką św. Piotra, o której nie mówi się w katolickich szkołach. Analizowałem mało znane artefakty z kuratorami Muzeów Watykańskich. I spędziłem lepszą część tego roku, kultywując prawdziwą przyjaźń z bibliotekarzem Boga w Tajnych Archiwach Watykańskich, gdzie udało mi się przekopać przez manuskrypty, których niewielu choćby dotknęło” (s. 38).
Muraresku naprawdę niestrudzenie nękał rzeczywistych specjalistów, aby uzyskać od nich potwierdzenie swej idée fixe. Niezamierzenie pokazuje, jak badacze zgadzali się na rozmowy i spotkania, byle tylko pozbyć się natręta: „Spędziłem tamto lato, goniąc za jakimkolwiek znawcą antyku, który poświęciłby mi trochę czasu (…). [Fritz] Graf [jeden z najwybitniejszych żyjących znawców religii greckiej, uczeń Waltera Burkerta – P.P.] zgodził się na rozmowę telefoniczną (…). Gdy go zapytałem, dlaczego uważa związki Eleusis z psychodelikami za »mało prawdopodobne«, Graf odpowiedział powoli i dobitnie, bym nie stracił ani sylaby: »Głównie chodzi o to… że nie ma nie nawet krzty dowodów w naszych źródłach«” (s. 74). Oczywiście nie zniechęca to autora, który czepia się najwątlejszych prawdopodobieństw, które mogą żywić jego monomanię. Jawi się postronnemu czytelnikowi jako skrajny przykład strategii konfirmacyjnej (confirmation bias).
Niestety obok rzeczywistych autorytetów, Muraresku źle wybrał sobie część lektur – a chodzi szczególnie o dwie prace, które ustawiły mu sposób widzenia wczesnego chrześcijaństwa. Obie pozycje to książki amerykańskie, kierowane do szerokiej publiczności. Wielokrotnie jako autorytet autor przywołuje „Ciemniejący wiek” Catherine Nixey (2023). Nad książką tą znęcałem się niemiłosiernie w innym miejscu (zob. Piwowarczyk 2023). To zapewne pod wpływem jej wizji późnego antyku (oraz animacji „Shrek”) w „Kluczu nieśmiertelności” pojawiają się takie obrazy jak „pochodnie i widły chrześcijańskiego tłumu” (s. 86).
Drugą autorką cenioną przez Muraresku jest rzeczywista badaczka – Nixey nią nie jest – Elaine Pagels, która jednak prezentuje naukę zaangażowaną feministycznie o odcieniu aktywistycznym, co rzutuje na recepcję jej książek w świecie naukowym (w obszarze badań nad gnostycyzmem zaangażowany feminizm został „spalony” przez aferę z tzw. Ewangelią Żony Jezusa [zob. np. Piwowarczyk 2020]). Obecnie właściwie się jej nie cytuje w publikacjach specjalistycznych, choć w książce figuruje jako „największy autorytet w kwestii tej zaginionej tradycji [chodzi o gnozę – P.P.]” (s. 104). Notabene po polsku ukazały się jej dwie książki, z których jedna jest godna polecenia (zob. Pagels 2007). Co jednak znamienne, obie pozycje wydała oficyna specjalizująca się w tzw. alternatywnych metodach leczenia.
Przechodząc do treści książki, warto zauważyć, że Muraresku wprost formułuje dwa pytania, na które chce dać odpowiedź: „Czy przed powstaniem chrześcijaństwa starożytni Grecy praktykowali psychodeliczny sakrament podczas swych najsłynniejszych i najbardziej masowych obrzędów? Czy antyczni Grecy przekazali jakąś wersję swojego sakramentu najwcześniejszym greckojęzycznym chrześcijanom, dla których komunia święta czy Eucharystia była w rzeczywistości Eucharystią psychodeliczną?” (s. 32).
Mamy zatem do czynienia nie z badaniem konkretnych społeczności w pewnym okresie dziejów, ale z odpowiedzią na Wielkie Pytanie o dzieje cywilizacji zachodniej jako takiej. Zwłaszcza że w kolejnych rozdziałach wcale nie poprzestajemy na Grecji antycznej i początkach chrześcijaństwa. Muraresku kreśli nam bowiem wielką panoramę dziejów, która rozpoczyna się rewolucją neolityczną, a kończy nowożytnymi polowaniami na czarownice. I to w tej wizji leży zasadnicza słabość książki.
Koncepcja ciągłości psychodelicznego „sakramentu” nie jest bowiem pochodną poszukiwań autora, ale tezą, którą owe poszukiwania mają udowodnić. Ponieważ mamy do czynienia – wedle Muraresku – z wiedzą wypartą, ukrytą lub wręcz zwalczaną, nie sposób nie stwierdzić, że ów „psychodeliczny sakrament” to po prostu odmiana gnozy, która wedle ezoteryków przechodzi z pokolenia na pokolenie między wtajemniczonymi, mimo oficjalnego zwalczania. Koncepcja ta nazywana jest przez ezoteryków „złotym łańcuchem gnozy” (aurea catena gnosis). Z tą ideą pod naukowym przebraniem do czynienia w książce, a Muraresku przedstawia się jako współczesne ogniwo tego łańcucha.
Oczywiście można zasadnie pytać o spożycie substancji psychoaktywnych w konkretnym obrzędzie. I jak najbardziej badacze takie pytana stawiają. Niekiedy można też otrzymać odpowiedź pozytywną bądź – częściej – różne stopnie prawdopodobieństwa. Kłopot z Muraresku polega na tym, że za wszelką cenę chce połączyć punkty w prostą. Jak jednak połączyć neolitycznych piwowarów ze Wschodniej Anatolii z misteriami w Eleusis? Na przykład tak: „Prehistoryczna tradycja z Anatolii mogła [to słowo klucz do „Klucza” – P.P.] położyć fundamenty pod misteria eleuzyjskie, odprawiane zaraz pod drugiej stronie Morza Egejskiego” (s. 129). Albo Anatolię z pierwszymi wspólnotami chrześcijan (oczywiście przyjmując na wstępie ryzykowną tezę, że anatolijskie piwo i wino eucharystyczne to z grubsza to samo)? Tutaj pośrednikami mieliby być Grecy z małoazjatyckiej Fokaii, a następnie ich koloniści w Południowej Italii (zob. s. 169). Sam Jezus oczywiście także był „najnowszym bogiem ekstazy” (s. 227), który jako Nowy Dionizos demokratyzuje psychodeliczny sakrament – „wielką tajemnicą zarówno Dionizosa, jak i Jezusa – tajemnicą stanowiącą klucz do nieśmiertelności – było, w istocie, doprawione narkotykami wino” (s. 234). Także to wino stało za sukcesem chrześcijaństwa, bowiem Muraresku nie wierzy, by „eucharystyczne placebo” (s. 241) mogło kogoś porwać. W tej sztafecie ludzi i miejsc więcej jest nieciągłości i niepewności niż twardych dowodów. A każde „jest to możliwe” staje się „tak było na pewno”.
Przy okazji chrześcijaństwa pojawia się wątek dla głównej myśli autora zupełnie zbyteczny i komplikujący już i tak zawikłany wywód, który jednak Muraresku – chyba pod wpływem przywołanych lektur – uznał za organiczne powiązany ze swym tematem. Otóż przekaz narkotycznego sakramentu między czcicielami Dionizosa i Jezusa musiał – jego zdaniem – dokonać się za sprawą kobiet (zob. s. 254, 269), które pozostały też depozytariuszkami tej tajemnicy prześladowanymi przez zawłaszczony przez mężczyzn Kościół – „Kampania przeciw kobietom i narkotykom miała trwać jeszcze długo” (s. 261). A gdzie indziej: „Kobiety i narkotyki. Przez dwa tysiące lat były to najdotkliwsze ciernie w sercu Kościoła. Oba wymazano bezsensownie z początków wiary (…)” (s. 298).
Naturalnie autor wyolbrzymia znacznie punktów dziejowych, które bada. Dla przykładu Eleuzis bez wątpienia było bardzo ważnym sanktuarium attyckim, nie wystarcza to jednak, by uznać je za „naszą pierwszą stolicę duchową” (s. 42). Był to w okresie archaicznym i klasycznym kult lokalny, a do tego nieobligatoryjny nawet dla obywateli – choć wielu, może większość, w nim uczestniczyło. Jego wszechobecność w badaniach wynika przede wszystkim z tego, że jest to najlepiej udokumentowany kult grecki w ogóle! (zob. Burkert 2024: 738) Nie ma racji autor, pisząc, że nie pozostawił po sobie „nic prócz jakichś nikłych śladów i aluzji o tym, co się naprawdę działo w świętym przybytku” (s. 42). Nieprawdą jest też, że misteria w Eleusis miały tę samą formułę od ok. 1500 r. p.n.e. do 392 r. n.e. (zob. s. 43). Potwierdzone źródłowo istnienie kultu nie sięga poza VII w. p.n.e. (zob. Burkert 2024: 148, 738).
Mimo że jestem krytyczny wobec książki jako całości, zwłaszcza jeśli traktować ją mamy jako pracę z roszczeniami do naukowości, to nie można odmówić autorowi determinacji. Zna on kilka języków martwych i żywych i rzeczywiście odwiedził szereg miejsc i osób ważnych dla jego tematu. Zwłaszcza tam, gdzie referuje wyniki cudzych badań, książkę czytałem z zainteresowaniem. Polecam szczególnie rozdział o piwie zaprawianym halucynogenami w starożytnej Iberii (stanowisko Mas Castellar de Pontós w Katalonii, rozdział 7), który można czytać jako samodzielną całość. Także analizy języka Ewangelii Jana przez pryzmat misteriów dionizyjskich (rozdział 9 oraz s. 250-251), zwłaszcza w świetle „Bachantek” Eurypidesa – choć w żaden sposób nie nowatorskie – znajdują ważne miejsce wśród współczesnych odczytań wczesnego chrześcijaństwa. Wspomnę tutaj świetnych polskich autorów, którzy piszą o relacjach tekstów chrześcijańskich oraz tradycji grecko-rzymskiej w podobnie zajmujący a bardziej kompetentny sposób (zob. Doroszewski 2016; większość prac Jana Kozłowskiego). Wreszcie odwiedziny w rzymskich katakumbach (rozdział 12) znacząco poszerzyły moją wiedzę na temat wczesnochrześcijańskiej ikonografii (choć musiałem przymknąć oko na interpretacje samego autora książki).
Na pewno „Klucz nieśmiertelności” nie może być źródłem wiedzy o przeszłości – chyba że jako kopalnia tropów do prześledzenia. Moim zdaniem książkę należy czytać jako manifest religijny, jeden z wyraźnych przejawów nowej, sekularnej duchowości, która szuka tego, co „poza”, nie w metafizyce, ale w biochemii. Jako taki jest lekturą pasjonującą.
LITERATURA:
Burkert W.: „Religia grecka”. Przeł. M. Kurkowska. Warszawa 2024.
Doroszewski F.: „Orgie słów. Terminologia misteriów w »Parafrazie Ewangelii wg św. Jana« Nonnosa z Panopolis”. Toruń 2016.
Nixey K.: „Ciemniejący wiek. O niszczeniu świata klasycznego przez chrześcijan”. Warszawa 2023.
Pagels E.: „Ewangelie gnostyckie”. Przeł. I. Szuwalska. Wrocław 2007.
Piwowarczyk P. „Mechanizmy mistyfikacji i demistyfikacji w nauce na przykładzie sporu o autentyczność tzw. Ewangelii żony Jezusa”. W: „Prawda i fałsz w nauce i sztuce”. Red. E. Kosowska, B. Bokus. Warszawa 2020.
Piwowarczyk P.: „Przez historię po omacku”. „Znak” 2023, nr 4.
Wasson R.G., Hofmann A., Ruck C.A.P.: „Droga do Eleuzis. Misteria psychodeliczne”. Przeł. K. Azarewicz i in. Warszawa 2022.
Brian C. Muraresku: „Klucz nieśmiertelności. Sekretna historia bezimiennej religii”. Przeł. Jarosław Skowroński. Zysk S-ka. Poznań 2024.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |