ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (502) / 2024

Magdalena Piekara,

WYSPY, ARCHIPELAGI, KONSTELACJE (ANNA PEKANIEC: 'USKOKI I KONTYNUACJE. LITERATURA KOBIET W PIERWSZYCH DEKADACH XX WIEKU')

A A A
W 1870 roku Piotr Chmielowski w szkicu „Powieści Pani Elizy Orzeszko” z wielką złośliwością oceniał twórczość znanej już prozaiczki: „Jest to jeden z tych dość pospolitych talentów, których przeznaczeniem jest rozpowszechnianie znanych mniej więcej ogólników i zdań, nieszkodliwych swą wodnistością, ale i nie przynoszących wielkiej społeczeństwu korzyści swoim brakiem wyrazistości i oryginalności. (…) Czasem zdarza się takim talentom pomyśleć coś dobrze, ale gdy przyjdzie do wykonania, lasciate ogni speranza…” (Chmielowski 1961: 349). Dwa lata później Henryk Sienkiewicz recenzował „Pana Grabę” i równie protekcjonalnie jak Chmielowski odnosił się do twórczości kobiety: „Autorka włada pięknym stylem i umie obrazowo wyrażać swoje myśli. Dowody na to złożyła w wielu poprzednich swych utworach, gdzie nawet więcej bywało stylistyki niż czego innego. W ogóle kobietom łatwo przychodzi forma (…) nikt tak nie mebluje pokojów, nikt z takim przepychem nie ubiera ani czesze swoich bohaterek, jak pani Orzeszkowa” (Sienkiewicz 1872: 801). Obaj, Chmielowski i Sienkiewicz, byli młodsi o kilka lat od autorki „Pamiętnika Wacławy”, ale zajmowana przez nich pozycja – związana z przywilejem płci – pozwalała na pouczanie, wytykanie, instruowanie pisarki, a także ocenianie jej dokonań artystycznych, dopiero kilkanaście lat później została Orzeszkowa doceniona (także przez nich), jako ta, która może dobrze pisać, bowiem „ma głowę jakby męską” (Orlicz [Jeske-Choiński] 1896: 460).

Anna Pekaniec w swej książce o piszących w pierwszych dekadach XX wieku kobietach doskonale zna mechanizmy opisane powyżej, a zbadane wieloaspektowo przez przywoływane przez nią Grażynę Borkowską, Krystynę Kłosińską czy Marię Podrazę-Kwiatkowską, dlatego wpisuje bohaterki swej pracy w długi ciąg postaw wypracowanych wcześniej. Zauważa, że „Młodopolska literatura kobiet (…) widziana z dzisiejszej perspektywy stanowi swego rodzaju kulminację (ale i kumulację) dziewiętnastowiecznych tendencji literackich i światopoglądowych” (s. 175-176), które kształtowały takie pisarki jak Maria Wirtemberska, Narcyza Żmichowska czy Eliza Orzeszkowa. Równocześnie dostrzega przełom, który dokonuje się na przełomie wieków: „to również moment kształtowania się nowej, modernistycznej dykcji – wyrazistej, skoncentrowanej na wieloaspektowym opisywaniu doświadczeń, w tym doświadczenia bycia kobietą traktowanego jako kategoria nie tylko estetyczna, lecz także etyczna czy egzystencjalna” (s. 176).

Jeśli z uwagą potraktujemy te słowa badaczki, zauważymy także intencję, z jaką powstawały „Uskoki i kontynuacje. Literatura kobiet w pierwszych dziesięcioleciach XX wieku”. Najważniejsze więc w zbiorze tekstów Pekaniec byłoby pytanie o miejsce, jakie zajmowały poszczególne pisarki, bohaterki jej szkiców. Miejsce, które próbowały znaleźć i zająć dla swych wypowiedzi, dla swego głosu: w centrum czy na obrzeżach, w aliansach czy samotnie, zgodnie z historycznoliterackim nurtem czy wbrew niemu. O tych sposobach usytuowania, umieszczenia się na planszy literackiej danego okresu, Pekaniec mówi, używając metafor „wyspy”, „archipelagu” oraz „konstelacji”, a także wielu innych, te jednak najbardziej do mnie przemówiły, stały się sposobem czytania całej książki. Spojrzenia przez pryzmat zbiorów bliższych i dalszych (archipelagów i konstelacji), a także strategii związanych z samotnością, z wyborem zajęcia miejsca nawet na marginesie, zaznaczeniem pojedynczości, indywidualności (wyspy). Jak np. Anna Świrszczyńska, która chociaż osobno, to jednak w jakiś sposób „wmontowana” w krajobraz, chociaż często w nim niedostrzegana, która wbrew tezie o nieobecności kobiet w nurcie awangardowym, futuryzmie „formalnie niezrzeszona, wmontowała w swój debiut elementy dialogu z obiema wyrazistymi poetykami (…). Dołączając do niego odpryski, ilustrując go surrealistycznymi rekwizytami” (s. 207).

Bez względu na to, jaką pozycję na mapie zajmują bohaterki książki Pekaniec, nieustannie borykają się z trudnościami, bowiem „[a]kces do świata męskocentrycznej literatury nie był zadaniem łatwym” (s. 176), szczególnie, iż wiemy o konieczności „mierzenia się z wyraźnie zachowawczą, a nierzadko wręcz wrogą krytyką literacką” (s. 176). Autorka „Uskoków i kontynuacji”, wychodząc od detali (tu przyznaje się do powinowactwa z badaczkami szczecińskimi: Arletą Galant, Ingą Iwasiów i Tatianą Czerską), prowadzi nas w stronę ująć analitycznych i syntetyzujących – zestawia ze sobą w sposób nieoczywisty twórczość pisarek, jak choćby Gabrieli Zapolskiej i Marii Morozowicz-Szczepkowskiej, pokazuje podobieństwa i różnice, tworzy coraz pełniejszy obraz, który trzeba właśnie konstruować niejako w opozycji do tego, co wiemy: wszak nie było kobiecych grup literackich czy identyfikacji wspólnotowej, chociaż zdajemy sobie sprawę, że strategia ta była niezwykle niebezpieczna, bowiem „[n]acisk, jaki kładli uczestnicy międzywojennego życia literackiego na wypowiedzi programowe, doprowadził do tego, że twórczość literacka pozbawiona teoretycznego zaplecza uznawana była wówczas za niekompletną” (Zawiszewska 2014: 250).

Pekaniec drobiazgowo analizuje postawy poszczególnych pisarek i wskazuje na przyczyny outsiderstwa, lecz także warianty szukania sposobów na zaistnienie, wyrażenie siebie, zaznaczenie głosu (czasem przemilczanego czy zapomnianego): przez dialog z tradycją czy kontynuowanie wypracowanych wzorców. Doskonale widać to w rozdziale dotyczącym Jadwigi Gamskiej-Łempickiej, gdy odnalezione zostają przez Pekaniec kolaże inspiracji młodopolskich zaczerpniętych z poezji młodopolskiej (Leopolda Staffa, Maryli Wolskiej, Kazimierza Przerwy-Tetmajera, Kazimiery Zawistowskiej, Beaty Obertyńskiej, Bolesława Leśmiana), by później ustąpić nawiązaniom do poetyki formułowanej w obrębie Skamandra ze szczególnym uwzględnieniem głosu Tuwima czy satelitki skamandryckiej, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

Pekaniec, za Moniką Świerkosz, zamiast wizji siostry Szekspira (opowieści o kobiecej twórczości zaczerpniętej ze „Wspólnego pokoju” Wirginii Woolf) – historii, która przekazuje nam jedynie smutek po zmarnowanym życiu, talencie, aktywności, działaniu, samodzielności – wybiera frazę „sióstr Hypatii”, twórczyń „nie tylko chcących czy planujących działać, ale i realnie dokonujących poszerzeń, przesunięć, przemodelowań w męskocentrycznym dyskursie, szukając w nim szczelin, nieciągłości umożliwiających choćby miejscowe jego rozmontowanie” (s. 48). Przyjęcie takiej perspektywy, dość ściśle powiązanej z myślą feministyczną, może prowadzić i prowadzi do stworzenia portretów pisarek i przeczytania ich dzieł inaczej niż do tej pory. Oświetlając je (a także ich twórczość) z innej perspektywy, „rozmontowując” układ, w którym najczęściej funkcjonują, Pekaniec snuje – znów jak Arachne lub Szeherezada – opowieść, która odsłania przed osobami czytającymi nowe przestrzenie, chociaż eksploruje i wyzyskuje materiał już znany, wydawałoby się, że rozpoznany, wręcz zaszufladkowany.

Książkę „Uskoki i kontynuacje” Pekaniec czytałam zaraz po lekturze „Zapomnianych młodopolanek. Wokół nieznanej liryki kobiecej” Barbary Stelingowskiej. Zobaczyłam dwa, zupełnie inne, projekty lektur kobiecej twórczości. W obu jednak pojawia się kwestia, na którą warto zwrócić uwagę – jest to czytanie od początku, bez przyzwyczajania się do pewnych myśli, niechęć do podążania utartymi szlakami, co w przypadku omawiania twórczości kobiecej, obojętnie z jakiego okresu literackiego, wydaje się niezwykle istotnym założeniem.

Wybory dokonane przez Pekaniec dotyczące bohaterek jej opowieści (Nałkowska – w dwóch odsłonach, Hertzówna, Świrszczyńska, Ginczanka, Zapolska, Morozowicz-Szczepkowska, Gamska-Łempicka) ukazują, że samotne wyspy, archipelagi i konstelacje nie są już nieodgadnionymi i tajemniczymi obszarami, raczej umożliwiają nam eksplorację terenów, na których odnajdujemy zarówno to, co znane i oczekiwane, jak i całkowicie nowe, prowokujące do kolejnych pytań.

„Wszak imionami jesteśmy pokrewne

Niczym wieczorne i ranne zorze

Nie dziwneż to, że nam się przydarzyło

Rozpalić łuny o tej samej porze?”

(Łesia Ukrainka 1980: 144).

LITERATURA:

Chmielowski P.: „Powieści pani Elizy Orzeszko”. W: tegoż: „Pisma krytycznoliterackie”. T. 1. Oprac. H. Markiewicz. Warszawa 1961.

Łesia Ukrainka: „Siedem strun”. Wybór, oprac. i wstęp T. Chróścielewski. Lublin 1980.

Orlicz T.J. [Teodor Jeske-Choiński]: „Powieści kobiece”. „Rola” 1896, nr 28.

Sienkiewicz H.: „Przegląd Literacki. »Pan Graba«, powieść p. Elizy Orzeszkowej”. „Wieniec” 1872, nr 85.

Zawiszewska A.: „Między Młodą Polską, Skamandrem i Awangardą. Kobiety piszące wiersze w dwudziestoleciu międzywojennym”. Szczecin 2014.
Anna Pekaniec: „Uskoki i kontynuacje. Literatura kobiet w pierwszych dekadach XX wieku”. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków 2023.