ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (502) / 2024

Agnieszka Nęcka-Czapska,

WYCHODZĄC Z UKRYCIA (IZABELA MORSKA: 'TROJKA')

A A A
„Trojka” Izabeli Morskiej (wcześniej znanej jako Izabela Filipiak) jest bez wątpienia prozą wyjątkową i wartą uwagi. Ale trudno byłoby się temu dziwić, zważywszy na fakt, że pisarka poprzednimi publikacjami zdążyła już przyzwyczaić swoich czytelników do historii mających wyraźny wydźwięk feministyczny, intrygujących, zaskakujących i mocno zakorzenionych w intertekstualności . Nie inaczej jest w przypadku najnowszej książki – „Trojki”, która jest prozą wielowątkową i wieloaspektową, ale która nie zaleca się wartką, wciągającą fabułą. Przeciwnie, akcja toczy się tutaj bardzo powoli, koncentrując się na detalach i emocjach, umiejętnie dawkując napięcie i ze strony na stronę rozbudzając coraz większą ciekawość. Autorce „Absolutnej amnezji” nie tyle bowiem chodziło o skonstruowanie ekscytującej opowieści, ile o stematyzowanie problemu szeroko rozumianej opresyjności. „Trojka”, mimo iż skoncentrowana na jednostkowych losach, ma zatem rys uniwersalny. „Bo jako ludzie, wiadomo jakie mamy ograniczenia. Zbyt łatwo dajemy się kierować emocjom, szukamy satysfakcji w zbiorowych uniesieniach. Bardziej od dobra planety interesują nas doraźne korzyści. Sami kopiemy rowy, do których zostaniemy wrzuceni” (s. 207). Do tego dodać by można nazbyt łatwe uleganie stereotypom czy uprzedzeniom oraz bezrefleksyjne podporządkowywanie się odgórnie narzucanym normom społecznym i dyscyplinującym rygorom obyczajowo-kulturowym, które determinują nasze codzienne zachowania. Różnym sytuacjom opresywnym, także tym, z którymi nie sposób walczyć (jak chociażby starość czy choroba), poddane zostają bohaterki „Trojki”. Radzą sobie – mniej lub bardziej skutecznie – na różne sposoby, wchodząc w ubogacające i wzmacniające je relacje. 

Izabela Morska w rozmowie z Izabellą Adamczewską opublikowanej na łamach „Wysokich Obcasów” w następujący sposób podsumowywała swoje autorskie intencje: „Zatem te związki się budują, ale nie zawsze w łatwy sposób. Chciałam zdjąć mgiełkę subtelności i delikatności z opowieści o kobiecych relacjach. Nie mitologizujmy i nie demonizujmy, bo każda z nich ma w sumie dobre intencje, tylko wychodzą z kontekstu często seksistowskiego i homofobicznego, który nabywają w rodzinie i szkole. Są odważne, dokonują rozmaitych przekroczeń, ale funkcjonują pod presją i wchodzą w strefę ryzyka. Uczą się rozmawiać, ale nie jest to dla nich łatwe, ponieważ kulturowe wzory nie należą do nich. Sprawdzają więc rozmaite ścieżki”. Każda z tych kobiet, podobnie jak każda z tworzonych przez nie relacji, jest inna, bo każda ma nieco inne plany na życie. Stawiają czoło rozmaitym wyzwaniom, zarówno zawodowym, jak i osobistym, przekonując, że przetrwanie jest możliwe.

W konsekwencji „Trojka” złożona została z trzech, korespondujących ze sobą, opowieści, kolejno zatytułowanych: „Koty i myśliwi”, „Tango w Rosji” oraz „Ośmiornica”, które dają się czytać oddzielnie (jako osobne utwory), ale mają wyraźnie wyznaczone punkty wspólne (między innymi Europa Wschodnia jako miejsce toczących się akcji czy wpływająca na przebieg fabuły ustawa o związkach partnerskich). Wszystkie zamieszczone w „Trojce” narracje składają się bowiem na queerowy obraz kobiecości. Bohaterkami najświeższej prozy Izabeli Morskiej są kobiety nieheteronormatywne, które próbują przetrwać w trudnych czasach. Łotewska biolożka Zuze, petersburskie tancerki Oksana i Larysa, a także słoweńska profesorka Mihaela Hozjan oraz jej kochanka i zarazem ghotswriterka Iva, żyjąc w strachu, będą jednak podejmowały próby zbuntowania się przeciwko otaczającej je opresywności. Walka o wolność, o własną tożsamość i o godność będzie przybierała różne oblicza, ale za każdym razem będzie owe kobiety dużo kosztowała. Każda z nich jednak, mierząc się z wymierzoną przeciwko nim polityką, brakiem akceptacji społecznej czy demonami przeszłości, na swój sposób spróbuje otworzyć się na siebie i wyjść z cienia.

Pierwsza z bohaterek – Zuze – przyjeżdża na stypendium badawcze do ośrodka zlokalizowanego pod Moskwą w momencie, gdy Federacja Rosyjska wdraża prawo dotyczące zakazu „propagandy homoseksualnej”. Rozpoczynają się prześladowania, w efekcie których rosyjscy nacjonaliści „patrolują miasteczka, a w większych miastach – dzielnice. Działają w grupach, są świetnie zorganizowani. Gejów rozpoznają po wyglądzie. Nawet bez żadnej ostentacji można zostać pobitym na ulicy. Jeśli dostaną donos, przygotowują porwanie. Zabierają na noc, poniżają, nagrywają. Te nagrania trafiają do rodziny, do miejsc pracy, do klintów. Ofiara ma wtedy do wyboru zabić się i mieć to z głowy lub czekać na przemoc, która może pojawić się nagle z każdej strony albo wypadek, który zdarzy się niby to przypadkiem. Ciżba ludzka szybko naśladuje. Jacyś robotnicy zadręczyli chłopaka na śmierć w Wołgogradzie” (s. 27). 

Takich osób, jak choćby zamordowany w Wołgogradzie działacz LGBTQ+ Władisław Tornowoj, było o wiele więcej. Ale w tej sekwencji „Trojki” nie tylko o homofobię będzie chodziło. Wszak Zuze w zupełności poświęciła się pracy badawczej, ma trzydzieści trzy lata i jest dziewicą. Skrupulatnie ukrywa ten fakt przed innymi, bo żyje w świecie, w którym doświadczenia erotyczne są kolekcjonowane na potęgę. Dziewczyna, mając „bardziej kanciastą” (s. 26) niż czarującą aparycję, nie zaznała seksualnych igraszek. Presja społeczna wymusza na niej – niejako w charakterze gestu samoobronnego – mówienie, że jest rozwódką. Podświadomie pragnie jednak cielesnych doznań, zastanawiając się, co by wówczas czuła i jak by się zachowywała. Seks łączy z miłością, sama przed sobą przyznając: „Chciałabym być osobą, która zasługuje na miłość. Czy dlatego zabawiam się fantazją o oswajaniu dzikich kotów?” (s. 26). Adoptowanie Czarnego (Tango) i wywiezienie go z Rosji można interpretować jako swego rodzaju rekompensatę, namiastkę budowania relacji z innymi. Wszak oswajanie dzikiego kota do łatwych nie należało i wiązało się – podobnie, jak w przypadku relacji interpersonalnych – z licznymi komplikacjami oraz wzięciem odpowiedzialności za zwierzaka. Zuze potrzebuje tego również dlatego, że nie potrafi rozprawić się z demonami przeszłości – jej ojciec swój nałóg alkoholowy postrzegał jako działanie polityczne, zaś matka była jedną z obrończyń Rygi przed inwazją sowiecką w 1991 roku. 

Inną ofiarą homofobii była bohaterka „Tanga w Rosji”, w której odnaleźć można losy Jekateriny Khomenko, młodej instruktorki queer tanga, zabitej w Petersburgu w 2014 roku. Druga z zamieszczonych w „Trojce” opowieści skoncentrowana bowiem została na grupie tancerek, dla których tango jest kwintesencją życia. Kobiety, które realizują różne scenariusze życiowe, łączy konieczność trudnego (po)godzenia się ze śmiercią koleżanki i mentorki. Kat zostaje brutalnie zamordowana w nie do końca jasnych okolicznościach, pozostawiając po sobie pustkę i liczne spekulacje. Ale żałoba, jak pokazuje Morska, może przyjmować różne postaci: od złości poprzez zagubienie, na pogodzeniu się ze stratą skończywszy. Mogący przynieść ukojenie taniec jest pojmowany tutaj również jako przestrzeń pozwalająca wyrażać nie tylko siebie, ale i idee polityczne. Zbyt duże zaangażowanie w kvir tango oznaczać dla nich może śmierć. Reżim nieustannie patrzy obywatelom na ręce, natychmiast reagując na jakiekolwiek przejawy nieposłuszeństwa. Inwigilacja dotyczy zwłaszcza przestrzeni osobistej. 

Polityka bowiem, co aż nadto widać w „Trojce”, wchodzi w rejestry prywatne, destrukcyjnie wpływając na to, co intymne i domowe. Potwierdzeniem tego jest również zamykająca „Trojkę” historia, w której postacią centralną staje się Mihaela Hozjan – uznana, osiemdziesięciodwuletnia profesorka, której książki cieszą się dużym zainteresowaniem czytelników. Mając ugruntowaną, stabilną pozycję zawodową, kobieta boi się jednak przyznawać na spotkaniach publicznych do swojej kochanki, która jest także jej byłą seminarzystką. Iva Svetlik nie potrafi zrozumieć takiego zachowania, choć jest właściwie na każde skinienie swojej mentorki, pragnąć ją zadowolić na różnych polach. Zgadza się być nawet ghostwriterem profesorki, by móc zarabiać i przedłużyć ich wspólny czas, a także znaleźć – przynajmniej tymczasowy – dom. Iva bowiem na skutek słoweńskiej ustawy o cudzoziemcach z 1991 roku stała się osobą „wymazaną”, a zatem taką, którą cechuje „bezbronność społeczna, brak zabezpieczeń, niepewność w czasie teraźniejszym. O przyszłości w ogóle się nie myśli. Zawsze oczekujesz, że coś się nie powiedzie lub pogorszy” (s. 317). Nie mając słoweńskiego obywatelstwa, pozbawiona została wszelkich praw i pozostawiona na pastwę losu. Wykorzystuje zatem szansę otrzymaną od Hozjan. Ale ich historia podkreśla nie tylko skomplikowanie relacji z innymi, ale również przemocowość związków partnerskich. Wszak w przypadku tej pary mamy do czynienia z (dodatkowo obciążonym) układem mistrz – uczennica, zakładającym asymetryczność i swoiste uprzedmiotowienie. Iva zupełnie podporządkowuje się Hozjan, mając jednak świadomość przelotności tej relacji. 

Morska wykorzystuje też tę opowieść do obnażenia myślenia stereotypowego, z jakim niejednokrotnie współcześnie mamy do czynienia. Dość wspomnieć fragment poświęcony uprawianiu seksu. W pewnym momencie Hozjan, rozmawiając z kochanką martwiącą się o fizyczne możliwości starszej kobiety, ironizuje: „No cóż. A już myślałam, że uda nam się ucieleśnić, choć w niewielkim stopniu, fantazje członków Żółtej Koalicji na nasz temat. Bo oni ukrywają prawdę. Nie chodzi o żadne dzieci. Powinni na tych swoich banerach i balkonikach umieścić hasła: »Zazdrościmy wam seksu«” (s. 294). W podobne, bezsensownie powielane schematy i stereotypy celuje w „Trojce” Izabela Morska wielokrotnie. Wszak walka o możliwość bycia niezależnymi i decydowania o samych sobie wynika między innymi stąd, że społeczeństwo ulega zbiorowym uniesieniom i uproszczonym, zafałszowanym, nastawionym na „normatywność” przekonaniom. Otaczająca nas zewsząd opresywność przeciwdziała przemianom, także tym tożsamościowym i mentalnym. W tak niesprzyjających warunkach próby zrealizowania marzeń spełzają na niczym, zaś szansa otworzenia się na siebie na taką osobę, jaką się jest pozostaje jedynie iluzją. Konieczność podporządkowywania się normom powoduje, że zapominamy o własnych potrzebach, minimalizując oczekiwania wobec innych. A, jak przypomina Morska, każda z relacji, w jakie wchodzimy w pewnym sensie nas wzbogaca, kształtując nasze „ja” i wpływając (choćby w minimalnym stopniu) na rzeczywistość. Jedna z bohaterek „Trojki” konstatuje: „Myślę o tym, jak każdą kobietę, z którą byłam, która otworzyła na mnie swoje życie, noszę w sobie. dopełniają mnie nie w sensie sentymentalnym, tylko praktycznym. Nauczyłam się od nich solidarności, odpowiedzialności. Oduczyłam się przemilczać, znosić, tolerować. Tamte wcześniejsze historie mnie stworzyły. Bez nich nie dostrzegałabym wielu rzeczy, nie poznałabym tego, co Mihaela Hozjan nazywa czułością” (s. 354).

„Trojka” Izabeli Morskiej jest zatem opowieścią o sile kobiecości, o potrzebie empatii i nawiązywaniu nici porozumienia z innymi, o konieczności sprzeciwiania się zastanej rzeczywistości, o braniu odpowiedzialności za siebie i swoje czyny, o czasami mozolnym wychodzeniu z cienia i o tym, że zawsze warto walczyć o swoje przekonania. Relacje interpersonalne, o czym dobitnie przekonuje autorka „Śmierci i spirali”, są zagmatwane i niejednoznaczne, ale bez nich życie straciłoby sens i tak zwany smaczek. Bez wątpienia „Trojka” Izabeli Morskiej to wymagająca, ale jakże potrzebna (zwłaszcza dziś) lektura.
Izabela Morska: „Trojka”. Wydawnictwo Marpress. Gdańsk 2024.