ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (503) / 2024

Anna Strzałkowska (Szumiec),

I WESPÓŁ W ZESPÓŁ (ASHLEY WARD: 'ŻYCIE SPOŁECZNE ZWIERZĄT. JAK WSPÓŁPRACĄ PODBITO ŚWIAT PRZYRODY')

A A A
„Współczesne środowisko człowieka to połączenie kultury, relacji, praw i konfliktów; obejmuje rodziny, społeczności, miasta i nagrody. Może nam się wydawać, że pod tym względem różnimy się od innych zwierząt, ale choć nasze społeczeństwo z pewnością ma inny charakter, to nie jest ono jedyne w swoim rodzaju. Wiele zwierząt społecznych organizuje się w podobny sposób” (s. 13).

 

Jaki słoń jest, każdy widzi. Na przekór temu stwierdzeniu po nową propozycję Ashley’a Warda zatytułowaną „Życie społeczne zwierząt. Jak współpracą podbito świat przyrody” sięgnęłam z wielkim zainteresowaniem. I nie zawiodłam się, bo Ward, profesor wydziału behawiorystyki zwierząt w Sydney, o rzeczywistości nieantropocentrycznej pisze z lekkością i erudycją, poważnie i z humorem, a przede wszystkim z uważnością i natychmiast dostrzegalną pasją (sam w końcu pisze na starcie: „Zmuszony do życiowej zmiany, zastanawiałem się, co mógłbym odtąd [po zwolnieniu z pracy biurowej – A.S.] robić. Może udałoby mi się wykorzystać skromne umiejętności i pilnować eksponatów w oceanarium Scarborough SeaLife Centre? Raczej nie było to wymarzone stanowisko, ale pomysł pracy ze zwierzętami, obojętnie jakiej, przywoływał radosne wspomnienia popołudniowych penetracji basenów skalnych czy obracania pni w poszukiwaniu różnych stworzeń” [s. 11]).

Książka bierze na warsztat przedstawicieli różnych gatunków owadów, ryb, ptaków czy ssaków. W niedługich rozdziałach Ward przytacza historie między innymi nietoperzy, pszczół, karaczanów, gupików, ibisów, gołębi, szczurów, lwów, szympansów, wielorybów… Wydaje się, że jak na jedną, średnich rozmiarów (ponad 400 stron) publikację to całkiem spora porcja materiału, jednak, jak sądzę, Wardowi chodzi nie tyle o dogłębną analizę behawioru poszczególnych grup osobników, ile o wskazanie idei zwierzęcych społeczeństw, tak odmiennych i zależnych od biegunowych wręcz determinant, a tak organicznie wspólnych zarazem. I tak czytelniczki i czytelnicy mogą zapoznać się z obserwacjami na temat umiejętności architektonicznych owadów, specyficznych, czasem niewolniczych ustrojów w ulach i kopcach, kształtowania rybich ławic na wypadek zagrożenia, grupowej nawigacji gołębi, wzajemnej pomocy gryzoni (nie tylko wśród krewniaków!), żałoby przeżywanej wśród słoni czy krwawych wojen naczelnych. We wszystkich omawianych przypadkach istotą są relacyjność, reakcyjność i koegzystencja. Strategie, intrygi, układy i zależności – fabuły piszące się wśród zwierząt przypominają materiał na wyjątkowo angażujący serial.

Jedną z największych zalet książki jest niewątpliwie styl narracji Warda. Autor, jak na cenionego badacza przystało, znakomicie orientuje się w historii nauki, co pozwala mu, nieco mimochodem, „przemycić” czytelniczkom i czytelnikom sporą dawkę biologiczno-behawioralnej wiedzy. Jednocześnie jego opowieść wypełniona jest anegdotami, odniesieniami kulturowymi oraz – czasem ironicznymi – socjologicznymi obserwacjami. Sposób komunikacji Warda wyróżnia się błyskotliwością i humorem (tytuł jednej z części brzmi na przykład: „Kochanie, nakarmiłam dzieci [i mam już wszystkiego dość]”). Uwaga ta może wydawać się banalna, jednak to właśnie poczucie humoru nadaje dodatkowej wartości książce. Jest bowiem nie tylko czynnikiem sprzyjającym dalszej lekturze i budzeniu w odbiorczyniach i odbiorcach pasji poznawczej, ale dowodem na to, że dyskusja dotycząca świata nieantropocentrycznego nie musi cechować się przyjęciem purystycznej metodologii i przytaczaniem kolejnych statystyk – słowem, tym wszystkim, co potencjalnym czytelniczkom i czytelnikom ułożyć się może w głowie na kształt wielkiego napisu „nuda”.

Bo publikacja Warda nudna nie jest: czasem wywołuje zdziwienie, czasem uśmiech zrozumienia, czasem pozostawia niedosyt (nie sposób przecież opisać tak wiele na tak niewielu stronach), zaciekawia plastycznym sposobem przedstawienia różnorodności zwierzęcego życia społecznego. Lektury związane z animal studies mają również to do siebie, że – obojętnie, ile człowiek by ich nie przeczytał – zazwyczaj znajduje w trakcie lektury przynajmniej jeden fakt, którym może poczuć się zaskoczony, a przynajmniej zaintrygowany. Książka mieści obszerną bibliografię (znacząco zatytułowaną w polskim wydaniu „Dalsza lektura i wybrane źródła”), nie zdecydowano się jednak dodać ilustracji czy zdjęć. Nieco brakuje mi materiału graficznego – to oczywiście jedynie subiektywne odczucie niebędące zarzutem, ale w przypadku publikacji traktujących o wielu gatunkach zwierząt (czasem też tych nieznanych powszechnie) dobrze od razu wiedzieć, z kim się ma do czynienia.

„Życie społeczne zwierząt” przeczytać warto – jeśli nie ze względu na szczególne zaciekawienie światem nieantropcentrycznym, to z uwagi na trafne obserwacje odnoszące się również do społeczności homo sapiens. Jak pisze Ward: „Dzisiaj, w świecie, który wydaje się pełen jednostek poruszających się po miejskich krajobrazach i samotności, prawdopodobnie bardziej niż kiedykolwiek potrzebujemy tych analogii. Dlaczego? Ponieważ przypominają one o podstawach, które kształtują zachowanie, a badanie społecznych zachowań zwierząt nie tylko dostarcza cennych spostrzeżeń, ale także rzuca światło na ewolucyjne fundamenty ludzkiej socjalności” (s. 13). A, jak wiemy, samorozwoju nigdy dość.
Ashley Ward: „Życie społeczne zwierząt. Jak współpracą podbito świat przyrody”. Przeł. Agnieszka Szling. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2024.