ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (503) / 2024

Monika Ładoń,

KOBIETA VERSUS MEDYCYNA (ELINOR CLEGHORN: 'WYBRAKOWANE. JAK LECZONO KOBIETY W ŚWIECIE STWORZONYM PRZEZ MĘŻCZYZN')

A A A
Książkę Elinor Cleghorn rozpoczyna następujące wyznanie: „Zanim zdiagnozowano u mnie toczeń, nie wiedziałam jeszcze, że medycyna ma problem z płcią. Po latach nieskutecznej walki o to, by wreszcie poważnie potraktowano moje zmęczenie i ból, uznałam w końcu, że problem leżał we mnie. Zinternalizowałam przypuszczenie lekarzy, że moje objawy były albo »normalnymi« konsekwencjami życia w ciele młodej kobiety, albo wykwitem mojej niespokojnej wyobraźni. Kiedy w końcu usłyszałam rozpoznanie – medyczne potwierdzenie, że byłam przewlekle chora – zagubieniu i smutkowi towarzyszyło też wyraźne poczucie ulgi. Świadomość, że problem nie leżał wcale we mnie, a raczej w głęboko zakorzenionej tendencji medycyny do pomniejszania i delegitymizowania bólu doświadczanego przez kobiety i inne marginalizowane grupy, była niczym objawienie – z tych, które odmieniają życie” (s. 11). Toczeń nie jest jednak w „Wybrakowanych” podstawą do napisania klasycznej autopatografii, Cleghorn bowiem – jako historyczka kultury i feministka – wykorzystuje swoją zawiłą ścieżkę diagnostyczną, by przyjrzeć się miejscu kobiety w historii medycyny. W ten właśnie sposób, w ciekawym splocie dolegliwości własnego ciała, aparatu naukowego oraz krytycznego kobiecego spojrzenia, rodzi się podstawowy zamysł książki, jednak właściwą tkankę opowieści rekonstruowanych i przytaczanych w „Wybrakowanych” ustanawia wspólnota (chorych) kobiet. Nie chodzi bowiem tylko o fragmenty case studies (chociaż i one budują narrację Cleghorn), ale i historię akuszerek, lekarek i naukowczyń, które mozolnie torowały sobie drogę przez patriarchalnie zorientowany świat medycyny.

Książka Cleghorn przynosi nie tylko opowieści o wędrujących macicach, „Młocie na czarownice” i kobiecej histerii – czyli wielokrotnie już dekonstruowanych mitach – ale każe się zmierzyć z długim trwaniem stereotypów i ich funkcjonowaniem w perspektywie współczesnej medycyny, która wciąż, mimo naszej wiary, nie jest nauką bezstronną, bo utrwala znaczną część kulturowych, społecznych, ekonomicznych czy politycznych podziałów. Rozdziały dotyczące historii kobiet w medycynie obnażają, jak bardzo o charakterze dyscypliny i sztuki leczenia zadecydowały męskie ciała i poglądy. Znajdująca się u podstaw rozwoju medycyny myśl Arystotelesa określiła na stulecia refleksje o istocie kobiecości sprowadzoną do płci, biologiczności, a konkretnie – macicy, która już przez samą swoją obecność w ciele skazała kobiety na podrzędność. Patriarchalnie zorientowana medycyna wydaje się wciąż – mimo feministycznej pracy mającej na celu obnażenie wielu uproszczeń – niezwykle wpływowa, co Cleghorn pokazuje na przykładzie powszechnej nieufności wobec chorych kobiet i sceptycyzmu wobec odczuwanego przez nie bólu (np. w przebiegu endometriozy).

Badaczka jest przy tym niezwykle czuła na występowanie krzyżowych wykluczeń, które powodują, że status konkretnej kobiety w ramach seksistowskiego modelu medycyny może być bardzo odmienny. „Ja sama – pisze Cleghorn – cierpię na przewlekłą chorobę, ale jestem boleśnie świadoma tego, że zajmuję uprzywilejowaną pozycję. Jestem biała, cisseksualna i wyglądam na tyle zdrowo, by ludzie uważali, że jestem w dobrej formie. Mam dostęp do publicznej służby zdrowia w Wielkiej Brytanii” (s. 24). Tymczasem położenie kobiet innych ras, różnych grup etnicznych, sytuujących się poza normami przypisywanymi płci biologicznej i poza systemem opieki lekarskiej okazuje się rzecz jasna znacznie gorsze. Cleghorn jest w tych fragmentach boleśnie przekonująca, nie dlatego że jej dyskurs jest zaangażowany społecznie i politycznie, przeciwnie – ponieważ powołuje się na obiektywne i przerażające statystyki, potwierdzone przypisami i odniesieniami do badań naukowych (np. „W Wielkiej Brytanii czarne kobiety są pięciokrotnie bardziej narażone na śmierć w wyniku powikłań podczas ciąży i porodu niż białe” [s. 25]; „Dopiero w 2012 roku zespół badaczy z Detroit zajmujących się endometriozą udowodnił, że u czarnych kobiet tkanka endometrium pojawia się częściej poza macicą i silniej przyrasta” [s. 28]).

Co ważne, książka Cleghorn nie jest głosem uderzającym w środowisko medyczne jako takie, badaczka pisze bowiem wprost: „Nie wierzę, że większość lekarzy świadomie lekceważy kobiety” (s. 26). Jej narracja ma jednak uczulić na to, że stulecia androcentryzmu w medycynie musiały rzucić długi cień, niejednokrotnie działający silniej niż poglądy lekarza czy zakres jego wiedzy. Utrwaleniu stereotypów służyło choćby wykluczenie kobiet z wszystkich poziomów weryfikacji wiedzy: z badań klinicznych, obserwacji czy zawodów medycznych. Przezroczystość kobiet, niesłuchanie ich opowieści i podważanie wiarygodności trwały równolegle z uznaniem męskich ciał za standardowe, a zestawu objawów towarzyszących ich doświadczeniu chorowania za obiektywny i określający tak zwaną normę. Dziś już truizmem wydaje się przykład przebiegu kobiecego zawału, odmiennego od męskiego wzorca, a jednak Cleghorn podaje dowody ciągłych podobnych wypaczeń w procesach diagnostycznych i leczeniu kobiet, wręcz podtrzymywania dyskryminacji ze względu na płeć w ochronie zdrowia.

Książka Cleghorn z chronologicznym uporządkowaniem przedstawia węzłowe punkty kulturowej, społecznej i religijnej historii, wpływające na kształt medycyny i miejsce kobiety w ramach tego systemu. Zaczyna od – rzecz jasna – wędrujących macic i Corpusu Hippocratiucum, ale i dla równowagi od Troty, najsłynniejszej lekarki żyjącej w połowie XII wieku, by następnie zmierzyć się z przerażającym w gruncie rzeczy połączeniem starożytnych nauk medycznych (już przecież dyskryminujących kobiety) ze „światłem” teologii. Ułomne, naznaczone obłędem, zepsute, wręcz opętane – takie stało się w późnym średniowieczu ciało kobiety, a ekstremum osiągnęło w „Młocie na czarownice”, opublikowanym w 1486 roku słynnym dziele kaznodziei i inkwizytora Heinricha Kramera. Kolportowane po całej Europie utrwaliło strach przed „wiedźmami” i podejrzliwość wobec kobiecego ciała i umysłowości. Ów lęk przynosił przeróżne negatywne skutki, wzmacniane przez pruderię i cenzurę kolejnych epok.

Cleghorn, wyciągając na światło dzienne historie konkretnych historycznych pacjentek jak Anne Green, pomywaczki ze wsi Duns Tew w hrabstwie Oxfordshire, uznanej za „lubieżnicę”, dzieciobójczynię i przywróconą do życia jednocześnie, kreśli sugestywny i ponadindywidualny obraz traktowania kobiet w konkretnym momencie historycznym. Tropi zatem erę histerii („Histeria stała się prawdziwym Behemotem diagnostyki – tłumaczono nią wszystko, od problemów z sercem i oddechem, przez kłopoty z wątrobą, słabość mięśni i komplikacje ciąży, aż do zawrotów głowy, omdleń, konwulsji i skurczy” [s. 91]), strach przed łechtaczką, patologizowanie menstruacji, kontrolę urodzeń, zmiany w rozumieniu menopauzy, a wszystko to w niezwykłym napięciu między pełnymi uprzedzeń i pseudonaukowych teoriami mężczyzn a działaniami sufrażystek czy Związku Medycznego Kobiet, organizacji założonej w 1917 roku w celu wspierania kobiet w zawodach medycznych. Coraz intensywniejsze ruchy kobiet zderzały się z wciąż silną kontrolą i dyscypliną nałożoną przez lekarzy na ich ciała, zwłaszcza w okresie dwóch wojen światowych, kiedy prawo reprodukcyjne rozumiane jako prawo osobiste wchodziło w konflikt z presją obywatelskiej powinności. Współczesność, obejmująca w narracji Cleghorn czasy od 1945 roku do dziś, wyznaczają m.in. opisy stosowanej na kobietach lobotomii, zachwalanej jako „rewolucyjna terapia”, a tak naprawdę medycznie sankcjonowanego sposobu „uciszania kobiet, by wreszcie przestały mówić, gdzie, dlaczego i jak bardzo boli” (s. 325), uzależnień od leków benzodiazepinowych, odkrycia „emancypacyjnego potencjału estrogenu” (s. 342) i pierwszej pigułki antykoncepcyjnej czy stopniowych zmian w systemowej opiece zdrowotnej.

Nie do końca przekonują mnie „wybrakowane” jako podstawowa fraza użyta w tytule. Warto może przytoczyć oryginalny tytuł, bo polska wersja jest zasadniczo odmienna: „Unwell Women. A Journey Through Medicine and Myth in a Man-Made World”. Mam świadomość, że w języku angielskim bycie chorym i chorobę można oddać wieloma terminami, a polszczyzna zdaje się tutaj znacznie uboższa. Jednak „wybrakowane” odnoszą się do siły historycznego stereotypu, na którego mocy kobiety zastygły w wizerunku słabszych, gorszych, ograniczonych do i przez swoją płeć. W istocie stały się one „wybrakowane” w męskich oczach, utrwalających taki wizerunek dla swojej wygody i bezpieczeństwa patriarchatu. Jednak opowieść Cleghorn pokazuje także historie kobiet, których przypadki medyczne poruszyły ów stabilny obraz, które miały siłę i pasję, by przechwycić to, co wydawało się stworzone przez mężczyzn i dla mężczyzn, zgodnie z deklaracją: „W tej książce kobiety nie są przedstawiane tylko jako ofiary ortodoksji w świecie medycyny. Piszę też o silnych i odważnych prekursorkach zmian” (s. 37). Skoro u podstaw książki Cleghorn leży przekonanie o potrzebie odrzucenia mitów i uprzedzeń wobec kobiet w systemie medycznym, to czy wykorzystanie najprostszej formuły – chorych kobiet, niezdrowych kobiet? – nie byłoby ostatecznie najtrafniejsze? Zdrowie i choroba, mimo wariantywności definicji, powinny przecież określać stan samopoczucia czy dobrostanu jednostki jeśli nie obiektywnie (bo o to wszak trudno), to przynajmniej bez wartościowania ze względu na płeć.

„Wybrakowane” można postawić obok „Szalonych, złych i smutnych” Lisy Appignanesi, „Republiki ciał” Olivii Laing czy „Niewidzialnych kobiet” Caroline Criado Perez. Wszystkie te książki na różne sposoby opowiadają podobne historie: ciał zmarginalizowanych, przezroczystych, a zarazem gnębionych i upokarzanych; doświadczających realnego bólu i nieadekwatnych, często psychiatrycznych, diagnoz; wreszcie wierzących w wyzwalającą siłę kobiecych ciał i umysłów. Czytając Cleghorn, myślałam także o „Obumarłej” Anne Boyer, która siły swojej autopatografii upatrywała w paradoksalnym poczuciu wolności – wolności „bycia dogłębnie pomniejszonym” (s. 254). Boyer powoływała do życia na poły fantazyjną, na poły realną wspólnotę chorych, chcąc w ten sposób nie tylko ich dowartościować, ale i przezwyciężyć osamotnienie. Stać się to także miało na poziomie konstruowanej narracji, autopatografie, co rozpoznaje Boyer, są bowiem indywidualnym świadectwem, a nie głosem zbiorowości (zob. Boyer 2021: 254-257).

Gesty chorujących pisarek rozumiem zatem jako bliźniacze: to po pierwsze próba uświadomienia, że jednostkowe opowieści o samotności w chorobie wybrzmiewają w tym samym czasie obok podobnie brzmiących, że zbliżone do nich istniały wcześniej i powstaną w przyszłości, zatem pokonanie alienacji to krok możliwy do wykonania, prawdopodobnie radykalny, ale potrzebny, by napisać historię chorych (kobiet), zgodnie z sugestią Boyer: „Czytam gdzieś, że choć wielu ludzi pisało historie chorób, nikt nie napisał historii chorych. Ale nie sądzę, żeby to była prawda. Każda osoba, która ma ciało, jest potajemną historyczką pracującą nad tym dziełem: skóra to annały odczuć, genitalia to żarty opowiadane przez głupców, zęby to wzloty i upadki tego, co gryzie” (Boyer 2021: 119). Po drugie, to właśnie przejście od autopatografii do narracji (niekoniecznie stricte historycznej), która próbowałaby scalić ten fragmentaryczny obraz, usłyszeć w pojedynczych głosach chór, wyśpiewujący pieśń bólu, skargi, ale też buntu i gniewu. Cleghorn realizuje taką możliwość i nie działa jak utajona historyczka, tylko świadoma badaczka – zaczynając od doświadczenie własnego ciała, tropi dzieje przedziwnych związków kobiet i medycyny.

LITERATURA:

Appignanesi L.: „Szalone, złe i smutne. Kobiety i psychiatrzy”. Przeł. J. Dzierzgowski. Warszawa 2021.

Boyer A.: „Obumarła. Ból, słabość, śmiertelność, medycyna, sztuka, czas, sny, dane, wyczerpanie, rak i opieka”. Przeł. K. Iwaszkiewicz. Wołowiec 2021.

Criado Perez C.: „Niewidzialne kobiety. Jak dane tworzą świat skrojony pod mężczyzn”. Przeł. A. Sak. Kraków 2000.

Laing O.: „Republika ciał. Eseje o wyzwoleniu”. Przeł. D. Cieśla-Szymańska. Wołowiec 2024.
Elinor Cleghorn: „Wybrakowane. Jak leczono kobiety w świecie stworzonym przez mężczyzn”. Przeł. Adrian Stachowski i Paulina Surniak. Wydawnictwo Poznańskie. Poznań 2024.