ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 grudnia 23 (503) / 2024

Marcin Sas,

WIERSZE

A A A
Zabawa

Co za głębokość co za nadzieja, jakie pęknięcia

na skórze albo co za piękne ślady granatowo-szare

jak niebo jesienią i wspomnienia: ognisko gaśnie

zapach ubrań po dymie przejdzie, a zamiast się ogrzać



chodzić bez większego sensu: ognisko – poczekalnia –

stacja benzynowa – ośrodek i ognisko, tyle do wyboru

co do utraty – przerośnięta nadzieja ty patrzyłeś

na wodę, dwie rzeki, przy brzegu muł i wodorosty



dlaczego nie było wyboru, ciekawe - warto iść

tam gdzie nikt nie zapyta po co tu, bo może

jest głęboko, pozór wszystko się zmienia? – ciekawe

po co spałeś na koszuli bundeswwrhy przykryty kurtką



tą jak po Elvisie albo Jamesie Deanie ładnie brzmi

ale harringtonka nigdy nie będzie kołdrą jak

zasypianie pod muzykę i film z nadzieją że masz

dom i ognisko zgaśnie w głębokiej wodzie.



obserwacje

krzyk nic tu nie da, dzieciaku

pierwszy nigdy nie mówiłeś dzień dobry

odpowiadałeś owszem

zabiłeś



uwaga uwaga

ludzkość, wiesz, nie potrzebuje

religii polityki idei i słowa, że ładnie

ludzkość nie czeka

aż sama się wytępi

dzień dobry

wystarczy



z cyklu Ruch w wodzie

2

mówię tak przez sen: oczy

trzęsą się jak skrzydła czarnej ćmy widzisz, to

zdjęcie na pożegnanie usunięte, wyrwana kartka

i stary numer adres rozmazane, zalane

jeszcze raz uciekam się

do zbrodniczych zachowań

mówię do siebie:

nie pamiętajcie mnie wszyscy,

wystarczy



że zostawię na kimś zapach

zawsze jest – cecha pamięci

cecha ciała

te zniekształcone w pociągu odgłosy, odjazd –

odruchowo ciemnieje żarówka

już wieczór kłamię

oszczędzam na wszystkim

wszystko



6

ptak o którym powiedziałem

zaczął być tematem:

czarny



próbowałem przez chwilę doszedłem

do skojarzenia: na trawie musiały być ziarna

stoję na trawie

przed zamkniętą furtką



musiałem być tematem

kiedy przestałem

widzieć kiedy odleciał

na ziemię



10

echolalia napełnione

usta piasek zamiast

śliny

gdyby sen powiedział, że jest

prawdziwy