
DŁUGI TWOIM PRZEZNACZENIEM
A
A
A
Sławomir Łuczak nie jest debiutantem na polskiej scenie literackiej. Ma już na swoim koncie kilka książek, w tym chociażby, wpisujący się w modę na polskie mutacje Bridget Jones, „Archipelag Rynek”. W powieści tej krakowski prozaik zaserwował swoim czytelnikom męską wersję popularnej historii i, choć starał się być dowcipny, efekt okazał się mało udany. Rozmowy bohaterów, jak i cała historia, sprowadzały się do wędrówek po knajpach w poszukiwaniu łatwych kobiet i do odkrywczego kontemplowania szczegółów ich ciał czy garderoby, w tym zwłaszcza stringów. Najnowsza książka Łuczaka nosi tytuł „Polska” i wpisuje się w nurt prozy zaangażowanej, upominającej się o tych, co mają gorzej, są słabsi i nie ma przed nimi nadziei. W tym przypadku chodzi akurat o ludzi zadłużonych.
Co prawda autor, jak czytamy na stronie internetowej „Pro Arte”, odżegnuje się od hasła „powieść zaangażowana”, ale jednocześnie deklaruje podobno, że miała to być „powieść gniewu”, co samo w sobie jest zaprzeczeniem. Zresztą także na okładce książki czytamy: „’Polska’ to wreszcie tragiczno-szyderczy portret ludzi przegranych, przytłoczonych normami ‘kolorowego’ świata, portret naszkicowany kreską kąśliwą i wściekłą”. Książka Łuczaka jest więc z pewnością powieścią zaangażowaną, choć zaangażowaną akurat w dość przewidywalny sposób – autorowi nie udało się bowiem uniknąć stereotypowego przedstawienia tych, których portretuje.
„Polska” zaczyna się od zarysowania portretu Wiktora Demonewicza, który, zgodnie ze swoim znaczącym nazwiskiem, nosi w sobie wiele nienawiści do świata, pogardy dla tych, których zmuszony jest odwiedzać, a i zawód, jaki wykonuje, jest iście demoniczny. Ogłasza wszak złą nowinę i jest zwiastunem przeznaczenia, ostateczności, wyroku bez szansy na odroczenie. Kim zatem jest Wiktor? To komornik. Postrach wszystkich ludzi, demon pukający do drzwi i informujący, że zegar zaczął właśnie tykać. Demonewicz jest osobą, która łączy wszystkie opisywane przez Łuczaka wątki. Poszczególne epizody składają się bowiem na historię upodlenia ludzi, których komornik wcześniej czy później odwiedza.
Świat opisany przez krakowskiego prozaika to świat tych, którzy zostali wyrzuceni na margines. Wszyscy marzyli bądź ciągle jeszcze marzą o lepszym życiu, tymczasem szans na zmianę losu nie ma. Przeznaczeniem bohaterów Łuczaka jest bowiem przeciętność. Dlatego młodzi chłopcy kończą jako osiedlowi dealerzy narkotyków albo chuligani, których głównym zajęciem są walki przed meczami, po meczach i w trakcie tychże. Dlatego ich matki szybko gorzknieją, ciągle wierząc, że kiedyś włożą piękną suknię i odjadą z księciem z bajki. Dlatego też kobiety tracą marnie płatną pracę, bo nie chcą spełniać zachcianek seksualnych szefa, a mężczyźni stają się bezrobotni bez powodu, z dnia na dzień.
Ludzie, których odwiedza komornik, to ci, którzy zdecydowali się kupić marzenia. Biorą kredyty, nie mogą ich spłacić i wówczas do akcji wkracza Wiktor. Bank urasta w książce Łuczaka do roli instytucji kupczącej człowiekiem. Urzędnicy, podpisując papiery o przyznaniu kredytu, cieszą się na myśl o potencjalnej niemożności jego spłacenia. Kiedy klienci żyją jeszcze zrealizowanymi marzeniami, oni już wiedzą, że to tylko substytut marzenia, są o krok dalej – widzą rosnące cyfry zadłużenia. Demoniczność zostaje zatem przypisana tym, którzy zarządzają pieniędzmi, a co za tym idzie – sprawują władzę nad możliwościami lub ich brakiem u innych ludzi. Bohaterowie Łuczaka biorą kredyt na nowe meble, na dobrą szkołę dla syna, na rozwój firmy... Chcą żyć lepiej, normalniej.
Status ludzi zadłużonych definiuje zdanie wypowiedziane przez Sztajera: „jesteśmy zwierzętami, wiesz, a zwierzętami rządzą zwierzęce prawa” (s. 12). Zezwierzęcenie następuje poprzez wyrzucenie z głównego nurtu życia i wrzucenie w przeciętność, z której nie ma wyjścia. Staje się też sposobem na codzienne funkcjonowanie w myśl zasady, że jakoś trzeba sobie radzić. Zezwierzęcenie tożsame jest zatem z wykluczeniem. Widać to wyraźnie w postawie komornika, który brzydzi się odwiedzanych ludzi, gardzi nimi i nienawidzi ich.
Bohaterami Łuczaka są ludzie samotni, szukający właściwej drogi. Samotny jest Wiktor, którego dzień wypełniony jest pracą i oglądaniem ryb w akwarium; samotna jest Dominika, piękna kobieta samotnie wychowująca syna; samotny jest Pit, podświadomie szukający ojca w starszym koledze; samotny jest wreszcie Piotr w nieudanym związku małżeńskim, i Sebastian, sfrustrowany copywriter. Wszyscy spotykają się w barze „Polska”. Polska-kraj, który odrzuca bohaterów Łuczaka, nie ma dla nich nawet odrobiny zainteresowania, zamienia się w Polskę-bar, gdzie wszyscy znajdują ukojenie, gdzie ból i rozczarowanie wycisza alkohol, a wszyscy zdają się być równi i potrzebni. Wszyscy też trzymają się razem – bronią swojego terytorium. Z niechęcią patrzą na komornika, gdy pojawia się w ich dzielnicy. Kibol, noszący ksywkę Taki, jest postrachem miasta, ale swoich nie rusza, co więcej, staje nawet w ich obronie.
Łuczak z pewnością próbuje ująć się za tymi, których przeciętność wykluczyła na starcie i choć portrety niektórych postaci wydają się dość udane, autor nie uniknął szablonowych rozwiązań. Uzasadnienie nienawiści Wiktora do całego świata jest tak naprawdę zabawne, choć miało być zapewne smutne i dramatyczne. Komornik to dziecko z bidula, z trudnym dzieciństwem – skąd my to znamy? Poeta natomiast to poeta zaangażowany. To chyba najzabawniejszy i najbardziej chybiony pomysł Łuczaka. Autor uparł się bowiem, by z poety uczynić osobnika zaangażowanego, i by poetę, a nawet poezję w ogóle, oskarżać o zaangażowanie pozorne, o nieprzekładalność życia na literaturę, o wielkie hasła, z których nic nie wynika, o to, że gadanie w literaturze nie przynosi żadnych konkretnych efektów w rzeczywistości. Łuczak próbuje czasami „rozbić” patetyczność poprzez wprowadzenie do tekstu „głosu z off-u”, to jednak wzmacnia jedynie sztuczność fragmentów opowieści.
„Polska” Łuczaka jest książką łatwą do czytelniczego skonsumowania. Wbrew oczekiwaniom autora, postać Demonowicza i jego klientów nie poraża na tyle mocno, by pozostawić czytelnika z przekonaniem, że tego jeszcze w literaturze nie było. To dobrze, że Łuczak upomina się o zadłużonych. Dobrze też, że koniec powieści może nas zaskoczyć. Szkoda tylko, że nie udało mu się uniknąć stereotypowego przedstawienia postaci. To chyba największe, a zarazem podstawowe, niedociągnięcie książki krakowskiego autora. Zły komornik, który wychował się w domu dziecka; samotna matka, bardzo atrakcyjna, zwolniona za niezgodę na świadczenie usług seksualnych; poeta bujający w chmurach; jego żona antysemitka, pragmatyczna w przejaskrawiony sposób; młody chłopak z blokowisk narażony na złe towarzystwo. To zdecydowanie za mało, by opowieść Łuczaka naprawdę poruszyła nas zapowiadaną na okładce wściekłością.
Co prawda autor, jak czytamy na stronie internetowej „Pro Arte”, odżegnuje się od hasła „powieść zaangażowana”, ale jednocześnie deklaruje podobno, że miała to być „powieść gniewu”, co samo w sobie jest zaprzeczeniem. Zresztą także na okładce książki czytamy: „’Polska’ to wreszcie tragiczno-szyderczy portret ludzi przegranych, przytłoczonych normami ‘kolorowego’ świata, portret naszkicowany kreską kąśliwą i wściekłą”. Książka Łuczaka jest więc z pewnością powieścią zaangażowaną, choć zaangażowaną akurat w dość przewidywalny sposób – autorowi nie udało się bowiem uniknąć stereotypowego przedstawienia tych, których portretuje.
„Polska” zaczyna się od zarysowania portretu Wiktora Demonewicza, który, zgodnie ze swoim znaczącym nazwiskiem, nosi w sobie wiele nienawiści do świata, pogardy dla tych, których zmuszony jest odwiedzać, a i zawód, jaki wykonuje, jest iście demoniczny. Ogłasza wszak złą nowinę i jest zwiastunem przeznaczenia, ostateczności, wyroku bez szansy na odroczenie. Kim zatem jest Wiktor? To komornik. Postrach wszystkich ludzi, demon pukający do drzwi i informujący, że zegar zaczął właśnie tykać. Demonewicz jest osobą, która łączy wszystkie opisywane przez Łuczaka wątki. Poszczególne epizody składają się bowiem na historię upodlenia ludzi, których komornik wcześniej czy później odwiedza.
Świat opisany przez krakowskiego prozaika to świat tych, którzy zostali wyrzuceni na margines. Wszyscy marzyli bądź ciągle jeszcze marzą o lepszym życiu, tymczasem szans na zmianę losu nie ma. Przeznaczeniem bohaterów Łuczaka jest bowiem przeciętność. Dlatego młodzi chłopcy kończą jako osiedlowi dealerzy narkotyków albo chuligani, których głównym zajęciem są walki przed meczami, po meczach i w trakcie tychże. Dlatego ich matki szybko gorzknieją, ciągle wierząc, że kiedyś włożą piękną suknię i odjadą z księciem z bajki. Dlatego też kobiety tracą marnie płatną pracę, bo nie chcą spełniać zachcianek seksualnych szefa, a mężczyźni stają się bezrobotni bez powodu, z dnia na dzień.
Ludzie, których odwiedza komornik, to ci, którzy zdecydowali się kupić marzenia. Biorą kredyty, nie mogą ich spłacić i wówczas do akcji wkracza Wiktor. Bank urasta w książce Łuczaka do roli instytucji kupczącej człowiekiem. Urzędnicy, podpisując papiery o przyznaniu kredytu, cieszą się na myśl o potencjalnej niemożności jego spłacenia. Kiedy klienci żyją jeszcze zrealizowanymi marzeniami, oni już wiedzą, że to tylko substytut marzenia, są o krok dalej – widzą rosnące cyfry zadłużenia. Demoniczność zostaje zatem przypisana tym, którzy zarządzają pieniędzmi, a co za tym idzie – sprawują władzę nad możliwościami lub ich brakiem u innych ludzi. Bohaterowie Łuczaka biorą kredyt na nowe meble, na dobrą szkołę dla syna, na rozwój firmy... Chcą żyć lepiej, normalniej.
Status ludzi zadłużonych definiuje zdanie wypowiedziane przez Sztajera: „jesteśmy zwierzętami, wiesz, a zwierzętami rządzą zwierzęce prawa” (s. 12). Zezwierzęcenie następuje poprzez wyrzucenie z głównego nurtu życia i wrzucenie w przeciętność, z której nie ma wyjścia. Staje się też sposobem na codzienne funkcjonowanie w myśl zasady, że jakoś trzeba sobie radzić. Zezwierzęcenie tożsame jest zatem z wykluczeniem. Widać to wyraźnie w postawie komornika, który brzydzi się odwiedzanych ludzi, gardzi nimi i nienawidzi ich.
Bohaterami Łuczaka są ludzie samotni, szukający właściwej drogi. Samotny jest Wiktor, którego dzień wypełniony jest pracą i oglądaniem ryb w akwarium; samotna jest Dominika, piękna kobieta samotnie wychowująca syna; samotny jest Pit, podświadomie szukający ojca w starszym koledze; samotny jest wreszcie Piotr w nieudanym związku małżeńskim, i Sebastian, sfrustrowany copywriter. Wszyscy spotykają się w barze „Polska”. Polska-kraj, który odrzuca bohaterów Łuczaka, nie ma dla nich nawet odrobiny zainteresowania, zamienia się w Polskę-bar, gdzie wszyscy znajdują ukojenie, gdzie ból i rozczarowanie wycisza alkohol, a wszyscy zdają się być równi i potrzebni. Wszyscy też trzymają się razem – bronią swojego terytorium. Z niechęcią patrzą na komornika, gdy pojawia się w ich dzielnicy. Kibol, noszący ksywkę Taki, jest postrachem miasta, ale swoich nie rusza, co więcej, staje nawet w ich obronie.
Łuczak z pewnością próbuje ująć się za tymi, których przeciętność wykluczyła na starcie i choć portrety niektórych postaci wydają się dość udane, autor nie uniknął szablonowych rozwiązań. Uzasadnienie nienawiści Wiktora do całego świata jest tak naprawdę zabawne, choć miało być zapewne smutne i dramatyczne. Komornik to dziecko z bidula, z trudnym dzieciństwem – skąd my to znamy? Poeta natomiast to poeta zaangażowany. To chyba najzabawniejszy i najbardziej chybiony pomysł Łuczaka. Autor uparł się bowiem, by z poety uczynić osobnika zaangażowanego, i by poetę, a nawet poezję w ogóle, oskarżać o zaangażowanie pozorne, o nieprzekładalność życia na literaturę, o wielkie hasła, z których nic nie wynika, o to, że gadanie w literaturze nie przynosi żadnych konkretnych efektów w rzeczywistości. Łuczak próbuje czasami „rozbić” patetyczność poprzez wprowadzenie do tekstu „głosu z off-u”, to jednak wzmacnia jedynie sztuczność fragmentów opowieści.
„Polska” Łuczaka jest książką łatwą do czytelniczego skonsumowania. Wbrew oczekiwaniom autora, postać Demonowicza i jego klientów nie poraża na tyle mocno, by pozostawić czytelnika z przekonaniem, że tego jeszcze w literaturze nie było. To dobrze, że Łuczak upomina się o zadłużonych. Dobrze też, że koniec powieści może nas zaskoczyć. Szkoda tylko, że nie udało mu się uniknąć stereotypowego przedstawienia postaci. To chyba największe, a zarazem podstawowe, niedociągnięcie książki krakowskiego autora. Zły komornik, który wychował się w domu dziecka; samotna matka, bardzo atrakcyjna, zwolniona za niezgodę na świadczenie usług seksualnych; poeta bujający w chmurach; jego żona antysemitka, pragmatyczna w przejaskrawiony sposób; młody chłopak z blokowisk narażony na złe towarzystwo. To zdecydowanie za mało, by opowieść Łuczaka naprawdę poruszyła nas zapowiadaną na okładce wściekłością.
Sławomir Łuczak: „Polska”. Wyd. vis-á-vis/Etiuda, Kraków 2005.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |