ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (507) / 2025

Andrzej Ciszewski,

THE BEAST WITHIN (BRZRKR)

A A A
David Duchovny („Kepler”), Ethan Hawke („Skowronek”), Bruce Campbell („Sgt. Rock vs the Army of the Dead”), Paul Dano („The Riddler: Year One”), Nicolas Cage („Voodoo Child”), Samuel L. Jackson („Cold Space”) czy Mark Hamill („The Black Pearl”): to tylko wyimek z całkiem sporej listy aktorów, którzy spróbowali swoich sił w pisaniu scenariuszy komiksowych. Do tego grona dołączył także Keanu Reeves (znany chociażby z takich filmów jak „Johnny Mnemonic”, „Mały Budda”, „Dracula”, „Na fali”, „Adwokat diabła” czy z serii „Matrix”), czyli pomysłodawca i współscenarzysta serii „BRZRKR”: emocjonującego, obficie zroszonego posoką amalgamatu akcji, horroru, fantastyki oraz przypowieści. Ale zacznijmy od początku.

Długowłosy, brodaty mężczyzna (o fizys do złudzenia przypominającym samego Reevesa) siedzi samotnie na ławce, nie zwracając uwagi na wieczorny deszcz. Chwilę potem przy nieznajomym zatrzymuje się samochód, a niezidentyfikowany głos oznajmia protagoniście, że „już czas”. W następnej sekwencji obserwujemy milczącego bohatera, gdy ten znajduje się już na pokładzie śmigłowca, skrupulatnie obwiązując dłonie bandażami oraz połyskując oczami niczym bóg błyskawic Raiden. Nie czekając na sygnał ze strony swego przełożonego, Jima Keevera, mężczyzna wyskakuje bez spadochronu. Zanim towarzysze broni opuszczą się na linach na miejsce przeznaczenia, milczący śmiałek na dobre rozpocznie masakrę. Nie przejmując się wszechobecnym świstem kul i eksplozjami, enigmatyczny wojak gołymi rękoma patroszy przeciwników, rozbija ich głowy na pulpę bądź odrywa żuchwy.

Gdy jatka dobiega końca, ów uniwersalny żołnierz ocieka krwią (oddając sprawiedliwość maluczkim: także swoją), przypominając średnio wysmażony befsztyk, ale to tylko chwilowa niedogodność: wszak mamy do czynienia z „półbogiem” zwanym Unute lub Berserkerem. Urodzony 80 tysięcy lat temu B. pracuje dla rządu Stanów Zjednoczonych, uczestnicząc w najbardziej karkołomnych misjach. W zamian otrzymuje obietnicę pomocy w dotarciu do prawdy o własnej genezie, ale i w… zakończeniu swojego życia. Cały szkopuł w tym, że kodem nieśmiertelności tkwiącym głęboko w DNA protagonisty zainteresowane są osoby, którym Unute nie powinien ufać.

Łącząc siły razem ze scenarzystą Mattem Kindtem („Grass Kings”, „Ninjak”, „X-O Manowar”, „Divinity”), Reeves snuje epicką, wielowątkową, skrzętnie wykorzystującą liczne retrospekcje opowieść zabierającą nas w mroczną i brutalną podróż sięgającą świtu ludzkości. Unute – unikalne połączenie Rosomaka, Conana oraz Johna Wicka (czyli niewątpliwie jednej z najważniejszych kreacji aktorskich Reevesa w ostatnich latach) – jest postacią ambiwalentną. Protagonista nie chce być posłusznym narzędziem w rękach szemranych mocodawców ani bezrefleksyjną maszynką do zabijania: to istota, która zadała mnóstwo cierpień i sama ich doświadczyła; która zmęczona jest trwającą tysiące lat egzystencją, ale która (także wbrew sobie bądź nie do końca świadomie) odgrywa kluczową rolę w kształtowaniu kolejnych kultur i cywilizacji. Relacja łącząca Unute z przeprowadzającą na nim badania Dianą pozwala dostrzec w protagoniście pierwiastek ludzki i pod wieloma względami – iście tragiczny.

Ron Garney („Ludzie gniewu”, „Daredevil. Znowu w czerni”, „Thor Gromowładny”, „Wolverine”) zadbał o to, by warstwa graficzna tej dwunastoodcinkowej serii zapewniła czytelnikom/czytelniczkom moc wrażeń. Obłędnie rozrysowane sekwencje bestialsko wręcz brutalnych walk idą w parze z wyciszonymi scenami (rozgrywającymi się bądź w pieczołowicie ukazanych wnętrzach, także laboratoryjnych, bądź na łonie natury), pozwalającymi nieco lepiej poznać głównego bohatera. Emocjonalny wydźwięk poszczególnych kadrów podbudowuje bardzo dobrze dobrana kolorystyka, w czym zasługa Billa Crabtreego („Invincible”, „Szósty rewolwer”, „The Midnite Show”).

Jeśli interesuje was powód, dla którego tytuł recenzowanego albumu zapisuje się tak a nie inaczej lub macie ochotę zapoznać się z pierwszym zeszytem serii w trybie „komentarza autorów” (czyli Reevesa i Kindta), zajrzyjcie do działu z dodatkami, wśród których nie zabrakło także galerii okładek oraz ilustracji (wśród gości: Lee Bermejo, Dan Mora, Rafael Albuquerque, John Paul Leon, Jenny Frison, Kevin Eastman czy Alex Maleev). Reasumując: bardzo eleganckie wydanie komiksu, który powinien sobie zjednać sympatię osób ceniących „Ronina” Franka Millera, polimedialne perypetie „The Old Guard – Starej Gwardii”, a także filmowe przygody „nieśmiertelnego” szkockiego górala Connora McLeoda oraz, rzecz jasna, wspomnianego już Johna Wicka.

Na marginesie warto wspomnieć, że „BRZRKR” podczas inicjalnej zbiórki na Kickstarterze zgromadził największą sumę wsparcia spośród wszystkich projektów komiksowych w historii tego serwisu. Jak czas pokazał, inwestycja zwróciła się z nawiązką: przygody B. stanowią bowiem rozpoznawalną markę, za którą konsekwentnie stoi Keanu Reeves. Wszak to rzeczony aktor i działacz społeczny aktywnie uczestniczył w stworzeniu graficznych spin-offów („BRZRKR: Poetry of Madness”, „BRZRKR: Fallen Empire”) oraz książki osadzonej w tym uniwersum („The Book of Elsewhere”, której współautorem jest China Miéville), ale także zagra główną rolę w filmowej adaptacji (realizowanej pod szyldem Netflixa), jak i użyczy głosu wiadomej postaci w serialu anime. Wychodzi na to, że bitewny ryk Berserkera usłyszymy jeszcze nie raz.
Keanu Reeves, Matt Kindt, Ron Garney, Bill Crabtree: „BRZRKR”. Tłumaczenie: Marek Starosta. Mucha Comics. Warszawa 2024.