ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (507) / 2025

Bartłomiej Rzepus,

KIEDYŚ TO BYŁO, A DZIŚ JUŻ NIE (JACEK PAŚNIK: 'TAK SZYBKO SIĘ NIE UMIERA')

A A A
Obserwując współczesną polską literaturę, można by wysnuć wniosek o zaistnieniu w jej ramach interesującego nurtu związanego z powrotem do okresu PRL-u. Pisała o tym m.in. Magdalena Nowicka-Franczak, wskazując na powieści Tomasza Różyckiego, Anny Cieplak, Sylwii Chutnik, Jarosława Kamińskiego czy Jacka Dehnela. W tę tendencję można by wpisać również drugą powieść Jacka Paśnika – „Tak szybko się nie umiera”. Przenosi nas ona do roku 1982, pół roku po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego, do niewielkiej miejscowości Urocz niedaleko Bydgoszczy, gdzie rozgrywać się mają najważniejsze wydarzenia w życiu głównego bohatera – Tomka Wójcickiego.

Opowieść snuta czytelnikowi przez głównego bohatera jest jedną wielką retrospekcją – prawie sześćdziesięcioletni Tomasz opowiada swojej córce o najdłuższych wakacjach życia, tuż po maturze, owianych jednak cieniem represji wprowadzonych przez komunistycznych wojskowych. Muszę przyznać, że sama idea powrotu do czasu stanu wojennego w konwencji powieści o dorastaniu wydała mi się bardzo pociągająca, wszak sam należę do pokolenia, które okres ten kojarzy tylko z opowieści rodzinnych, koncentrujących się jednak bardziej na pewnych kliszach niż szeroko zatoczonych narracjach. 

Swoisty powrót do przeszłości zaproponowany przez Jacka Paśnika jest dla mnie jednak powrotem mało udanym, o czym za chwilę. Na blurbie, który znaleźć możemy z tyłu książki, Piotr Siemion dość trafnie i kumulatywnie ujął problem, jaki niesie za sobą całe „Tak szybko się nie umiera”, pisze on o „zdmuchiwaniu pajęczyn z rekwizytów historii”. I rzeczywiście, gdyby brnąć dalej w terminologię bliższą teatrowi czy sztuce filmowej raczej niż literaturze, moglibyśmy powiedzieć, że książka ta ma niezwykle zaprojektowaną scenografię i odkopane spod pajęczyn historyczne rekwizyty. Brak jej jednak czegoś, co określiłbym jako duszę opowieści, coś, co mnie, czytelnika, utrzyma w skupieniu, napięciu – coś, dzięki czemu będę obsesyjnie przewracał kolejne kartki, zapominając o otaczającej, „realnej” rzeczywistości.

Główny bohater, Tomek, zamierza zdawać na architekturę w Łodzi, przez co często przesiaduje w najwyższym oknie kamienicy, w której mieszka, aby szkicować place, ulice i budynki Urocza. Literacką kreację miasteczka rzeczywiście możemy porównać do architektonicznego szkicu. Paśnik w tworzeniu aury tej niewielkiej miejscowości jest niezwykle czuły na detale i szczegóły, z samych opisów czujemy zaduch i krople potu na ciele. Tło historyczne narrator oddaje również z dość dużą pieczołowitością, co jedni mogą uznać za atut, drudzy zaś, w tym ja, zobaczą bardzo osobliwą tendencję do podkładania czytelnikowi owych rekwizytów”. Oczywiście, mają one z opisywaną epoką wiele wspólnego, jednak ich konkretność, a czasem nawet oczywistość może wywołać myśl, że ktoś stara się nam, czytelnikom, udowodnić, że o PRL-u wie bardzo dużo, stąd też tyle rozmaitych przykładów – opisywanie fabuły filmu „Vabank” to zaledwie jedna z nich.

W tej całej rekwizytorni, którą proponuje nam autor, ginie sedno fabuły, czyli relacja Tomka z Marią, jak się okazuje później, Żydówką ocaloną jako dziecko przez Polaków podczas II wojny światowej. Fascynacja młodego bohatera dużo starszą kobietą zbudowana jest dość płytko, nie mówiąc już o tym, że korzysta z pewnych klisz zaczerpniętych z innych tekstów kultury, choćby wątek podglądania Marii to oczywiście Krótki film o miłości” Krzysztofa Kieślowskiego, ewentualnie, szukając niepolskich przykładów – „Okno na podwórze” Alfreda Hitchcocka. Także sama figura Żydówki żyjącej poza miastem, w dawnym ziemiańskim dworze, jak ująłby to Jurij Łotman, za granicą semiosfery, która konstytuuje w kulturze przestrzeń naszą, swojską, i ich, obcą, wrogą, zdaje się iść raczej w banał, niemówiący nam właściwie nic nowego, a formujący po raz któryś arcypolskiego Innego – Żyda. W trakcie czytania miałem minimalną nadzieję, że postać Marii jakoś się wybroni z tej szablonowości. Historia jej życia, wprowadzona za pomocą formy monologu wypowiedzianego, nie wnosi właściwie nic, co byłoby dla czytelniczek i czytelników polskich jakimś szczególnym zaskoczeniem w kwestii wojennych i powojennych dziejów Żydów.

Również relacje Tomka z najbliższym otoczeniem – rodzicami, kolegą Staszkiem, dziewczyną Zośką i innymi – są bardzo chaotyczne i przypadkowe, okraszone przy tym rozmowami, z których nic nie wynika, by nie napisać, że są one o niczym. Młody Wójcicki jest bohaterem niewyrazistym. Chcąc go bronić, ktoś mógłby powiedzieć, że w końcu jest właśnie w trakcie wchodzenia w dorosłość, jego tożsamość jest w trakcie formowania. Byłaby to niewątpliwa linia jego obrony, gdyby nie jego przyjaciel Staszek. Postać o wiele ciekawiej zbudowana, nie tylko przez nonkonformistyczne podejście do życia, ubioru, stylu etc., ale też przez relację z ojcem, członkiem „Solidarności” z problemem alkoholowym.

Druga literacka próba Paśnika chciałaby być wszystkim naraz: powieścią coming of age, historią awansu społecznego czy trudnych męsko-męskich relacji – wszystko okraszone quasi-sensacyjną polewą. Przy tych wszystkich ambicjach autora, niestety żadna się nie udaje, przez co dostajemy projekt literacki o dość barwnej warstwie opisowej, jednak fabularnie nużącej i przewidywalnej. W drobiazgowym przedstawieniu Urocza i „przygód” Tomka Wójcickiego została zamordowana tajemnica, której większość z nas w literaturze przecież szuka. Chciałoby się rzec – tak szybko się nie umiera. A jednak.

Literatura:

Franczak-Nowicka M.: „PRL na różowe kartki”. „Dwutygodnik” 2024, nr 388. https://www.dwutygodnik.com/artykul/11339-prl-na-rozowe-kartki.html.

Łotman J.: „Uniwersum umysłu. Semiotyczna teoria kultury”. Przeł. B. Żyłko. Gdańsk 2008.
Jacek Paśnik: „Tak szybko się nie umiera”. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2024.