
JESZCZE DAMA CZY JUŻ CELEBRYTKA? (KATARZYNA BIK: 'NAJDROŻSZA. PODWÓJNE ŻYCIE DAMY Z GRONOSTAJEM')
A
A
A
„Dama z gronostajem” to jeden z najcenniejszych obrazów w zbiorach polskich, jak nie najcenniejszy, i chyba trudno znaleźć osobę, która go nie zna, choćby z reprodukcji. To portret, który wzbudza emocje, zachwyca i inspiruje. Nic dziwnego, bo przedstawiona na nim kobieta jest piękna, a trzymane przez nią zwierzę – zagadkowe. Przyciąga też sama ręka mistrza – wielkiego Leonarda da Vinci – człowieka renesansu. Losy samego dzieła są równie ciekawe, co burzliwe, a wizerunek modelki przeniknął do kultury popularnej, inspirując nie tylko Juliusza Machulskiego. Było więc tylko kwestią czasu, aby „Dama” doczekała się książki.
„Najdroższa. Podwójne życie Damy z gronostajem”, bo o niej mowa, ukazała się nakładem wydawnictwa Znak, a wyszła spod pióra Katarzyny Bik – historyczki sztuki i dziennikarki, ale przede wszystkim wieloletniej pracowniczki Muzeum Narodowego w Krakowie. Jak możemy przeczytać na okładce, jest to „pasjonująca biografia jednego z najważniejszych dzieł sztuki”, która opowiada o portretowanej kobiecie, historii powstania samego obrazu, ale też o jego późniejszych losach. Bez wątpienia jest to materiał na książkę, ale opowieść Bik porusza nie tylko trzy wymienione na okładce wątki.
Muszę przyznać, że traktuję tę książkę dość osobiście, bo „Dama z gronostajem” jest jednym z moich ulubionych obrazów. Jako mieszkanka Krakowa wiem, jakie wzbudza emocje wśród rodowitych mieszkańców miasta. Jest nazywana przez nich „Naszą Damą” lub „Naszym Vincim”. To nasz obraz – krakowski, choć mógłby być wiązany również z Mediolanem i Puławami. Pierwszy raz miałam okazję go oglądać w Muzeum Książąt Czartoryskich przy ulicy Pijarskiej jeszcze przed przebudową gmachu. W małej sali ekspozycyjnej, specjalnie dla niej przygotowanej, gromadziły się tłumy. Równie długa kolejka ustawiała się przed obrazem podczas przedłużającego się remontu muzeum, gdy „Dama” była eksponowana na Wawelu. Pamiętam emocje, które towarzyszyły tej niekończącej się renowacji, a także kolejne wielkie emocje, podczas zakupu zbiorów Czartoryskich przez Muzeum Narodowe w Krakowie. Wtedy „Dama” trafiła z wawelskiego zamku do Gmachu Głównego MNK przy krakowskich Błoniach, gdzie oglądałam ją po raz trzeci. Wstęp był darmowy, a tłok przed nią niemiłosierny. Obok obrazu przedstawiona została krótka historia dzieła oraz podsumowanie badań opatrzone zdjęciami „tego, co pod spodem”. Czwarte moje spotkanie z dziełem Leonarda to w jego ostatniej, i miejmy nadzieję ostatecznej, nowej-starej lokalizacji, w odnowionym już Muzeum Książąt Czartoryskich, dziś oddziale MNK. Zaraz po otwarciu przed obrazem zgromadziły się tłumy zachwyconych i zainteresowanych widzów. To jest niezmienne, w każdych okolicznościach, i bardzo zrozumiałe.
W swojej opowieści Katarzyna Bik również wspomina o tej tułaczce obrazu, ale cała historia rozpoczyna się w Puławach. Autorka zaczyna od przybliżenia sylwetki Izabeli Czartoryskiej, a także historii powstawania jej kolekcji – zbiorów puławskich. Mówi także o samej rezydencji, w tym dwóch niezwykle ciekawych obiektach, czyli Świątyni Sybilli oraz Domu Gotyckim, które można nazwać pierwszym polskim muzeum, zaczątkiem Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Historia Izabeli, jej zamiłowania do pamiątek (głównie patriotycznych) oraz metody kolekcjonowania są niezwykle ciekawe. W tym miejscu chciałabym polecić wycieczkę do samych Puław, które są małym, dość niepozornym miasteczkiem na Lubelszczyźnie. W pierwszej chwili wielokrotnie przebudowywany pałac, o barokowej proweniencji i projektu Tylmana z Gameren, prezentuje się w tej lokalizacji jak kwiatek u kożucha. Jednak zaraz po wejściu do rozległego parku i spacerze wokół niego oraz obejściu budowli w kształcie rotundy, nawiązującej do świątyni antycznej, można zmienić zdanie i poczuć wyjątkowy klimat sprzed kilku stuleci.
Wracając do „Najdroższej”, trzeba podkreślić, że opowieść Bik toczy się wielotorowo. Autorka kontynuuje losy rodziny Czartoryskich oraz ich cennych zbiorów, przeplatając je z dziejami włoskiego rodu Sforzów, panujących w Księstwie Mediolanu, a w szczególności najbardziej interesującego nas w historii obrazu – Ludovica. Przedstawia też biografię Leonarda da Vinci, skupiając się na jego życiu od wczesnego dzieciństwa, działalności – nie tylko tej malarskiej – oraz omawia jego twórczość artystyczną, dość szczegółowo przyglądając się jego obrazom. Jest to potężny background dla opowieści o „Damie”. Mnie życie i działalność autora obrazu są dość dobrze znane z innej książki – bardzo obszernej biografii autorstwa Waltera Isaacsona, dlatego te rozdziały czytałam z mniejszym zaangażowaniem. Muszę więc zaznaczyć, że dla mnie największą wadą tej książki jest jej konstrukcja. Opowieść toczy się równolegle w kilku liniach czasowych. W następujących po sobie rozdziałach przeskakujemy między życiorysem Leonarda, losami rodu Sforzów, a analizą techniczną i interpretacją obrazu. Obok siebie mamy rozdziały o losach obrazu w 1993 roku i życiu Leonarda w 1500. Mimo podziału na dwie części panuje duży chaos czasowy i misz-masz tematyczny. Jeśli już chcemy omawiać nie tylko historię obrazu, ale również życie Leonarda, Sforzów, Cecylii Gallerani i Czartoryskich, to widziałabym to w odrębnych częściach i zgodnie z chronologią. Przez taką konstrukcję trudno będzie mi powracać do najbardziej interesujących mnie wątków i tematów – trzeba ich szukać w całej książce.
Dla mnie najciekawsze są rozdziały dotyczące samego obrazu: tego, jak obraz powstał, kiedy, co przedstawia. Autorka zebrała ogromną ilość informacji na temat jego dziejów: od momentu powstania w XV wieku, przed okres XIX wieku w rękach Czartoryskich, aż po losy w trakcie dwóch wojen światowych. Rzetelnie przybliża nam, jak dzieło ponownie trafiło do Krakowa, a także jego późniejszą historię: liczne (i kontrowersyjne) wypożyczenia, w tym do Moskwy, Warszawy, Malmö czy Japonii. Ta część jest niezwykle interesująca, przepełniona anegdotami i cytatami pochodzącymi od pracowników muzeum, osób bezpośrednio zajmujących się „Damą”, a także uczestniczących w tych podróżach.
Polecam tę książkę wszystkim wielbicielom „Damy z gronostajem”, a także zainteresowanym historią obrazu. Została tu kompleksowo przedstawiona cała dostępna wiedza na jego temat, a także opowieści, których próżno szukać w muzealnych przewodnikach. Jeśli ktoś nie zna dość dobrze biografii autora obrazu i historii jego czasów, to również polecam, bo wątki te zostały dobrze omówione.
Wspominałam już o trudnej dla mnie w odbiorze konstrukcji książki, ale nie mogę również nie wspomnieć o ubogiej warstwie ilustracyjnej. Autorka wymienia wiele dzieł, nie tylko Leonarda, ale również mu współczesnych. Wspomina obiekty architektoniczne, miejsca, ekspozycje muzealne. Dla mnie, jako „wzrokowca”, brakuje ich wizualnych odpowiedników. Dla wszystkich, którzy podczas czytania lubią również „oglądać”, będzie to lektura przepełniona „googlowaniem”. Mimo tych wad – polecam, bo „Nasza Dama” z pewnością zasłużyła na swoją książkę.
„Najdroższa. Podwójne życie Damy z gronostajem”, bo o niej mowa, ukazała się nakładem wydawnictwa Znak, a wyszła spod pióra Katarzyny Bik – historyczki sztuki i dziennikarki, ale przede wszystkim wieloletniej pracowniczki Muzeum Narodowego w Krakowie. Jak możemy przeczytać na okładce, jest to „pasjonująca biografia jednego z najważniejszych dzieł sztuki”, która opowiada o portretowanej kobiecie, historii powstania samego obrazu, ale też o jego późniejszych losach. Bez wątpienia jest to materiał na książkę, ale opowieść Bik porusza nie tylko trzy wymienione na okładce wątki.
Muszę przyznać, że traktuję tę książkę dość osobiście, bo „Dama z gronostajem” jest jednym z moich ulubionych obrazów. Jako mieszkanka Krakowa wiem, jakie wzbudza emocje wśród rodowitych mieszkańców miasta. Jest nazywana przez nich „Naszą Damą” lub „Naszym Vincim”. To nasz obraz – krakowski, choć mógłby być wiązany również z Mediolanem i Puławami. Pierwszy raz miałam okazję go oglądać w Muzeum Książąt Czartoryskich przy ulicy Pijarskiej jeszcze przed przebudową gmachu. W małej sali ekspozycyjnej, specjalnie dla niej przygotowanej, gromadziły się tłumy. Równie długa kolejka ustawiała się przed obrazem podczas przedłużającego się remontu muzeum, gdy „Dama” była eksponowana na Wawelu. Pamiętam emocje, które towarzyszyły tej niekończącej się renowacji, a także kolejne wielkie emocje, podczas zakupu zbiorów Czartoryskich przez Muzeum Narodowe w Krakowie. Wtedy „Dama” trafiła z wawelskiego zamku do Gmachu Głównego MNK przy krakowskich Błoniach, gdzie oglądałam ją po raz trzeci. Wstęp był darmowy, a tłok przed nią niemiłosierny. Obok obrazu przedstawiona została krótka historia dzieła oraz podsumowanie badań opatrzone zdjęciami „tego, co pod spodem”. Czwarte moje spotkanie z dziełem Leonarda to w jego ostatniej, i miejmy nadzieję ostatecznej, nowej-starej lokalizacji, w odnowionym już Muzeum Książąt Czartoryskich, dziś oddziale MNK. Zaraz po otwarciu przed obrazem zgromadziły się tłumy zachwyconych i zainteresowanych widzów. To jest niezmienne, w każdych okolicznościach, i bardzo zrozumiałe.
W swojej opowieści Katarzyna Bik również wspomina o tej tułaczce obrazu, ale cała historia rozpoczyna się w Puławach. Autorka zaczyna od przybliżenia sylwetki Izabeli Czartoryskiej, a także historii powstawania jej kolekcji – zbiorów puławskich. Mówi także o samej rezydencji, w tym dwóch niezwykle ciekawych obiektach, czyli Świątyni Sybilli oraz Domu Gotyckim, które można nazwać pierwszym polskim muzeum, zaczątkiem Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Historia Izabeli, jej zamiłowania do pamiątek (głównie patriotycznych) oraz metody kolekcjonowania są niezwykle ciekawe. W tym miejscu chciałabym polecić wycieczkę do samych Puław, które są małym, dość niepozornym miasteczkiem na Lubelszczyźnie. W pierwszej chwili wielokrotnie przebudowywany pałac, o barokowej proweniencji i projektu Tylmana z Gameren, prezentuje się w tej lokalizacji jak kwiatek u kożucha. Jednak zaraz po wejściu do rozległego parku i spacerze wokół niego oraz obejściu budowli w kształcie rotundy, nawiązującej do świątyni antycznej, można zmienić zdanie i poczuć wyjątkowy klimat sprzed kilku stuleci.
Wracając do „Najdroższej”, trzeba podkreślić, że opowieść Bik toczy się wielotorowo. Autorka kontynuuje losy rodziny Czartoryskich oraz ich cennych zbiorów, przeplatając je z dziejami włoskiego rodu Sforzów, panujących w Księstwie Mediolanu, a w szczególności najbardziej interesującego nas w historii obrazu – Ludovica. Przedstawia też biografię Leonarda da Vinci, skupiając się na jego życiu od wczesnego dzieciństwa, działalności – nie tylko tej malarskiej – oraz omawia jego twórczość artystyczną, dość szczegółowo przyglądając się jego obrazom. Jest to potężny background dla opowieści o „Damie”. Mnie życie i działalność autora obrazu są dość dobrze znane z innej książki – bardzo obszernej biografii autorstwa Waltera Isaacsona, dlatego te rozdziały czytałam z mniejszym zaangażowaniem. Muszę więc zaznaczyć, że dla mnie największą wadą tej książki jest jej konstrukcja. Opowieść toczy się równolegle w kilku liniach czasowych. W następujących po sobie rozdziałach przeskakujemy między życiorysem Leonarda, losami rodu Sforzów, a analizą techniczną i interpretacją obrazu. Obok siebie mamy rozdziały o losach obrazu w 1993 roku i życiu Leonarda w 1500. Mimo podziału na dwie części panuje duży chaos czasowy i misz-masz tematyczny. Jeśli już chcemy omawiać nie tylko historię obrazu, ale również życie Leonarda, Sforzów, Cecylii Gallerani i Czartoryskich, to widziałabym to w odrębnych częściach i zgodnie z chronologią. Przez taką konstrukcję trudno będzie mi powracać do najbardziej interesujących mnie wątków i tematów – trzeba ich szukać w całej książce.
Dla mnie najciekawsze są rozdziały dotyczące samego obrazu: tego, jak obraz powstał, kiedy, co przedstawia. Autorka zebrała ogromną ilość informacji na temat jego dziejów: od momentu powstania w XV wieku, przed okres XIX wieku w rękach Czartoryskich, aż po losy w trakcie dwóch wojen światowych. Rzetelnie przybliża nam, jak dzieło ponownie trafiło do Krakowa, a także jego późniejszą historię: liczne (i kontrowersyjne) wypożyczenia, w tym do Moskwy, Warszawy, Malmö czy Japonii. Ta część jest niezwykle interesująca, przepełniona anegdotami i cytatami pochodzącymi od pracowników muzeum, osób bezpośrednio zajmujących się „Damą”, a także uczestniczących w tych podróżach.
Polecam tę książkę wszystkim wielbicielom „Damy z gronostajem”, a także zainteresowanym historią obrazu. Została tu kompleksowo przedstawiona cała dostępna wiedza na jego temat, a także opowieści, których próżno szukać w muzealnych przewodnikach. Jeśli ktoś nie zna dość dobrze biografii autora obrazu i historii jego czasów, to również polecam, bo wątki te zostały dobrze omówione.
Wspominałam już o trudnej dla mnie w odbiorze konstrukcji książki, ale nie mogę również nie wspomnieć o ubogiej warstwie ilustracyjnej. Autorka wymienia wiele dzieł, nie tylko Leonarda, ale również mu współczesnych. Wspomina obiekty architektoniczne, miejsca, ekspozycje muzealne. Dla mnie, jako „wzrokowca”, brakuje ich wizualnych odpowiedników. Dla wszystkich, którzy podczas czytania lubią również „oglądać”, będzie to lektura przepełniona „googlowaniem”. Mimo tych wad – polecam, bo „Nasza Dama” z pewnością zasłużyła na swoją książkę.
Katarzyna Bik: „Najdroższa. Podwójne życie Damy z gronostajem”. Wydawnictwo Znak. Kraków 2025.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |