
CZEGO OCZY NIE WIDZĄ (SHIORI ITO: 'CZARNA SKRZYNKA. SPRAWA, KTÓRA STAŁA SIĘ SYMBOLEM JAPOŃSKIEGO #METOO')
A
A
A
„A Ty, co o tym myślisz?”
Pytanie postawione przez Shiori Itō zamyka jej książkę, prowokując tym samym do samodzielnego wydania wyroku w sprawie, która – jak głosi podtytuł – pobudziła ruch #MeToo na gruncie japońskim. Autorka pyta, ja odpowiadam – nie „co myślę o sprawie”, a raczej „co myślę o książce, która tę sprawę opisuje”. Przynajmniej próbuję odpowiedzieć, najlepiej jak potrafię, choć nie jest to łatwe.
Moja lektura „Czarnej skrzynki” była naznaczona obawą, jeszcze zanim się na dobre rozpoczęła ze względu na dużą wrażliwość na temat przemocy seksualnej wobec kobiet, jak i, poniekąd dodatkowo poparte przez ową wrażliwość, ryzyko wpadnięcia w pułapkę „ważnego tematu”, który bywa nienaruszalną osłoną przed jakąkolwiek krytyką. Co sądzę o książce – przedmiocie krytyki literackiej – która stanowi świadectwo tragedii i narzędzie zmiany? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, nie tylko w kontekście tej konkretnej pozycji, ale każdego dzieła uznawanego powszechnie za istotne. Granicę między książką „potrzebną” a dobrą trudno wskazać, jeszcze trudniej ją skomentować. Jak wydać opinię, gdy płynące z lektury złość i bezsilność udzielają się na tyle, że przyćmiewają wszystko inne? Gdy smutek dosłownie przesłania tekst rozmyty przez nieustające łzy? Empatia, wrażliwość i świadomość potrzeby edukacji społecznej ciążą nad oceną i nie sposób się od nich odciąć. Nie ucieknę ani od kobiecego sposobu postrzegania, ani od (jak pokazują statystyki, wcale niepozaracjonalnego) strachu przed przemocą seksualną (ze statystyk Niebieskiej Linii wynika, że w Polsce co roku zostaje zgwałconych 30 tysięcy kobiet). Ostatecznie przyjmuję więc emocjonalną perspektywę, to przez jej pryzmat czytam, piszę i opiniuję.
W 2015 roku Shiori Itō została zgwałcona przez szanowanego dziennikarza, Noriyukiego Yamaguchiego. Wydarzenie to dało początek żmudnej drodze do sprawiedliwości, złożonej z długich lat upokorzeń, radzenia sobie z traumą i walki o odsłonięcie prawdy. Opisanie brutalnego doświadczenia przemocy seksualnej oraz jego skutków stało się pretekstem do obnażenia braku wsparcia na każdym możliwym froncie, wadliwego działania systemu i wreszcie – patriarchalne jstruktury społeczno-prawnej Japonii.
Reportaż Itō mieści w sobie sprawozdanie, pamiętnik, opowiadanie. Jest także bezpośrednią instrukcją dla potencjalnych ofiar napaści na tle seksualnym – co należy zrobić, a czego unikać, gdy doświadczy się tego rodzaju okrucieństwa. Być może to właśnie te fragmenty (choć nie sposób ich w ten sposób wartościować) uderzają najmocniej. „Jeśli ktoś wymusił na tobie stosunek seksualny, idź na SOR” – radzi dziennikarka, a ja wiem, że muszę zapamiętać tę informację z nadzieją, że nigdy się nie przyda. Ta uświadomiona nieświadomość uderza naprzemiennie ze świadomością zakorzenioną. Gdy czytam o Shiori piorącej ubrania, które miała na sobie podczas napaści, złoszczę się. Przecież to bez sensu – właśnie pozbywa się dowodów potencjalnie potwierdzających winę oprawcy. Dlaczego, patrząc z zewnątrz, jestem boleśnie świadoma tego, co należałoby zrobić? Dlaczego w ogóle posiadam taką wiedzę? Dlaczego muszę ją posiadać? I dlaczego doskonale wiem, że gdybym miała wdrożyć ją w życie, najpewniej od razu by się ona ulotniła?
Książka jest rezultatem dziennikarskiego doświadczenia autorki, wynikiem zbyt długich lat zbierania dowodów, przeprowadzania wywiadów i nagrywania rozmów. Publicystyczne pióro przewyższa to prozatorskie – osobistą historię, ujętą prostym językiem, uzupełniają przywoływane statystyki, fragmenty korespondencji, opisy przypadków powiązanych tematycznie z incydentem stanowiącym trzon lektury. W sztywnym, ustrukturyzowanym podziale na rozdziały i podrozdziały znajduje się przestrzeń na lekki chaos, w którym narracja i suchy fakt oddzielone są czasem zbyt grubą kreską. W mojej ocenie nie jest to wynik niedbałości dostarczającej negatywnego doświadczenia czytelniczego. (Nie)porządek jawi się raczej jako formalne potwierdzenie trudnego procesu umieszczania opisywanych wydarzeń na emocjonalnym spektrum. Nie sposób oczekiwać przy tym pełnej narracyjnej ciągłości. Przykłady z życia obnażają luki w systemie, ludzkie błędy odsyłają do szerszych problemów społecznych, a zawód, który sprawia ogół, znów przywraca osobiste przeżycia. Ciąg skojarzeń – nagle przypomnianych, gdzieś przeczytanych, zaraz zapomnianych, być może celowo ukrytych – to struktura zarówno książki, jak i opisywanych w niej losów głównej bohaterki.
Afektywny odbiór reportażu wzmagały różnice kulturowe, tym intensywniejsze, bo dotyczące kultury zupełnie mi obcej. W tym kontekście podwójnie uderza choćby nazewnictwo przestępstw w japońskim systemie karnym lub czysto językowa niemożność wyrażenia sprzeciwu wobec starszego mężczyzny. Kontrasty szokują równie mocno, co podobieństwa. Zręcznie wykazuje je tłumaczka Karolina Bednarz, która w licznych przypisach przytacza potrzebne objaśnienia i dodatkowe konteksty, zarówno z japońskiego, jak i polskiego podwórka. A podobieństw, mimo rozbieżności kulturowo-geograficznych, nie brakuje – przedstawiona w książce niemoc wobec prawa, brak systemowego wsparcia dla ofiar i rozwiązanie sprawy oparte na wycenie cierpienia nie są przecież odległe od lokalnych warunków. Posłowie autorstwa Bednarz zaś, podobnie jak opracowanie przez nią przypisy, znacząco wzbogaca lekturę. Poszerza perspektywę czytelnika o zasygnalizowany wyżej wątek międzykulturowych zależności, a także o ogólny kontekst wschodniego #MeToo, najważniejsze statystyki oraz ogólne podsumowanie sprawy Itō.
W odautorskim posłowiu Itō stwierdza: „[…] obiecałam sobie, że opowiem kiedyś tę historię własnymi słowami – czy to w formie książki, czy filmu dokumentalnego”. Ostatecznie nie ograniczyła się do tylko jednej z dwóch wskazanych form. Wyreżyserowany przez nią film „Black Box Diaries”, nominowany w tegorocznym rozdaniu Oscarów, już za pomocą samego tytułu i zawartych w nim dziennikach akcentuje osobisty wymiar prezentowanej historii. Dzięki wykorzystaniu medium audiowizualnego bohaterka-reżyserka jeszcze wyraźniej pokazuje siebie i swoją narrację, która dzieli z książką emocjonalny nieład i ostre przesunięcie z roli ofiary do ocalałej.
Idąc śladem Bednarz, ja również kończę dodatkowym kontekstem. Od 13 lutego 2025 roku obowiązuje w Polsce nowa definicja gwałtu. Przepis Kodeksu karnego, zaktualizowany po niespełna stu latach, podwyższa górny wymiar kary i, przede wszystkim, przenosi akcent z braku wyraźnego sprzeciwu na brak zgody: „Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15”. Ta drobna zmiana może mieć ogromne znaczenie. Może, ale niekoniecznie musi – to zweryfikuje dopiero czas. Na ten moment jedyną pewną kwestią jest oburzenie tych, których – sądząc po niektórych wypowiedziach – ta kara mogłaby dosięgnąć: „Czyli musi być to pytanie... inaczej to gwałt. Swoją drogą nie pamiętam wprost takiego pytania, np. z filmów James Bond. Więc Bond musi być gwałcicielem. I od teraz, każdy facet który poderwie kobietę podobnie jak Bond też jest gwałcicielem” (wpis użytkownika @MattyBro812 w serwisie X). „To działa w dwie strony, teraz mam argument, że kobieta pokazując pół dupy i pełen dekolt podstępem zaciągnęła mnie do łóżka” (komentarz użytkownika @jaydee.rbn w serwisie Instagram). „Jak się krzyknie »niespodzianka« to nie gwałt” (wpis użytkownika @Adamas_w_trasie w serwisie X).
Literatura:
https://www.niebieskalinia.pl/spaw/docs/Notakta_prasowa_%20konwencja_Rady_Europy.doc [data dostępu: 16 lutego 2025].
https://x.com/MattyBro812/status/1890775493386899542 [data dostępu: 16 lutego 2025].
https://www.instagram.com/p/DGAaVVBOs7-/?hl=pl [data dostępu: 16 lutego 2025].
https://x.com/Adamas_w_trasie/status/1890451532572762487 [data dostępu: 16 lutego 2025].
Pytanie postawione przez Shiori Itō zamyka jej książkę, prowokując tym samym do samodzielnego wydania wyroku w sprawie, która – jak głosi podtytuł – pobudziła ruch #MeToo na gruncie japońskim. Autorka pyta, ja odpowiadam – nie „co myślę o sprawie”, a raczej „co myślę o książce, która tę sprawę opisuje”. Przynajmniej próbuję odpowiedzieć, najlepiej jak potrafię, choć nie jest to łatwe.
Moja lektura „Czarnej skrzynki” była naznaczona obawą, jeszcze zanim się na dobre rozpoczęła ze względu na dużą wrażliwość na temat przemocy seksualnej wobec kobiet, jak i, poniekąd dodatkowo poparte przez ową wrażliwość, ryzyko wpadnięcia w pułapkę „ważnego tematu”, który bywa nienaruszalną osłoną przed jakąkolwiek krytyką. Co sądzę o książce – przedmiocie krytyki literackiej – która stanowi świadectwo tragedii i narzędzie zmiany? Na to pytanie trudno odpowiedzieć, nie tylko w kontekście tej konkretnej pozycji, ale każdego dzieła uznawanego powszechnie za istotne. Granicę między książką „potrzebną” a dobrą trudno wskazać, jeszcze trudniej ją skomentować. Jak wydać opinię, gdy płynące z lektury złość i bezsilność udzielają się na tyle, że przyćmiewają wszystko inne? Gdy smutek dosłownie przesłania tekst rozmyty przez nieustające łzy? Empatia, wrażliwość i świadomość potrzeby edukacji społecznej ciążą nad oceną i nie sposób się od nich odciąć. Nie ucieknę ani od kobiecego sposobu postrzegania, ani od (jak pokazują statystyki, wcale niepozaracjonalnego) strachu przed przemocą seksualną (ze statystyk Niebieskiej Linii wynika, że w Polsce co roku zostaje zgwałconych 30 tysięcy kobiet). Ostatecznie przyjmuję więc emocjonalną perspektywę, to przez jej pryzmat czytam, piszę i opiniuję.
W 2015 roku Shiori Itō została zgwałcona przez szanowanego dziennikarza, Noriyukiego Yamaguchiego. Wydarzenie to dało początek żmudnej drodze do sprawiedliwości, złożonej z długich lat upokorzeń, radzenia sobie z traumą i walki o odsłonięcie prawdy. Opisanie brutalnego doświadczenia przemocy seksualnej oraz jego skutków stało się pretekstem do obnażenia braku wsparcia na każdym możliwym froncie, wadliwego działania systemu i wreszcie – patriarchalne jstruktury społeczno-prawnej Japonii.
Reportaż Itō mieści w sobie sprawozdanie, pamiętnik, opowiadanie. Jest także bezpośrednią instrukcją dla potencjalnych ofiar napaści na tle seksualnym – co należy zrobić, a czego unikać, gdy doświadczy się tego rodzaju okrucieństwa. Być może to właśnie te fragmenty (choć nie sposób ich w ten sposób wartościować) uderzają najmocniej. „Jeśli ktoś wymusił na tobie stosunek seksualny, idź na SOR” – radzi dziennikarka, a ja wiem, że muszę zapamiętać tę informację z nadzieją, że nigdy się nie przyda. Ta uświadomiona nieświadomość uderza naprzemiennie ze świadomością zakorzenioną. Gdy czytam o Shiori piorącej ubrania, które miała na sobie podczas napaści, złoszczę się. Przecież to bez sensu – właśnie pozbywa się dowodów potencjalnie potwierdzających winę oprawcy. Dlaczego, patrząc z zewnątrz, jestem boleśnie świadoma tego, co należałoby zrobić? Dlaczego w ogóle posiadam taką wiedzę? Dlaczego muszę ją posiadać? I dlaczego doskonale wiem, że gdybym miała wdrożyć ją w życie, najpewniej od razu by się ona ulotniła?
Książka jest rezultatem dziennikarskiego doświadczenia autorki, wynikiem zbyt długich lat zbierania dowodów, przeprowadzania wywiadów i nagrywania rozmów. Publicystyczne pióro przewyższa to prozatorskie – osobistą historię, ujętą prostym językiem, uzupełniają przywoływane statystyki, fragmenty korespondencji, opisy przypadków powiązanych tematycznie z incydentem stanowiącym trzon lektury. W sztywnym, ustrukturyzowanym podziale na rozdziały i podrozdziały znajduje się przestrzeń na lekki chaos, w którym narracja i suchy fakt oddzielone są czasem zbyt grubą kreską. W mojej ocenie nie jest to wynik niedbałości dostarczającej negatywnego doświadczenia czytelniczego. (Nie)porządek jawi się raczej jako formalne potwierdzenie trudnego procesu umieszczania opisywanych wydarzeń na emocjonalnym spektrum. Nie sposób oczekiwać przy tym pełnej narracyjnej ciągłości. Przykłady z życia obnażają luki w systemie, ludzkie błędy odsyłają do szerszych problemów społecznych, a zawód, który sprawia ogół, znów przywraca osobiste przeżycia. Ciąg skojarzeń – nagle przypomnianych, gdzieś przeczytanych, zaraz zapomnianych, być może celowo ukrytych – to struktura zarówno książki, jak i opisywanych w niej losów głównej bohaterki.
Afektywny odbiór reportażu wzmagały różnice kulturowe, tym intensywniejsze, bo dotyczące kultury zupełnie mi obcej. W tym kontekście podwójnie uderza choćby nazewnictwo przestępstw w japońskim systemie karnym lub czysto językowa niemożność wyrażenia sprzeciwu wobec starszego mężczyzny. Kontrasty szokują równie mocno, co podobieństwa. Zręcznie wykazuje je tłumaczka Karolina Bednarz, która w licznych przypisach przytacza potrzebne objaśnienia i dodatkowe konteksty, zarówno z japońskiego, jak i polskiego podwórka. A podobieństw, mimo rozbieżności kulturowo-geograficznych, nie brakuje – przedstawiona w książce niemoc wobec prawa, brak systemowego wsparcia dla ofiar i rozwiązanie sprawy oparte na wycenie cierpienia nie są przecież odległe od lokalnych warunków. Posłowie autorstwa Bednarz zaś, podobnie jak opracowanie przez nią przypisy, znacząco wzbogaca lekturę. Poszerza perspektywę czytelnika o zasygnalizowany wyżej wątek międzykulturowych zależności, a także o ogólny kontekst wschodniego #MeToo, najważniejsze statystyki oraz ogólne podsumowanie sprawy Itō.
W odautorskim posłowiu Itō stwierdza: „[…] obiecałam sobie, że opowiem kiedyś tę historię własnymi słowami – czy to w formie książki, czy filmu dokumentalnego”. Ostatecznie nie ograniczyła się do tylko jednej z dwóch wskazanych form. Wyreżyserowany przez nią film „Black Box Diaries”, nominowany w tegorocznym rozdaniu Oscarów, już za pomocą samego tytułu i zawartych w nim dziennikach akcentuje osobisty wymiar prezentowanej historii. Dzięki wykorzystaniu medium audiowizualnego bohaterka-reżyserka jeszcze wyraźniej pokazuje siebie i swoją narrację, która dzieli z książką emocjonalny nieład i ostre przesunięcie z roli ofiary do ocalałej.
Idąc śladem Bednarz, ja również kończę dodatkowym kontekstem. Od 13 lutego 2025 roku obowiązuje w Polsce nowa definicja gwałtu. Przepis Kodeksu karnego, zaktualizowany po niespełna stu latach, podwyższa górny wymiar kary i, przede wszystkim, przenosi akcent z braku wyraźnego sprzeciwu na brak zgody: „Kto doprowadza inną osobę do obcowania płciowego przemocą, groźbą bezprawną, podstępem lub w inny sposób mimo braku jej zgody, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15”. Ta drobna zmiana może mieć ogromne znaczenie. Może, ale niekoniecznie musi – to zweryfikuje dopiero czas. Na ten moment jedyną pewną kwestią jest oburzenie tych, których – sądząc po niektórych wypowiedziach – ta kara mogłaby dosięgnąć: „Czyli musi być to pytanie... inaczej to gwałt. Swoją drogą nie pamiętam wprost takiego pytania, np. z filmów James Bond. Więc Bond musi być gwałcicielem. I od teraz, każdy facet który poderwie kobietę podobnie jak Bond też jest gwałcicielem” (wpis użytkownika @MattyBro812 w serwisie X). „To działa w dwie strony, teraz mam argument, że kobieta pokazując pół dupy i pełen dekolt podstępem zaciągnęła mnie do łóżka” (komentarz użytkownika @jaydee.rbn w serwisie Instagram). „Jak się krzyknie »niespodzianka« to nie gwałt” (wpis użytkownika @Adamas_w_trasie w serwisie X).
Literatura:
https://www.niebieskalinia.pl/spaw/docs/Notakta_prasowa_%20konwencja_Rady_Europy.doc [data dostępu: 16 lutego 2025].
https://x.com/MattyBro812/status/1890775493386899542 [data dostępu: 16 lutego 2025].
https://www.instagram.com/p/DGAaVVBOs7-/?hl=pl [data dostępu: 16 lutego 2025].
https://x.com/Adamas_w_trasie/status/1890451532572762487 [data dostępu: 16 lutego 2025].
Shiori Itō: „Czarna skrzynka. Sprawa, która stała się symbolem japońskiego #MeToo”. Przeł. Dominika Błażyca, Karolina Bednarz. Wydawnictwo Tajfuny. Warszawa 2024.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |