ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 maja 9 (513) / 2025

Sara Nowicka,

A JAK ĆPUNEM, A JAK GŁUPKIEM BĘDZIESZ (MATEUSZ GÓRNIAK: 'ĆPUN I GŁUPEK')

A A A
To, co robi Mateusz Górniak na gruncie literatury, szybko zamienia się w złoto. Jego debiutancka książka „Trash Story” otrzymała m.in. nominację do Nagrody Literackiej „Nike” 2023; druga, czyli „Dwie powieści ruchu”, w 2024 roku dostała nominację do Nagrody Literackiej Gdynia w kategorii proza. Nie znalazłam ani jednej negatywnej recenzji pisarstwa autora. Entuzjazmowi krytyki trudno się dziwić – Górniak jest pierwszym od czasu Doroty Masłowskiej autorem, który dokonuje tak spektakularnej i dowcipnej ekwilibrystyki językowej. W przeciwieństwie do pisarki, choć równie mocno, jak ona jest zanurzony w polskiej mowie i polskiej rzeczywistości, negatywne bodźce zmienia w pozytywny przekaz. Kpinę zastępuje ciepłem, neurozę czułą anarchią. Najnowsza książka Górniaka, „Ćpun i Głupek”, jest zintensyfikowanym rozwinięciem jego stylu. Wydana w niszowym wydawnictwie Convivo, specjalizującym się przede wszystkim w alternatywnej współczesnej poezji, jest erupcją fantazyjnie zestawionych słów, kompleksów, problemów i wypaczeń, które sklejają się w oblepiającą, życiodajną magmę.

Wesoły bałagan

Górniak i postacie, które tworzy, już w samej nomenklaturze (Ćpun, Głupek, Ryba, Kolega itp.) bliskie są figurom błazeńskim. Szczególnie pasuje do nich definicja klauna autorstwa Toma Robbinsa, którą w książce „Błazen. Maski i metafory” przytacza Monika Sznajderman: „Klown został stworzony z chaosu. Jego pojawienie się jest obrazą dla naszego poczucia godności, jego czyny są kpiną z naszego poczucia ładu. Klown (wolność) jest zawsze ścigany przez policjanta (władzę). Klowni są zabawni właśnie dlatego, że ich działania prowadzą do krótkich przebłysków wesołego bałaganu, po którym następuje druzgocący odwet ze strony status quo. Bawi nas, gdy obserwujemy, jak beztroski klown łamie tabu; przeraża, gdy widzimy, jaki jest dziki i wolny; odzyskujemy pewność siebie, gdy widzimy go pokonanego i gdy z powrotem przywrócony jest ład. Pomimo wszystko jesteśmy w stanie tolerować wolność tylko do pewnych granic” (s. 17). Przyjemność obcowania z dzikim światem bohaterów „Ćpuna i Głupka” opiera się właśnie na karnawałowej zasadzie – kochamy to, że łamią wszystkie zasady, jednocześnie akceptując fakt, że nie może się to dla nich skończyć dobrze. 

Szybki rzut oka na fabułę pozwala się zorientować, z jakim stopniem transgresji mamy tu do czynienia. Nastoletni bohaterowie Ćpun i Ryba po zażyciu dużej ilości środków psychoaktywnych, niczym w biblijnej przypowieści, znajdują niemowlę, którym postanawiają się zająć. Święta rodzina wyjeżdża do stolicy anarchii Kairu, by tam żyć po swojemu. Jak relacjonuje Głupek, czyli przybrany syn pary: „Rodzice specjalnie długo nie uczyli mnie słów, żebym uwrażliwił się na kształty, kolory i struktury. Moim pierwszym abecadłem były wzorki i mam się z tym zajebiście (Ryba też), całymi dniami leżałem na dywanie i gapiłem się na wzorki, tak rosłem w siłę, a oni starali się nie używać przy mnie ludzkich słów” (s. 17). Idylliczne relacje komplikuje nałóg Ćpuna i zewnętrzne przeciwności, piętrzące się szczególnie po powrocie do Polski. Jednak nawet w europejskim, poddanym zasadom, kodeksom i prawom kraju trójka bohaterów kroczy drogą anarchii, którą po obu stronach oznaczają płonące śmietniki. Filmowa wyobraźnia autora, znana już z „Trash Story” i „Dwóch powieści ruchu”, i tutaj daje o sobie wyraźnie znać.

Hiperkapitalizm

Górniak doskonale wie, gdzie nas – millenialsów, a może po prostu osoby żyjące w Polsce – boli. „Ćpun i Głupek” składa się z przeplatających się narracji obu bohaterów i każdy z nich otwiera przed czytelnikami pokaźny atlas cierpień. Uwięzieni we własnych głowach poświęcają się marzeniom: „Dociskam pedał gazu i fantazjuję, że to moja bryka, że ludzie w innych samochodach mi jej zazdroszczą i wyobrażają sobie moje życie jako coś harmonijnego, pełnego drzemek, zdrowych obiadków, zaufania i drogich sosów” (s. 79). Pisarzowi udało się uchwycić ciekawy paradoks polegający na jednoczesnym pragnieniu wolności i stabilności. Bohaterom brakuje obu wartości, co jest znakiem obecnych czasów. Nieprzypadkowo pojawiający się w książce Egipt jest jednym z najpopularniejszych miejsc wybieranych przez Polki i Polaków na wakacyjny wypoczynek. Kraj, w którym stosunek do zasad jest dość luźny, według wielu osób, z którymi rozmawiałam, przypomina Polskę lat dziewięćdziesiątych – kraj raczkującego kapitalizmu, dzikiego rynku i zaburzenia ładu społecznego. W czasach, kiedy coraz więcej elementów życia podlega ścisłym regułom – praca i czas wolny, posiłki, jakość snu, liczba wykonywanych kroków – tęsknota za brakiem dyscypliny jest nieunikniona. Jednocześnie ze względów politycznych, technologicznych, czy klimatycznych, nie sposób we współczesności czuć się bezpiecznie. Właśnie to dwoiste doświadczenie w punkt ujmuje „Ćpun i Głupek”.

Autor opisuje świat, w którym „kapitalizm, choć ohydny, jest nie do wykorzenienia i trzeba na nim jechać, być kapitalistycznymi do przesady nazistami, czyli hiperkapitalistycznymi fioletowymi neonazistami” (s. 61). Bezpieczeństwo można nabyć jedynie drogą kupna. Jak w przekazach sączonych z reklam i social mediów remedium na ból są atrakcyjne produkty. Ćpun następująco tłumaczy to Głupkowi: „Sztuczna, najdroższy synu, znaczy już przede wszystkim – dobra i bezpieczna. To jedyne wyjście – dla nas, ludzi. Szczególnie dla takich jak my – zranionych i posranych. Jesteś po Rybie posrany, a po mnie zraniony i musisz z tym jakoś żyć. I cała twoja nadzieja, Głupku, w tym, co sztuczne” (s. 70).

Przeciw interpretacji

„Ćpunowi i Głupkowi” nie sposób odmówić celnych obserwacji dotyczących stanu świata. Jednocześnie konstrukcja książki otwiera pole do interpretacji postaci jako figur symbolizujących konkretne światopoglądy, postawy, a może nawet odcienie jednej osobowości, będące jej id i superego. W moim odczuciu te analizy nie są potrzebne – to książka, której lektura daje przyjemność samą w sobie. Nieskrępowaną frajdą jest zatopienie się w dziwacznych perypetiach, poznawanie kolejnych bohaterów – hersztek bandy, czy mówiących psów zatrutych ludzkim przebodźcowaniem. Pasuje tu myśl Susan Sontag opisywana w eseju „Przeciw interpretacji” – dzieło, które nas porusza, nie potrzebuje hermeneutyki, jest wystarczające. I jak dopowiada jeden z bohaterów: „po prostu czasem jest niesamowicie i trzeba być z tym okej” (s. 30).

LITERATURA:

Sznajderman M.: „Błazen. Maski i metafory”. Wołowiec 2018.
 

Mateusz Górniak: „Ćpun i głupek”. Wydawnictwo Convivo. Warszawa 2025.