ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (517) / 2025

Andrzej Ciszewski,

PEŁNE ZAĆMANIE (SERIA ĆMA)

A A A
„Wilq Superbohater” (Tomasz i Bartosz Minkiewiczowie); „Biały Orzeł” (Maciej i Adam Kmiołkowie); „Jan Hardy” (Jakub Kijuc); „Lis” (Jakub Oleksów i Dariusz Stańczyk) czy „Incognito. Niesamowity przypadek Pawła K.” (Piotr Czarnecki i Łukasz Ciżmowski): to tylko niektóre z komiksowych serii (super)bohaterskich wykorzystujących rodzimą scenerię oraz lokalny koloryt. Wśród polskich opowieści o herosach w trykotach na szczególną uwagę zasługuje także – nie bez kozery nominowany do nagrody miesięcznika „Nowej Fantastyki” w kategorii Polski Komiks Roku – retrofutyrystyczny cykl „Ćma”, za którego sterami siedzi Tomasz Grodecki.

Ów prawnik, dziennikarz oraz scenarzysta stworzył skrzące się od intertekstualnych nawiązań uniwersum, w którym przeszłość, teraźniejszość i przyszłość przeplatają się ze sobą w misterny sposób. Bo choć akcja serii rozgrywa się w realiach dwudziestolecia międzywojennego (co szczególnie widać na przykładzie mody oraz rozwiązań architektonicznych), to problemy, z jakimi borykają się dramatis personae, są na wskroś współczesne (silnie akcentowany wątek nowych mediów mających zgubny wpływ na relacje międzyludzkie), zaś wszelkiej maści technologiczne artefakty przynależą już do świata jutra, które wbrew pozorom nadciąga w nieubłaganym tempie. Stąd w wykreowanej przez Grodeckiego rzeczywistości – obok nastrojowego entourage’u (ustanawianego chociażby za sprawą otwierających poszczególne zeszyty kadrów wystylizowanych na tytułową stronę fikcyjnej gazety „Poczytnik Warszawski” z roku 1926) – nie zabrakło Pałacu Kultury, memów, smartfonów czy hamburgerów.

To właśnie za sprawą wspomnianego tytułu prasowego dowiadujemy się, że stolica żyje sprawą zaginięcia Cypriana Leopolda Różewicza: szanowanego malarza, poety, lowelasa i geniusza awangardy. Ten sam periodyk donosi także o pojawieniu się zamaskowanego obrońcy uciśnionych zwanego Ćmą. Nietrudno zgadnąć, że poszukiwany artysta i „śmiałek w bieli” to tak naprawdę jedna i ta sama osoba, w dodatku pełniąca obowiązki narratora. Autorefleksyjna opowieść protagonisty zabiera nas wprost na „Stację końcową”, gdzie w rozpędzonym pociągu bohater staje naprzeciw siepaczy Sędziego. Po tym dynamicznym, utrzymanym w czarno-białej tonacji otwarciu – udowadniającym, że Ćmie nieobce jest współczucie – przychodzi czas na „Selfie trumienne” (w warstwie wizualnej urozmaicone o dodanie stalowej dominanty), czyli konfrontację zamaskowanego herosa ze stowarzyszeniem odpowiedzialnym za przemianę ludzi w żywe trupy. A wszystko to za sprawą smartfonów.

Operujący uproszczoną, dynamiczną kreską Rafał Bąkowicz (trzymający pieczę nad oprawą graficzną wszystkich odcinków zebranych w debiutanckim zeszycie) niejednokrotnie bawi się konwencją: a to stylizując całostronicowy kadr na przekrój kamienicy dokumentujący kolejne etapy akcji; a to (jak w przypadku zwięzłego epizodu „Duch w maszynie” poruszającego problem atrofii w kontaktach między bliźnimi) ukazuje za pomocą panoramicznych paneli żmudny, uchwycony w różnych porach roku, nocny bieg narratora dachami Warszawy.



Drugi zeszyt z perypetiami Ćmy oferuje mocne otwarcie: widzimy (dosłownie) zdemaskowanego bohatera przywiązanego do krzesła, zaś retrospektywny tryb narracji ukazuje okoliczności, w jakich protagonista znalazł się w tym opłakanym położeniu. Światopoglądowy oraz stricte siłowy pojedynek narratora ze stołecznym mafiosem Lucjanem „Elegantem” Jędrychowskim, jak również gościnny występ charyzmatycznej Tamary „Świetlik” Lubowickiej z Korpusu Wywiadowczego Rzeczypospolitej Polskiej to główne, choć nie jedyne atuty „Hotelu Rubikon”, stylowo zilustrowanego przez Bąkowicza.

Wraz z wybiciem godziny „12:24” pieczę nad warstwą graficzną zeszytu przejmuje Rafa Jankowski, który za sprawą ekspresyjnej kreski świetnie wykorzystującej efekty światłocieniowe (chwilami dość silnie pobrzmiewają tu echa „Sin City” Franka Millera) uwypukla noirowy klimat tej opowieści o stracie, traumie, zemście i drugiej szansie. Opowieści, w której pierwsze skrzypce gra rosły Mol: pochodzący z nizin społecznych sojusznik Ćmy, który również walczy ze złem, ale na swoich, bezkompromisowych zasadach.



Rozpadająca się oranżeria, do której wkracza Ćma w poszukiwaniu osławionego handlarza narkotykami o ksywce Zielarz, stanowi nastrojową scenerię dla „Nasiona zła”: otwierającej trzeci zeszyt przejmującej przypowieści o życiu, cierpieniu i nieuchronności śmierci. Idealnie pasujące do trykociarskiej konwencji szczegółowe prace Grzegorza Kaczmarczyka świetnie korespondują z klimatem tej fantasmagorycznej historii, po której udajemy się na spotkanie z „Joanną”, ściślej – Joanną d’Arc rodem z obrazu Alberta Lyncha. Rzeczone dzieło zostaje bowiem skradzione z Muzeum Narodowego, a ścigający rabusiów protagonista dziwnym zbiegiem okoliczności przenosi się w realia uwiecznione na płótnie.

W tym epizodzie – zilustrowanym przez Rafę Jankowskiego – uwagę przykuwają ciekawe rozwiązania wizualne: swoistym lejtmotywem jest układ szesnastu paneli na stronę (po cztery w danym rzędzie), gdzie na każdy kadr z niemą ilustracją przypada (komentujący go) kadr z tekstem spisanym na pergaminie za pomocą wystylizowanej czcionki. Dorzućmy do tego rozkładówką z przekrojem średniowiecznego zamku, a będziemy mieć jasność w temacie estetycznej różnorodności tego odcinka przygód Ćmy.



Wraz z lekturą czwartego zeszytu możemy liczyć na „Pierwszy kontakt” z przedstawicielami obcej cywilizacji, który stał się możliwy dzięki ponownej współpracy duetu Grodecki-Kaczmarczyk. Rozważania Ćmy oraz Mola na temat życia na innych planetach połączone zostają z eksploracją latającego spodka, na pokład którego protagonista udaje się w towarzystwie nowego stołecznego bohatera, uskrzydlonego Motyla. Dające do myślenia futurospekcje pojawiające się na ekranie kosmicznego monitora czy obłędne sceny rozgrywające się na orbicie okołoziemskiej stanowią skromny wyimek z pamiętnych kadrów pojawiających się w tym epizodzie, który śmiało można polecić fanom/fankom „Wspólnoty” Whitleya Striebera.



Zaburzenia czasoprzestrzenne, eksplorowanie alternatywnych rzeczywistości oraz metafikcyjne wtręty stanowią esencję utrzymanego w czarno-biało-szarej tonacji „Epizodu 9”, czyli piątego zeszytu opowiadającego o przygodach odzianego w biel użytkownika odrzutowego plecaka. Szczegółowa kreska Tomasza R. Borkowskiego w asyście smakowitych kolaży (wykorzystujących fotografie oraz kadry filmowe) tworzy elektryzującą mieszankę, która wabi (niczym płomień świecy nocnego motyla) już od pierwszych stron. Mówiąc krótko: udany eksperyment formalno-narracyjny, odsłaniający niezbadane dotąd terytoria tego eklektycznego komiksowego uniwersum.



Wraz z szóstym zeszytem serii – zatytułowanym „Koi no yokan” („przeczucie miłości”) – przenosimy się wraz z bohaterem do Kraju Kwitnącej Wiśni, będącej egzotyczną scenerią dla uniwersalnej w swej wymowie opowieści o miłości, zbrodni i zemście. Marszałek Piłsudski oraz wojownicy ninja w jednej historii? Grodecki bez problemu łączy ze sobą przedziwne komponenty, tworząc (wbrew pozorom) poważną opowieść, a na pewno mniej pastiszową w porównaniu z poprzednimi odsłonami cyklu. Mocno uproszczone, ekspresyjne prace Kacpra Wilka dobrze sprawdzają się w tym japońskim epizodzie (jako muzyczny podkład do lektury można wykorzystać wybrane utwory z longplaya formacji Deftones o analogicznym tytule), nasyconym przyjemną dla oka paletą barw.

Seria „Ćma” pewnym, niewymuszonym, wdzięcznym lotem zaskarbiła sobie sympatię czytelników/czytelniczek, udowadniając, że z ogranych schematów i po wielokroć testowanych patentów wciąż może wykluć się coś nowego: z jednej strony lekkiego, z drugiej – fascynującego swoją niebanalną urodą nabierającą wyrazu wraz z upływem czasu. Polecam!
Tomasz Grodecki, Rafał Bąkowicz, Rafa Jankowski, Grzegorz Kaczmarczyk i inni: „Ćma” [seria]. timof comics. Warszawa 2022-2025.