ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (517) / 2025

Mirella Siedlaczek-Mikoda,

A NA ZDJĘCIU BYŁY DWIE TOPOLE... (JERZY FICOWSKI: 'NIEPAMIĘTNIK')

A A A
mój praprapradziad jakub
fortunnym susem wziąwszy
wertepy historii
nagłą niespodziewaną zginął
w 1791 roku

mola zdechłego tej daty
znalazłem w szafie wikarego
(J. Ficowski: „Bim, bam”)
Rozpocznę od przyznania się do bezradności wobec „Niepamiętnika” – miło było zatopić się w lekturze, przerwać ją na kilka dni i wrócić jakby nigdy nic, miło było z niej zrezygnować na rzecz emocji dostarczanych przez kryminał i wiedzieć, że przed snem można się wyciszyć, przenosząc do letnich sadów czy wieczorów przy lampie naftowej. To nic, że już zapomniałam, kto jest kim, wszak nikt mnie nie poganiał, mogłam odnaleźć wcześniej czytany fragment i kontynuować do dnia, w którym w moje ręce wpadła ekscytująca nowość. Ten tekst lub raczej jego pierwotną wersję zaczęłam pisać niemalże równolegle z lekturą, lecz porzuciłam obie te czynności i dopiero wiadomość otrzymana od redaktora skierowała mnie na właściwe tory i w tym momencie stanęłam przed wyzwaniem – jak zrecenzować ulotność i oddać to poczucie, że obcujemy z tekstem zbudowanym niby od niechcenia, gawędziarskim, a jednak precyzyjnym. Z tej precyzyjności rozumianej jako zbytnia kondensacja i brak szerszej przestrzeni zarzut czyni jeden z recenzentów (Kornaś 2025).

Dla zachowania formy zadajmy podstawowe dziennikarskie pytania: kto?, co?, gdzie? dlaczego? Kto – poeta Jerzy Ficowski, znany schulzolog, badacz folkloru żydowskiego i romskiego. Lecz ta niepozornych rozmiarów książka o przewrotnym tytule „Niepamiętnik” nie stanowi jedynie przypisu w bogatej twórczości autora. „Niepamiętnik” sugeruje, że nie wszystko zostało w pamięci i nie ma już możliwości dotarcia do tych pokładów wspomnień, emocji czy nawet objaśnienia imion osób uwiecznionych na starych zdjęciach, bo kiedyś nie zadano odpowiednich pytań, nie podpisano zdjęć, a rodzina nie była na tyle znacząca, żeby zapisać się w annałach wielkiej historii. Brzmi znajomo i w pewien sposób budzi zaufanie i nie onieśmiela. Po drugie – jako czytelnikom na przykład „Bohinia”, „Doliny Issy”, „W ogrodzie pamięci” lub po prostu absolwentom szkoły średniej do głów wtłoczono nam, że ocalanie od zapomnienia to wielki topos, w który wpisana jest historia rodziny, przyjaciół, pracowników (za wszelką cenę unikam określenia służących), domów, ogrodów, rzek i stawów.

Tak, to książka rodzinna, której pierwsza edycja liczyła 10 egzemplarzy, a została zadedykowana siostrze Krystynie. Jej wielkim bohaterem jest ojciec obojga (czyż to nie schulzowskie?). O nim jest mowa zarówno na początku, jak i na końcu – według przekazu ojciec umiera, spoglądając na zdjęcie Gorczakowa. Od fotografii zaczynają się te wypominki osób i miejsc, fotografii, która nawet nie przedstawiała rodowej siedziby, lecz dwie topole rosnące u wejścia do Tajemniczego Ogrodu dzieciństwa Ojca. W tej prozie unosi się duch Schulza – poczynając od Ojca, który odtwarza ogród gorczakowski w zupełnie już innej rzeczywistości. Rzeczywistości Polaków, których historia zmusiła do opuszczenia siedlisk, a ziejącej dziury emocjonalnej nie zdołał zasypać czas. I choćby były jeszcze i inne domy, ogrody, może bardziej żyzne pola, to wiadomo, że z tymi pierwszymi nic nie może się mierzyć.

Nie obawiaj się czytelniku uczucia rozgoryczenia i porównań tego, co po arkadyjsku piękne, z tym, co po zwyczajnie niedoskonałe. „Obróciłem się w przeszłość, żeby coś z niej ocalić. Z niej, nie mojej bezpośrednio, ale przecież nie całkiem cudzej. Było to nasłuchiwanie ciszy i wypatrywanie pustki. Przypadkowe okruchy jakiejś tam niepewnej siebie pamięci, utrwalonej w milkliwej tradycji rodzinnej – to było wszystko” (s. 11). Narrator nie wie wszystkiego, przyznaje, że część przekazów zapewne została podkoloryzowana, ale po cóż byłoby to teraz roztrząsać. Zatem w odpowiedzi na pytanie „co?” niczym rozwijanie motka wełny Ficowski zaczyna od dziadków, chwili ich spotkania na dawno zapomnianym balu, a potem przechodzi do pradziadka Alojzego, jego wyczynów, które przetrwały „w garstce nie zawsze pochlebnych dykteryjek” (s. 16). Z dzisiejszej perspektywy nie bardzo zabawnych, wręcz zatrważających przykładami dręczenia psychicznego żony i dzieci. A potem kłębek znów się rozwija aż do prapradziada Jakuba uwikłanego w dziwne historie. Tak nawiasem mówiąc – pradziadowi z wiersza i temu z opowieści przypisano różne daty śmierci, ale czy to ma znaczenie?

„Gdzie?” – w starych domiszczach, karczmach, na sejmikach, w leśnych odstępach. Przyznam, że choć na początku starałam się zapamiętywać te nazwy, imiona, to potem machnęłam już ręką. To nie moje strony rodzinne, nigdy ich nie zapamiętam, zapewne też nigdy nie odwiedzę, niech więc pozostaną w mej świadomości trochę jak ukryte w zdziczałym lesie.

Aż wreszcie pozostaje naiwne pytanie – „dlaczego?” Nie trzeba odwoływać się ustawień hellingerowskich, koncepcji nieprzepracowanych traum, epigenetyki – wystarczy oddać głos Poecie:

Skrzypi

szubienica skrzaczasta,

karuzela umarłych

pod niebem malowanym

farbą płomienia.

Trzeszczą gałęzie

pod ciężarem powieszonych,

pęka kora bolesna.



Drzewo genealogiczne wolności,

śmiercią owocujące.



W jego cieniu

chowamy się od pokoleń

ze swoim smutnym uśmiechem

(J. Ficowski: „Drzewo genealogiczne” [z tomu „Moje strony świata”])

Literatura:

Kornaś T.: „Niegdyś”. „Twórczość” 2025 nr 5. https://tworczosc.com.pl/artykul/niegdys/ [dostęp dnia 1.07.2025].
Jerzy Ficowski: „Niepamiętnik czyli podróż do Gorczakowa i jeszcze dawniej”. Wojewódzka Biblioteka Publiczna i Centrum Animacji Kultury w Poznaniu, seria Biblioteka Prozy Współczesnej. Poznań 2024.