
POLISH EDUCATION BY LÓDŹ KALISKA
A
A
A
W krakowskim Bunkrze Sztuki pokazywany jest projekt Łodzi Kaliskiej „Alementarz”. Poza Krakowem odwiedzi on jeszcze parę innych miast.
Nie ma chyba nikogo, kto w pierwszych latach edukacji w polskiej szkole nie korzystałby z nieśmiertelnego „Elementarza” autorstwa Falskiego. Podręcznik ten bez przerwy od 1910 roku towarzyszy młodym Polakom w nauce pisania i czytania. O Ali, Alku i psie Asie czytały kolejne pokolenia dzieci. W zależności od ideologii zmieniały się treści; jedne dopisywano, inne wycinano. Jednak rdzeń pozostawał ciągle ten sam: kraj – Polska, bezproblemowa rodzina – model 2+2 lub 2+1, praca, trud i budowanie lepszej przyszłości lub ideały: Bóg, Honor, Ojczyzna. „Elementarz” został poddany ostatnio silnej krytyce ze strony feministek. Zarzucały mu wpajanie niewinnym dzieciom patriarchalnego modelu rodziny oraz odpowiadającemu mu podziału ról, gdzie mama gotuje i sprząta w domu a tata idzie do pracy w fabryce.
Jaki jest elementarz Łodzi Kaliskiej? To ponad 50 planszy – stron wyglądających na pierwszy rzut oka jak te z „Elementarza” Falskiego: rysunek, komentarz oraz zadanie do wykonania przez ucznia. Każda strona to nowa lekcja, gdzie poznaje się nowe pojęcia, ćwiczy wymowę i gramatykę. Na tym podobieństwo między „Elementarzem” a „Alementarzem” się kończy. Łódź Kaliska w swojej pracy bez skrupułów poddaje ostrej krytyce wszystko. Bez wyjątków. Nikomu nie daruje. Wszystko, od ksenofobii, feminizmu, gender, patriotyzmu, Ojca Świętego, do zapatrzenia w amerykańską kulturę i sposób życia oraz terroryzm strachu przed terroryzmem, zostaje wyprute na zewnątrz i wystawione na widok publiczny.
„Alementarz” na pewno nie jest dla dzieci. Bohaterami jest dwójka dorosłych: Al i Ali. Zbieżność imion z Alą i Alkiem jest nieprzypadkowa. Al to Arab, jak pisze Maria Poprzęcka w towarzyszącym wystawie tekście „Nauczanie początkowe”: „z polskim paszportem, niemłody, o wyglądzie, który powinien wzbudzić czujność lotniskowych ochroniarzy”. Ali to „Chinka, młoda, taka jak inne młode Chinki, wiadomo, że wszystkie młode Chinki na bazarze są takie same”. Nowe pokolenie Polaków? Dorosłych, ukształtowanych w obcej kulturze, z pewnością nie-katolików, a jednak posiadających polski paszport, czyli w świetle prawa będącymi pełnoprawnymi obywatelami RP. Łódź Kaliska wpuszcza Obcego w nasze czyste i homogeniczne środowisko i każe się z nim skonfrontować a nawet zidentyfikować. W końcu każda dziewczynka w szkole chciała być Alą a każdy chłopiec Alkiem. Oni to My, My to Oni i nie ma między Nami żadnej różnicy. Na dodatek bohaterowie to plastikowe manekiny. A manekiny, jak każde dziecko wie, nie myślą i nie czują, tym bardziej nie są w stanie zrozumieć pojęć takich jak: Naród, Ojczyzna czy Rodzina.

W jakimś sensie plastikowi Al i Ali są odpowiednikami coraz bardziej zeświedczonego się młodego społeczeństwa polskiego, które podkreśla swój kosmopolityzm i odcięcie od tradycji. Bohaterowie „Alementarza” są konsumpcyjni, bezkrytyczni i bezrefleksyjni. Marzą o wyjeździe do Ameryki, życiu jak z reklamy i rodzicach jak z Hollywood. Ali i Al nie mają Asa, co najwyżej Ali ma, jak głosi jedna z planszy, kaca (tutaj występuje ironiczne objaśnienie, że „kac” to zapożyczone z niemieckiego „Katz”, czyli kot).
Sam „Alementarz” zaczyna i kończy się na literze „A” i nie ma cienia nadziei, że kiedykolwiek dojdzie choćby do „B”. Nie panuje tu żaden porządek ani alfabetyczny, ani przyczynowo – skutkowy, tworzący jakąś historię. To pomieszane myśli, hasła i slogany, które w dowolny sposób można komponować. Językiem użytym do napisania „Alementarza” jest język angielski. Pełni on istotną rolę w przeciwieństwie do, również się pojawiającego, polskiego. Kolejna ironia Łodzi Kaliskiej? W obecnym momencie taki sam wstyd łączy się z przyznaniem do nieznajomości angielskiego, jak i do braku znajomości polskiego. Już w przedszkolu dzieci mają zapewnione lekcje języka angielskiego, więc może za parę lat dorównamy Szwedom, którzy angielskim posługują się jak językiem rodzimym.
Każda nowa lekcja zaczyna się od zdanie „A is for…” co odpowiada polskiemu „A jest jak…” No właśnie for what? „A is for America, Absent, Adopt, Adoration, Art, Apple, Aspect, Advertising…” and so over. Hasła te odnoszą się do dorosłych, a w szczególności Ali i Ala, którzy z tych pojęć konstruują swój własny świat. W ten sam sposób, w jaki dzieci z „Elementarza” Falskiego stworzyć miały swój. Warto zwrócić uwagę na obrazy wykorzystane w „Alementarzu”. Niektóre odwołują się do oczywistych dla nas symboli, na przykład w „A is for Aeroplane” Al ze skrzydłami na czerwonym tle przypomina białego orła, „A is for Advertising” Ali jest bohaterką reklamy odkurzaczy. Inne, jak na przykład „A is for Am” to konwencja komiksowa czy fotomontaże jak w przypadku „A is for After”, zaś „A is for Absent” wykonane zostało w technice komputerowej.


Niektóre plansze wyglądają jak asamblaże z doklejonymi elementami („A is for Angel” - lalka Barbie z doczepionymi skrzydłami). Planszom towarzyszy kilka instalacji, jak, odnosząca się do kwestii tak szeroko dyskutowanego obecnie pojęcia patriotyzmu, „A is for Agree”: między dwoma włączonymi wiatrakami miota się polska flaga, podpis głosi: „We agreed to differ. Kto jest prawdziwym patriotą, Tato?” Warto też zwrócić uwagę na teksty umieszczane na każdej z planszy. Autorzy „Alementarza” zastosowali zabiegi dydaktyczne stosowane w „Elementarzu”. Litera A jest zaznaczona czerwonym kolorem, podkreślone są wyjątki gramatyczne, zaś na samym dole planszy umieszczono zadania do wykonania.
W szkolnym podręczniku teksty są proste i łatwe do zrozumienia, a na zadane pytania możliwa jest jednoznaczna odpowiedź. W „Alementarzu” rola tekstu zostaje odwrócona i przeinaczona. Czasami są to „złote myśli”, („It’s better to have loved and lost than never have loved at all”) czy znane porzekadła ludowe: „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Występują też nowe wersje wierszyków znanych z naszego dzieciństwa, na przykład „Murzynek Bambo” w wersji politicaly correct, opowiadający o pracy w czasach drapieżnego kapitalizmu: „Przyjaciel Ali w Warszawie mieszka/ Fajną ma pracę ten nasz koleżka/ Pracuje pilnie całymi dniami, często nocami…” („A is for Average”). Zdarza się, że tekst z obrazem korespondują ze sobą, nie w sposób oczywisty, lecz wymagający intelektualnej gimnastyki („A is for Account”). Interesujące i zmuszające do głębszej refleksji jest także zestawienie bardzo banalnych w treści tekstów, utrzymanych w stylistyce prostych, niezłożonych zdań elementarzowych, z mocnym i refleksyjnym przekazem wizualnym. Za przykład może tu posłużyć „A is for Advertising” – lekcja na temat terroryzmu.
Nie sposób wymienić wszystkich tropów występujących w „Alementarzu”. Oglądając cały projekt Łodzi Kaliskiej zyskuje się inny punkt widzenia na otaczający go świat oraz nabiera do niego dystansu. Towarzysząc Ali i Alemu przemierzamy Polskę tak różną, jak różne są punkty jej widzenia oraz odczytywania. Podróż ta przypomina spacer po arabskim bazarze, gdzie zewsząd atakowani jesteśmy najróżniejszymi bodźcami, z których jedne zadziałają i skupią naszą uwagę, inne zaś nie. Właśnie dla tych bodźców warto wybrać się do Bunkra Sztuki.
Nie ma chyba nikogo, kto w pierwszych latach edukacji w polskiej szkole nie korzystałby z nieśmiertelnego „Elementarza” autorstwa Falskiego. Podręcznik ten bez przerwy od 1910 roku towarzyszy młodym Polakom w nauce pisania i czytania. O Ali, Alku i psie Asie czytały kolejne pokolenia dzieci. W zależności od ideologii zmieniały się treści; jedne dopisywano, inne wycinano. Jednak rdzeń pozostawał ciągle ten sam: kraj – Polska, bezproblemowa rodzina – model 2+2 lub 2+1, praca, trud i budowanie lepszej przyszłości lub ideały: Bóg, Honor, Ojczyzna. „Elementarz” został poddany ostatnio silnej krytyce ze strony feministek. Zarzucały mu wpajanie niewinnym dzieciom patriarchalnego modelu rodziny oraz odpowiadającemu mu podziału ról, gdzie mama gotuje i sprząta w domu a tata idzie do pracy w fabryce.
Jaki jest elementarz Łodzi Kaliskiej? To ponad 50 planszy – stron wyglądających na pierwszy rzut oka jak te z „Elementarza” Falskiego: rysunek, komentarz oraz zadanie do wykonania przez ucznia. Każda strona to nowa lekcja, gdzie poznaje się nowe pojęcia, ćwiczy wymowę i gramatykę. Na tym podobieństwo między „Elementarzem” a „Alementarzem” się kończy. Łódź Kaliska w swojej pracy bez skrupułów poddaje ostrej krytyce wszystko. Bez wyjątków. Nikomu nie daruje. Wszystko, od ksenofobii, feminizmu, gender, patriotyzmu, Ojca Świętego, do zapatrzenia w amerykańską kulturę i sposób życia oraz terroryzm strachu przed terroryzmem, zostaje wyprute na zewnątrz i wystawione na widok publiczny.
„Alementarz” na pewno nie jest dla dzieci. Bohaterami jest dwójka dorosłych: Al i Ali. Zbieżność imion z Alą i Alkiem jest nieprzypadkowa. Al to Arab, jak pisze Maria Poprzęcka w towarzyszącym wystawie tekście „Nauczanie początkowe”: „z polskim paszportem, niemłody, o wyglądzie, który powinien wzbudzić czujność lotniskowych ochroniarzy”. Ali to „Chinka, młoda, taka jak inne młode Chinki, wiadomo, że wszystkie młode Chinki na bazarze są takie same”. Nowe pokolenie Polaków? Dorosłych, ukształtowanych w obcej kulturze, z pewnością nie-katolików, a jednak posiadających polski paszport, czyli w świetle prawa będącymi pełnoprawnymi obywatelami RP. Łódź Kaliska wpuszcza Obcego w nasze czyste i homogeniczne środowisko i każe się z nim skonfrontować a nawet zidentyfikować. W końcu każda dziewczynka w szkole chciała być Alą a każdy chłopiec Alkiem. Oni to My, My to Oni i nie ma między Nami żadnej różnicy. Na dodatek bohaterowie to plastikowe manekiny. A manekiny, jak każde dziecko wie, nie myślą i nie czują, tym bardziej nie są w stanie zrozumieć pojęć takich jak: Naród, Ojczyzna czy Rodzina.

W jakimś sensie plastikowi Al i Ali są odpowiednikami coraz bardziej zeświedczonego się młodego społeczeństwa polskiego, które podkreśla swój kosmopolityzm i odcięcie od tradycji. Bohaterowie „Alementarza” są konsumpcyjni, bezkrytyczni i bezrefleksyjni. Marzą o wyjeździe do Ameryki, życiu jak z reklamy i rodzicach jak z Hollywood. Ali i Al nie mają Asa, co najwyżej Ali ma, jak głosi jedna z planszy, kaca (tutaj występuje ironiczne objaśnienie, że „kac” to zapożyczone z niemieckiego „Katz”, czyli kot).
Sam „Alementarz” zaczyna i kończy się na literze „A” i nie ma cienia nadziei, że kiedykolwiek dojdzie choćby do „B”. Nie panuje tu żaden porządek ani alfabetyczny, ani przyczynowo – skutkowy, tworzący jakąś historię. To pomieszane myśli, hasła i slogany, które w dowolny sposób można komponować. Językiem użytym do napisania „Alementarza” jest język angielski. Pełni on istotną rolę w przeciwieństwie do, również się pojawiającego, polskiego. Kolejna ironia Łodzi Kaliskiej? W obecnym momencie taki sam wstyd łączy się z przyznaniem do nieznajomości angielskiego, jak i do braku znajomości polskiego. Już w przedszkolu dzieci mają zapewnione lekcje języka angielskiego, więc może za parę lat dorównamy Szwedom, którzy angielskim posługują się jak językiem rodzimym.
Każda nowa lekcja zaczyna się od zdanie „A is for…” co odpowiada polskiemu „A jest jak…” No właśnie for what? „A is for America, Absent, Adopt, Adoration, Art, Apple, Aspect, Advertising…” and so over. Hasła te odnoszą się do dorosłych, a w szczególności Ali i Ala, którzy z tych pojęć konstruują swój własny świat. W ten sam sposób, w jaki dzieci z „Elementarza” Falskiego stworzyć miały swój. Warto zwrócić uwagę na obrazy wykorzystane w „Alementarzu”. Niektóre odwołują się do oczywistych dla nas symboli, na przykład w „A is for Aeroplane” Al ze skrzydłami na czerwonym tle przypomina białego orła, „A is for Advertising” Ali jest bohaterką reklamy odkurzaczy. Inne, jak na przykład „A is for Am” to konwencja komiksowa czy fotomontaże jak w przypadku „A is for After”, zaś „A is for Absent” wykonane zostało w technice komputerowej.


Niektóre plansze wyglądają jak asamblaże z doklejonymi elementami („A is for Angel” - lalka Barbie z doczepionymi skrzydłami). Planszom towarzyszy kilka instalacji, jak, odnosząca się do kwestii tak szeroko dyskutowanego obecnie pojęcia patriotyzmu, „A is for Agree”: między dwoma włączonymi wiatrakami miota się polska flaga, podpis głosi: „We agreed to differ. Kto jest prawdziwym patriotą, Tato?” Warto też zwrócić uwagę na teksty umieszczane na każdej z planszy. Autorzy „Alementarza” zastosowali zabiegi dydaktyczne stosowane w „Elementarzu”. Litera A jest zaznaczona czerwonym kolorem, podkreślone są wyjątki gramatyczne, zaś na samym dole planszy umieszczono zadania do wykonania.
W szkolnym podręczniku teksty są proste i łatwe do zrozumienia, a na zadane pytania możliwa jest jednoznaczna odpowiedź. W „Alementarzu” rola tekstu zostaje odwrócona i przeinaczona. Czasami są to „złote myśli”, („It’s better to have loved and lost than never have loved at all”) czy znane porzekadła ludowe: „Zgoda buduje, niezgoda rujnuje”. Występują też nowe wersje wierszyków znanych z naszego dzieciństwa, na przykład „Murzynek Bambo” w wersji politicaly correct, opowiadający o pracy w czasach drapieżnego kapitalizmu: „Przyjaciel Ali w Warszawie mieszka/ Fajną ma pracę ten nasz koleżka/ Pracuje pilnie całymi dniami, często nocami…” („A is for Average”). Zdarza się, że tekst z obrazem korespondują ze sobą, nie w sposób oczywisty, lecz wymagający intelektualnej gimnastyki („A is for Account”). Interesujące i zmuszające do głębszej refleksji jest także zestawienie bardzo banalnych w treści tekstów, utrzymanych w stylistyce prostych, niezłożonych zdań elementarzowych, z mocnym i refleksyjnym przekazem wizualnym. Za przykład może tu posłużyć „A is for Advertising” – lekcja na temat terroryzmu.
Nie sposób wymienić wszystkich tropów występujących w „Alementarzu”. Oglądając cały projekt Łodzi Kaliskiej zyskuje się inny punkt widzenia na otaczający go świat oraz nabiera do niego dystansu. Towarzysząc Ali i Alemu przemierzamy Polskę tak różną, jak różne są punkty jej widzenia oraz odczytywania. Podróż ta przypomina spacer po arabskim bazarze, gdzie zewsząd atakowani jesteśmy najróżniejszymi bodźcami, z których jedne zadziałają i skupią naszą uwagę, inne zaś nie. Właśnie dla tych bodźców warto wybrać się do Bunkra Sztuki.
Łódź Kaliska „Alementarz”. Bunkier Sztuki, Kraków. 13 grudnia 2007 – 27 stycznia 2008.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |