ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lutego 3 (99) / 2008

Magdalena Gruda,

SEN O FOCE

A A A
„Pewnego razu kobieta schodziła z ciemnego, skalistego wzgórza w jakiejś północnej krainie i zauważyła, że coś leży wśród skał. Myślała, że to ślimak, duży, brzydki ślimak, ale potem zobaczyła, że to młoda foka, która z trudem brnie przez skały. Do morza”. Foka miała cel, chciała wrócić do życia, podobnie jak śniąca ten sen bohaterka najnowszej powieści Doris Lessing „Lato przed zmierzchem”. Kate Brown – kobieta wykształcona, tłumaczka, matka czwórki dzieci, nobliwa żona lekarza, pani doktorowa – porusza się w ciemnej i mrocznej krainie przesadnej odpowiedzialności za członków rodziny. Czuje się zobowiązana, by śniona foka dotarła do wody, a tym samym przeżyła. Czuje się odpowiedzialna również za siebie.

„Lato przed zmierzchem” to powieść o zagubieniu wynikającym z utraty własnej odrębności, indywidualności, ale i z hołubionej w rodzinie potrzeby akceptacji. Ponad dwudziestoletnie moszczenie się w gnieździe rodzinnym staje się dla bohaterki przyczyną niezadowolenia z życia koncentrującego się wokół ogniska domowego. Laureatka Nagrody Nobla wyraźnie przedstawia mechanizmy przyzwolenia na wsobny tryb życia. Owszem, przyjęcia dla dzieci i ich znajomych oraz męża i jego znajomych z całej Europy miały być szczeliną, przez którą kobieta stykała się z wielkim światem, ocierała o prestiż jej krewnych; tym nota bene służy o każdej porze dnia i nocy. Kate, wskutek wyniesionego z domu wychowania, godzi się na rolę służebną wobec innych współmieszkańców domu, przeobrażającego się z czasem w hotel albo noclegownię. Kiedy znajomy męża proponuje jej pracę, pani Brown czuje się bezbronna, pozostawiona samej sobie i zbyteczna w swej przydomowej „organizacji”. Dom zostaje wynajęty. Życie na walizkach i poczucie swoistej bezdomności wyznaczają reguły nowego życia. Samotność oraz trudności przedzierania się przez północ w zimną ciemność stanowią od tego momentu rzeczywiste zagrożenie.

Autorka skrzętnie oddaje klimat zdarzenia: oto nieumiejętność odnalezienia się w nowych realiach staje się elementem wizerunku stereotypowo pojmowanej osobowości kobiecej, zobligowanej jednak do tego, aby opiekować się innymi, doradzać, koić i łagodzić atmosferę. Spełnienie powyższych warunków staje się między innymi warunkiem awansu Kate Brown, uważanej za niezastąpioną w „kwestiach ogólnoludzkich” w organizacji „Żywność dla Świata”. „Gdzie kupić ten czy inny krem do twarzy lub coś szczególnego do jedzenia; jak dotrzeć do jakiejś restauracji, hotelu, domu mody lub najwłaściwszego miejsca zakupu brytyjskich wyrobów wełnianych czy whisky”. Wszak kobieta jest funkcją określoną kulturowo. Lessing opowiada o samotności kobiety w patriarchacie, w „ustroju” sprzyjającym mężczyznom, którzy mają kobietę za tą, która cały swój czas poświęca na podobanie się (np. zakupy, makijaż są zdaniem męża najistotniejsze), gdy tymczasem ta poświęca swój cenny czas, ba, życie na społecznie niezbędną i chwalebną funkcję opieki nad biednymi i głodującymi. Upraszczanie postaw i motywacji kobiecych upupia osobę jako przedstawiciela permanentnie próżniaczego gatunku, zajmującego się głównie wyprzedażami i tynkowaniem twarzy.

Autorka świadomie, jak sądzę, a równocześnie po omacku – stając się przewodniczką sytuacji – oprowadza czytelniczki i czytelników po utajonych obszarach egzystencji, wzywając do ciągłej aktualizacji refleksji. Matka nie jest już tak potrzebna jak niegdyś. Mąż potrafi zorganizować sobie czas pokonferencyjny na delegacjach. Wszelkie problemy domowe zostały uprzednio omówione. „Kate spędziła ranek, spacerując tam i z powrotem po tej zatłoczonej ulicy, uświadamiając sobie tę prawdę, że twarze i ruchy większości kobiet w średnim wieku przypominają twarze więźniów lub niewolników”. Cnoty w osobniczym rozumieniu stają się pewną formą obłędu. Inaczej rzecz ujmując, bohaterka musi wyjść z dobrowolnie zamieszkiwanego więzienia, żeby pogrzebać pretensje do samej siebie i innych, żeby odnaleźć właściwą drogę, żeby dokończyć sen: „Boję się bardzo, że idę niewłaściwa drogą. Może nigdy nie znajdę wody, której foka potrzebuje”. Ponieważ od jakiegoś czasu myślała o sobie jako o lalce, z której za sprawą męża-Michaela wysypują się trociny, nawiązała romans. Z bólem serca, ucierając nosa sobie samej-nieskazitelnej moralnie. Dlaczego Mary – przyjaciółka Kate, nie miała podobnych dylematów? Dlaczego człowiek pozwala sobie na lata uśpienia i transu w związku? Dlaczego wyrzeka się szczęścia na rzecz pomniejszenia?

Książka „Lato przed zmierzchem” zdaje się mówić o karykaturze męskiej apodyktyczności, której poddaje się większość kobiet. Mary wie, że nie musi się podobać. Mary wie, że jej decyzja czy ruch nie muszą znaleźć męskiej aprobaty. Mary wie, podobnie jak Sibel (Sibel Kekilli), bohaterka filmu pod tytułem „Głową w mur” Fatiha Akina (Złoty Niedźwiedź na festiwalu w Berlinie w 2004 roku), pół-Turczynka, pół-Niemka. Aby wyrwać się z domowych pieleszy, Sibel postanawia wyjść za mąż za Cahita Tomruka (Birol Űnel). Po raz pierwszy widzą się w gabinecie psychiatrycznym – oboje targnęli się na swoje życie. Sibel realizuje swój plan, opuszcza dom rodzinny. Od tej pory żyje, tańczy i jest wyzwolona seksualnie. Swoboda moralno-obyczajowa Sibel wymyka się spod kontroli. Nie panuje nad swymi pragnieniami i celami życiowymi. Wtedy budzi się nienawiść kobiety pozbawionej władzy nad samą sobą. Bohaterka pozwala, aby jej ciało było eksploatowane przez przygodnych mężczyzn. „Sądzę, że istnieje wiele dróg, które mogą nas tam zawieść. To, jaką znajdziemy i jaką wreszcie wybierzemy, zależy od rozmaitych czynników. Ważne jest, skąd przychodzimy i w jakich warunkach żyjemy i ile mamy odwagi, by wyruszyć w ową drogę. (…) Istnieje tylko jedna droga wiodąca do środka i również po niej wychodzi się znowu na zewnątrz. Ale żaden człowiek po wyjściu z labiryntu nie jest nigdy tym samym, który był, zanim do niego wszedł”, pisze Angelika Aliti w „Dzikiej kobiecie”. Sibel zwyciężyła, ponieważ udało się jej wyjść na zewnątrz oraz wzbogacić o dynamikę doświadczeń, wynikających z bycia kochającą i rozumną matką.

Czy zatem bohaterka filmu „Głową w mur” opowiedziała się po stronie społeczno-kulturowej powinności? Jeżeli odpowiedź na to pytanie ma być twierdząca, to czy dokonanie takiego wyboru nie świadczy o swoiście rozumianej słabości charakteru kobiety? „Żaden ojciec, żaden lekarz i żaden nauczyciel nie może uczynić dziecku najmniejszej choćby krzywdy psychicznej, jeśli matka jest wystarczająco silna, by zachować swą potęgę (…)” – czytamy jeszcze u Aliti. Jak sądzę, film skupia się na następującym problemie: jak przekraczać granice zgodnie z warunkami narzucanymi nam przez życie, jak obudzić drzemiącą w sobie dziką kobietę i uczynić ją kompatybilną częścią nas. Także Doris Lessing zręcznie i sugestywnie ilustruje poczucie winy nierozłącznie związane z macierzyństwem, tym samym konsekwentnie toruje drogę kobiecie oswojonej, matce, chcącej wyjść na zewnątrz, do siebie. Droga do zgody, serdecznego i wymownego uścisku dłoni z dziką kobietą wiedzie na spotkanie ze swoją prywatną foką, w rozumieniu autorki „Podróży Bena”. Można zatem powiedzieć, że „Lato przed zmierzchem” jest książką o „szkole latania dla kobiet”. „Foka poruszała się niespokojnie w jej ramionach; chciała żeby Kate coś zauważyła. […] Oto, samotne wśród śniegów, stało srebrno-różowe drzewo wiśni w pełnym rozkwicie. Kate dobrnęła do drzewa przez głęboki śnieg i zerwała kwitnącą gałązkę; trzymała ją w swoich zmarzniętych palcach, przechodząc obok drzewa w ciemność”.
Doris Lessing: „Lato przed zmierzchem”. Przeł. Barbara Rewkiewicz-Sadowska. Wydawnictwo W.A.B. Warszawa 2008 [Seria: „Don Kichot i Sancho Pansa”].