
ZAWÓD: DZIENNIKARZ
A
A
A
Śledząc historię kina, można bez trudu odnaleźć filmy, których głównym bohaterem jest dziennikarz, reporter, magnat bądź fotograf prasowy. Mamy na przykład wielkie dzieło Orsona Wellesa „Obywatel Kane” (1941), w którym pewien reporter podejmuje się zrekonstruowania i opisania biografii Charlesa Fostera Kane’a (Orson Welles), potężnego magnata prasowego. Dziennikarz, przeprowadzając serię wywiadów z ludźmi z otoczenia bohatera, odkrywa powoli, jak skomplikowaną osobowość miał ten enigmatyczny i na pozór pozbawiony skrupułów człowiek. Innym dziełem zajmującym szczególne miejsce w historii X muzy jest obraz Michelangelo Antonioniego „Zawód: reporter” (1975), którego główny (i tytułowy) bohater – rozczarowany dotychczasowym życiem Amerykanin (Jack Nicholson) – realizuje wyczerpujący reportaż w Afryce Północnej. Wykonywana przez niego profesja schodzi jednak na drugi plan wobec zbiegu okoliczności, które umożliwiają mu ucieczkę przed własną tożsamością. Federico Fellini z kolei kreuje w „Słodkim życiu” (1960) postać Marcello (Marcello Mastroianni), młodego dziennikarza z włoskich brukowców, niespełnionego pisarza, który obraca się wśród celebrities. Mistrz kina artystycznego przysłużył się jeszcze w inny sposób środowisku dziennikarskiemu: powołał do życia pierwszą w historii „dziennikarską hienę”, jak często określa się fotografów śledzących gwiazdy. Jeden z bohaterów „Słodkiego życia” otrzymał nazwisko Paparazzo, dosłownie oznaczające wyjątkowo hałaśliwego i złośliwego insekta. Określenie błyskawicznie weszło do codziennego języka.
Obok tych wielkich dzieł mistrzów kina pojawiło się współcześnie kilka filmów, w których dziennikarz i jego środowisko zawodowe odgrywa znaczącą rolę. W 1994 roku na ekrany wszedł komediodramat Rona Howarda „Zawód: Dziennikarz” z Michaelem Keatonem i Glenn Close w rolach głównych. Bohaterami filmu są pracownicy nowojorskiego dziennika „The Sun” – ludzie, którzy pracy w gazecie podporządkowali całe swoje życie, dlatego z pokorą znoszą zawodowe wzloty i upadki, a na zebraniach zespołu rzucają się sobie do gardeł i robią wszystko, by z nowym, rewelacyjnym materiałem wyprzedzić konkurencję. Film powiela stereotypowy obraz dziennikarza, który całkowicie poświęca się pracy, po trupach dąży do zrobienia kariery i prześcignięcia swoich rywali, żyje sensacją, walczy o każdego newsa.
Manipulowanie informacją i zniekształcanie rzeczywistości to motywy przewijające się w obrazie „Miejski obłęd” Costy-Gavrasa. Fabuła skonstruowana została wokół zderzenia dwóch postaci o zupełnie różnych osobowościach. Max Brackett (Dustin Hoffman) był jednym z najlepszych, najbardziej dociekliwych dziennikarzy w dziejach telewizji. Agresywny, niezmordowany i inteligentny, zawsze pierwszy dostarczał informacji, przedstawiając je w taki sposób, w jaki telewidz chciał je usłyszeć i zobaczyć. Może się to wydać zaskakujące, ale Max uznawał istnienie pewnych granic. Usilnie nakłaniany w czasie audycji do opisania i pokazania rzezi, będącej następstwem wypadku samolotowego, Max wybuchnął gniewem na oczach wszystkich widzów. W konsekwencji stracił pracę i musiał przenieść się na prowincję. Został zdegradowany, pozbawiono go nowojorskiego życia, które dobrze znał i kochał. Dlatego nikogo nie dziwi, że gdy tylko pojawia się okazja na odzyskanie utraconej pozycji, Max bez wahania wykorzystuje swoją szansę.
Drugim bohaterem jest Sam Baily (John Travolta), strażnik z Muzeum Historii Naturalnej, który do czasu utraty pracy prowadził monotonne, małomiasteczkowe, skromne życie. Obaj mężczyźni spotykają się przypadkiem w muzeum. Max idzie tam, by zrobić wywiad z szefową, a Sam – by błagać o możliwość powrotu do pracy. Sytuacja zaognia się, gdy Sam wyciąga broń i grozi kobiecie. Max bez skrupułów postanawia wykorzystać tragedię wiszącą w powietrzu. Dla niego to świetny temat do reportażu, który może być biletem powrotnym do świata dziennikarskiej elity. Sytuację komplikuje pojawienie się drugiej ekipy telewizyjnej, także mającej do opowiedzenia pewną historię, niekoniecznie zgodną z prawdą, ale taką, która stanie się powszechnie obowiązującą wersją. Jedyne, co mogą zrobić dwaj mężczyźni zamknięci w pułapce, odcięci od świata, znający prawdę, to czekać. Dziennikarz Max jest postacią ciekawą, bo niejednoznaczną. Z jednej strony to cynik, wykorzystujący cudze nieszczęście, ale jednocześnie człowiek, który posiada pewne istotne zahamowania, a także ma dobre zamiary (przedstawia Sama jako uczciwego faceta działającego w słusznej sprawie). Film jest jednocześnie ostrą satyrą na telewizję, na zacieranie się na ekranie prawdy i fałszu, podporządkowanie sensacji, kreowanie rzeczywistości tak, żeby podniosły się słupki oglądalności danego programu.
Film Todda Haynesa „Idol” (1998) jest ukłonem w stronę dziennikarstwa śledczego. Artur (Christian Bale), brytyjski dziennikarz pracujący dla nowojorskiej gazety, niechętnie zgadza się na napisanie artykułu o swoim idolu z młodości – Brianie Sladzie (Jonathan Rhys-Meyers). Slade był gwiazdą glam rocka, szokował muzyką, strojem i zachowaniem. W końcu nie mogąc uciec przed stworzonym przez siebie wizerunkiem, zaaranżował własne samobójstwo. Gdy zrozpaczeni fani odkryli mistyfikację, Slade znikł na zawsze. Czy na pewno? Przez pryzmat dziennikarskich poszukiwań Artura, film ukazuje narodziny i upadek gwiazdy. Poznajemy skomplikowane układy, małe tajemnice Briana i jego żony Mandy (Toni Collette) oraz fascynację Slade’a amerykańskim wokalistą Curtem Wildem (Ewan McGregor). Nakłoniona do zwierzeń żona artysty doprowadza Artura do Curta, a wreszcie do samego Briana. Dociekliwość dziennikarza i umiejętność dotarcia do trudno dostępnych źródeł informacji pozwalają na rozwiązanie zagadki sprzed lat.
Dziennikarskie śledztwo to temat, który upodobał sobie Alan J. Pakula. Jego film „Wszyscy ludzie prezydenta” (1976) to historia reporterskiego dochodzenia dwóch dziennikarzy „Washington Post”, które doprowadziło do wykrycia afery Watergate i dymisji prezydenta Richarda Nixona. Podobny schemat fabularny znajdziemy w „Raporcie Pelikana” (1993), w którym młoda studentka prawa Darby Shaw (Julia Roberts) we współpracy z reporterem Grayem Granthamem (Denzel Washington) rozpracowuje temat mordu na dwóch sędziach Sądu Najwyższego USA i przypadkowo odkrywa aferę, w którą zamieszany jest znany miliarder i wiele osób z otoczenia prezydenta.
Z najnowszych produkcji opartych na dziennikarskim śledztwie trzeba wspomnieć o rewelacyjnym filmie Georga Clooneya „Good Night and Good Luck” (2005). Opowiada on o legendarnym dziennikarzu stacji CBS, Edwardzie R. Murrowie (David Strathairn), który w połowie lat 50. wypowiedział medialną wojnę senatorowi Josephowi McCarthy’emu, inicjatorowi kampanii, w której znane osobistości ze świata amerykańskiej polityki, kultury i showbiznesu oskarżane były o działalność na rzecz komunistów. Czyny Murrowa i Freda Friendly’ego (George Clooney), producenta prowadzonego przez niego programu, naświetlają kłamstwa i praktyki zastraszania charakterystyczne dla komunistycznych „polowań na czarownice”, demaskują niedemokratyczne metody stosowane przez senatora zarówno podczas przesłuchań, jak i w trakcie pozyskiwania materiału dowodowego. Film pokazuje konfrontację McCarthy – Murrow od strony telewizyjnego studia. Przeciwstawiając oszczerstwom senatora fakty i rzetelne informacje, bohater doprowadza do usunięcia polityka ze stanowiska w senackiej komisji. Warto przy tym dodać, że Murrow wyznaczył także pewne standardy dziennikarstwa telewizyjnego.

Niezwykle ciekawym tematem dla filmu jest dziennikarstwo wojenne. Efektowne, dramatyczne, niebezpieczne, a zarazem szlachetne. Narażanie życia w celu zdobycia informacji, odkrycia siatki powiązań, ujawnienia zamiarów przywódców politycznych i wojskowych czy coraz częściej przywódców terrorystycznych może wydawać się niezbyt rozsądne, ale jednocześnie jest ważne, potrzebne, warte zachodu. Czasem trzeba opublikować drastyczne zdjęcie, by wstrząsnąć tą częścią świata, która zapomniała, co znaczą wojna, ludobójstwo, zamachy bombowe, rzezie ludności cywilnej, głód. To reporter wyciąga na światło dzienne ciemne karty historii i nie pozwala o nich zapomnieć. Oczywiście w tym kontekście pojawia się pytanie o granice działalności dziennikarskiej w warunkach wojny czy zamieszek, o to, jak daleko można się posunąć w celu zdobycia informacji. Klasycznym przykładem dylematu etycznego jest pytanie: fotografować umierających i w ten sposób ukazać ogrom tragedii czy próbować im pomóc, a może po prostu pozwolić im odejść, szanując intymność tej chwili?
Wielokrotnie nagrodzony brytyjski film z 1984 roku w reżyserii Rolanda Joffé „Pola śmierci” ukazuje pracę dziennikarza Sydneya Schanberga (Sam Waterston), który zostaje wysłany do Kambodży jako korespondent „New York Timesa”. Jego zadaniem jest relacjonowanie nasilających się zamieszek pomiędzy Czerwonymi Khmerami a rządem. Pomaga mu przyjaciel, niezastąpiony tłumacz i mediator, Dith Pran (Haing S. Ngor). Jest on mieszkańcem Kambodży i dobrze orientuje się w sytuacji politycznej kraju. Tytuł filmu – „Pola śmierci” – to nazwa miejsca kaźni, gdzie masowo zabijano i grzebano ofiary reżimu podczas komunistycznych rządów Czerwonych Khmerów. Akcja rozpoczyna się, gdy Schanberg za wszelką cenę chce zrobić reportaż z miejsca tragedii, która rozegrała się 6 sierpnia 1973 roku w stolicy Kambodży, Phnom Penh, kiedy to amerykańskie wojsko omyłkowo zbombardowało jedną z wiosek. Dzięki Pranowi, któremu udaje się przekupić patrol rzeczny, bohaterowie docierają na miejsce wojskową łodzią. Tam jednak, próbując przeszkodzić żołnierzom w wykonaniu egzekucji na dwóch złapanych Czerwonych Khmerach, zostają aresztowani przez patrol wojsk rządowych… Odwaga i determinacja to cechy niezbędne do wykonywania zawodu dziennikarza w tak trudnych warunkach – z pewnością nie brakuje ich Schanbergowi.
„Uciec przed śmiercią” (2000), film w reżyserii Elie Chouraqui, pokazuje konsekwencje uprawiania niebezpiecznego zawodu korespondenta wojennego. Harrison Lloyd (David Strathairn), laureat Nagrody Pulitzera, fotografik magazynu „Newsweek”, chce zmienić pracę na mniej stresującą. Przyjmuje jednak ostatnie zlecenie: reportaż z ogarniętej wojną domową byłej Jugosławii. Po pewnym czasie jego żona Sarah (Andie MacDowell) – także dziennikarka – otrzymuje wiadomość, że jej mąż zginął w wyniku zawalenia się budynku. Sarah nie daje wiary w śmierć Harrisona i wyrusza na jego poszukiwanie. Świetne zdjęcia realistycznie ukazują okrucieństwa wojny i po raz kolejny potwierdzają, że zawód korespondenta wojennego przeznaczony jest dla tych, którzy lubią ten rodzaj adrenaliny, widzą sens w narażaniu życia po to, by unaocznić światu tragiczne konsekwencje konfliktów zbrojnych.
Podobny motyw poszukiwania zaginionego męża-dziennikarza pojawia się w najnowszym filmie z tego nurtu, wciąż jeszcze wyświetlanym na ekranach kin. „Cena odwagi” (2007) w reżyserii Michaela Winterbottoma oparta została na prawdziwej historii uprowadzenia amerykańskiego dziennikarza, szefa południowoazjatyckiego biura „Wall Street Journal”, Daniela Pearla (Dan Futterman). Podstawą scenariusza były wspomnienia żony dziennikarza, Mariane Pearl, opublikowane w książce „A Mighty Heart: The Brave Life and Death of My Husband Danny Pearl”. Jeszcze inny fakt łączy ten obraz z filmem Chouraqui: dla Danny’ego wywiad z Sheikhem Gilianim miał być ostatnim przed powrotem do kraju…
Wydarzenia, które miały miejsce w pakistańskim mieście Karach, śledzimy z perspektywy żony uprowadzonego dziennikarza. Akcja filmu obejmuje pełen napięcia okres poszukiwania Pearla, od dnia jego zniknięcia do tragicznej śmierci. Obserwujemy, jak jego żona Mariane (Angelina Jolie), dziennikarka francuskiego radia publicznego, z wydatną pomocą pakistańskiego kapitana (stojącego na czele nowo utworzonej jednostki do walki z terroryzmem), amerykańskiej służby dyplomatycznej, FBI i szefa „Wall Street Journal”, próbuje zdemaskować skomplikowaną siatkę terrorystyczną i odnaleźć porwanego, mimo szeregu trudności, mylnych tropów i ślepych zaułków. Próbę tę, choć nieudaną, warto było podjąć, likwidując przynajmniej częściowo zbrodniczą organizację, która – jak podkreśla Mariane – zabija także Pakistańczyków.
W filmie pada wiele słów, które charakteryzują dziennikarstwo społeczno-polityczne i jego rację bytu. Jedna z bohaterek na pytanie o to, co tak naprawdę Amerykanie wiedzą o Pakistanie i Afganistanie, poza tym, że wciąż bombardują te państwa, odpowiada: „Dlatego jestem dziennikarką, aby ludzie się dowiedzieli”. Bohaterowie próbują rozprawić się z powszechnym w Pakistanie mitem, że wszyscy dziennikarze są agentami CIA, Mosadu albo indyjskimi szpiegami. Na samym początku filmu Mariane, mówi o tym, jak zaczęła się jej i męża przygoda z Bliskim Wschodem, jak oboje pojechali do Islamabadu, by relacjonować wojnę w sąsiednim Afganistanie i jak potem zostali w tym rejonie świata, by przekazywać informacje o broni nuklearnej, Al-Kaidzie, tajnych obozach treningowych Jihadi i o milionie uchodźców mieszkających wciąż w Peszawarze. Główna bohaterka często podkreśla znaczenie i siłę dziennikarstwa oraz jego ważną rolę w kreowaniu dialogu międzykulturowego. Winterbottom po raz kolejny (po „Drodze do Guantanamo”) próbował połączyć dokument z fabułą. Ponieważ od początku wiemy, jaki jest finał tej historii, w centrum oszczędnej, paradokumentalnej narracji znajdują się emocje doświadczane przez uczestników niezwykłych wydarzeń.
W ciągu pięciu lat od śmierci Daniela Pearla prawie 230 dziennikarzy zginęło, wykonując swoją pracę. W walce o poinformowanie świata o ważnych wydarzeniach ich bronią są aparat i pióro. Dziennikarstwo społeczno-polityczne jest najbliższe rozumienia tego zawodu jako pewnego typu misji. Jest próbą pokazania prawdy o trudnych zjawiskach, jakimi są konflikty, wojny czy terroryzm. Odgrywa także kluczową rolę w tłumaczeniu i wyjaśnianiu świata. Filmy, które ten rodzaj dziennikarstwa obrały sobie za temat, na szczęście pozbawione są patosu charakterystycznego dla niektórych filmów wojennych. Dzięki temu przedstawiony zostaje rzeczywisty obraz roli i wagi dziennikarstwa, ale też zagrożeń, jakie niesie ze sobą ten zawód. Obraz, warto dodać, znacznie odbiegający od sposobu ukazywania w filmie dziennikarstwa sensacyjno-rozrywkowego, któremu zarzuca się fałszowanie rzeczywistości i manipulowanie informacją.
Obok tych wielkich dzieł mistrzów kina pojawiło się współcześnie kilka filmów, w których dziennikarz i jego środowisko zawodowe odgrywa znaczącą rolę. W 1994 roku na ekrany wszedł komediodramat Rona Howarda „Zawód: Dziennikarz” z Michaelem Keatonem i Glenn Close w rolach głównych. Bohaterami filmu są pracownicy nowojorskiego dziennika „The Sun” – ludzie, którzy pracy w gazecie podporządkowali całe swoje życie, dlatego z pokorą znoszą zawodowe wzloty i upadki, a na zebraniach zespołu rzucają się sobie do gardeł i robią wszystko, by z nowym, rewelacyjnym materiałem wyprzedzić konkurencję. Film powiela stereotypowy obraz dziennikarza, który całkowicie poświęca się pracy, po trupach dąży do zrobienia kariery i prześcignięcia swoich rywali, żyje sensacją, walczy o każdego newsa.
Manipulowanie informacją i zniekształcanie rzeczywistości to motywy przewijające się w obrazie „Miejski obłęd” Costy-Gavrasa. Fabuła skonstruowana została wokół zderzenia dwóch postaci o zupełnie różnych osobowościach. Max Brackett (Dustin Hoffman) był jednym z najlepszych, najbardziej dociekliwych dziennikarzy w dziejach telewizji. Agresywny, niezmordowany i inteligentny, zawsze pierwszy dostarczał informacji, przedstawiając je w taki sposób, w jaki telewidz chciał je usłyszeć i zobaczyć. Może się to wydać zaskakujące, ale Max uznawał istnienie pewnych granic. Usilnie nakłaniany w czasie audycji do opisania i pokazania rzezi, będącej następstwem wypadku samolotowego, Max wybuchnął gniewem na oczach wszystkich widzów. W konsekwencji stracił pracę i musiał przenieść się na prowincję. Został zdegradowany, pozbawiono go nowojorskiego życia, które dobrze znał i kochał. Dlatego nikogo nie dziwi, że gdy tylko pojawia się okazja na odzyskanie utraconej pozycji, Max bez wahania wykorzystuje swoją szansę.
Drugim bohaterem jest Sam Baily (John Travolta), strażnik z Muzeum Historii Naturalnej, który do czasu utraty pracy prowadził monotonne, małomiasteczkowe, skromne życie. Obaj mężczyźni spotykają się przypadkiem w muzeum. Max idzie tam, by zrobić wywiad z szefową, a Sam – by błagać o możliwość powrotu do pracy. Sytuacja zaognia się, gdy Sam wyciąga broń i grozi kobiecie. Max bez skrupułów postanawia wykorzystać tragedię wiszącą w powietrzu. Dla niego to świetny temat do reportażu, który może być biletem powrotnym do świata dziennikarskiej elity. Sytuację komplikuje pojawienie się drugiej ekipy telewizyjnej, także mającej do opowiedzenia pewną historię, niekoniecznie zgodną z prawdą, ale taką, która stanie się powszechnie obowiązującą wersją. Jedyne, co mogą zrobić dwaj mężczyźni zamknięci w pułapce, odcięci od świata, znający prawdę, to czekać. Dziennikarz Max jest postacią ciekawą, bo niejednoznaczną. Z jednej strony to cynik, wykorzystujący cudze nieszczęście, ale jednocześnie człowiek, który posiada pewne istotne zahamowania, a także ma dobre zamiary (przedstawia Sama jako uczciwego faceta działającego w słusznej sprawie). Film jest jednocześnie ostrą satyrą na telewizję, na zacieranie się na ekranie prawdy i fałszu, podporządkowanie sensacji, kreowanie rzeczywistości tak, żeby podniosły się słupki oglądalności danego programu.
Film Todda Haynesa „Idol” (1998) jest ukłonem w stronę dziennikarstwa śledczego. Artur (Christian Bale), brytyjski dziennikarz pracujący dla nowojorskiej gazety, niechętnie zgadza się na napisanie artykułu o swoim idolu z młodości – Brianie Sladzie (Jonathan Rhys-Meyers). Slade był gwiazdą glam rocka, szokował muzyką, strojem i zachowaniem. W końcu nie mogąc uciec przed stworzonym przez siebie wizerunkiem, zaaranżował własne samobójstwo. Gdy zrozpaczeni fani odkryli mistyfikację, Slade znikł na zawsze. Czy na pewno? Przez pryzmat dziennikarskich poszukiwań Artura, film ukazuje narodziny i upadek gwiazdy. Poznajemy skomplikowane układy, małe tajemnice Briana i jego żony Mandy (Toni Collette) oraz fascynację Slade’a amerykańskim wokalistą Curtem Wildem (Ewan McGregor). Nakłoniona do zwierzeń żona artysty doprowadza Artura do Curta, a wreszcie do samego Briana. Dociekliwość dziennikarza i umiejętność dotarcia do trudno dostępnych źródeł informacji pozwalają na rozwiązanie zagadki sprzed lat.
Dziennikarskie śledztwo to temat, który upodobał sobie Alan J. Pakula. Jego film „Wszyscy ludzie prezydenta” (1976) to historia reporterskiego dochodzenia dwóch dziennikarzy „Washington Post”, które doprowadziło do wykrycia afery Watergate i dymisji prezydenta Richarda Nixona. Podobny schemat fabularny znajdziemy w „Raporcie Pelikana” (1993), w którym młoda studentka prawa Darby Shaw (Julia Roberts) we współpracy z reporterem Grayem Granthamem (Denzel Washington) rozpracowuje temat mordu na dwóch sędziach Sądu Najwyższego USA i przypadkowo odkrywa aferę, w którą zamieszany jest znany miliarder i wiele osób z otoczenia prezydenta.
Z najnowszych produkcji opartych na dziennikarskim śledztwie trzeba wspomnieć o rewelacyjnym filmie Georga Clooneya „Good Night and Good Luck” (2005). Opowiada on o legendarnym dziennikarzu stacji CBS, Edwardzie R. Murrowie (David Strathairn), który w połowie lat 50. wypowiedział medialną wojnę senatorowi Josephowi McCarthy’emu, inicjatorowi kampanii, w której znane osobistości ze świata amerykańskiej polityki, kultury i showbiznesu oskarżane były o działalność na rzecz komunistów. Czyny Murrowa i Freda Friendly’ego (George Clooney), producenta prowadzonego przez niego programu, naświetlają kłamstwa i praktyki zastraszania charakterystyczne dla komunistycznych „polowań na czarownice”, demaskują niedemokratyczne metody stosowane przez senatora zarówno podczas przesłuchań, jak i w trakcie pozyskiwania materiału dowodowego. Film pokazuje konfrontację McCarthy – Murrow od strony telewizyjnego studia. Przeciwstawiając oszczerstwom senatora fakty i rzetelne informacje, bohater doprowadza do usunięcia polityka ze stanowiska w senackiej komisji. Warto przy tym dodać, że Murrow wyznaczył także pewne standardy dziennikarstwa telewizyjnego.

Niezwykle ciekawym tematem dla filmu jest dziennikarstwo wojenne. Efektowne, dramatyczne, niebezpieczne, a zarazem szlachetne. Narażanie życia w celu zdobycia informacji, odkrycia siatki powiązań, ujawnienia zamiarów przywódców politycznych i wojskowych czy coraz częściej przywódców terrorystycznych może wydawać się niezbyt rozsądne, ale jednocześnie jest ważne, potrzebne, warte zachodu. Czasem trzeba opublikować drastyczne zdjęcie, by wstrząsnąć tą częścią świata, która zapomniała, co znaczą wojna, ludobójstwo, zamachy bombowe, rzezie ludności cywilnej, głód. To reporter wyciąga na światło dzienne ciemne karty historii i nie pozwala o nich zapomnieć. Oczywiście w tym kontekście pojawia się pytanie o granice działalności dziennikarskiej w warunkach wojny czy zamieszek, o to, jak daleko można się posunąć w celu zdobycia informacji. Klasycznym przykładem dylematu etycznego jest pytanie: fotografować umierających i w ten sposób ukazać ogrom tragedii czy próbować im pomóc, a może po prostu pozwolić im odejść, szanując intymność tej chwili?
Wielokrotnie nagrodzony brytyjski film z 1984 roku w reżyserii Rolanda Joffé „Pola śmierci” ukazuje pracę dziennikarza Sydneya Schanberga (Sam Waterston), który zostaje wysłany do Kambodży jako korespondent „New York Timesa”. Jego zadaniem jest relacjonowanie nasilających się zamieszek pomiędzy Czerwonymi Khmerami a rządem. Pomaga mu przyjaciel, niezastąpiony tłumacz i mediator, Dith Pran (Haing S. Ngor). Jest on mieszkańcem Kambodży i dobrze orientuje się w sytuacji politycznej kraju. Tytuł filmu – „Pola śmierci” – to nazwa miejsca kaźni, gdzie masowo zabijano i grzebano ofiary reżimu podczas komunistycznych rządów Czerwonych Khmerów. Akcja rozpoczyna się, gdy Schanberg za wszelką cenę chce zrobić reportaż z miejsca tragedii, która rozegrała się 6 sierpnia 1973 roku w stolicy Kambodży, Phnom Penh, kiedy to amerykańskie wojsko omyłkowo zbombardowało jedną z wiosek. Dzięki Pranowi, któremu udaje się przekupić patrol rzeczny, bohaterowie docierają na miejsce wojskową łodzią. Tam jednak, próbując przeszkodzić żołnierzom w wykonaniu egzekucji na dwóch złapanych Czerwonych Khmerach, zostają aresztowani przez patrol wojsk rządowych… Odwaga i determinacja to cechy niezbędne do wykonywania zawodu dziennikarza w tak trudnych warunkach – z pewnością nie brakuje ich Schanbergowi.
„Uciec przed śmiercią” (2000), film w reżyserii Elie Chouraqui, pokazuje konsekwencje uprawiania niebezpiecznego zawodu korespondenta wojennego. Harrison Lloyd (David Strathairn), laureat Nagrody Pulitzera, fotografik magazynu „Newsweek”, chce zmienić pracę na mniej stresującą. Przyjmuje jednak ostatnie zlecenie: reportaż z ogarniętej wojną domową byłej Jugosławii. Po pewnym czasie jego żona Sarah (Andie MacDowell) – także dziennikarka – otrzymuje wiadomość, że jej mąż zginął w wyniku zawalenia się budynku. Sarah nie daje wiary w śmierć Harrisona i wyrusza na jego poszukiwanie. Świetne zdjęcia realistycznie ukazują okrucieństwa wojny i po raz kolejny potwierdzają, że zawód korespondenta wojennego przeznaczony jest dla tych, którzy lubią ten rodzaj adrenaliny, widzą sens w narażaniu życia po to, by unaocznić światu tragiczne konsekwencje konfliktów zbrojnych.
Podobny motyw poszukiwania zaginionego męża-dziennikarza pojawia się w najnowszym filmie z tego nurtu, wciąż jeszcze wyświetlanym na ekranach kin. „Cena odwagi” (2007) w reżyserii Michaela Winterbottoma oparta została na prawdziwej historii uprowadzenia amerykańskiego dziennikarza, szefa południowoazjatyckiego biura „Wall Street Journal”, Daniela Pearla (Dan Futterman). Podstawą scenariusza były wspomnienia żony dziennikarza, Mariane Pearl, opublikowane w książce „A Mighty Heart: The Brave Life and Death of My Husband Danny Pearl”. Jeszcze inny fakt łączy ten obraz z filmem Chouraqui: dla Danny’ego wywiad z Sheikhem Gilianim miał być ostatnim przed powrotem do kraju…
Wydarzenia, które miały miejsce w pakistańskim mieście Karach, śledzimy z perspektywy żony uprowadzonego dziennikarza. Akcja filmu obejmuje pełen napięcia okres poszukiwania Pearla, od dnia jego zniknięcia do tragicznej śmierci. Obserwujemy, jak jego żona Mariane (Angelina Jolie), dziennikarka francuskiego radia publicznego, z wydatną pomocą pakistańskiego kapitana (stojącego na czele nowo utworzonej jednostki do walki z terroryzmem), amerykańskiej służby dyplomatycznej, FBI i szefa „Wall Street Journal”, próbuje zdemaskować skomplikowaną siatkę terrorystyczną i odnaleźć porwanego, mimo szeregu trudności, mylnych tropów i ślepych zaułków. Próbę tę, choć nieudaną, warto było podjąć, likwidując przynajmniej częściowo zbrodniczą organizację, która – jak podkreśla Mariane – zabija także Pakistańczyków.
W filmie pada wiele słów, które charakteryzują dziennikarstwo społeczno-polityczne i jego rację bytu. Jedna z bohaterek na pytanie o to, co tak naprawdę Amerykanie wiedzą o Pakistanie i Afganistanie, poza tym, że wciąż bombardują te państwa, odpowiada: „Dlatego jestem dziennikarką, aby ludzie się dowiedzieli”. Bohaterowie próbują rozprawić się z powszechnym w Pakistanie mitem, że wszyscy dziennikarze są agentami CIA, Mosadu albo indyjskimi szpiegami. Na samym początku filmu Mariane, mówi o tym, jak zaczęła się jej i męża przygoda z Bliskim Wschodem, jak oboje pojechali do Islamabadu, by relacjonować wojnę w sąsiednim Afganistanie i jak potem zostali w tym rejonie świata, by przekazywać informacje o broni nuklearnej, Al-Kaidzie, tajnych obozach treningowych Jihadi i o milionie uchodźców mieszkających wciąż w Peszawarze. Główna bohaterka często podkreśla znaczenie i siłę dziennikarstwa oraz jego ważną rolę w kreowaniu dialogu międzykulturowego. Winterbottom po raz kolejny (po „Drodze do Guantanamo”) próbował połączyć dokument z fabułą. Ponieważ od początku wiemy, jaki jest finał tej historii, w centrum oszczędnej, paradokumentalnej narracji znajdują się emocje doświadczane przez uczestników niezwykłych wydarzeń.
W ciągu pięciu lat od śmierci Daniela Pearla prawie 230 dziennikarzy zginęło, wykonując swoją pracę. W walce o poinformowanie świata o ważnych wydarzeniach ich bronią są aparat i pióro. Dziennikarstwo społeczno-polityczne jest najbliższe rozumienia tego zawodu jako pewnego typu misji. Jest próbą pokazania prawdy o trudnych zjawiskach, jakimi są konflikty, wojny czy terroryzm. Odgrywa także kluczową rolę w tłumaczeniu i wyjaśnianiu świata. Filmy, które ten rodzaj dziennikarstwa obrały sobie za temat, na szczęście pozbawione są patosu charakterystycznego dla niektórych filmów wojennych. Dzięki temu przedstawiony zostaje rzeczywisty obraz roli i wagi dziennikarstwa, ale też zagrożeń, jakie niesie ze sobą ten zawód. Obraz, warto dodać, znacznie odbiegający od sposobu ukazywania w filmie dziennikarstwa sensacyjno-rozrywkowego, któremu zarzuca się fałszowanie rzeczywistości i manipulowanie informacją.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |