![](pliki/foty/200813/don.jpg)
„DON”, CZYLI OSTRY POKER W KUALA LUMPUR
A
A
A
Indyjska oraz malajska policja szykują się do rozgromienia narkotykowego gangu, dowodzonego przez tajemniczego bossa, Singhanię. Aby dotrzeć do mafijnego tuza, indyjski policjant DeSilva (Borman Irani) oraz wspierający go Visual Malik (Om Puri) postanawiają złapać prawą rękę Singhanii – cynicznego i niezwykle niebezpiecznego Dona (Shahrukh Khan). Gdy Don wyprawia w zaświaty członka gangu, Ramesha (Diwakar Pundir), jego narzeczona Kamini (Kareena Kapoor) próbuje doprowadzić do aresztowania gangstera, jednak Don (który jest genialnym ucieczkologiem) zabija ją i ucieka. Wkrótce do gangu dołącza siostra Ramesha – Roma (Priyanka Chopra), która zrobi wszystko, żeby dopaść zabójcę brata. Gdy ranny Don zostaje złapany (a jednak!) przez policję, DeSilva postanawia zastąpić go sobowtórem – niewinnym pieśniarzem ulicznym, Vijayem (ponownie Shahrukh Khan), którego kusi możliwością zapewnienia dobrej edukacji jego przybranemu synowi. Vijay przystaje na ten niecodzienny układ, wkraczając do świata, w którym nic nie jest takie, jakie się wydaje…
„Don” Farhana Akhtara to remake bollywoodzkiego przeboju z 1978 roku, w którym w tytułową rolę wcielał się Amitabha Bachchana. Jednak najnowsza odsłona przygód charyzmatycznego gangstera w znacznym stopniu odbiega od pierwowzoru, przejmując to, co najlepsze we współczesnym kinie akcji rodem z Hollywood. Z jednej strony, Akhtar, będący także autorem scenariusza, garściami czerpie z takich filmów jak „Matrix” braci Wachowskich (1998) – począwszy od postmodernistycznego kung-fu w skórzanych kurtkach i ciemnych okularach, przez dynamicznie zmontowany balistyczny balet z muzyką techno w tle, na przefiltrowanym obrazie kończąc – czy „Mission Impossible 2” Johna Woo (2000) z całym jej wybuchowo-gadżetowym asortymentem (co nie jest dziełem przypadku, gdyż Farhan skorzystał z usług Angelo Sahina, który zajmował się opracowywaniem efektów specjalnych do tego właśnie filmu). „Don” zdradza także wyraźne powinowactwo z filmem „Infernal Affairs – Piekielna gra” Andrew Lau oraz Alana Maka (2002), w którym jednak problem infiltracyjnej mimikry stanowił przyczynek do głębszych rozważań na temat utraty tożsamości. Z drugiej strony, „Don” to charakterystyczny reprezentant kina Bollywood – znajdziemy w nim przecież rozbudowane sekwencje wokalno-taneczne (przypominające przegląd artystów startujących w konkursie Eurowizji), a także wątki melodramatyczne oraz komediowe (głównie na płaszczyźnie dialogowej). Za przykład niech posłuży scena, w której zdradliwy kontrahent trzyma Dona na muszce, mówiąc ironicznie „Zawsze cię lubiłem”. Zanim Don przystąpi do malowniczej egzekucji, zdąży wyznać swojej ofierze, iż on też… zawsze się lubił.
Muzyka i taniec to nieodłączny element filmów spod znaku Bollywood. Wstawki muzyczne stanowią swoiste reprezentacje prawdziwych uczuć oraz marzeń bohaterów, w których wszystko (dosłownie!) jest możliwe. Są to wielobarwne, niezwykle zmysłowe i dynamiczne strefy, gdzie nic nie wydaje się mieć logicznego wytłumaczenia. Taki zabieg stylistyczny zaburza jedność czasu i miejsca akcji, niewątpliwie jest jednak cechą dystynktywną tego typu kina, dla statystycznego indyjskiego widza całkowicie naturalną. Natomiast na twarzy zachodniego odbiorcy widok roztańczonego i rozśpiewanego mafiosa może wywołać niekontrolowany, protekcjonalny uśmiech, chociaż nie sposób zaprzeczyć, że muzyka i piosenki (także te prezentowane w „Donie”) są zazwyczaj bardzo łatwo przyswajalne, co w znacznym stopniu warunkuje przyszłą popularność oraz sukces danego filmu.
„Don” to także aktorski popis Shahrukh Khana, który za swoją podwójną rolę otrzymał w 2007 roku nagrodę Fun Cinema Entertainer, przyznawaną na Festiwalu Filmów Indyjskich „Zee Cine Award”. Shahrukh ponoć nie posiadał się ze szczęścia, gdy na planie filmu mógł wypowiedzieć kultowe słowa: „Don jest ścigany przez siły policyjne z 11 krajów, ale musicie zrozumieć jedną rzecz: Nie tylko niełatwo złapać Dona. To jest niemożliwe!". Aby uwiarygodnić graną przez siebie postać (osobę nieznającą strachu), Shahrukh postanowił sam wykonywać wszystkie karkołomne ewolucje. Co więcej, pomimo obowiązującej w Indiach cenzury, filmowi udało się uniknąć klasyfikacji A – czyli tylko dla dorosłych (w certyfikacji można uzyskać ponadto klasyfikacje: U – bez ograniczeń; U/A – dopuszczony dla wszystkich, ale pod kontrolą rodziców; S – tylko dla przedstawicieli konkretnych grup społecznych, zawodowych etc.) Otrzymanie tej kategorii drastycznie zawęziłoby krąg odbiorców lub wymusiłoby na realizatorach wybuchowego remake’u konieczność wycięcia „nieakceptowalnych” scen. W tym przypadku chodziło o… palenie tytoniu (w Indiach od 2006 roku nie wolno pokazywać na ekranie radosnego zaciągania się „dymkiem”). Ostatecznie film zaklasyfikowano jako U/A, głównie ze względu na zawarte w obrazie sceny przemocy.
Swoją dynamikę „Don” zawdzięcza perfekcyjnie zmontowanym zdjęciom, eksponującym malownicze zakątki Kuala Lumpur (część ujęć powstała na terenie gigantycznych wieżowców Petronas Towers) oraz wyspy Langkawi, oraz wizualnym zabiegom, z dzieleniem obrazu na czele. Brutalny świat malajskich gangsterów zatopiony jest w gęstym sosie techno, choć kompozytorzy Shankar Mahadevan, Ehsaan Noorani i Loy Mendosa twierdzą, że oparli swoją pracę na muzyce filmowej z lat siedemdziesiątych, inspirując się zwłaszcza ścieżką dźwiękową z filmu „Shaft” Gordona Parksa (1971).
„Don” to doskonały przykład niezwykłej pojemności Bollywood w zakresie przyswajania różnorodnych poetyk oraz przekształcania ich w jakościowo nowy amalgamat. Niewiastom z pewnością wystarczy sama obecność bożyszcza Shahrukh Khana – specjalisty od ról wymuskanych amantów. W Indiach Khan uważany jest za następcę Bachchana (czyli pierwszego odtwórcy kreacji Dona) na stanowisku Największej Gwiazdy Filmowej. Przejął po nim nawet prowadzenie programu „Kaun Banega Crorepati”, czyli tamtejszego odpowiednika „Milionerów”. Panom z pewnością przypadną do gustu taneczne występy Kareeny Kapoor czy nietuzinkowa uroda Priyanki Chopry. „Don” to blisko trzygodzinny (co w przypadku większości bollywoodzkich produkcji jest czymś arcyzrozumiałym) koktajl kina akcji, kryminału, melodramatu, komedii romantycznej oraz orientalnego musicalu, którego składniki zostały precyzyjnie wyważone oraz dawkowane w łatwo przyswajalnych porcjach. Smacznego!
„Don” Farhana Akhtara to remake bollywoodzkiego przeboju z 1978 roku, w którym w tytułową rolę wcielał się Amitabha Bachchana. Jednak najnowsza odsłona przygód charyzmatycznego gangstera w znacznym stopniu odbiega od pierwowzoru, przejmując to, co najlepsze we współczesnym kinie akcji rodem z Hollywood. Z jednej strony, Akhtar, będący także autorem scenariusza, garściami czerpie z takich filmów jak „Matrix” braci Wachowskich (1998) – począwszy od postmodernistycznego kung-fu w skórzanych kurtkach i ciemnych okularach, przez dynamicznie zmontowany balistyczny balet z muzyką techno w tle, na przefiltrowanym obrazie kończąc – czy „Mission Impossible 2” Johna Woo (2000) z całym jej wybuchowo-gadżetowym asortymentem (co nie jest dziełem przypadku, gdyż Farhan skorzystał z usług Angelo Sahina, który zajmował się opracowywaniem efektów specjalnych do tego właśnie filmu). „Don” zdradza także wyraźne powinowactwo z filmem „Infernal Affairs – Piekielna gra” Andrew Lau oraz Alana Maka (2002), w którym jednak problem infiltracyjnej mimikry stanowił przyczynek do głębszych rozważań na temat utraty tożsamości. Z drugiej strony, „Don” to charakterystyczny reprezentant kina Bollywood – znajdziemy w nim przecież rozbudowane sekwencje wokalno-taneczne (przypominające przegląd artystów startujących w konkursie Eurowizji), a także wątki melodramatyczne oraz komediowe (głównie na płaszczyźnie dialogowej). Za przykład niech posłuży scena, w której zdradliwy kontrahent trzyma Dona na muszce, mówiąc ironicznie „Zawsze cię lubiłem”. Zanim Don przystąpi do malowniczej egzekucji, zdąży wyznać swojej ofierze, iż on też… zawsze się lubił.
Muzyka i taniec to nieodłączny element filmów spod znaku Bollywood. Wstawki muzyczne stanowią swoiste reprezentacje prawdziwych uczuć oraz marzeń bohaterów, w których wszystko (dosłownie!) jest możliwe. Są to wielobarwne, niezwykle zmysłowe i dynamiczne strefy, gdzie nic nie wydaje się mieć logicznego wytłumaczenia. Taki zabieg stylistyczny zaburza jedność czasu i miejsca akcji, niewątpliwie jest jednak cechą dystynktywną tego typu kina, dla statystycznego indyjskiego widza całkowicie naturalną. Natomiast na twarzy zachodniego odbiorcy widok roztańczonego i rozśpiewanego mafiosa może wywołać niekontrolowany, protekcjonalny uśmiech, chociaż nie sposób zaprzeczyć, że muzyka i piosenki (także te prezentowane w „Donie”) są zazwyczaj bardzo łatwo przyswajalne, co w znacznym stopniu warunkuje przyszłą popularność oraz sukces danego filmu.
„Don” to także aktorski popis Shahrukh Khana, który za swoją podwójną rolę otrzymał w 2007 roku nagrodę Fun Cinema Entertainer, przyznawaną na Festiwalu Filmów Indyjskich „Zee Cine Award”. Shahrukh ponoć nie posiadał się ze szczęścia, gdy na planie filmu mógł wypowiedzieć kultowe słowa: „Don jest ścigany przez siły policyjne z 11 krajów, ale musicie zrozumieć jedną rzecz: Nie tylko niełatwo złapać Dona. To jest niemożliwe!". Aby uwiarygodnić graną przez siebie postać (osobę nieznającą strachu), Shahrukh postanowił sam wykonywać wszystkie karkołomne ewolucje. Co więcej, pomimo obowiązującej w Indiach cenzury, filmowi udało się uniknąć klasyfikacji A – czyli tylko dla dorosłych (w certyfikacji można uzyskać ponadto klasyfikacje: U – bez ograniczeń; U/A – dopuszczony dla wszystkich, ale pod kontrolą rodziców; S – tylko dla przedstawicieli konkretnych grup społecznych, zawodowych etc.) Otrzymanie tej kategorii drastycznie zawęziłoby krąg odbiorców lub wymusiłoby na realizatorach wybuchowego remake’u konieczność wycięcia „nieakceptowalnych” scen. W tym przypadku chodziło o… palenie tytoniu (w Indiach od 2006 roku nie wolno pokazywać na ekranie radosnego zaciągania się „dymkiem”). Ostatecznie film zaklasyfikowano jako U/A, głównie ze względu na zawarte w obrazie sceny przemocy.
Swoją dynamikę „Don” zawdzięcza perfekcyjnie zmontowanym zdjęciom, eksponującym malownicze zakątki Kuala Lumpur (część ujęć powstała na terenie gigantycznych wieżowców Petronas Towers) oraz wyspy Langkawi, oraz wizualnym zabiegom, z dzieleniem obrazu na czele. Brutalny świat malajskich gangsterów zatopiony jest w gęstym sosie techno, choć kompozytorzy Shankar Mahadevan, Ehsaan Noorani i Loy Mendosa twierdzą, że oparli swoją pracę na muzyce filmowej z lat siedemdziesiątych, inspirując się zwłaszcza ścieżką dźwiękową z filmu „Shaft” Gordona Parksa (1971).
„Don” to doskonały przykład niezwykłej pojemności Bollywood w zakresie przyswajania różnorodnych poetyk oraz przekształcania ich w jakościowo nowy amalgamat. Niewiastom z pewnością wystarczy sama obecność bożyszcza Shahrukh Khana – specjalisty od ról wymuskanych amantów. W Indiach Khan uważany jest za następcę Bachchana (czyli pierwszego odtwórcy kreacji Dona) na stanowisku Największej Gwiazdy Filmowej. Przejął po nim nawet prowadzenie programu „Kaun Banega Crorepati”, czyli tamtejszego odpowiednika „Milionerów”. Panom z pewnością przypadną do gustu taneczne występy Kareeny Kapoor czy nietuzinkowa uroda Priyanki Chopry. „Don” to blisko trzygodzinny (co w przypadku większości bollywoodzkich produkcji jest czymś arcyzrozumiałym) koktajl kina akcji, kryminału, melodramatu, komedii romantycznej oraz orientalnego musicalu, którego składniki zostały precyzyjnie wyważone oraz dawkowane w łatwo przyswajalnych porcjach. Smacznego!
„Don – Pogoń znów się zaczyna” („Don – The Chase Begins Again”). Scen. i reż.: Farhan Akhtar. Obsada: Shahrukh Khan, Borman Irani, Om Puri, Priyanka Chopra. Gatunek: kryminał / komedia romantyczna. Indie 2006, 171 min.
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |
![]() |
![]() |