ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 listopada 22 (118) / 2008

Grzegorz Wysocki,

O TYM, W JAKI SPOSÓB OPOWIEŚCIĄ O MAŁEJ RUCIE ZASTĄPIĆ PODRĘCZNIKI DO NAUCZANIA HISTORII (I PAMIĘCI)

A A A
Dla Lu
1. Miljenko Jergović jest jednym z najwybitniejszych pisarzy chorwackich. Informację taką odnaleźć możemy na IV stronie okładki właśnie wydanej „Ruty Tannenbaum”, ale pozbawiam ten fragment biogramu cudzysłowu, chcąc podkreślić, że również w moim odczuciu należy zaliczyć Jergovicia do grona najwybitniejszych pisarzy współczesnej Chorwacji. Ryzyko związane z tak kategorycznym stwierdzeniem jest spore, jako że nie mogę sobie rościć praw do znajomości dużej części ważniejszych dzieł chorwackiej literatury ostatnich lat, jak również całościowego dorobku samego Jergovicia, co związane jest tak z moją nieznajomością chorwackiego, jak i z niechęcią większości rodzimych oficyn do wydawania książek chorwackich autorów. Tak więc, mimo tego, że w Polsce znamy jak dotąd tylko kilka opowiadań o życiu w ogarniętej wojną Bośni i Hercegowinie z głośnego tomu „Sarajevski Marlboro” (tom wydany w 1994 roku; 6 opowiadań z tego zbioru w przekładzie na polski ukazało się w „Krasnogrudzie” nr 6/1997) oraz dwie powieści Jergovicia („Buick Rivera” [wyd. Pogranicze] oraz właśnie wydana i poniżej omówiona „Ruta Tannenbaum” [wyd. Czarne]), gotów jestem zaryzykować i twierdzenia o „wybitności” tego chorwackiego autora bronić przynajmniej do ostatniej kropki niniejszego tekstu.

2. Moim najważniejszym argumentem w czasie tej obrony będzie – jak się już czytelnik zdążył zorientować – „Ruta Tannenbaum”, powieść traktująca o Żydach mieszkających w Zagrzebiu przed II Wojną Światową. Główną bohaterką powieści jest tytułowa Ruta Tannenbaum oraz jej rodzice (Ivka i Salomon zwany Monim, który swoje życiowe kompleksy, frustracje i nieszczęścia przepija w barach, a z powodu własnych strachów, których posiada imponującą kolekcję, potrafi wyrzec się nawet własnej tożsamości, co ostatecznie i tak na niewiele się zdaje) i dziadek (Abraham Singer – dawny kupiec i właściciel sklepu, nie cierpiący Moniego, pragnący uratować Ivkę i Rutę przed przeczuwanym przez niego końcem dotychczasowego świata przez wyjazd do Ameryki). Pierwotnie Jergović zamierzał napisać biografię Lei Deutsch, która była sławną chorwacką aktorką zamordowaną w wieku szesnastu lat. Jak sam pisze w posłowiu: „Prowadziłem badania, ale zamiast krótkiej historii życia, odkryłem, może, powody, dla których ludzie nie chcieli mówić o Lei. Albo mówili, z męką i wysiłkiem, tylko jakieś ogólniki. W większościowym Zagrzebiu nic nie nosi imienia Lei Deutsch. Ludzie chcą zapomnieć, ale i to jest lepsze od samousprawiedliwiania”. Jergović podkreśla, że z losu Lei i jej rodziny nie chciał tworzyć literackiej fikcji, dlatego wiele rzeczy zostało przez niego pozmienianych – Ruta nie posiada cech Lei, gra w innych sztukach, a jej rodzice i dziadek są zupełnie inną rodziną niż rodzina Lei Deutsch.

To, co najistotniejsze, pozostało jednak nienaruszone: „Miejsce i czasy nie są wymyślone”. Tak z szacunku i współczucia dla prawdziwej historii Lei, ale też aby jednostkową historię bardziej zuniwersalizować, pod pretekstem przedstawienia życiorysu Ruty, jej szybkiej kariery i nagłego końca, opowiada nam Jergović dużo więcej. Opowiada nam o przedwojennym antysemityzmie, o ludzkiej małości i nikczemności, o tym, jak łatwo – prawie przypadkiem, bez zastanowienia – możemy stać się podłymi kreaturami zdolnymi do czynów najbardziej nikczemnych, o tym, jak wiele (a dla innych – jak niewiele) znaczą dla nas sukces, nazwisko, narodowość czy wyznanie. Jergović pokazuje też, jak misternie przeplatają się ze sobą losy jednostkowe z losami całych narodów, całych społeczności. Poznając kolejne wydarzenia z życia rodziny Tannenbaumów, śledzimy też na boku to, co w tym samym czasie dzieje się w Europie: zamach na króla Aleksandra, Anschluss, inwazja na Polskę, powstanie Niezależnego Państwa Chorwaciego itd. I jeszcze jedna, kto wie, czy nie największa, wartość „Ruty Tannenbaum”, a mianowicie rehabilitacja czy może raczej reanimacja naszej pamięci – przymusowa, pełna mocnych wrażeń i niewygodnych prawd wizyta w specyficznym i nie do końca rzeczywistym muzeum znajdującym się przy „ulicy Gundulicia, numer nie jest tu ważny”. To właśnie tam mieścił się dom Tannenbaumów i to właśnie w tym miejscu powinna się dzisiaj znajdować instytucja pielęgnująca naszą pamięć. Ten instytucjonalny brak wypełnia swoją powieścią Miljenko Jergović.

3. „Ruta Tannenbaum” jest powieścią pełną niezobowiązującego humoru i lekkości, wręcz zbiorem bezpretensjonalnych anegdotek z życia dawnego Zagrzebia, ale ta „niepoważna historia” z każdą stroną przekształca się nieuchronnie w tragedię. Jergović od pierwszej strony niczego przed nami nie ukrywa i nie zostawia żadnych złudzeń – tytułowa Ruta zostanie w wieku piętnastu lat „zabrana w podróż”: „Wsadzili ją do bydlęcego wagonu. Jedziemy do Indii, pomyślała Ruta Tannenbaum, tam gdzie krowy są świętymi zwierzętami (...). Ta księżniczka była zuchwała i niezbyt mądra, bo kto by wiosną 1943 roku myślał o podróży do Indii”. Chorwacki pisarz dokonał tutaj rzeczy dość niewiarygodnej i być może, przynajmniej dla niektórych, dość kontrowersyjnej – prowadzi nas mianowicie w kierunku Zagłady z nigdy niestygnącym uśmiechem na ustach. Autor i jego czytelnicy wiedzą aż nazbyt dobrze, że opowiadana nam tutaj historia (historia nie tylko w sensie fabuły powieści, ale także Historia jako następujące po sobie wydarzenia, które zmieniają świat i doprowadziły nas do tego momentu, w którym znajdujemy się teraz) nie należy do tych zakończonych happy endem, ale też – mówi Jergović – wiedza o Holocauście, którą posiadamy dzisiaj, nie była przecież dostępna ówczesnym zagrzebskim Żydom. Dlatego właśnie „Ruta Tannenbaum” to powieść napisana lekko, opowiadana niczym gawęda, legenda o świecie, który już nie istnieje, ale to przecież nie oznacza, że nie sposób mówić o nim dzisiaj z wykorzystaniem pełnej palety barw, nastrojów, emocji, zapachów i odgłosów. Dlatego właśnie na „Rutę Tannenbaum” składa się nie tylko opowieść o tytułowej dziewczynce, która w ciągu kilku miesięcy staje się ulubienicą sceny teatralnej przedwojennej Chorwacji, ale też całe mnóstwo innych, pomniejszych historii, podawanych w formie dygresji, anegdot, retrospekcji, składających się razem na – może i nieco chaotyczny czy rozdrobniony – zbiorowy portret zagrzebskich Żydów, ich krewnych, sąsiadów, znajomych, a w końcu także niemych świadków zbrodni, ich katów i oprawców. Zdaję sobie sprawę, że taki ton w przypływie złych intencji można by nawet określić tonem lekkoducha, ale wydaje się, że powieść Jergovicia broni się przed takimi zarzutami z co najmniej trzech powodów: po pierwsze, mimo że autor jest dla swoich bohaterów dość bezlitosny i ukazuje ich w całej swojej śmieszności i małości, to i tak pochyla się nad ich losem ze zrozumieniem i szacunkiem. Po drugie, broni się „Ruta Tannenbaum” także dlatego, że jest to dzieło doskonałe pod względem artystycznym: piękny, poetycki język Jergovicia, rozbudowane dygresje uzupełniające główną historię, opis szarej i nudnawej codzienności nabierający pod jego piórem jakiegoś niewiarygodnego blasku, historia świata przed Zagładą, a przecież za sprawą talentu i zamysłu Jergovicia pełna życia i mimo wszystko nadziei na lepsze jutro. Po trzecie wreszcie, trzeba podkreślić wartość fabularną „Ruty Tannenbaum”, a więc sposób, w jaki autor prowadzi czytelnika przez opowiadaną historię oraz świat przedstawiony, który dla niego stworzył – przez realia historyczne, bohaterów, miejsca, dialogi.

4. I jeszcze o jednej sprawie muszę wspomnieć na koniec, a mianowicie o zupełnie dla mnie niezrozumiałej polityce wydawniczej rodzimych oficyn: Miljenko Jergović tłumaczony jest na ponad 20 języków, jest jednym z najwybitniejszych pisarzy jugosławiańskich, jest też laureatem ponad dziesięciu nagród bośniackich i chorwackich, Nagrody im. E.M. Remarquue’a i Premio Napoli, a także nagrody im. Mesy Selimovicia za najlepszą powieść z obszaru Bośni i Hercegowiny, Serbii, Chorwacji i Czarnogóry (za „Rutę Tannenbaum”, rok 2007). Według chorwackiej Wikipedii bibliografia Jergovicia liczy 20 książkowych pozycji. Czas więc na pytanie powtórkowe o to, ile z tych dzieł znamy po polsku? Przypominam: trzy. Powinienem dodawać, że jest to sytuacja domagająca się zmiany?
Miljenko Jergović: „Ruta Tannenbaum”. Przeł. Wydawnictwo Czarne. Wołowiec 2008 [seria: Inna Europa, inna literatura].