JEDEN WIERSZ, JEDEN KOMENTARZ
A
A
A
m. m. decyduje się napisać
wiersz dla kierowców autobusów pod znamiennym
tytułem „zniechęcony zaglądam do szoferek
kierowców”. apokryf
przedostatni autobus zjechał już dawno
do swojej zajezdni. za oszronioną barierką
mróz podszczypuje czarną skórę asfaltu.
można mówić o przesileniu ciszy,
nostalgicznym mrużeniu półprzymkniętych
powiek okiennic, lub tym podobnych. my jednak
gadamy o tym kto kogo, albo z kim kto.
zarwać, zaliczyć, zapomnieć. mówię wszystkim,
że w takie noce zdarzają się cuda. nawet tutaj,
na tym osiedlu, w tym mieście. może nikt
nie skopie mi tyłka, gdy wyskoczę po fajki.
nieco znużony wychodzę, gdy tamci
celebrują kolejną butelkę rodzimego wina,
dłonie mężczyzn prasują fałdy wilgotnej,
damskiej bielizny, z radia sączy się wolno
najlepszy kawałek cave’a i czyjaś dupa,
opakowana jak urodzinowy prezent w obcisłą
mini spódniczkę próbuje mnie jeszcze zatrzymać
na schodach. nie, nie. mówię. teraz wolę
swoją pojedynczość, oblodzone ulice i na prawym
pasie zepsuty autobus, w którego szoferce,
przy żarze żarówki kierowca rozmawia
z dziewczyną z plakatu.
napiszesz o mnie wiersz? pyta
i błagalnie zagląda mi w oczy.
***
W roku 1998 poszukiwałem tematu dla swojej pracy magisterskiej. Przyświecało mi pragnienie opisania zjawiska świeżego, niepodległego jeszcze syntetycznej ocenie krytycznej. Popularność poczynań grupy poetyckiej Na Dziko kierowała moją uwagę w stronę twórczości jej lidera – Macieja Meleckiego. Opublikowane niemal równocześnie dwa tomy wierszy mikołowskiego poety: „Te sprawy” (1995) i „Niebezpiecznie blisko” (1996) dawały mi asumpt ku temu, by zamierzenie to ucieleśnić, czego efektem stała się opublikowana trzy lata później książeczka krytycznoliteracka „Grupa Na Dziko. Socjologia i poetyka zjawiska” (2001). Niepozbawiona wad i defektów, do czego przyznaję się raczej niechętnie, stanowiła przecież pierwszą próbę opisu fenomenu młodej „śląskiej” literatury.
W wierszach z pierwszych tomów Meleckiego, przypominających sporządzane „na gorąco” notatki, znajdowałem potężny zastrzyk metafizyki. Wpisany w namacalną skończoność świata przedstawionego dramat człowieka stał się fundamentem, na którym sam zacząłem budować własne konstrukcje poetyckie. Jednak w opublikowanych: w roku 1999 „Zimnych ogrodnikach”, a później, w roku 2001, „Przypadkach i odmianach” odchodzi Melecki od sprawozdawczej reporterki, a liryki mikołowskiego poety, jak widzi to Siwczyk, wybijają się na artystyczną niepodległość. „Leksykalne, niezapośredniczone w żadnej z dobrze oswojonych przez krytykę poetyk, brzmienie frazeologii jego wierszy być może jest słyszalne jedynie przez czytelnika, który jest w stanie podjąć ryzyko wycieczki na manowce jego świata, na obrzeża i peryferie mowy różnorodnych dyskursów” – pisze w posłowiu do opublikowanego właśnie wyboru Siwczyk. Postępujący radykalizm Meleckiego ujawnia się w roku 2005 w „Bermudzkich historiach”, opisujących historię zanikania. Czego? Kogo? Przekonać się o tym można najlepiej, sięgając po „Zawsze wszędzie indziej”, wybór wierszy Macieja Meleckiego z lat 1995-2005. Polecam.
Maciej Melecki „Zawsze wszędzie indziej” (Wybór wierszy z lat 1995 – 2005), Wydawnictwo Portret, Olsztyn, 2008.
wiersz dla kierowców autobusów pod znamiennym
tytułem „zniechęcony zaglądam do szoferek
kierowców”. apokryf
przedostatni autobus zjechał już dawno
do swojej zajezdni. za oszronioną barierką
mróz podszczypuje czarną skórę asfaltu.
można mówić o przesileniu ciszy,
nostalgicznym mrużeniu półprzymkniętych
powiek okiennic, lub tym podobnych. my jednak
gadamy o tym kto kogo, albo z kim kto.
zarwać, zaliczyć, zapomnieć. mówię wszystkim,
że w takie noce zdarzają się cuda. nawet tutaj,
na tym osiedlu, w tym mieście. może nikt
nie skopie mi tyłka, gdy wyskoczę po fajki.
nieco znużony wychodzę, gdy tamci
celebrują kolejną butelkę rodzimego wina,
dłonie mężczyzn prasują fałdy wilgotnej,
damskiej bielizny, z radia sączy się wolno
najlepszy kawałek cave’a i czyjaś dupa,
opakowana jak urodzinowy prezent w obcisłą
mini spódniczkę próbuje mnie jeszcze zatrzymać
na schodach. nie, nie. mówię. teraz wolę
swoją pojedynczość, oblodzone ulice i na prawym
pasie zepsuty autobus, w którego szoferce,
przy żarze żarówki kierowca rozmawia
z dziewczyną z plakatu.
napiszesz o mnie wiersz? pyta
i błagalnie zagląda mi w oczy.
***
W roku 1998 poszukiwałem tematu dla swojej pracy magisterskiej. Przyświecało mi pragnienie opisania zjawiska świeżego, niepodległego jeszcze syntetycznej ocenie krytycznej. Popularność poczynań grupy poetyckiej Na Dziko kierowała moją uwagę w stronę twórczości jej lidera – Macieja Meleckiego. Opublikowane niemal równocześnie dwa tomy wierszy mikołowskiego poety: „Te sprawy” (1995) i „Niebezpiecznie blisko” (1996) dawały mi asumpt ku temu, by zamierzenie to ucieleśnić, czego efektem stała się opublikowana trzy lata później książeczka krytycznoliteracka „Grupa Na Dziko. Socjologia i poetyka zjawiska” (2001). Niepozbawiona wad i defektów, do czego przyznaję się raczej niechętnie, stanowiła przecież pierwszą próbę opisu fenomenu młodej „śląskiej” literatury.
W wierszach z pierwszych tomów Meleckiego, przypominających sporządzane „na gorąco” notatki, znajdowałem potężny zastrzyk metafizyki. Wpisany w namacalną skończoność świata przedstawionego dramat człowieka stał się fundamentem, na którym sam zacząłem budować własne konstrukcje poetyckie. Jednak w opublikowanych: w roku 1999 „Zimnych ogrodnikach”, a później, w roku 2001, „Przypadkach i odmianach” odchodzi Melecki od sprawozdawczej reporterki, a liryki mikołowskiego poety, jak widzi to Siwczyk, wybijają się na artystyczną niepodległość. „Leksykalne, niezapośredniczone w żadnej z dobrze oswojonych przez krytykę poetyk, brzmienie frazeologii jego wierszy być może jest słyszalne jedynie przez czytelnika, który jest w stanie podjąć ryzyko wycieczki na manowce jego świata, na obrzeża i peryferie mowy różnorodnych dyskursów” – pisze w posłowiu do opublikowanego właśnie wyboru Siwczyk. Postępujący radykalizm Meleckiego ujawnia się w roku 2005 w „Bermudzkich historiach”, opisujących historię zanikania. Czego? Kogo? Przekonać się o tym można najlepiej, sięgając po „Zawsze wszędzie indziej”, wybór wierszy Macieja Meleckiego z lat 1995-2005. Polecam.
Maciej Melecki „Zawsze wszędzie indziej” (Wybór wierszy z lat 1995 – 2005), Wydawnictwo Portret, Olsztyn, 2008.
”artPAPIER” jest patronem medialnym wyboru wierszy Macieja Meleckiego z lat 1995 – 2005 „Zawsze wszędzie indziej”.
KONKURS Wśród osób, które do 25 grudnia 2008 prześlą na adres mailowy redakcji redakcja@artpapier.com prawidłową odpowiedź na pytanie:
z którego tomu wierszy Macieja Meleckiego pochodzi wiersz: „zniechęcony zaglądam do szoferek kierowców”?, rozlosujemy pięć, ufundowanych przez wydawnictwo Portret egzemplarzy tomiku „Zawsze wszędzie indziej”. W temacie maila prosimy wpisać: Konkurs. .
KONKURS Wśród osób, które do 25 grudnia 2008 prześlą na adres mailowy redakcji redakcja@artpapier.com prawidłową odpowiedź na pytanie:
z którego tomu wierszy Macieja Meleckiego pochodzi wiersz: „zniechęcony zaglądam do szoferek kierowców”?, rozlosujemy pięć, ufundowanych przez wydawnictwo Portret egzemplarzy tomiku „Zawsze wszędzie indziej”. W temacie maila prosimy wpisać: Konkurs. .
Zadanie dofinansowane ze środków budżetu Województwa Śląskiego. Zrealizowano przy wsparciu Fundacji Otwarty Kod Kultury. |