ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

15 października 20 (68) / 2006

Izabela Franckiewicz,

ŚWIAT KOBIET OKIEM ALMODÓVARA

A A A
Kino Pedra Almodóvara ma wielu zwolenników, ale są też tacy, których ono irytuje. Mimo to nie ulega wątpliwości, że reżyser wyrobił sobie markę i, wybierając się na jego film, spodziewamy się spotkania ze znajomą już konwencją. Jednak konwencja w przypadku Almodóvara, nie jest tożsama z przewidywalnością fabuły – ta w „Volverze” pełna jest niespodzianek i zwrotów akcji. Od pierwszego kadru widoczny jest również wypracowany przez reżysera styl, którego wiernie się trzyma.

Ukontentowani mogą być z pewnością ci, którzy preferują jego wcześniejsze filmy w stylu „Kobiet na skraju załamania nerwowego”. Almodóvar bowiem wrócił do obrazowania kobiet, co udaje mu się, trzeba przyznać, wyjątkowo dobrze. W „Volverze” nie brak również charakterystycznego dla tego reżysera, raczej „czarnego” poczucia humoru i fantastycznych, absurdalnych wręcz sytuacji, w jakich stawia bohaterki swej opowieści. Jak zwykle niezwykle wprawnie balansuje też między tragedią a komedią.

„Volver” to opowieść o losach wielopokoleniowej rodziny, a dokładniej jej żeńskiej części. Jej męskim przedstawicielom bowiem nie udało się pozostać w świecie żyjących. Ojciec głównej bohaterki – Rajmundy – poniósł, jak się okaże zasłużoną śmierć, w pożarze. Mąż zaś, leń i obibok, przypłacił życiem próbę molestowania własnej córki. Nawet po śmierci pozostał dla Rajmundy balastem. Do jej dotychczasowych problemów związanych z utrzymaniem rodziny, dochodzi bowiem konieczność zatuszowania śmierci męża, a także perypetie z siostrą i, jak sama uważa, nieżyjąca matką. Rajmunda to jednak niezwykle energiczna, silna i dzielna kobieta, która śmiało radzi sobie z przeciwnościami losu i stawia czoło wyzwaniom, które zsyła jej los. Można doszukać się w tej postaci cech wcześniejszych bohaterek Almodóvara. Jest w niej trochę Kiki, trochę Pepy z „Kobiet na skraju załamania nerwowego”, ale i Glori z „Czym sobie na to zasłużyłam?, a zarazem jest to zupełnie nowa postać. Każda z bohaterek Volvera jest inna, każda równie barwna.

Ma się wrażenie, że „Volver” jest powrotem Almodóvara do kina sprzed „Wszystko o mojej matce”. Jest to powrót, a nie regres. Reżyser nie cofnął się ze swej drogi, ale raczej pozbierał swoje doświadczenia filmowe. Znów udało mu się zrobić film emanujący lekkością, świetnie się oglądający, ale wcale nie łatwy i powierzchowny. Jego intuicja w doborze obsady aktorskiej i tym razem nie zawiodła. Nie uznałabym jednak „Volvera” za arcydzieło życia Almodóvara. Wierzę bowiem, że będzie nim któryś z kolejnych filmów tego reżysera. Mam wrażenie, że choć Almodóvar od lat jest taki sam, nie powiedział jeszcze wszystkiego w dziedzinie sztuki filmowej, nie postawił kropki nad „i” w swojej twórczości. „Volver” z pewnością jest ważnym w nią wkładem. Dlatego warto ten film zobaczyć.
„Volver” Reż.: Pedro Almodóvar. Scenariusz: Pedro Almodóvar. Obsada: Penelope Cruz, Carmen Maura, Lola Duenas, Blanca Tortillo. Gatunek: komedia obyczajowa. Hiszpania 2006, 121 min.