ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (261) / 2014

Mirella Siedlaczek-Mikoda,

POMNIK TRWALSZY NIŻ ZE SPIŻU (ELIZABETH GASKELL: 'ŻYCIE CHARLOTTE BRONTË')

A A A
Kiedy od wydania książki w języku oryginalnym mija sto pięćdziesiąt lat, trudno oczekiwać, że będzie to sensacja medialna na miarę skandalizujących wspomnień czyjejś byłej żony, quasi autobiograficznej opowieści z show-biznesu. Gdyby Charlotte Brontë zmarła trzy lata temu, wydanie biografii zbiegłoby się z sesją zdjęciową jej autorki na wrzosowiskach Yorkshire, może we wnętrzach domu opisywanej bohaterki. Elizabeth Gaskell zasiadłaby na kanapie programów śniadaniowych albo wieczornych talk-show. Owdowiały mąż odpowiadałby na pytania dziennikarzy, tym bardziej niewygodne, że szybko wstąpił w nowy związek. Doskonale wiemy, jak wyglądałaby następna pani Nicholls. Na szczęście dla legendy, która ciągle spowija życie rodzeństwa z małego Haworth, większość tajemnic spłonęła wraz z korespondencją, być może rękopisy nie płoną, lecz Charlotte  udało się zabrać do grobu odpowiedzi na pytania nurtujące brontëanistów od stu pięćdziesięciu lat. Drobniutka, nieśmiała i brzydka trzydziestolatka przeszła do historii literatury angielskiej i światowej jako autorka odczytywanych autobiograficznie „Jane Eyre”, „Shirley”, „Profesora”, jej siostrę Emily Jane unieśmiertelniły „Wichrowe Wzgórza”, najmłodsza z rodzeństwa Anne uwieczniła swoje guwernerskie losy w „Agnes Grey” i poruszyła odważny obyczajowo problem przemocy domowej w „Lokatorce Wildfell Hall”.

Tekst Gaskell  poprzedza wstęp Eryka Ostrowskiego, autora wydanej w ubiegłym roku książki „Charlotte i jej siostry  śpiące”, która rewidowała tradycyjną recepcję powieści sióstr Brontë i przybliżała polskiemu czytelnikowi ostatnie ich interpretacje, w tym kontrowersyjne odczytanie biografii Charlotte z książki Michelle Carter „Grom Charlotte Bronte. Prawda kryjąca się za geniuszem sióstr Bronte”. Ostrowski szczegółowo i empatycznie wprowadza do lektury biografii Gaskell, wyznaczającej pewien model biografistyki. Cechą szczególną była przyjaźń z podmiotem pracy, znajomość jej rodziny, dostęp do rękopisów, listów, możliwość przeprowadzenia wywiadów itp. Ta wymarzona sytuacja niosła za sobą zagrożenie wewnętrznej lub zewnętrznej cenzury, liczenia się z zdaniem osób żyjących. Tutaj zaś ujawnił się brak obiektywizmu autorki – szczególnie w wątku zgubnego wpływu pani Robinson na Branwell Brontë, w którym Gaskell uczyniła z przyszłej lady Scott postać demoniczną.

Biografia Gaskell powstała na zamówienie pastora Brontë, który poznał jej autorkę jeszcze za życia swojej najstarszej córki. Ten swoisty pomnik wystawiony Charlotte w dwa lata po jej śmierci wiele wyjaśnił, ale równie wiele skomplikował. O dokładnych konsekwencjach obcowania z przedmiotem badań pisze Ostrowski. Niezaprzeczalnym walorem pracy jest duży wybór listów samej Charlotte. Biografia rozpoczyna się dokładnym opisem topografii regionu z elementami opisu socjologicznego, kontrast między mieszkańcami York a innych regionów przypomina, że Gaskell jest autorką powieści „Północ Południe”, konstrukcyjnie opartej o różnice między twardymi, szorstkimi, wręcz grubiańskimi mieszkańcami Północy, a bardziej cywilizowanymi południowcami. Przytacza własne, dość odstręczające doświadczenie i ujawnia niestety własny brak obiektywizmu. Dziś domagamy się od biografii jak największej przejrzystości, u Gaskell mamy do czynienia z filtrem obyczajowości wiktoriańskiej i pozytywistycznym stosunkiem do tzw. uboższych warstw. Wiemy, jakich cięć dokonała autorka w imię zbudowania pomnika przyjaciółce. Właściwy początek jest gotową sceną filmową, oto zbliżenie na płytę epitafijną w miejscowej kaplicy, a tam zajmujące wiele miejsca zdania poświęcone matce, starszym siostrom, potem szczuplejsze wspomnienia o Branwellu, Emily i Annie, wreszcie zdania o samej Charlotte. I w ten sposób biografka przechodzi do podmiotu swojej opowieści, zaczynając od cienia rzucanego przez śmierć, wytrwałą towarzyszkę rodziny Brontë. Czytamy „Życie Charlotte Brontë”  niczym powieść, czasem delikatną, liryczną, czasem pragmatyczną, innym razem przygnębiającą. Rozdziały o samotnym życiu sióstr, ich samowystarczalności i częściowo dobrowolnym, częściowo wymuszonym osamotnionym życiu przystaje do naszych wyobrażeń o wiktoriańskich bohaterkach, gorzka wędrówka przesyłki z rękopisami pomiędzy wydawcami, niemożliwe do spełnienia marzenia o założeniu szkoły, zdroworozsądkowa decyzja o nauce w Brukseli równoważą dawkę liryczności, wreszcie bynajmniej nie szczęśliwe zakończenie, które utrwaliło legendę o trzech utalentowanych, lecz skazanych na krótkie życie siostrach. Gaskell unieśmiertelniła Charlotte, Emily, Anne i Branwella, rozpisując dla nich role. Jeśli ma rację Ostrowski w „Charlotte i jej siostrach śpiących”, to Gaskell zrealizowała plan najstarszej z rodzeństwa, zamykając usta tym, którzy twierdzili, że tak naprawdę autorką powieści stanowiących kanon literatury brytyjskiej i podwaliny pod powieść psychologiczną jest jedynie Currer Bell. Ale pamiętajmy, że choć obdarzona przez swój obiekt dużym zaufaniem, autorka nie mogła poznać reszty jej rodzeństwa i tym samym argumenty zwolenników tezy, którą na gruncie polskim przedstawił Ostrowski, o właściwym autorstwie Charlotte zyskują na znaczeniu. W ogóle koincydencja wydawnicza sprawia, że najlepiej czytać Gaskell w świetle Ostrowskiego i odwrotnie. Nawet jeśli oznacza to odarcie z romantycznej legendy o genialnym rodzeństwie, a więcej mówi o samotnym, pracowitym umyśle, rozdartym między pisarstwem a chęcią ochrony rodziny za wszelką cenę. Tylko prawda jest ciekawa, prawda? Ta zresztą pozostaje dość dramatyczna, tak jak zakończenie przedostatniego rozdziału: „Wczesnym rankiem w sobotę, 31 marca, uroczyste bicie dzwonu w kościele w Haworth obwieściło fakt jej śmierci mieszkańcom, którzy znali ją od dziecka i którym serca zadrżały w piersiach, gdy pomyśleli o dwóch mężczyznach siedzących teraz samotnie i w opuszczeniu w tym starym, szarym, kamiennym domu”. Niezwykle filmowa, romantyczno-wiktoriańska scena jak z powieści Brontë. Nie wiem, czy dzisiaj Gaskell broni się jako pisarka powieści obyczajowych, ale monument przez nią wykuty trzyma się mocno.
Elizabeth Gaskell: „Życie Charlotte Brontë”. Tłum. Katarzyna Malecha. Wydawnictwo MG. Kraków 2014.

"artPapier" objął nad książką Wydawnictwa MG patronat medialny.