ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 października 19 (355) / 2018

Maja Baczyńska,

KONTEMPLACJA PRZEMIJANIA

A A A
„Pie Jesu” to jedna z najpiękniejszych płyt, jakich miałam przyjemność wysłuchać w ostatnim czasie. Brzmienie istniejącego od 2002 roku Chóru Katedry Warszawsko-Praskiej Musica Sacra pod dyrekcją Pawła Łukaszewskiego jest delikatne, dźwięczne, czyste, a interpretacja odpowiednio skontrastowana i ekspresyjna, zaś chorałowe solówki Joanny Łukaszewskiej wprowadzają w nastrój zadumy i mogą stanowić wspaniały wstęp do duchowej kontemplacji. To, co urzeka w prezentowanym nagraniu, to autentyzm interpretacji i świetny warsztat wokalny zespołu oraz przemyślana koncepcja całego albumu. Do projektu zaproszono dziewięciu współczesnych, polskich kompozytorów (Stanisław Moryto, Marian Borkowski, Sebastian Szymański, Marcin Łukaszewski, Łukasz Farcinkiewicz, Marek Raczyński, Julia Seeholzer, Michał Malec, Paweł Łukaszewski). Początkowo postawiono im za zadanie napisanie dwóch wersji utworów na chór mieszany oraz chór żeński, z zachowaniem kontekstu liturgicznego, choć finalnie na płycie znalazły się kompozycje przeznaczone wyłącznie na głosy kobiece. Śpiew gregoriański stanowi tu swoisty łącznik pomiędzy poszczególnymi kompozycjami, które można by rozpatrywać jako muzyczne medytacje na temat śmierci i odkupienia.

Dobór utworów stanowi bardzo ciekawą panoramę polskiej muzyki współczesnej i ukazuje wielość możliwości w twórczym podejściu do tematu przewodniego. „Teksty liturgii za zmarłych przez wieki inspirowały kolejnych kompozytorów – pisze we wstępie do albumu Emilia Dudkiewicz – (…) przez dźwiękowe konstrukcje wyrażali własne obawy i nadzieje związane z życiem po śmierci”. Co interesujące, pochodzący z „Dies irae” dwuwiersz „Pie Jesu Domine, dona eis requiem” (w Polsce znany jako popularne: „Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie”) nie był jak dotąd zbyt często opracowywany w światowej literaturze muzycznej, a na gruncie polskim, pomimo obecności w praktykach pobożnościowych, niemal wcale.

Prawie każda z prezentowanych na krążku kompozycji jest inna – twórcy posługują się odmiennym językiem muzycznym, inaczej podchodzą do duchowości w muzyce, posługują się jedynie tym samym aparatem wykonawczym. Jednocześnie, właśnie dzięki krystalicznemu brzmieniu Chóru Katedry Warszawsko-Praskiej, całość brzmi niesłychanie spójnie. Nagle zaczynamy dostrzegać podobieństwa pomiędzy poszczególnymi elementami tego muzycznego konglomeratu, niekiedy też wsłuchiwać się w różnice i niuanse; ale przez wszystkie utwory przebijają emocje – wszystkie na pozór stonowane, jeśli chodzi o melodykę, rytmikę czy harmonię, jednak w rzeczywistości intensywne w przekazie, pełne głębi odpowiedniej do kontekstu albumu. Choć trzeba przyznać, że krążek jest raczej dedykowany słuchaczom rozmiłowanym w muzyce chóralnej i doceniającym wartość życia duchowego. Wykonawcy kierują się zatem ze swoim repertuarem do bardzo konkretnej grupy odbiorców.

Na krążku znalazł się utwór Stanisława Moryto, kompozytora, organisty i dawnego Rektora Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, który kilka miesięcy temu zmarł, pozostawiając po sobie wiele świetnych kompozycji, a wśród nich właśnie „Pie Jesu Domine”. Jest to kompozycja wprost przejmująca; mając świeżo w pamięci przedwczesne odejście tego wspaniałego kompozytora, wielu słuchaczy może pogrążyć się w głębszej refleksji. Na szczególną uwagę zasługuje również „Pie Jesu” Łukasza Farcinkiewicza, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że utwór ten może stać się „przebojem” muzyki klasycznej i żelazną pozycją w repertuarze przynajmniej polskich chórów. Z uwagi na swoją melodyjność na długo zapada w pamięć, jest liryczny, nieco nostalgiczny, ale też po prostu dobrze napisany, ponadto czuje się, że kompozytor doskonale panuje nad formą utworu. Wyjątkowe są także utwory Pawła Łukaszewskiego („Pie Jesu” i „In paradisum”), które wieńczą płytę. Zadziwiające, jak dwie różne kompozycje mogą stworzyć swoistą symbiozę – jak pytanie i odpowiedź, biel i czerń, smutek i radość. Z kolei w kompozycjach Michała Malca i Sebastiana Szymańskiego dotkniemy Tajemnicy, w utworach Julii Seeholzer i Marka Raczyńskiego zrozumiemy swój głęboko skrywany smutek, by z kolei dzięki muzyce Mariana Borkowskiego czy Marcina Łukaszewskiego odzyskać pokój i pogodę ducha. Właściwie każdy z prezentowanych utworów stanowi istotny etap w tej muzyczno-duchowej podróży, a całość przynosi ukojenie.

To absolutnie przepiękna płyta. I bardzo oryginalnie wydana (Requiem Records), biorąc pod uwagę rozkładaną okładkę imitującą witraż. Wszystko tu oddziałuje na wyobraźnię, wszystko uzdrawia.
"Pie Iesu" [Requiem Records 2018].