ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 marca 5 (413) / 2021

Ewelina Kawka,

NIE O RASIZM, LECZ O PIENIĄDZE TU IDZIE (CZARNA PLAŻA)

A A A
Najnowszy film w reżyserii Estebana Crespo nie skłania do pozytywnych refleksji. Twórca starał się bowiem podjąć w swej opowieści bardzo poważne wątki, jakimi są problemy państw afrykańskich, takich jak np. Sudan, Wybrzeże Kości Słoniowej, Nigeria, Libia itd., wykorzystywanych przez światowych potentatów ropy naftowej. Na ile jednak wywiązał się on ze swego zadania i przybliżył widzom tę problematykę?

Film Crespo jest dosyć niejasny. W trakcie seansu pojawia się mnóstwo pytań, ważnych – zdawałoby się – dla rozwoju fabuły, na które jednak nie otrzymujemy odpowiedzi. Główny bohater, Carlos, pracuje dla potentatów ropy naftowej, oczekując narodzin córki. Mężczyzna dowiaduje się, że ważny inżynier, pracujący na platformie wiertniczej, został porwany przez jego dawnego przyjaciela, i decyduje się jechać do Afryki, aby tę sprawę wyjaśnić. Podczas seansu nie pada nazwa konkretnego państwa, trudno również jednoznacznie określić, gdzie dokładnie rozgrywa się akcja. Bohaterowie rozmawiają w języku hiszpańskim, film kręcony był Ghanie, a organizacje pojawiające się w opowieści Crespo nie stanowią wystarczającej podpowiedzi do rozwikłania tej zagadki. Gdy bohater dociera na miejsce, widzom zostają podane szczątkowe informacje na temat jego przeszłości. Odkrywamy zatem, iż kiedyś mieszkał w afrykańskim kraju, będąc w bliskich relacjach z niektórymi mieszkańcami i mieszkankami, czego konsekwencje odkrywa, wracając tam po dziesięciu latach. Nie dowiadujemy się jednak, czy w Afryce przebywał wyłącznie służbowo, jak długo to trwało, co go do tego przywiodło. Nie znajdujemy również odpowiedzi na pytania, jaka była rola matki w całym przedsięwzięciu (prócz tego, że jako pracownica ONZ jest kimś znaczącym) oraz co zawierały dokumenty, stanowiące niejako ważny element głównej osi fabuły. To przez nie wszak ginie mnóstwo ludzi, w tym dwoje bohaterów ważnych dla opowieści. Jednak oprócz tego, że papiery podpisane zostały przez wpływowych ludzi oraz że wiele państw zapłaciłoby za nie mnóstwo pieniędzy – nie dowiadujemy się nic.

Przemyśleniem, do którego nas, widzów, może skłonić film Crespo, jest to, że problemem większym od problemu rasizmu, przynoszącym ludzkości znacznie więcej cierpienia, jest pęd człowieka za pieniądzem. Problematyki filmu nie stanowi wszak to, że akcja dzieje się na terenie państwa drugiego największego kontynentu; to, że w sprawę zamieszani są czarnoskórzy ani to, że dokumenty zostały podpisane przez prezydenta wywodzącego się spośród tej społeczności. Motorem akcji jest to, że wiele państw zapłaciłoby krocie, ażeby tylko otrzymać dostęp do wspominanych dokumentów. Sytuacja przedstawiona w filmie nie opiera się na dychotomii czarni – biali. Biali dzięki swoim pozycjom wykorzystują, w każdym możliwym tego słowa znaczeniu, innym białych, inni biali wykorzystują czarnych, którzy z kolei wykorzystują jeszcze innych białych oraz czarnych. Wszystko w imię pomnożenia majątku. Pieniądze, chęć dominacji, pęd ku agresji, który, jak pisał Zygmunt Bauman w swojej pracy pt. „Retrotopia, jak rządzi nami przeszłość”, nie jest bynajmniej kierowany przeciw ludziom w jakiś sposób „zasłużonym”, lecz przeciwko słabszym (Bauman 2018: s. 56). Jeśli Crespo chciał zaakcentować kwestie rasowe, to zrobił to nieudolnie.

Innym z problemów reżysera było przedstawienie bohaterów. Prezentacja postaci w opowieści Crespo przebiega w taki sposób, iż niezwykle trudno się z nimi utożsamić. Funkcja żony Carlosa, Susan, zdaje się ograniczać do tego, ażeby główny bohater miał do kogo wracać z Afryki. Przez zdecydowaną większość filmu mężczyzna jest na jednym z najgorętszych spośród kontynentów, walcząc, o wydostanie polityka z rąk domniemanego terrorysty. Susan w tym czasie niemal nie istnieje, będąc zaledwie wspomnieniem lepszych czasów.

Relacja między głównym bohaterem a jego synem, Calixto Batete, wydaje się nieco niezrozumiała. Z jednej strony Carlos niepokoi się losem syna i tym, czy chłopiec jest bezpieczny, z drugiej jednak – gdy ma go pod ręką i wie, że przynajmniej chwilowo nic mu nie grozi, zdaje się nie darzyć go absolutnie żadnym uczuciem. Zarówno na początku znajomości, jak i po kilku miesiącach wspólnego mieszkania. Widz może odnieść wrażenie, iż Carlos nie tyle darzy dziecko jakimś uczuciem, ile martwi się, ażeby kolejna osoba nie zginęła ze względu na powiązania z nim. Jak bowiem usłyszał od kilku bohaterek: „przynosi ludziom pecha” – i rzeczywiście kilka osób ginie, głównie ze względu na fakt znajomości z Carlosem. Zachowanie Calixto również trudno jednoznacznie zinterpretować, gdyż początki znajomości z ojcem wydają się trudne – chłopiec nie ma ochoty na prowadzenie dialogów z Carlosem. Jednocześnie również bez słowa sprzeciwu zgadza się na podróż z obcym człowiekiem na drugą półkulę i spędzenie z nim części życia. Jaki właściwie jest Calixto? Na podstawie filmu trudno określić osobowość tego dziesięciolatka.

Być może więc film Estabana Crespo skierowany jest do znawców problematyki krajów afrykańskich, laików bowiem obraz ten najprawdopodobniej nie wciągnie. Jednak czy rolą filmu fabularnego nie powinno być zainteresowanie widza nie tyle sytuacją polityczną czy tematyką, ile samą swoją fabułą? Czy film taki nie powinien zwrócić uwagi reszty świata na problemy, na które wcześniej uwagi nie zwracał – problemy Afryki? Niestety wypełnienie tej misji Estabanowi Crespo się nie powiodło.

Mimo że w kwestii technicznej trudno twórcom filmu coś zarzucić, to opowieść zupełnie nie wciąga. Muzyka ani trochę nie zapada w pamięć, sposób kręcenia scen pościgu nie tyle jest emocjonujący, ile irytujący (głównie ze względu na trzęsienie kamery i szybkie zmiany kadrów widz nie ma pewności, co właściwie dzieje się na ekranie). Bohaterowie wydają się wyjęci z czasu, trochę wzięci znikąd, a więc nie sposób poczuć do nich empatii i zasmucić się losem kolejnych, umierających na ekranie postaci.

Czym więc wyjaśnić fakt przyznania aż sześciu nominacji do nagrody Goya obrazowi Estabana Cresbo? Czy podjęcie ważnych tematów, jakimi są nierówności społeczne oraz ogromne różnice w sposobie funkcjonowania państw europejskich i afrykańskich, zwalnia twórców z wymagań, jakie widzowie mają wobec historii podejmujących wątki bardziej błahe? Bez wątpienia problematyka opowieści Crespo należy do tych, na które należy nieustannie zwracać uwagę widzów oraz opinii publicznej, jednak środki zastosowane przez reżysera niestety były niewystarczające, by jego głos w tych sprawach mógł mieć jakąkolwiek siłę oddziaływania.

LITERATURA:

Bauman Z.: „Retrotopia. Jak rządzi nami przeszłość”. Przeł. K. Łebek. Warszawa 2018.
„Czarna plaża” („Black Beach”). Reżyseria: Estaban Crespo. Scenariusz: Estaban Crespo, David Moreno. Obsada: Paulina Garcia, Rayk Arevalo, Melina Matthews, Candela Pena, Jimmy Castro, Oliver Bony, John Flanders i in. Hiszpania 2020. 110 min.