ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 lipca 13 (469) / 2023

Aleksandra Szymuś,

DZIĘKUJĘ I DOBRANOC! - POŻEGNANIE Z PANIĄ MAISEL ('WSPANIAŁA PANI MAISEL' - SEZON 5.)

A A A
Miriam „Midge” Maisel (Rachel Brosnahan) przez sześć lat zabawiała nas na scenie, kończąc każdy występ formułą „Thank you and goodnight!”. Przez pięć sezonów oglądaliśmy jej wzloty i upadki w drodze do wielkiej kariery. Śmialiśmy się z nią, płakaliśmy, denerwowaliśmy się i przez cały ten czas gorąco jej kibicowaliśmy, bo dla wszystkich fanów Midge była po prostu przyjaciółką. Ale wszystko, co dobre, kiedyś się kończy, a jeśli wziąć pod uwagę spadającą jakość ostatnich odcinków (a nawet sezonów), może dobrze, że przyszło nam pożegnać panią Maisel właśnie w tym momencie. Równocześnie finałowy sezon pozostawia wiele niedomkniętych wątków, które aż proszą się o kolejny sezon lub przynajmniej dodatkowy odcinek. Niemniej jednak niezależnie od tego, czy podobał nam się finał serialu, nie można mu odmówić wielu wzruszających momentów i emocjonujących scen.

Przygoda Miriam „Midge” Maisel rozpoczyna się, gdy po czterech latach małżeństwa mąż (Michael Zegen) zostawia ją dla swojej sekretarki. Tego wieczoru rozzłoszczona (i pijana) Midge po raz pierwszy staje na scenie (i po raz pierwszy zostaje aresztowana). Talent kobiety odkrywa barmanka Susie (Alexis Bronstein), która (marząc o zostaniu sławną menadżerką) od tej pory będzie robić wszystko, aby pani Maisel odniosła ogromny sukces.

Nagrodzony dwudziestoma nagrodami Emmy, serial zachwyca wspaniałym klimatem przełomu lat 50. i 60. Kobiety noszą kolorowe, eleganckie kreacje, po ulicach jeżdżą pastelowe cadillaki, a wnętrza mieszkań na Upper West Side są eleganckie i szykowne. Ten piękny obraz Nowego Jorku był jednym z powodów, dla których zakończenie serialu i wątki bohaterów wydają się nazbyt przyspieszone. Amazon zajmuje się produkcją drugiego sezonu najdroższego serialu na świecie – „Pierścieni władzy”. Twórczyni „Wspaniałej pani Maisel” w jednym z wywiadów zasugerowała, że właśnie na rzecz tej produkcji jej serial został zakończony przedwcześnie (zob. Reynolds 2023).

Piękna scenografia i kostiumy kontrastują z życiem bohaterki, które w jednej chwili, z pięknej bajki, zamieniło się w ponury koszmar. Pozostawiona samej sobie Midge odkrywa, że świat wcale nie jest taki kolorowy, jak zawsze jej się wydawało, a szczególnie jeśli jest się kobietą. I to taką, która nagle zaczęła odstawać od reszty, kobietą, która nie pasuje do pięknego obrazka bogatych i szanowanych żydowskich rodzin z Manhattanu. Jej rodzice, w szczególności matka (Marin Hinkle), nie chcą przyjąć do wiadomości, że małżeństwo córki się rozpadło, i to ją obarczają winą za to, że mąż ją zostawił.

Trudno nie czuć sympatii do pani Maisel. Sytuacja, w której się znalazła, może budzić w widzu współczucie i sprawić, że będzie on kibicował jej w trudnej drodze do spełnienia marzeń i zdobyciu kariery. Midge spotyka na swojej drodze wiele przeszkód, a większość wynika przede wszystkim z tego, że jest kobietą. Przełom lat 50. i 60. to czas, w którym nie do pomyślenia było, aby kobieta na scenie opowiadała o problemach łóżkowych, przeklinała i nie bała się wyrażać swojego zdania, chyba że śmiesznie się przebierała jak Sophie Lennon (Jane Lynch). Na przykładzie Lenny’ego Brucea (Luke Kirby) widzimy, że nawet mężczyznom w tym zawodzie nie było łatwo. Midge jednak nie bała się walczyć o swoje i ta postawa przysporzyła bohaterce nie tylko mnóstwo kłopotów na ekranie, ale również zapewniła produkcji wielu oddanych fanów, którzy wokół serialu stworzyli swego rodzaju kult (wystarczy spojrzeć na liczbę kobiet przebranych za Midge i Susie na Halloween lub na to, ile osób tworzy grafiki, obrazy, a nawet ciasteczka inspirowane serialem [zob. instargram.com]).

Migde była dowcipna, naturalna i spontaniczna, nigdy się nie poddawała i zacięcie dążyła do wyznaczonego celu. Te cechy z jednej strony zapewniły jej sympatię widzów, ale być może sprawiły, że nie zauważyliśmy jej prawdziwego oblicza – egocentrycznej, pyskatej kobiety, która przez całe życie walczy o dostrzeżenie. Ojciec Miriam, Abe (fantastyczny Tony Shalhoub), nigdy nie poświęcał córce wystarczającej uwagi. To syn był dla niego najważniejszy i to na jego edukacji i karierze skupił całą swoją uwagę. Miriam zawsze musiała radzić sobie sama i w momencie próby (po odejściu męża) udowodniła, że doskonale potrafi o siebie zadbać.

Pani Maisel wiele razy podkreślała, że pragnie prawdziwej sławy. Piąty sezon miał być pięknym zwieńczeniem długiej i bardzo wyboistej drogi ku wielkiej karierze. Przez cztery sezony twórcy bawili się widzem, którego przez cały ten czas męczyło pytanie, czy bohaterce uda się spełnić marzenia czy nie. Gdy wydawało się, że kariera Midge stanęła

w miejscu, a jej pragnienia są bardzo dalekie od realizacji, zakończenie czwartego sezonu dało nadzieję, że może jeszcze nie wszystko stracone. Jej przepustką do wielkiej kariery miał być program Gordona Forda (Reid Scott).

Wiele seriali, nieważne jak popularnych, zawiodło widzów ostatnim sezonem (np. „The Walking Dead”, „Pamiętniki wampirów”, „Plotkara”, „Zagubieni”). Ostatni sezon „Wspaniałej pani Maisel” zdecydowanie się do nich nie zalicza (co pokazują np. wysokie oceny w serwisie IMDb – 8,4 dla sezonu i 9,5 dla finału), jednak trudno pozbyć się wrażenia, że, tak jak dialogi w serialu, był on bardzo szybki i zostawił po sobie wiele niedomkniętych wątków i pytań bez odpowiedzi.

Piąty sezon przybrał zupełnie nową technikę narracyjną – czasy „teraźniejsze” przeplatały liczne skoki w przyszłość. Przeskoki w czasie są częstym zabiegiem wykorzystywanym przez twórców w ostatnich sezonach seriali. Czasem się one sprawdzają (np. „Ród smoka”, „Fringe: Na granicy światów”, „Parks and Recreation”), czasem nie („Słodkie kłamstewka”, “The Walking Dead”, „Jess i chłopaki”). Skoki w czasie umożliwiają widzom wgląd w przyszłość bohaterów serialu, pozwalając odświeżyć fabułę i dodać kolejne ciekawe wątki w opowieści, która być może nie miała już zbyt wiele do powiedzenia w „teraźniejszości”. Ukazanie przyszłości postaci otwiera ich twórcom wiele ciekawych dróg i kreatywnych możliwości zakończenia historii.

Jednak w przypadku „Wspaniałej pani Maisel” skoki w przyszłość nie tylko pozbawiły serial tajemnicy, ale też pozostawiły po sobie wiele niedopowiedzeń i otwartych furtek (być może dla potencjalnych spin-offów). Urywkowo poznajemy przyszłe losy Midge i jej bliskich, które w ostatecznym rozrachunku okazują się zupełnie bez znaczenia. Oglądając sezon piąty, odnosi się wrażenie, że twórcy mieli zbyt wiele pomysłów i niestety zabrakło im czasu, by je wszystkie zrealizować. Z pomocą miały przyjść urywki z przyszłości, niestety w rzeczywistości wprowadziły one zbyt wiele zamieszania i zmarnowały czas, który można było wykorzystać na domknięcie wątków, które nie zostały rozwiązane w finałowym odcinku.

W „Białym Lotosie” ukazane na początku sezonu tajemnicze wydarzenie z przeszłości sprawia, że nawet gdy fabuła zwalnia, chętnie oglądamy serial do końca, żeby zobaczyć, kto zginie. We „Wspaniałej pani Maisel” ten zabieg działa zupełnie odwrotnie. Wgląd w przyszłość odbiera chęci do kontynuowania oglądania, ponieważ nieważne, co się wydarzy, wiemy już, że przyszłość bohaterów i tak będzie inna. Nawet jeśli Midge wróci do męża, będzie to krótkotrwałe. Gdy Midge i Susie będą świętować swój sukces, to nieuchronnie ich drogi na kilka lat się rozejdą. Jeśli w programie Gordona Forda spotkają panią Maisel jakieś trudności (co oczywiście miało miejsce), to i tak wiemy, że ostatecznie wszystko dobrze się skończy, bo program ten zapewni jej wielki przełom.

Każdy odcinek finałowego sezonu otwierał nowe wątki w życiu bohaterów i pozostawiał pytania bez odpowiedzi. Co zaszło między Miriam i jej dziećmi? Jak wyglądała relacja Abe’a z wnuczką? Co zrobił Joel, że wylądował w więzieniu? Co się stało z Lennym Bruceem? Dlaczego Miriam i Susie odwiedziły go w 1965 roku? Co się stało z Rose i dlaczego jej biznes upadł? Co z klubem Joela? Czy jego rodzice się wyprowadzili? Dlaczego Midge zdecydowała się pogodzić z Susie? Finał nie odpowiada na żadne z tych pytań, a w zamian dodaje kolejne.

Najlepszym momentem finału (poza wzruszającą przemianą Abe’a i jego pełnym wsparciem kariery córki) były jej cztery minuty w programie Gordona Forda. Na ten moment czekaliśmy przez sześc długich lat – wielki przełom Midge. Początek jej światowej kariery. Ale czy naprawdę go widzieliśmy?

W tym wielkim wystąpieniu Midge podsumowała swoje zmagania jako komiczki. Mówiła o rozstaniu z mężem, rodzinie, dzieciach i trudnościach, jakie spotkały ją po drodze. Jej występ był przejmujący i wzruszający, nie tylko dlatego, że po raz pierwszy oglądali ją jej najbliżsi (i tym razem każdy był trzeźwy), ale też wydawał się niezwykle aktualny. Nieważne, czy żyjemy w 2023 roku, czy w latach 60., kobiety dalej zmagają się z trudnościami, które mężczyznom nie są znane. W swoim przełomowym momencie pani Maisel dodaje kobietom odwagi, by realizowały swoje pasje i marzenia, by były niezależne i nie przejmowały się innymi. Przez całe życie Midge musiała dostosowywać się do otaczającego ją świata. Przez lata mierzyła się z lekceważeniem ze strony mężczyzn, chociaż była bystrzejsza i bardziej utalentowana od nich. Musiała grać według ustalonych przez mężczyzn zasad. Jednak, jak sama powiedziała, nigdy nie była dobra w przestrzeganiu zasad. W tym jednym momencie postawiła wszystko na jedną kartę i odważyła się sięgnąć po marzenia.

Te cztery minuty w programie Gordona Forda były wspaniałym zwieńczeniem serialu, jednak nie dały nam odpowiedzi na to, jak Midge została sławna. Wystąpiła w programie, ale co potem? Co stało się po programie? Zobaczyliśmy występ, ale nie wiemy, co dalej. Czy Ford tylko udawał zachwyconego? Czy naprawdę po tym występie zmienił zdanie w stosunku do Midge? Kto zgłosił się do niej po programie? Kto chciał z nią współpracować? Zamiast odpowiedzi na te pytania, zobaczyliśmy w 2005 roku starą Midge, która mieszka sama w ogromnym apartamencie i pomimo podeszłego wieku nie może znieść dnia wolnego od pracy. Nie ma nikogo, zostały jej tylko zdjęcia z przeszłości i praca. Oraz Suzie.

Zakończenie „Wspaniałej pani Maisel”, chociaż zostawia niedosyt, nie jest złe. Ostatecznie chodziło przecież o sławę. Tego Midge i Susie najbardziej chciały i to udało im się osiągnąć. Udało im się również pogodzić. Obie kończą swoją przygodę z uśmiechem na twarzy. Może gdyby Amazon nie inwestował wszystkich środków we „Władcę pierścieni: Pierścienie władzy”, a twórcy mieli więcej czasu, historia ta mogłaby zostać lepiej zakończona. A może o takie zakończenie od zawsze chodziło? Może to nie miał być serial z wielkim happy endem? Może twórcy chcieli pokazać, że w tym świecie nie ma nic za darmo i jeśli postawimy wszystko na jedną kartę, to musimy liczyć się z konsekwencjami. Marzenia nie zawsze idą w parze z miłością. Midge spełniła marzenia, ale nikogo przy sobie nie miała. Nie mogła znieść dnia wolnego, bo nie miała co ze sobą zrobić, do kogo się tego dnia zwrócić. Nawet Susie mieszkała daleko od niej i kontaktowały się tylko telefonicznie. Bycie na scenie było dla niej jedynym momentem bliskości z drugim człowiekiem, bo jak sama powiedziała w swoim wielkim występie, tylko obcy ludzie chcą jej słuchać.

Midge od zawsze walczyła o uwagę. Jej ojciec interesował się jedynie synem, ponieważ wierzył, że jest on stworzony do wielkich rzeczy. Ostatecznie Abe odkrywa, że był w błędzie. Jego córka od zawsze skrywała w sobie ogromny potencjał i kto wie, co z jego pomocą byłaby w stanie osiągnąć. Miriam tej pomocy jednak nie otrzymała, musiała sama walczyć o swoje i stawiać siebie na pierwszym miejscu, ponieważ jeśli nie ona, to nikt tego nie zrobi. Dlatego tak bardzo podobało jej się bycie na scenie. Stand-up pozwolił jej wyrazić swoje zdanie, dał jej publiczność, która chciała wysłuchać, co ma do powiedzenia. W liściku do przyszłej siebie Midge napisała po prostu „nie” (dont). Chociaż nigdy nie zostało wytłumaczone, co miała oznaczać ta wiadomość, można się domyślać, że chodziło o niezmienianie się, nieuleganie innym, niechowanie się w cieniu mężczyzn (brata, ojca, męża, szefa, kolegi z pracy) i niedostosowywanie się do świata, lecz bycie sobą. Miriam nie posłuchała rady, zrobiła „co trzeba”, i założyła rodzinę, której najwyraźniej wcale nie chciała. Nie pasowała do roli matki, przez co skrzywdziła swoje dzieci tak, jak ona została skrzywdzona przez własnych rodziców.

Historia pani Maisel jest opowieścią nie tylko o sławie, ale również o poszukiwaniu bratniej duszy, jednak nie w romantycznym tego słowa znaczeniu. Nawet gdy wydaje się, że jesteśmy sami, znajdzie się ktoś, kto ma takie same marzenia jak my. W życiu Midge było wielu mężczyzn, ale tylko jedna Susie. Przyjaciółka była dla niej tym, kim żaden partner nigdy nie był. Susie jako jedyna słuchała tego, co Midge miała do powiedzenia, od początku wierzyła w nią i walczyła o przyjaciółkę, gdy nikt nie chciał tego robić. Chociaż pochodziły z dwóch różnych światów, połączyły je wspólne marzenie, wspólna pasja i wspólne problemy. Obie kobiety nigdy się nie poddały i ostatecznie udało im się odnieść sukces, którego od zawsze pragnęły.

Jeśli ktoś czuje się rozczarowany tym, że serial nie skończył się tak, jak sobie tego wymarzył, zapomina, że Midge zawsze chciała grać po swojemu. Dlaczego więc miałaby podporządkowywać się pragnieniom widza? Była dokładnie taka, jaka chciała być. Nawet jeśli coś (lub kogoś) po drodze straciła czy kogoś obraziła lub coś się komuś nie spodobało, to nareszcie była sobą i nie zamierzała za nic przepraszać.

Pani Maisel, naprawdę byłaś wspaniała. Dziękuję i dobranoc.

LITERATURA:

M. Reynolds [2023]: „The Marvelous Mrs. Maisel Creator Blames The Rings of Power for Shows Sudden Ending“. https://movieweb.com/the-marvelous-mrs-maisel-blames-rings-of-power-shows-ending/.

„The Marvelous Mrs. Maisel (@maiseltv”. https://www.instagram.com/stories/highlights/18009664885610974/.
„Wspaniała pani Maisel” („The Marvelous Mrs. Maisel”) sezon 5. Reżyseria: Amy Sherman-Palladino, Daniel Palladino i in. Scenariusz: Amy Sherman-Palladino, Daniel Palladino i in. Obsada: Rachel Brosnahan, Alexis Bronstein, Michael Zegen, Marin Hinkle, Tony Shalhoub, Reid Scott. Produkcja: Stany Zjednoczone 2023.