ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (141) / 2009

Justyna Gajek,

BŁAZEŃSKIE OBLICZE WOJNY

A A A
Niebo nad Troją pozostaje ciemne, a dym walących się murów czyni ją niewidoczną i niedostępną. Wojna trwa już od kilku lat i wszyscy są nią mocno znużeni. Po raz kolejny pojawia się pytanie o przyczynę i celowość wojennych wysiłków – chodziło przecież o zwykłą „kurwę i rogacza”, którzy w ferworze bitew przestali być istotni. Miejsce pragnienia sławy i zwycięstwa natomiast zajęło zniechęcenie oraz błazenada.

Achajowie siedzą bezradnie w oparach dymu, spadające z nieba krople uderzają o blaszane miednice. Agamemnon relacjonuje dotychczasowe wydarzenia, Menelaos gra na gitarze, a stary, niedosłyszący Nestor (gra go aktorka) został przytwierdzony do wózka inwalidzkiego. Trudno uwierzyć, że trwa wojna – mężczyźni noszą na sobie garnitury, nie wykonują żadnych gwałtownych ruchów i nie używają broni. Światem scenicznym rządzi apatia przerywana licznymi żartami, kłótniami oraz śpiewem Menelaosa, który od czasu do czasu w porywie pijackiej złości wykrzykuje żal do swej niewiernej żony i nalega na walkę. Nikt jednak nie traktuje poważnie jego chwilowych uniesień, nawet padający mu w ramiona rozżalony brat nie jest wiarygodny. Trudno również ustalić, jak długo trwa wojna, wydarzenia wojenne znane z „Iliady” przenikają się, sygnalizując że bohaterowie znajdują się poza czasem i miejscem, uwięzieni na granicy dręczącego snu i rzeczywistości. Zdaje się, że bohaterowie nie są siłą motoryczną wojny, ale że to wojna ich stwarza po to, aby sparaliżować i ubezwłasnowolnić. Tonący we mgle mężczyźni nie staną naprzeciw siebie w celu walki, choć o walce wciąż mowa, nie zaistnieje żaden pojedynek, ale jedynie jego pozory. Przed Menelaosem stanie odziany w długi, ciemny płaszcz Hektor. Po chwili jednak okaże się, że to jedynie strojący sobie żarty Agamemnon. Gniew Achillesa będzie wyrażony w rzucanych przez niego o ścianę miednicach. Achilles nie jest mitycznym herosem wojennym, ale zniewieściałym przyjacielem i kochankiem Patroklosa. Wojna zyskuje oblicze błazna, który na wzór Szekspirowskiego Tersytesa demaskuje swoich towarzyszy.

Troja jeszcze istnieje, choć znajdujący się w niej żołnierze z blaszanymi miednicami na głowach oraz niezbyt groźny drewniany koń na kółkach nie są zwiastunami tragedii. Stojąca w wypełnionej wodą miednicy Kasandra także nie budzi niepokoju. Krzyczy, ale nikt nie reaguje na jej krzyk. Tupie nogami, rozchlapując wodę. Uciszają ją białym kaftanem, przypuszczając, że jest po prostu chora psychicznie. Jej rodacy jednak, podobnie zresztą jak wrogowie, również przypominają niekiedy chorych, którzy symulują wojnę. Troilus, najmłodszy syn Priama, stoi na krześle w rozpiętej, białej koszuli. Wodzi nieprzytomnym, zakochanym wzrokiem za spacerującą Kresydą. Spotykają się od czasu do czasu w miłosnych uściskach, dopóki Kresyda nie przejdzie na stronę Achajów. Tam będzie wykorzystywana przez wrogich żołnierzy oraz zdradzi Troilusa z Diomedesem. Troilus, który nigdy nie chciał angażować się w walki, zapłonie pasją zabijania, a spektakl zamknie obraz kochanka z mokrą od krwi achajskiej koszulą. To mocny i uderzający obraz, ale nie został pogłębiony wcześniejszym studium przemiany Troilusa. Sceny miłosne nie uderzają o struny liryzmu i tym samym nie stanowią kontrapunktu do beznadziei, w której uśpieni są wszyscy bohaterowie. Wątek miłości zawieszony zostaje w rzeczywistości rozpaczy i melancholii. Nie rozbija jej, nie przełamuje, a tym samym sprawia, że końcowa, nawet jeśli bardzo plastyczna scena, nie jest wybuchem rozpaczy. Trudno bowiem zaangażować się w akcję sceniczną, towarzyszyć bohaterom w ich tułaczce przez wojnę. Aktorzy bowiem dystansują się do wypowiadanych tekstów i granych postaci, przyjmują rozmaite role, nawiązują dialog intelektualny z publicznością, referując przyczyny i cele wojny, podając źródła, z jakich korzystał Szekspir podczas pisania swojego dramatu. Ta narracja nakazuje przyjrzeć się idei wojny, opowiada o traumie wojny, ale jej nie ilustruje. Nie ukazuje jednocześnie złożoności postaw postaci uwikłanych w wojnę, a tworząc nastrój wszechobecnego marazmu zamyka na wszelkie inne interpretacje. Rzeczywistość pochłonęła bohaterów przez co stracili oni swoje historie. Konwencja farsy sugeruje bezcelowość i bezsens wojny, ale jednocześnie pozostawia widza na poziomie sytuacyjnego komizmu.

Najbardziej wyrazistą postacią w sztuce Szekspira „Troilus i Kresyda” pozostaje Tersytes – „kaleki i sprośny Grek”, błazen, mądry głupiec umiejętnie sterujący swymi towarzyszami i tym samym stwarzający świat nienawiści, jednocześnie ośmieszając mechanizmy wojny. Rzeczywistość Szekspira to odheroizowany mityczny świat, w którym przelew krwi był wyrazem męstwa i w którym niepodzielnie rządziło prawo konwenansów rycerskich. Model ten królował jeszcze pod koniec średniowiecza, kiedy Geoffrey Chaucer napisał „Troilusa i Kresydę”, apoteozując miłość dworską i przyjmując konwencję alegorii. Szekspir, jako jego późny kontynuator w fascynacji antykiem, całkowicie zerwał z tradycją wzniosłego stylu. Świat ukazany w dramacie został wyzuty z konwenansów a pozostawił nagą prawdę o agresji i żądzy krwi żołnierzy – Ulisses z mędrca staje się u niego zwykłym spryciarzem, Ajaks gburowatym i zadufanym głupcem, a Achilles pyszałkowatym egoistą, który zabija Hektora nieprzygotowanego do walki, odpoczywającego bez hełmu i z odłożonym na bok mieczem. Nikt nie liczy się już z zasadami czy dyscypliną, zepsucie dotknęło nie tylko Helenę, ale również wszystkich wokół niej. Wojna pożarła dawnych rycerzy i pozostawiła gorycz. Sztuka Szekspira także pozostawia gorzki smak rozczarowania, że świat który stwarza wojna (ponieważ ludzie pozostają w niej bezwolni) staje się kaleki, pozbawiony zasad i wyzuty z jakichkolwiek relacji. Perceval nie pozostawia goryczy, co wcale nie musi być zarzutem. Buduje jednak rodzaj konwersacji na temat wojny, w której to konwersacji brakuje realnego doświadczenia i dotknięcia traumy wojny. Świetne sceny grupowe zachwycają swoją plastycznością, nie pozwalają jednak uwierzyć w opowiadane historie – nawet w miłość młodych kochanków. Perceval potrafi tworzyć uderzające i nigdy nazbyt sentymentalne sceny liryczne, o czym świadczy przede wszystkim jego dużo wcześniejsza sztuka „Otello”. Owych scen zabrakło w „Troilusie i Kresydzie” – plastycznych, trafnych obrazów ilustrujących relację, jaka łączy owych Trojańczyków. Z pewnością pogłębiłyby one przekonanie, że wojna jest źródłem zła i ludzkiej agresji. Kresyda przecież pozostaje niejednoznaczną postacią, która w spektaklu nieco blednie, znika w oparach dymu i w zasadzie nie jest ani kochanką Troilusa, ani jego zdrajczynią. Podobnie jak pozostałe postaci, realna staje się jedynie agresja tytułowego bohatera. Pojawia się jednak tylko na chwilę i znika, pozostawiając oniemienie.

Jan Kott pisał o tej sztuce Szekspira: „Na miłość nie ma w tym świecie miejsca. Jest ona na początku zepsuta. Tym wojennym kochankom dana została tylko jedna noc (…) I tę noc im zepsuto. Odebrano im całą poezję. Została splugawiona. Kresyda nie dostrzegła wojny. Wojna ją dostrzegła wczesnym świtem po pierwszej nocy z Troilusem” ( „Szekspir współczesny”, PIW, Warszawa 1965). Wojna szydzi z młodych kochanków, ale trudno to dostrzec w spektaklu, gdyż cały świat jest tam splugawiony i zepsuty, stać go jedynie na kilka żartów i śpiew w oparach dymu – obok wojny zatem ośmieszono wszystko to, co w wojnie wydarza się obok poczucia beznadziei i rozpaczy. A może po prostu trauma wojny, której tematem stał się cały spektakl, wywołała zbiorową amnezję oraz regresję, która spowodowała, że mężczyźni założyli na głowy blaszane miski, a opary dymu stały się złowrogim symbolem upadającego miasta.
William Shakespeare „Troilus i Kresyda”. Przekład: Paul Brodowsky. Adaptacja: Luk Perceval, Paul Brodowsky. Reżyseria i aranżacja przestrzeni: Luk Perceval. Kostiumy: Ilse Vandenbussche. Reżyseria świateł: Max Keller. Dramaturgia: Mattias Gunther. Dźwięk: Wolfram Schild. Münchner Kammerspiele. Premiera: 12.05.2008. Spektakl prezentowany w ramach V Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego „Dialog”, Wrocław 10-17 października 2009.