ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 września 17 (353) / 2018

Katarzyna Szkaradnik,

RICOEUR CIĄGLE DAJE DO MYŚLENIA (ADRIANA WARMBIER: 'TOŻSAMOŚĆ, NARRACJA I HERMENEUTYKA SIEBIE')

A A A
Zamienię „ja”, pana siebie samego, na tego-który-jest-sobą, ucznia tekstu.

(Ricœur w „Refleksji dokonanej” o idei, jaką powziął, pisząc „Metaforę żywą”)

 

Mimo że na hasło „hermeneutyka” reaguję jak pies Pawłowa, ze względu na niedobór czasu trochę się wzbraniałam przed recenzowaniem nowej książki o Paulu Ricœurze. Redaktorka „artPAPIERu” użyła wtedy argumentu z autorytetu: „Zobacz, w jakiej serii jest wydana”. Rozbawiła mnie ta uwaga, ale jeśli Horyzonty Nowoczesności utożsamiamy z jakością i renomą, praca Adriany Warmbier nieprzypadkowo została opatrzona przez Universitas charakterystyczną białą okładką. Niewątpliwie może prowokować do dyskusji, co również dowodzi jej wartości.


*

Początkowo nie byłam nią też zainteresowana dlatego, że zamiast o „nowej” książce należałoby raczej mówić o „kolejnej”. W ostatnich latach w Polsce ukazało się przecież szereg ricœurowskich monografii skoncentrowanych na podmiotowości – wątku przewodnim zarówno dla przywołanej badaczki, jak dla samego filozofa, którego całej twórczości można przypisać „nachylenie antropologiczne” (Jakubowski 2017: 88). Wystarczy wspomnieć rozprawy Elżbiety Wolickiej, Błażeja Baszczaka, Anny Ziółkowskiej (komparatystyczne potraktowanie tematu świadomości u Ricœura i… Ingardena) czy niedawną „Skończoność egzystencjalną” Jarosława Jakubowskiego, który zresztą dokonał obszernego przeglądu stanu badań, także zagranicznych. Do tego dochodzą opracowania dotyczące Ricœurowskiego ujęcia takich kwestii jak historia i zło oraz mnożące się pozycje poświęcone hermeneutyce en bloc; o bezliku artykułów przyczynkarskich strach nawet myśleć. Na miejscu Warmbier można by się zatem obawiać wyważania otwartych drzwi.

Istotnie, siłą rzeczy korzysta ona z drzwi szerzej albo węziej uchylonych, lecz prowadzi przez nie do ciekawych pomieszczeń, niekiedy słabiej znanych polskiemu czytelnikowi (sięga też do nieprzetłumaczonych tekstów, co ułatwił jej pobyt na stypendium w Paryżu). Gubienie się po drodze nie powinno grozić osobom generalnie zorientowanym w filozofii człowieka, gdyż mimo poruszania specjalistycznych zagadnień autorka dość klarownie przybliża – nie oszukujmy się – gęstą od odniesień, zniuansowaną i nieco spekulatywną koncepcję Ricœura. A choć rekonstruując tropy, jakimi podążał, nawiązuje do rozmaitych orientacji czy metodologii, udaje jej się utrzymać spójność wywodu.

Obszerny, bo liczący ok. 360 stron, tom został podzielony na wyczerpujący wstęp oraz trzy części, zogniskowane kolejno na problematyce wol(nośc)i, językowości i etyczności. Punkt wyjścia rozważań – który skądinąd uzasadnia publikację w Horyzontach Nowoczesności – stanowi XX-wieczna krytyka pojęcia podmiotu, lub raczej Kartezjańskiego modelu autonomicznego cogito, rzekomo czystej, transcendentalnej świadomości. Skojarzenie jej z opresyjną metafizyką skutkowało wręcz negacją kategorii podmiotowości, co jednak Warmbier – w ślad za filozofami takimi jak bohater rozprawy – uważa za wylanie dziecka z kąpielą. Podejmuje się więc apologii pewnego sposobu rozumienia owej kategorii, mianowicie Ricœurowskiej otwartej dialektyki tożsamości, zmierzającej do tego, aby „język opisu fenomenu bycia sobą (…) nie był tworzony w wąskich ramach wyznaczonych przez opozycję cogito i anty-cogito (…)” (s. 73).

Jako cel autorka stawia sobie zbadanie, na ile propozycję francuskiego myśliciela można uznać za „właściwy (adekwatny) język opisu i wyjaśnienia tego, co to znaczy (…) doświadczać i rozpoznawać samego siebie jako wolny i odpowiedzialny podmiot (…), jak również istotę czującą, cierpiącą, doznającą czyjegoś działania” (s. 55). I od razu zastrzega: „Z tego względu szczególną uwagę poświęcam drobiazgowym analizom (…) wewnętrznych przekształceń stosowanego przez niego [Ricœura] aparatu pojęciowego (…)”. Owszem, analizom Warmbier trudno odmówić skrupulatności, toteż próbie ich szkicowego zrelacjonowania grozi poprzestanie na truizmach rodem ze studenckich notatek na temat hermeneutyki. Postaram się rzucić snop światła na kwestie, które wzbudziły we mnie zainteresowanie, a czasem wątpliwości – z nadzieją, że zachęcę czytelników, by zajrzeli do źródła.

 
*

Najpierw warto za badaczką podkreślić dążenie Ricœura do mediacji pomiędzy wieloma, często sprzecznymi perspektywami (co sprzyja oskarżeniom o eklektyzm), chociaż w jego odczytaniu perspektywy te okazują się komplementarne i niejako korygują się wzajemnie. O „metodzie” autora „Krytyki i przekonania” sporo mówi zdanie: „Biranowski [od nazwiska Maine’a de Birana – K. Sz.] wątek [woli i oporu] połączony z przejętym od Gabriela Marcela ujęciem człowieka jako »wcielonej egzystencji« oraz z inspiracją płynącą z filozoficznej interpretacji psychoanalizy Freuda w duchu Rolanda Dalbieza Ricœur rozwija, posługując się metodą fenomenologiczną Husserla” (s. 97). Warmbier zaznacza jednak, że niekiedy nie jest on konsekwentny w wyjściowej bezstronności, i trochę podobne wrażenie robi jej własna postawa – poza nielicznymi wzmiankami (np. o niewystarczającym pogłębieniu jakiegoś problemu przez bohatera książki) autorka nie opatruje przedstawianych tez większymi znakami zapytania, tylko wnikliwie je referuje. Można by przeto odnieść do niej zarzut, który Daniel Roland Sobota ma wobec przywołanej już pracy Jakubowskiego: „myśląc razem z Ricœurem, przemawia zawsze koniec końców za nim, a nigdy przeciwko niemu” (Sobota 2017: 354). Ale nie jest to zarzut poważny, zważywszy, że badaczka wprost deklaruje się jako zwolenniczka omawianej koncepcji (zresztą na wielu działającej zniewalająco).

We wspomnianym „brykowym” skrócie: chodzi o koncepcję podmiotowości, która nie zasadza się na bezpośrednim, intuicyjnym wglądzie, lecz na refleksyjnej „drodze okrężnej” przez interpretację tekstów kultury. W podejściu takim słychać echa heideggerowskie: „podmiot, który interpretuje siebie, interpretując znaki, to nie jest już cogito; to byt egzystujący, który odkrywa dzięki egzegezie swego życia, że jest już ustanowiony w byciu, nim jeszcze sam się ustanowi i należy do siebie” (Ricœur 1985: 190). Hermeneutyka siebie służy więc wykazaniu, że tożsamość nie sprowadza się do identyczności, obejmuje natomiast związek z wieloraką innością, a zarazem proces samopoznania i rozwoju, przebiegający w konkretnych warunkach historyczno-kulturowych i wśród innych ludzi. Z dynamiką owego procesu koresponduje zaś logika narracji, która pozwala konfigurować zdarzenia życia i tworzyć z nich całość znaczącą.

Te ogólne idee są niejako podglebiem dla nawarstwiających się analiz Warmbier. Od razu wypada uprzedzić czytelnika, by nie zrażał się skondensowanym wstępem, w którym antycypuje ona główne wątki pojawiające się w dalszych częściach. Ponadto trzeba mieć na uwadze licznie występujące u Ricœura wieloznaczności i metafory (typu „interpretacja tekstu działania”) oraz pojęcia rozumiane często potocznie, intuicyjnie, nie zawsze też precyzyjnie definiowane przez badaczkę. Warto również nie pomijać przypisów, gdyż nieraz znajdują się tam swoiste minisyntezy, lub przynajmniej cenne wyjaśnienia i dopowiedzenia. Napomknęłam o „nawarstwianiu się”, ale kolejne rozdziały przypominają raczej elementy układanki niż linearnego wywodu; słowem, rozprawa ma układ tematyczny. Niemniej, śledząc poszczególne zagadnienia, autorka zgodnie z zapowiedzią akcentuje ewolucję poglądów komentowanego myśliciela.


*

W pierwszej części rozpatruje zatem akt woli oraz problemy, o które Ricœur poszerzał formalny opis owej dyspozycji z racji potrzeby rozważenia etyki: zło moralne i winę, później odpowiedzialność i charakter. Co do tego ostatniego podkreślona zostaje modyfikacja stanowiska pomiędzy „Filozofią woli” a „O sobie samym jako innym” – z czegoś poniekąd determinującego i typologizującego charakter staje się zespołem nabytych dyspozycji, podstawą identyfikacji (czyli indywidualizacji) i ciągłości w czasie. Na przemiany koncepcji autora „Symboliki zła” Warmbier wskazuje również w odniesieniu do pojęcia „nieświadomego”, z którym mierzył się on parokrotnie (wart uwagi jest nieprzetłumaczony dotąd artykuł, gdzie przeformułował tezy z „O interpretacji”). Ważniejsze jednak od prób pogodzenia Freuda z Husserlem czy Heglem okazuje się dopełnienie archeologii świadomości interpretacją jej obiektywizacji.

Przejście do drugiej partii książki wydaje się więc płynniejsze niż między rozdziałami: fenomenologiczne badanie warunków autonomicznego działania przywiodło Ricœura do konkluzji, że ograniczenia owej autonomii można zgłębić dopiero w świetle symboli, jeszcze lepiej: tekstów mitycznych, gdyż w tym przypadku oba wymiary znaczenia zanurzone są w języku. On zaś jest transcendentalnym warunkiem samopoznania; aczkolwiek z jednej strony wprowadza dystans wobec „rzeczy”, z drugiej wprowadza też zapośredniczenie niezbędne, by podmiot mógł się ustanowić, a świat przejawić. Notabene, Warmbier uwypukla pośredniczącą postawę samego autora „Egzystencji i hermeneutyki”, który włącza do namysłu nad językiem różne teorie w reakcji na niedostatki pozostałych. Można by dywagować, czy nie za dużo miejsca badaczka poświęca tym sprawom, lecz nawet analiza aktu mowy (w kontekście ustaleń m.in. Fregego, Benveniste’a, Wittgensteina) jest umotywowana, skoro rozdział traktuje o „zdolnoś[ci] do ustanawiania siebie jako podmiotu mówiącego” (s. 228). Wszakże do oryginalnych idei Ricœura, powszechnie z nim kojarzonych, należy hermeneutyczna refleksja nad narracją jako, po pierwsze, diachroniczną strukturą, która porządkuje doświadczenie, po drugie, opowieścią (fikcją), która projektując pewne światy – ergo możliwości bycia – ma moc refiguracji, tj. przekształca rozumienie osobistych czynów, przeżyć i wartościowań. Autorka monografii objaśnia, że taką referencję fikcji umożliwia nasza zdolność do samooceny i dystansowania się od własnej perspektywy. (Skądinąd można by przy okazji wyraźniej skontrastować narratywizm Ricœura i Charlesa Taylora oraz wypunktować podobieństwa i rozbieżności między nimi w poglądach na to, co i kto określa, „kim jestem”, na wspólnotę i etykę).

À propos etyki, w trzeciej części wprost roztrząsana jest kwestia tożsamości; co prawda wcześniejszy wywód nieustannie wokół niej krąży, jednak tutaj ulokowana została w najistotniejszym dla francuskiego filozofa horyzoncie etycznym. Warmbier prezentuje znaną już dobrze propozycję ominięcia aporii, jakie generuje wspomniana kategoria, przez wyróżnienie jej dwóch dialektycznie splecionych modalności – bycia tym samym (idem) i bycia sobą (ipse). Owa dialektyka wpisuje się w szerszą – bycia sobą i innym, inność bowiem nie tylko wynika z konieczności zapośredniczeń samorozumienia, ale też napotykana jest chociażby pod postacią własnej cielesności, od której, kiedy w grę wchodzi tożsamość, nie sposób abstrahować. Filar czy miernik wewnętrznej integracji i stałości upatruje Ricœur w poświadczeniu – „rodzaju praktycznej pewności moralnej” (s. 268), który łącznie z obietnicą implikuje odpowiedzialność wobec innego. „Fundamentem” hermeneutyki siebie staje się przejście od metafizyki do moralności; użyłam cudzysłowu, ponieważ kładka, po której można przejść od bytu do powinności, okazuje się chwiejna: „Podmiot działania (…) jest poddany ocenie moralnej nie jako istniejący fakt, ale jako człowiek w możności” (s. 51). W zastępstwie badaczki wypada nadmienić o idealizmie cechującym podejście autora „Dróg rozpoznania” – jeśli „Cierpienie innego (…) pozwala na ujawnienie w tym-który-jest-sobą uczuć, które spontanicznie kieruje on ku innemu” (s. 304), stwierdzenie to zakłada, że będą one pozytywne, choć przecież inny, jako nasze ograniczenie, wzbudza również niechęć, strach, a nawet agresję.

Rozważania nad tożsamością odsyłają także do pamięci, w kontekście której myśliciel zwraca uwagę na zdolność do przepracowywania, czyli reinterpretacji jej treści, zwłaszcza nabolałych. Sam przyrównuje narratywizację przeżyć w procesie refiguracji do psychoanalitycznej sesji terapeutycznej, co można uznać za symptomatyczną paralelę, eksponującą owo dążenie do uładzenia przeszłości: „Dla Ricœura życie opowiedziane nie jest bezpośrednim doświadczeniem codzienności, lecz życiem poddanym refleksji, oczyszczonym [podkr. K. Sz.] i objaśnionym »dzięki katartycznym oddziaływaniom opowieści (…)«” (s. 266). To jeden z momentów, gdy Warmbier mogłaby zasygnalizować rzeczony idealizm i pewne zawężenie optyki filozofa, przebijające też w jej własnym sformułowaniu, że podmiot „zdobywa wiedzę o sobie poprzez znaki pozostawione w pamięci i wyobraźni przez wielkie [podkr. K. Sz.] kultury” (s. 37). Nasuwa się wątpliwość, czy mowa po prostu o archetypach, elementarnych, pierwotnych symbolach, czy też wkrada się tutaj wartościowanie.

*

Oczywiście, obiekcje trzeba by kierować raczej pod adresem Ricœura (sam na wiele odpowiedział za życia) niż badaczki, ta jednak, występując jako jego apologetka, musiała się z nimi liczyć. Co się tyczy chęci ustrukturyzowania, uspójnienia egzystencji, zamaskowania za pomocą narracji jej podszycia nicością, to wprawdzie Warmbier – za komentowanym filozofem – zaznacza, że tożsamość zawsze się wymyka i pozostaje nieprzejrzysta, nie wszystkie treści pamięci da się przepracować i niecałą zawartość nieświadomości ubrać w narrację. Niemniej prymat koherencji nad niezbornością, przynależności nad dezintegracją, globalnej sekwencji nad nieokiełznanym kłączem mikronarracji nadal utrzymuje się w mocy.

Największym mankamentem myśli Ricœura wydaje się uwikłanie w metafizykę obecności i w dekonstruowany przez Derridę fallogocentryzm, co wypływa z dialektycznego, dualistycznego rozumienia podmiotu. Sobota twierdzi, że autor „Skończoności egzystencjalnej”, idąc w ślad swojego bohatera, zastępuje anachroniczny dualizm duszy i ciała pokrewnymi antytezami: mimowolne – dobrowolne, inne – własne, partykularne – ogólne, nieprzejrzyste – przejrzyste, skończone – nieskończone. „Przeciwieństwa te buduje się w oparciu o negację egzystencjalną. O ile u Heideggera ta ostatnia odsyła do nicości rozumianej jako pewna odsłona samego bycia, (…) w interpretacji Jakubowskiego pozostaje ona ruchem wewnętrznego różnicowania sobości, co do którego jednak nie bardzo wiadomo, dlaczego w ogóle zachodzi” (Sobota 2017: 359). Na tym tle uwyraźnia się bodaj największy walor rozprawy Warmbier, która takie oskarżenia odpiera: gruntownie „rozpracowuje” owo różnicowanie, wykazując, że inność nie jest zewnętrzną opozycją dla „sobości”, ale zawiera się w niej jako nieredukowalny biegun. Co więcej, we wstępie badaczka opowiada się za „otwartą dialektyką tożsamości”, dialektyka nie stanowi zatem mimowiednego założenia, lecz sedno zarówno omawianej książki, jak i – w jej świetle – koncepcji Ricœura.

Przejawy owej dialektyki trudno wymienić w komplecie: zachodzi ona także między identycznością a różnorodnością, autonomią a uwarunkowaniem, racjonalnością a omylnością, aktywnością a receptywnością, archeologią świadomości a teleologią sensu, przestrzenią doświadczenia a horyzontem oczekiwań, nastawieniem na „dobre życie” a uniwersalnymi normami działania itd. Dodatkowo na płaszczyźnie dyskursu/tekstu mamy do czynienia z dialektyką procesu i strukturyzacji, zdarzenia i znaczenia, wyjaśniania i rozumienia, wskazania referencji i jednostkowej interpretacji, niedostatku i nadmiaru sensu, wreszcie z intrygą jako „niezgodną zgodnością”. Wszelka mediatyzacja rozumienia (siebie), czyli niezbywalne odwołanie do inności, oznacza dialektykę, lecz nie w duchu Hegla, gdyż ze względu na historyczność nie mamy szans na uzyskanie absolutnej samowiedzy.

 
*

Notabene, interesujące jest przypomnienie, że sam Kartezjusz zakłada uprzedniość inności w postaci sumienia (swoistego śladu Boga), a Ricœur wykorzystuje ten etyczny rys cogito w teorii „bycia sobą”. Warmbier wzmiankuje też o ekonomii daru, opartej na analogii do zależności człowieka od Stwórcy, ale nie rozwija wątku relacji podmiotu z owym „najwyższym” Innym. Naturalnie, pytanie, czy skończoność trzeba rozpatrywać w perspektywie nieskończoności, pozostaje kontrowersją, której rozstrzygnięcie zależy od przyjętych przesłanek filozoficzno-teologicznych. Jednak u współautora „Myśleć biblijnie” sporo zagadnień (m.in. zła i nadziei) sytuuje się w wymiarze religijnym, tymczasem badaczka raczej marginalizuje odniesienie człowieka do transcendencji. À propos inności, można by także pogłębić problem ciała, aczkolwiek podkreślona została jego rola jako zarazem obiektu i komponentu „ja”, co służy Ricœurowi do eksplikacji sprzężenia między podmiotem wypowiedzi a „tym, o którym się mówi”. Więcej, niż napomknęła Warmbier, chciałoby się również dowiedzieć o stosunkach pomiędzy rozmaitymi używanymi przezeń określeniami podmiotu, takimi jak „egzystujące Ja”, „Cogito integralne”, „realność ludzka”, „osoba”, „sobość”, „byt egzystujący” (na tę rozmaitość zwraca uwagę m.in. Jakubowski [2016: 29]). Zwłaszcza że autor „Podług nadziei” uprawia „hermeneutykę egzystencjalną (odsłaniającą nasz sposób bycia), hermeneutykę »jestem« (jako czegoś, co jest ważniejsze od »myślę«), hermeneutykę istnienia (jako tego, co mamy interpretować (…)), wreszcie hermeneutykę jaźni (jako czegoś odmiennego od »ja«, gdyż wymagającego analizy okrężnej (…))” (Lorenc 2003: 270).

W cytowanej już recenzji książki „Skończoność egzystencjalna” Sobota zauważa: „Opowieść o sobie samym jest (…) odpowiedzią na pytanie: »Kim jestem?«. To (…) pytanie, które u Heideggera jest ściśle związane z kwestią bycia i z niego się wywodzi, jest w myśli Ricœura pramotywem realizacji opowieści” (Sobota 2017: 361); po czym zarzuca Jakubowskiemu, że mimo powoływania się na autora „Bycia i czasu”, zamiast opracować owo pytanie, objaśnia, jak wygląda odpowiedź. Warmbier zdaje się umykać temu zarzutowi, twierdząc, że francuski filozof nie wyrokuje „kto istnieje?”, gdyż odpowiedź wiedzie „przez analizę dotyczącą różnych sposobów zapytywania: kto mówi? kto działa? kto opowiada o sobie? kto jest moralnym podmiotem przysądzenia? kto rozpoznaje siebie, będąc uznanym przez innego, oraz poświadcza to, kim jest?” (s. 341). Niemniej wymienione pytania rodzą następne. Czy chodzi o analizę zapytywania, czy jednak o odpowiedzi w poszczególnych obszarach? Czy o coś, czym zajmuje się autorka (tj. teorię), czy o praktyczne realizacje, które nie zawsze konweniują z Ricœurowskim modelem i ideałem moralnym? Czy (próby) odpowiedzi na powyższe pytania wyznaczają spójną tożsamość jako jej składowe/aspekty, czy też mogą ze sobą kolidować?

Z drugiej strony, paradoksalnie, akcentowanie przez Warmbier dynamiki, niedomknięcia i relacyjności tożsamości może poniekąd przynieść czytelnikowi zawód. Puenta jej dociekań brzmi bowiem nieco wymijająco: „»Otwartość« jest cechą konstytutywną samej dialektyki opisującej, co to znaczy być sobą. (…) W takim podejściu badawczym nie może mieścić się ambicja ostatecznego wyjaśnienia i rozstrzygnięcia sporu o podmiot” (s. 339). Na czym wobec tego polegałby potencjał owej propozycji, którego wydobycie deklarowała autorka? Z pewnością na proteście przeciw jednoznacznościom, absolutyzacjom, fundamentalizmom, wizjom władającego sobą i „przedmiotami poznania” ego, skoro nie sposób wszak odizolować go od wewnętrznej i zewnętrznej, niepochwytnej inności.

*

Koncyliacyjne nastawienie Ricœura, pragnienie zestrojenia niekompatybilnych stanowisk, godzenia sprzeczności czy „bycia w połowie drogi” (s. 152), może sprawiać wrażenie lawirowania albo uniku w rodzaju przecięcia węzła gordyjskiego, podczas gdy jest odwrotnie – owe dialektyczne napięcia przypominają permanentne balansowanie na linie. Warmbier mocno podkreśla, że dynamika i wysiłek dotyczą zarówno rozwoju samoświadomości, jak i dążenia do jedności życia, w której zbiegają się wszelkie antytezy, lecz która „ma charakter intencjonalny, stanowiąc horyzont, do którego odnosi się ludzkie doświadczenie własnej dwoistości” (s. 112). Intencjonalność ta przejawia się w ciągłym, upartym zapobieganiu rozbiciu i rozproszeniu „ja”. Warto uogólnić stwierdzenie autorki padające w kontekście woli: „Ontologia paradoksu jest możliwa tylko dzięki temu, że obejmuje ona możność »godzenia ze sobą« (…) [przeciwnych sfer]. Jednak możność ta, twierdzi Ricœur, oznacza, że więź łącząca [te] sfery (…) jest żywą więzią (…), będącą czymś danym i zarazem zadanym” (s. 116).

Owszem, „dojrzewanie do świadomości”, nieustanny wysiłek autointerpretacji, znamionuje model godnego życia reprezentowany przez tzw. człowieka teoretycznego, kosztem alternatyw, np. postawy dionizyjskiej. Ale rewersem uznania świadomości nie tyle za punkt wyjścia, ile za zadanie – a więc rewersem nieoznaczoności „ja”, antysubstancjalizmu – jest niepełne zdeterminowanie przez wszelakie uwarunkowania i ograniczenia: cudze narracje (gry językowe), nieświadomość, struktury społeczne, habitus, okoliczności historyczne etc. Nie da się od nich uwolnić, natomiast można je interpretacyjnie przepracowywać na drodze ku samorozumieniu, dzięki czemu zostają zindywidualizowane w osobistej narracji – wprawdzie konstytuowanej niczym bricolage z zastanych materiałów, lecz pozwalającej na autokreację. Stąd zapewne bierze się urok narratywizmu, nie tylko w wersji Ricœura, oraz oryginalnej Ricœurowskiej hermeneutyki siebie.

Sama Warmbier, warto powtórzyć, uważa koncepcję autora „Krytyki i przekonania” za „adekwatny język opisu i wyjaśnienia” podmiotowości, zatem siłą rzeczy ją faworyzuje, jednak czyni to z naukową sumiennością i przekonująco. W nawiązaniu do przywołanego tytułu powiedziałabym, że niedużo słów krytyki można sformułować wobec jej książki, a z przekonaniem można ją polecić zainteresowanym filozofią człowieka i tożsamości, hermeneutyką oraz… horyzontami nowoczesności (małymi i wielkimi literami). W przypadku tego typu rozprawy i tematu trudno o odkrywczość, niemniej praca imponuje rozmachem, autorka zaś skrupulatnością, oczytaniem i płynnym poruszaniem się po filozoficznych kontekstach, wskazując – by sięgnąć po jeszcze jedną aluzję – może nie całkiem nowe, lecz frapujące i kuszące drogi rozpoznania Ricœura.

LITERATURA:

Jakubowski J.: „Skończoność egzystencjalna. Studium nad filozofią Paula Ricœura”. Bydgoszcz 2017.

Jakubowski J.: „Transcendowanie skończoności egzystencjalnej poprzez opowieść. W kręgu filozofii Paula Ricœura”. „Miscellanea Anthropologica et Sociologica” 2016, nr 17.

Lorenc W.: „Hermeneutyczne koncepcje człowieka. W kręgu inspiracji heideggerowskich”. Warszawa 2003.

Ricœur P.: „Egzystencja i hermeneutyka”. Przeł. K. Tarnowski. W: tegoż, „Egzystencja i hermeneutyka. Rozprawy o metodzie”. Wybór i oprac. S. Cichowicz. Warszawa 1985.

Sobota D.R.: „Przewalczyć egzystencję słowem. Z Paulem Ricœurem o skończoności”. „Argument. Biannual Philosophical Journal” 2017, no 2 (vol. 7).
Adriana Warmbier: „Tożsamość, narracja i hermeneutyka siebie. Paula Ricœura filozofia człowieka”. Wydawnictwo Universitas. Kraków 2018 [seria Horyzonty Nowoczesności, t. 124].