ISSN 2658-1086
Wydanie bieżące

1 listopada 21 (405) / 2020

Agnieszka Piela,

OD METRA I CIUT CIUT DO BEŁŻYCKIEJ FUJARY... (ELŻBIETA SKORUPSKA-RACZYŃSKA: 'PÓŁGĘBKIEM W PÓŁ SŁOWA... LEKSYKA TYPOWYCH I NIETYPOWYCH MIAR, WAG I WARTOŚCI')

A A A
Nieczęsto się zdarza, aby książki językoznawcze, traktujące o dawnej i obecnej mowie ojczystej, były przyjazne niemal dla całej rzeszy czytelników. Mówiąc o „przyjaznych” dla odbiorców publikacjach, mam na myśli między innymi ich przystępny język oraz łatwą i szybką recepcję. Pasjonaci polszczyzny, czyli niespecjaliści w zakresie nauki o języku polskim, jeśli już decydują się na lekturę tego typu opracowań, to na ogół muszą przedzierać się przez gąszcz zawiłej terminologii oraz wnikać w trudne zagadnienia natury metodologicznej. Z pracą Elżbiety Skorupskiej-Raczyńskiej „Półgębkiem w pół słowa… Leksyka typowych i nietypowych miar, wag i wartości” jest całkiem inaczej. Otóż tę pozycję czyta się naprawdę bardzo dobrze. Głównie dlatego, że autorka: po pierwsze – w sposób jasny, wieloaspektowy a zarazem atrakcyjny prezentuje bogaty materiał językowy, po drugie – porusza kwestie bliskie człowiekowi, a mianowicie: analizuje powszechnie w naszej kulturze znane i używane typowe oraz nietypowe jednostki leksykalne miar, wag (por. m.in. nazwy ciężaru, prędkości czy pieniędzy) i wybranych wartości (por. m.in. określenia piękna i brzydoty, wieku czy osób niezaradnych). Zresztą Skorupska-Raczyńska tak w części wstępnej zakreśla podstawowy cel swojej monografii: „Celem niniejszej pracy jest próba odpowiedzi na pytanie o stan polszczyzny w jej podstawowych zasobach i pozastandardowych pokładach (w ujęciu synchronicznym i diachronicznym) w odniesieniu do rzeczywistości z jednej strony wymiernej, z drugiej także abstrakcyjnej. Na potrzeby niniejszej pracy zatem pod pojęciem typowe w leksyku rozumiemy to, co językowo odzwierciedla cechy danego materialnego desygnatu (np. w wypadku miary czy wagi – ściśle ciężar, wysokość, prędkość itd. w jednostkach uznanych i znormalizowanych) bądź abstraktu (np. w wypadku piękna, brzydoty, jakości, wieku czy niezaradności ich standardowych, uznanych naukowo i edukacyjnie wykładników). Tym samym nietypowymi nazywamy natomiast ich określenia niestandardowe, funkcjonujące poza podstawowym zasobem polszczyzny bądź przyporządkowaną danej dyscyplinie wiedzy terminologią, nacechowane komunikacyjnie i ograniczone funkcjonalnie do wypowiedzi usytuowanych poza kręgiem szeroko pojętego dobrego obyczaju” (s. 8).

Kompozycja pracy Skorupskiej-Raczyńskiej jest przejrzysta. Publikacja składa się z części wstępnej, dziewięciu wyspecyfikowanych tytułami rozdziałów, zakończenia, wykazu stosowanych kwalifikatorów, danych bibliograficznych oraz indeksu analizowanych wyrazów i konstrukcji słownych, zestawionych w kolejności ich rozdziałów. Szkoda tylko, że autorka nie wyodrębniła dwóch zasadniczych części swojego dzieła, tym bardziej, że w różnych miejscach książki nadmienia o jego dwudzielnym charakterze: „Całość rozważań jest dwuczęściowa. W części pierwszej znalazły się treści dotyczące miar artefaktów materialnych i zjawisk oraz procesów fizycznych, dotykalnych, sprawdzalnych, mierzalnych i policzalnych, czyli ciężaru, pojemności i objętości, wysokości, długości, prędkości i pieniędzy. W części drugiej pomieściły się rozważania na temat miar wartości niemierzalnych, własności zaliczanych umownie do zalet i wad, walorów i przywar, pozytywów i złych stron – w zakresie piękna i brzydoty, jakości w jej diametralnie różnych odsłonach, wieku i zaradności” (s. 10). Z cytowanych słów jasno wynika, że w pierwszej partii pracy mieszczą się rozdziały 1–5 (por.: 1. „Od metra i ciut, ciut… O miarach i wagach w polszczyźnie” [s. 11–26], 2. „Co koń wyskoczy… O określeniach prędkości” [s. 27–42], 3. „Grosz do grosza… O określeniach pieniądza w polszczyźnie” [s. 43–60], 4. „Jasne jak słońce… i Ciemno, choć oko wykol… O miarach światła i mroku” [s. 61–80], 5. „Półgębkiem w pół słowa… O wartościach ułamkowych w języku i kulturze” [s. 81–100]), w drugiej natomiast: 6–9 (por.: 6. „Dobremu dobry, złemu zły… O językowych wykładnikach jakości w polszczyźnie” [s. 101–116], 7. „Nie to ładne, co ładne, ale co się komu podoba… O miarach piękna i brzydoty” [s. 117–136], 8. „Nie starzą lata, ale tarapata… O określeniach młodego i starego w polszczyźnie” [s. 137–156], 9. „Bełżycka fujara… O nazwach osób niezaradnych życiowo” [s. 157–176]).

Część lingwistyczną pracy poprzedziła autorka niedługim wstępem, w którym wyłożyła cel swojej monografii, rozumienie podstawowych terminów (jednostka leksykalna), pojmowanie związków frazeologicznych oraz wskazała podstawowe źródła ekscerpcji materiału badawczego. Językoznawczyni podstawę materiałową książki czerpała z powszechnie dostępnych ogólnych słowników współczesnych i historycznych (por.: „Uniwersalny słownik języka polskiego” pod red. Stanisława Dubisza, „Słownik współczesnego języka polskiego” pod red. Bogusława Dunaja, „Słownik języka polskiego” pod red. Jana Karłowicza, Adama Kryńskiego, Władysława Niedźwieckiego – tzw. „Słownik warszawski”) oraz rozmaitych leksykonów specjalistycznych (por.: Aleksander Brückner „Słownik etymologiczny języka polskiego”, Wiesław Boryś „Słownik etymologiczny języka polskiego”, Maciej Grochowski „Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów”, Andrzej Dąbrówka, Ewa Geller „Słownik antonimów”, Katarzyna Kłosińska „Słownik przysłów, czyli przysłownik” czy Stanisław Skorupka „Słownik frazeologiczny języka polskiego”). Odwoływała się ponadto do różnych opracowań encyklopedycznych (por.: Zygmunt Gloger „Encyklopedia staropolska ilustrowana”, „Encyklopedia staropolska” w opracowaniu Aleksandra Brücknera, Andrzej Kruszewicz „Ptaki polski. Encyklopedia ilustrowana” czy wielotomowa „Wielka ilustrowana encyklopedia powszechna” opublikowana przez Wydawnictwo „Gutenberg”) oraz wielu stron internetowych (por. m.in. www.miejski.pl, www.polski.pl).

W rozdziale pierwszym autorka uwagę koncentruje na miarach i wagach (głównie rodzimych, ale też obcych). Swoje rozważania rozpoczyna od przywołania historycznych znaczeń słowa miara, wskazując przy tym na różne wartości kryjące się w przeszłości pod omawianą nazwą. Następnie pisze o wycofaniu się z polszczyzny dawnych określeń mierniczych, np.: achtel, ćwiertnia, huba, kamień, pręt, nadmieniając, że niektóre z nich stanowią obecnie słownictwo nacechowane chronologicznie, np.: garniec, łut, piędź, sążeń (s. 13-14). Warto przy tym zaakcentować, że niegdysiejsze nazwy miar mają dziś ograniczony zakres użycia, ponieważ występują tylko we frazeologii, np. łut szczęścia, piędź ziemi (zob. Jawór 2010a: 165-176; 2010: 183-193). W dalszej części badaczka analizuje nietypowe miary i wagi, np.: ani ani, nic a nic, ciut ciut, ociupina, ździebko, full, od groma, na pęczki, z grubsza, od cholery, co niemiara (s. 15-16). Słusznie do zbioru wymienionych nazw dodaje antropometryczne określenia miar, bo przecież „Od zarania dziejów człowiek dokonywał pomiarów świata sobą. To prastary, naturalny sposób mierzenia, zresztą bardzo wygodny, bo miary te były powszechnie zrozumiałe i miało się je zawsze »przy sobie«” (Jawór 2010: 183). Stąd mówimy o głębokości do kostek, do kolan, po pachy, po szyję, stąd też mierzymy coś w krokach, na stopy czy palce, dłonie oraz łokcie. Autorka zauważa jeszcze, że „szczególne i wyjątkowe w kontekście miar i wag są współcześnie sposoby mierzenia ludzkiego ciała, zmierzające do ujednolicenia jego wykładników umożliwiającego na przykład identyfikację danej osoby bądź zakup poszczególnych elementów odzieży” (s. 20). Mowa o stosowanej przez producentów odzieży obligatoryjnej rozmiarówce: w systemie polskim są to dwucyfrowe oznaczenia rozmiarów dla osób dorosłych, por.: 34, 38, 40 itd., w systemie międzynarodowym – skróty angielskich słów: S (small) – u nas potocznie eska, M (medium) – emka, L (large) – elka. Zresztą owe wymiary w codziennej komunikacji podlegają uogólnieniu, por. określenia: niskiego wzrostu, niski, mały, średniego wzrostu, średni, przeciętny, wysokiego wzrostu, wysoki, duży, niskiej/wysokiej wagi, szczupły, tęgi oraz nazwy o różnym stopniu nacechowania stylistycznego: kurdupel, kajtek, karakan, kloc, grubas, spaślak, kawał baby, przy kości, puszysty, chudzielec, chuchro, kościotrup (s. 21-22).

W kolejnej części publikacji językoznawczyni charakteryzuje różnorakie określenia prędkości. Powszechnie wiadomo, że w kontekście prędkości najbardziej człowieka interesuje możliwość szybkiego pokonywania drogi. Skorupska-Raczyńska omawia więc typowe i nietypowe określenia przyporządkowane do dwóch prototypowych pojęć w zakresie ruchu, czyli szybko i wolno (s. 31). Oto wybrane nazwy i związki wyrazowe, które autorka analizuje w tej części pracy: co tchu, galopem, pędem, truchtem, noga za nogą, cwałem, na łeb na szyję, w mig, w trymiga, jak krew z nosa, pedałować, pruć, zaiwaniać (s. 32-33). Okazuje się, że znaczna część analizowanych określeń prędkości nie jest w polszczyźnie nowa – była w obiegu przynajmniej 100 lat temu. Ich historyczną żywotność potwierdza notacja w tzw. „Słowniku warszawskim”. Przy czym, co warto zaakcentować, niektóre nazwy uległy z biegiem czasu pewnym przeobrażeniom, głównie pejoratywizacji czy melioratywizacji, inne zaś trafiły do różnych rejestrów stylistycznych polszczyzny (np. słownictwo książkowe, podniosłe).

Trzeci rozdział omawianej monografii traktuje o określeniach pieniądza w polszczyźnie. W związku z faktem, że „Pieniądze jako walory finansowe stanowią od dawna czynnik warunkujący i identyfikujący wartość pracy, zasobów materialnych, a nawet miarę sprawności człowieka” (s. 58), nie powinno dziwić bogactwo frazeologii z komponentem pieniądz, tak w polskiej mowie, jak i językach innych narodów, w tym spoza europejskiego kręgu kulturowego, por. m.in.: Gdy pieniądze mówią, prawda milczy (przysłowie rosyjskie), Miłość może dużo, pieniądze mogą wszystko (przysłowie francuskie), Pieniądze nie są tak dobre, jak zły jest ich brak (przysłowie żydowskie), Bez pieniędzy nawet na cmentarz nie trafisz (przysłowie tureckie), W sprawach pieniędzy wszyscy ludzie są sobie obcy (przysłowie japońskie), Jeśli masz pieniądze, to i po niebie możesz się karetą przejechać (przysłowie rumuńskie) (s. 48-49). Językoznawczyni w tej części pracy opisuje określenia jednostek płatniczych – tych, jak dowodzi zgromadzony na potrzeby publikacji materiał leksykalny, w polszczyźnie potocznej jest mnóstwo, np.: kapucha, kasa, many-many, salata, siano, dychacz, stówak, blacha, hajc, mamona, papa, szmalec. Szkoda tylko, że Skorupska-Raczyńska nie powołuje się w swojej publikacji na dobrze znaną w środowisku polskich językoznawców publikację naukową Małgorzaty Święcickiej „Pieniądz we współczesnej polszczyźnie. Studium leksykalno-semantyczne” (2012).

Miarom światła i mroku poświęcony został czwarty rozdział „Półgębkiem w pół słowa…”. Autorka omawia w nim leksykę i frazeologię związaną z oceną światła i stopnia jego natężenia oraz przeciwnego mu mroku. Okazuje się, że omawiana klasa nazw w dzisiejszym języku polskim jest bardzo obfita, z tego też względu badaczka analizie poddała wybrane jednostki leksykalne przyporządkowane jasności i ciemności, np.: brzask, poświata, żarzenie, nasłonecznienie, poblask, półzmierzch, ciemno, noc, omacek (po omacku), półmrok, szara godzina, szarzyzna. Oprócz tego Skorupska-Raczyńska dzieli się z czytelnikami cennymi spostrzeżeniami na temat specyfiki materiału paremiologicznego, mieszczącego się w omawianym polu semantycznym. Badaczka zauważa, że właściwością przysłów dotyczących jasności jest ich poradnictwo rolnicze i meteorologiczne (np.: Gdy noc jasna na Michała, to nastąpi zima trwała, Wigilia jasna, święty Jan ciemny obiecują rok przyjemny, Święty Jakub jasny, zima sucha), natomiast właściwością wielowyrazowych konstrukcji dotyczących ciemności jest ich związek ze strachem, brzydotą, a także występkami (np.: Boi się jak ciemnej nocy, Brzydki jak ciemna noc, Zrodził się pod ciemną gwiazdą).

O wartościach ułamkowych w języku i kulturze pisze Skorupska-Raczyńska w piątej części swojej książki. Ślady historycznej semantyki słowa ułamek ‘część ułamana czegoś, odłamek, kawałek, kęs, urywek’ można odnaleźć tylko starszych w tekstach literackich, m.in. Adama Mickiewicza, por. cytaty: „Nie miałem szklanki wina, ułamku pasztetu”, „Niewiele spamiętałem ułamków oryginału” czy dawnych przysłowiach, np.: Każdy domek ma swój ułomek, Nie ma domku bez ułomku (‘każdy domek ma swoją wadę’) (s. 81). Co ciekawe, wyraz ułamek jako termin matematyczny nie jest w polszczyźnie stary – w takim sensie występuje dopiero od XIX wieku (por. definicję omawianego leksemu w tzw. „Słowniku warszawskim”). Badaczka zwraca uwagę na szeroki zakres użycia owego słowa, akcentując, że „Rozległość semantyczna wyrazu ułamek (ułomek) tłumaczyć może wielość językowych określeń odzwierciedlających wartości niepełne, jakie należało kulturowo wyrazić, przede wszystkim za pomocą cząstki pół, jak np.: półgębkiem, w pół drogi, półsłówka itp.” (s. 82) (por. też inne wyrazy z morfemem pół tutaj charakteryzowane, np.: półbeczek, półłanek, półgrosz, półbochenek, półkrok, półdziecko, półmąż, półmędrek, półpanek, półobietnica, półboże, półpasek, półszczyt, półdrzemka, półmartwy, półuśmiech). Nadmienię, że w tym rozdziale autorka objaśnia tytułowe zestawienie półgębkiem w pół słowa (zob. s. 100).

Szósta partia pracy dotyczy językowych wykładników jakości w oparciu o relację antonimii dobry ↔ zły w języku polskim. Materiał leksykalny tu omawiany jest bardzo szeroki, w znacznej mierze również stary, ponieważ określniki jakości w ujęciu pozytywnym (‘dobry’) oraz negatywnym (‘zły’) mają długą tradycję w polszczyźnie, por. formacje z morfemami -dobr- oraz -zło-: dobroczyńca, dobrodziejka, dobrzeć, złodziej, złorzeczyć, złośliwy. Warto podkreślić, że sporo derywatów tego typu już w wiekach wcześniejszych trafiło do językowego archiwum, np.: dobrek ‘człowiek ładny, zgrabny, dobry’, dobroczysty ‘niewymownie dobry’, dobrośniedny ‘dobry do jedzenia’, złolubnik ‘ten, co zło lubi’, złomyślny ‘źle myślący’ (s. 102). Charakteryzowane przez Elżbietę Skorupską-Raczyńską jednostki leksykalne będące określeniami jakości stanowią głównie formy kwalifikowane jako potoczne, znacznie rzadziej zdarzają się tutaj wyrazy należące do słownictwa książkowego (zob. tabela s. 105). Oto kilkanaście wybranych przykładów, pochodzących z rozdziału zatytułowanego „Dobremu dobry, złemu zły…”: ekstra, pierwsza klasa, super, tip-top, przedni, świetny, znakomity, rewelacyjny, wdechowy/wdechowo, miód malina, zajebisty, bida z nędzą, do luftu, do kitu, dno, gniot, gówniany czy syf, kiła i mogiła (por. też bogaty materiał paremiologiczny z komponentami dobry, zły; s. 108-113).

Część siódma omawianej publikacji mówi o miarach piękna i brzydoty. Do lektury rozdziału zachęca czytelnika liczące kilka wieków przysłowie Nie to ładne, co ładne, ale co się komu podoba, które, jak podkreśla badaczka, dyskwalifikuje w mądrości ludowej próby jednoznacznego zdefiniowania piękna i brzydoty (s. 117). Już na wstępie autorka akcentuje, że wskazana klasa semantyczna była i jest w polszczyźnie dość pojemna i stylistycznie zróżnicowana. Skorupska-Raczyńska, poddając charakterystyce m.in. takie oto wyrazy czy konstrukcje słowne jak: czarowny, czarujący, przecudny, śliczny, piękna jak Wenus, piękny jak malowanie, piękny jak lala, piękny inaczej, koszmar, paskuda, niezbyt urodziwy, brzydki jak noc, brzydki jak pasztet, brzydki jak ropucha, brzydki jak grzech śmiertelny, konstatuje: „Analizując symboliczne wartości elementów natury, przez pryzmat której chętnie konceptualizowano doświadczenia estetyczne, dostrzegamy zdecydowanie częściej odwołania do tego, co jest piękne, rzadziej zaś – brzydkie. Okazuje się bowiem, że w stosunku do piękna mamy znaczne wymagania; brzydota zaś jest, jaka jest. Naturalnym aspektem decydującym o walorach piękna są wymogi kulturowe, różne z wielu względów, do których zaliczamy między innymi czas (w ujęciu diachronicznym i synchronicznym), dziedzictwo lokalne czy wpływy obce” (s. 134-135). Na zakończenie badaczka przyznaje, że w procesie postrzegania piękna i przeciwnej mu brzydoty pozostajemy indywidualistami, bo zgodnie z łacińską maksymą: De gustibus non est disputandum, o gustach przecież się nie dyskutuje (s. 136).

W przedostatniej części swojej książki Skorupska-Raczyńska skupia się na określeniach wieku człowieka. Zgodzić się należy, że od zarania rozwoju cywilizacyjnego potrzeba określania długości życia człowieka od jego narodzin po zgon stanowi jeden z podstawowych wyznaczników regulujących relacje międzyludzkie zarówno prywatne, publiczne czy prawne (por. s. 137). Z ustaleń językoznawczyni wynika, iż współczesne określenia wieku w dużej mierze zależą od opinii oceniającego, są też mocno skolokwializowane oraz ekspresywne. Godne uwagi jest to, że w wypadku kategorii młody dominują określenia dotyczące kobiet, np.: babka, chłopaciara, gęś, gówniara, lala, podfruwajka, natomiast w polu znaczeniowym stary przeważają elementy języka uniwersalne rodzajowo, np.: czwarty wiek, chodzący kościotrup, stetryczały, zgrzybiały (s. 154).

Ostatni rozdział „Półgębkiem w pół słowa…” wprowadza czytelników w krąg nazw osób niezaradnych życiowo. Spośród wielu rzeczowników, które badaczka przytacza na kartkach 9. partii książki, wymienić można następujące określenia: ciemięga, ciućma, cymbał, dupek, faja, frajer, jeleń, kapcan, niedojda, niedołęga, niedorajda, niemota, niemrawa, niezguła, noga, mięczak, oferma, patafian, popychadło, safanduła. Warto zaakcentować, że w centrum zainteresowania Skorupskiej-Raczyńskiej mieszczą się nie tylko pojedyncze wyrazy, ale również przysłowia z komponentami leksykalnymi, stanowiącymi nazwy człowieka mało energicznego, ślamazarnego, nierozgarniętego, np.: Kiep ten, kto da dmuchać sobie w kaszę; Kiep się wykpi, a durnia powieszą; Frajerze jałowy, nie zawracaj głowy; Wygląda jak dupek żołędny; Istne z niego ciele, co ogonem miele. Na szczególną uwagę w zbiorze analizowanych przysłów zasługują paremie zawierające w swoim składzie leksem będący nazwą własną – głównie antroponimem lub toponimem, np.: Dupa, Jasiu ­– karuzela; Mazury ślepaki, niezdarne jak raki; Co kij, to laska, co kiep, to Trzaska; Co Łoś, to zwierzyna, co kiep, to Puzyna; Ile Lwów liczy kpów, tyle pomyślności życzę jegomości; W bitwie pod Żwańcem bił się kiep z zasrańcem; Pierdoła z Gądek; Frajer z Grójca; Z Łęga ksiądz niedołęga, a ze Słupi ludzie głupi czy zawarte w nagłówku niniejszego omówienia wyrażenie bełżycka fujara (Bełżyce to miejscowość położona niedaleko od Lublina; na temat leksemu fujara (też fulara) zob. przypis 31, str. 168). Przytoczone połączenia wyrazowe są interesujące przede wszystkim dlatego, że stanowią świadectwo zawartego w języku stereotypowego postrzegania osób czy mieszkańców danego regionu.

Jeśli miałabym sformułować jakieś uwagi krytyczne, to na pewno zarzuciłabym autorce ułożenie mało praktycznego indeksu. Skorowidz obejmuje analizowane formy językowe zestawione w kolejności ich rozdziałów, ale bez podania stron, na których dany przykład widnieje, przez co bardzo trudno odnaleźć interesujący nas leksem czy związek wyrazowy. Poza tym w literaturze przedmiotu zabrakło mi pewnych opracowań związanych bezpośrednio z poruszanymi w poszczególnych rozdziałach zagadnieniami (mowa m.in. o publikacji Święcickiej).

Z przedstawionej charakterystyki książki „Półgębkiem w pół słowa…” wynika, że każdy jej rozdział stanowi w zasadzie zamkniętą całość, osobne studium analityczne. Cenne jest to, że językoznawczyni operuje szerokim materiałem leksykograficznym – jego bogactwo i różnorodność stylistyczną prezentuje w każdym rozdziale pracy w odpowiednich ujęciach tabelarycznych. Co więcej, badany zbiór leksemów i połączeń wyrazowych jest dla autorki bazą do obserwacji zjawisk, jakie dotykają słownictwo w przedziale czasowym. To szczególnie ważne, ponieważ Skorupska-Raczyńska skupia uwagę nie tylko na stabilnych jednostkach leksykalnych, ale również wycofanych z użycia formach językowych. Próbuje przy tym wyjaśnić przyczyny ich absencji w polszczyźnie – te oczywiście wynikają zazwyczaj z przemian kulturowych. Nic zatem dziwnego, że badaczka sporo miejsca w swojej publikacji poświęciła zagadnieniom kulturowym, postarała się nawet o ilustracje pochodzące z „Encyklopedii Staropolskiej” Zygmunta Glogera, które ubarwiają wykład, stanowiąc swoistą ciekawostkę dla czytelników. Dopowiem, że mnie najbardziej zainteresowała fotografia rebusu łacińskiego, ułożonego przez Jakóba Krasickiego w 1593 roku na cześć króla Zygmunta III (s. 182). Być może znajdą się czytelnicy, którzy – ma się rozumieć – po wnikliwej lekturze monografii Elżbiety Skorupskiej-Raczyńskiej „Półgębkiem w pół słowa…” zechcą przysiąść fałdów nad tą historyczną łamigłówką.

LITERATURA:

Jawór A. [2010a]: „Obce nazwy miar w polskiej frazeologii”. W: „Ilość – Wielkość – Wartość. Materiały z konferencji 11-13 maja 2009”. Red. E. Umińska-Tytoń. Łódź 2010.

Jawór A. [2010]: „Antropometryczne nazwy miar w polszczyźnie”. W: „Etnolingwistyka. Problemy języka i kultury”. T. 22. Lublin 2010.

Święcicka M. 2012: „Pieniądz we współczesnej polszczyźnie. Studium leksykalno-semantyczne”. Bydgoszcz 2012.
Elżbieta Skorupska-Raczyńska: „Półgębkiem w pół słowa… Leksyka typowych i nietypowych miar, wag i wartości”. Akademia im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim. Gorzów Wielkopolski 2019.